Taki typowy turbo-ratownik, czyli "dużo sprzętu, mało talentu". Nie wiem jakim trzeba być zjebem, żeby na prywatnym samochodzie ładować sobie eskulapa i niczym "bohatyr" popitalać do takiej sytuacji ignorując i mając szczerze w dupie wszelkie przepisy ruchu drogowego. Bo tak jeździć jak "pan ratownik" pokazał, to można pod kogutami w kodzie pierwszym.
Do wszystkich lizodupów, którzy wychwalają "bohatyrskość" "pana ratownika" ... jebnijcie się w czoło. Owszem, jedna osoba do "deptania" więcej zawsze spoko, ale jak się dobrze rozejrzeć, to było tam w chuj samochodów i w chuj kierowców, którzy teoretycznie kurs pierwszej pomocy mieli na kursie na prawo jazdy, więc zwykłe uciskanie klaty nie powinno być jakimś zajebistym wyczynem. Bo szczerze wątpię, że "pan ratownik" zapierdala prywatnym autem z całą apteką, defikiem, tlenem, zestawem do intubacji, itd.
Przede wszystkim należałoby zwiększyć świadomość kierowców na udzielanie pierwszej pomocy i przykładać się solidnie do jej nauki na kursach, kurwa jego mać.
Dobra, idę sobie zwalić, bo mi ciśnienie jebnie ... jak coś to weźcie tego "pana ratownika" na cb wezwijcie do mnie.
P.S.: Sam jestem ratownikiem medycznym, więc chuj wam w dupę specjaliści po paru sezonach "Hałsa" i "Gay's Anatomy".