anonymousm napisał/a:
Tylko że, Misiu, Michnik siedział w więzieniu za walkę z komuną.
Przywłaszczając sobie maszyny drukarskie, otrzymane jako zagraniczna pomoc od zachodu, przeznaczone nie dla założonej wespół z panem Blumsztajnem spółki "Agora", tylko dla NZSS "Solidarność"? Czy może siadając do rozmów z Kiszczakiem przy Okrągłym Stole? Może niszcząc swoje akta w MSW? Czy też swoimi publikacjami, które w znacznym stopniu uniemożliwiły przeprowadzenie lustracji po 89'? Kryjąc swojego brata, stalinowskiego prokuratora, który wydawał wyroki śmierci na AK-owców? (btw Rząd Polski ubiegał się o jego ekstradycję ze Szwecji, przeciwko czemu, oczywiście, Michnik też protestował. Szwecja zgody nie wyraziła.)
Nawet jeżeli miał ładniejsze fragmenty biografii, to powyższe fakty go, jak dla mnie, dyskwalifikują jako kogoś kto: "walczył z komuną".
anonymousm napisał/a:
Twój Gomuła sprzymierzył się z narodowcami, kiedy chciał ratować własną dupę, rzucając motłochowi Żydów na pożarcie.
Misiu, mylisz pojęcia, wydarzenia roku 68' to trochę nie ten czas (tym bardziej, że, o ironio był żonaty z żydówką). Gomułkę z pierdla wypuszczona dopiero w 54'. Poza tym w jaki sposób miałby się ratować, poprzez alians z narodowcami? Ludźmi którzy, po 45' byli sekowani jako "zaplute karły reakcji"? Owszem, funkcjonowali w PRL tzw. narodowcy-opozycjoniści, hojnie opłacani przez reżim komunistyczny, mający stanowić jakąś tam opozycję i mogący krytykować ustrój, ale w sposób dopuszczony przez partię na zasadzie; "Patrzcie PRL nie jest dyktaturą, bo mamy opozycję". Jednakże nie mieli oni absolutnie wpływów mogących Gomułce w jakikolwiek sposób pomóc. Było dokładnie odwrotnie, to poprzez wydalenie Żydów w 68' jego pozycja została osłabiona, a władzę utracił po grudniu 70'.
Poza tym, to nie jest odpowiedź na moje pytanie.
anonymousm napisał/a:
Przez krótki czas udało się endeków zneutralizować po 89 roku i niedługo też się ich zneutralizuje.
anonymousm napisał/a:
W rozmowach z kim? W jakich okolicznościach. Czemu powtarzasz jakieś ploty jak baba z magla?
Samochodem wozi się ludzi, których ma się podwieźć.
Urban sam to przyznał:
Cytat:
"Szef "Nie" opowiadał, że relacje z Michnikiem uznaje jako "bliską, serdeczną znajomość". Pytany przez jednego z dziennikarzy, czy zawsze jego spotkania z Michnikiem mają "w podtekście sprawy męsko-damskie i alkohol", odparł: "My nie mamy w podtekście żadnych spraw męsko-damskich, bo nigdy ani razem nie chodzimy na panienki, ani nie współżyjemy ze sobą, natomiast alkohol nie jest w podtekście, ale na stole". "
Źródło: "Wprost" z 2003 r.
anonymousm napisał/a:
Jeżeli to prawda, świadczy tylko o zajebistym poczuciu humoru Michnika i o tym, że nie da się nabrać na tanie sztuczki socjotechniczne.
? Jeśli Ziemkiewicz napisał w swoim artykule rzecz obiektywnie znaną i zgodną z prawdą, to jaka w tym sztuczka socjotechniczna?
anonymousm napisał/a:
Ten facet to żywa ironia. Pamiętasz, jak zeznawał przed komisją Rywina?
Ta, jak gość ujawnia nagranie o takiej sile politycznego rażenia po pół roku i twierdzi, że prowadził dziennikarskie śledztwo. Zwyczajnie sprawę rozgrywał, bo zastanawiał się, czy wręczenie mu tej łapówki mu się opłaca. Potem obudził się z ręką w nocku, sprawę ujawnił i pogrążył i siebie i całe SLD przy okazji. Nie muszę przypominać, że poparcie, z historycznego w III RP poziomu 41%, spadło do mniej niż kilkunastu procent w wyborach w 2005 r.
anonymousm napisał/a:
No właśnie koleś nie ma żadnej przeszłości,, bo jest tchórzem. Nie ma też żadnej przyszłości, bo jest kretynem. Najgorszym typem kretyna: zadufanym w sobie kretynem, który nie dopuszcza do siebie myśli, że być może nie jest najmądrzejszym i najsprytniejszym typem na świecie, i właśnie na tym się przejedzie.
Spytam ponownie: WUT?
Primo, ani ja ani tym bardziej sam Ziemkiewicz nigdzie nie napisał/powiedział, że uważa się za spryciarza. Obiektywnie opisał fakty. Po drugie, fakt, gość nie był opozycjonistą w pełnym tego słowa znaczeniu, ale nigdy nie kreował się na autorytet moralnym i wyrocznię, co starasz mu się zarzucić, a co czynił przez 20 lat z okładem Michnik.
Ogółem nie jestem zwolennikiem kłócenia się przez internet, zwłaszcza na tematy polityczne, ale skoro mój wpis został skomentowany, poczułem się wezwany do odpowiedzi.