Pomyślcie przez chwilę...
Wyobraźcie sobie, że ktoś w Polsce jest oskarżany o jakiś zamach na jakże "wspaniały" kraj jakim jest USA. Władze tegoż wspaniałego kraju stwierdzają, że ów zamachowca trzeba za wszelką cenę zgładzić. Oczywiście bez zdania racji kierują swoje wojska na teren naszego kraju. Po czym nie znajdując go- by zachować twarz w oczach całego świata ( przetestować trochę nowej broni, amunicji i innych wynalazków wojskowych) strzelają do waszych bliskich czy nawet nieznajomych ale zawsze obywateli Waszego kraju. I powiedzcie mi Kurwa jakbyście się zachowali (czuli, co byście chcieli zrobić). Ja osobiście im się nie dziwię, ze się bronią. Może wiele nie zdziałają ale zawsze stawią jakiś opór. Wiem że to "banda wierzących w allaha" ludzi ale zawsze ludzi.
Mnie to osobiście wkurwia, że USA robi na świecie, w krajach które im w jakiś sposób zaszkodzą poligon i miejsce gdzie można się wpakować i robić co im sie kurwa podoba.
To tyle z mojej strony.
( jak sie komuś nie podoba moje zdanie- nie czytać albo pogodzić się z tym, że Polska to jest nic nie znaczący w świecie, nieogarnięty, skorumpowany, liżący amerykanom i nie tylko dupę kraj bez własnego zdania (oczywiście politycznie).
( Post wyłącznie dla urzytkowników o poziomie inteligencji wyższej niż GimbusPospolitus)