Uczcie się ludzie na własnych błędach!
Straż miejska to maszyna do nabijania kasy, ale i oni czasem do czegoś się przydają.
Jak już ich wysłali na tą interwencję i zaczął się robić syf, to nie mogli odpuścić.
Pamiętacie jak na Sadolu jakiś czas temu wszyscy napinali się na SM, bo biednego gościa napali na dworcu i wrzucili do radiowozu? Płakał, że niewinny, że tylko siedział i nagle bandyci ze straży miejskiej go napadli.
Cały Sadol psy wieszał na MS, zaraz wyskoczyli wielcy "JP" i zrobiła się nagonka. Mało kto zachował racjonalizm.
sadistic.pl/bandyci-w-mundurach-vt192290.htm
Jak się okazało, koleś był zapierdolony jak sztucer. Miał ponad 2 promile. Zaczepiał ludzi i wszczynał awantury. Później naruszył nietykalność cielesną funkcjonariuszy.
Ciekawe cwaniaki wszelakie co wy byście zrobili, jakby wasza rodzina była zagrożona przez takiego pijusa. Ja wiem, że w necie wszyscy twardzi jak skała. Szkoda tylko, że jakoś nigdy nie widziałem tego w praktyce. Każdy się chowa albo dzwoni na policję. Ale żaden cwaniak głowy nie wychyli, aby dać takiemu w łeb.
Kozacy osiedlowi zachowują się jak małe kundelki. Skaczą, szczekaj, ugryzą i coś podpierdolą. Ale jak jesteś silniejszy i mu przypierdolisz, to zaraz zlatuje się pół osiedla i zaczyna skowyt. Taki dobry mąż i bohater po kurwa 3 wyrokach i z zawiasami.
Tak jak ten koleś na dworcu. Był cwaniak, kozaczył ale do słabszych. Jak go skuli i wrzucili do suki, to nagle kurwa biedny.
Niebawem dowiemy się jak to było. Choćby gościu miał ze 1000 promili, to i tak wszyscy będą się drzeć, że to po jednym piwie jest. Druga sprawa to ciekawa rzecz. Mieć padaczkę i pić piwo (kobieta co tam mu pomagała nie wyglądała na zaskoczoną) to proszenie się o atak! Kto z problemami neurologicznymi pije alkohol?
Zaraz pójdzie lincz, ale gdy pracowałem w sklepie złapaliśmy złodzieja. Nagle padł na ziemie, cały się popluł i zaczął się trząść. Kiedy przyjechała policja, panowie zaczęli się dosłownie śmiać. Znali gościa, a to był jego standardowy trik. Na niektórych działało. Ludzie się bali, że ktoś mu coś zrobił i odpuszczali.
Nikt nie wzywa SM tak "o". Może się bili i wyzywali pod blokiem. Butelki poszły w ruch. Ktoś się bał, że w końcu zrobią krzywdę komuś postronnemu i przyjechała SM. Najbardziej pijany zaczął się do nich rzucać, więc go skapitulowali. A, że zaczął się drzeć, zaraz zleciała się cała Nowa Huta. Później efekty widać na filmiku.
Mieszkałem w Krakowie i takie ekscesy w Nowej Hucie to codzienność. Nikt o zdrowych zmysłach nie zagląda tam wieczorami ani nie wchodzi na podwórka. Taka opinia sama z siebie się chyba nie wzięła, prawda? Z resztą, elitę tam mieszkającą widać na załączonym filmiku...