- GOOGLE TRANSLATENa nagraniu widać autobus skręcający w lewo oraz jadący z naprzeciwka motocykl uderzający w komunikację miejską.
Na jednośladzie jechał 19-latek. Kilkadziesiąt sekund po zderzeniu zatrzymała się przejeżdżająca w okolicy karetka pogotowia, a na pomoc przybył zespół medyczny.
Jednak obrażenia odniesione przez chłopca były poważne i doprowadziły do jego śmierci. W międzyczasie na miejsce przybyła policja.
Kierowca autobusu został przebadany przez agentów i nie pił alkoholu.
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Szkoda młodego chłopaka ale gdyby jechał przepisowo to by nic się nie stało
aaa tam , jechał by szybciej to by zdążył przed autobusem
aaa tam , jechał by szybciej to by zdążył przed autobusem
o totototo ! w końcu jakis rozsądny komentarz !
Miałem kiedyś kolegę, który zawsze zapierdalał na motorze przez moją miejscowość, i zawsze było słychać z bardzo daleka, że Marek popierdala.
Kiedyś spotkałem go nad jeziorem z jego żoną oraz dwójką jego dzieci i zapytałem.
Marek , a ty się nie boisz tak zapierdalać po ulicy, i powiedziałem, że przecież to niebezpieczne dla niego bo nawet jakiś pieszy , albo pies może mu wyskoczyć znienacka.
Marek wtedy mi powiedział!
Nie martw się, liczy się doświadczenie i trzeba mieć wyobraźnie.
Tydzień później, on jechał z żoną na łuku drogi ścinał zakręt, a z naprzeciwka jechał stary mercedes beczka. Odbił się od tego merasia i zderzył się czołowo z przydrożnym słupem.
Marek zginął na miejscu, a jego żona straciła nogę i skończyła na wózku.
Mam tylko taką nadzieję że ktoś, kto to przeczyta, zastanowi się czy warto się spieszyć na własny pogrzeb.?
Szkoda, że nie stało się odwrotnie. Żona by się nie męczyła, on by już nigdy nie mógł prowadzić pojazdów mechanicznych i miałby duuuużo czasu, żeby przemyśleć swoje zachowanie. Nie mówiąc o karze w postaci niewyobrażalnych wyrzutów sumienia i świadomości, że zmarnował swoje życie i zjebał dzieciństwo potomstwu.
Miałem kiedyś kolegę, który zawsze zapierdalał na motorze przez moją miejscowość, i zawsze było słychać z bardzo daleka, że Marek popierdala.
Kiedyś spotkałem go nad jeziorem z jego żoną oraz dwójką jego dzieci i zapytałem.
Marek , a ty się nie boisz tak zapierdalać po ulicy, i powiedziałem, że przecież to niebezpieczne dla niego bo nawet jakiś pieszy , albo pies może mu wyskoczyć znienacka.
Marek wtedy mi powiedział!
Nie martw się, liczy się doświadczenie i trzeba mieć wyobraźnie.
Tydzień później, on jechał z żoną na łuku drogi ścinał zakręt, a z naprzeciwka jechał stary mercedes beczka. Odbił się od tego merasia i zderzył się czołowo z przydrożnym słupem.
Marek zginął na miejscu, a jego żona straciła nogę i skończyła na wózku.
Mam tylko taką nadzieję że ktoś, kto to przeczyta, zastanowi się czy warto się spieszyć na własny pogrzeb.?
Masz namiary na tą żonę? Ciekawe jak to jest ruchać laskę z kikutem
Miałem kiedyś kolegę, który zawsze zapierdalał na motorze przez moją miejscowość, i zawsze było słychać z bardzo daleka, że Marek popierdala.
Kiedyś spotkałem go nad jeziorem z jego żoną oraz dwójką jego dzieci i zapytałem.
Marek , a ty się nie boisz tak zapierdalać po ulicy, i powiedziałem, że przecież to niebezpieczne dla niego bo nawet jakiś pieszy , albo pies może mu wyskoczyć znienacka.
Marek wtedy mi powiedział!
Nie martw się, liczy się doświadczenie i trzeba mieć wyobraźnie.
Tydzień później, on jechał z żoną na łuku drogi ścinał zakręt, a z naprzeciwka jechał stary mercedes beczka. Odbił się od tego merasia i zderzył się czołowo z przydrożnym słupem.
Marek zginął na miejscu, a jego żona straciła nogę i skończyła na wózku.
Mam tylko taką nadzieję że ktoś, kto to przeczyta, zastanowi się czy warto się spieszyć na własny pogrzeb.?
no ty jak już się o coś zapytasz... ehhh
Miałem kiedyś kolegę, który zawsze zapierdalał na motorze przez moją miejscowość, i zawsze było słychać z bardzo daleka, że Marek popierdala.
Kiedyś spotkałem go nad jeziorem z jego żoną oraz dwójką jego dzieci i zapytałem.
Marek , a ty się nie boisz tak zapierdalać po ulicy, i powiedziałem, że przecież to niebezpieczne dla niego bo nawet jakiś pieszy , albo pies może mu wyskoczyć znienacka.
Marek wtedy mi powiedział!
Nie martw się, liczy się doświadczenie i trzeba mieć wyobraźnie.
Tydzień później, on jechał z żoną na łuku drogi ścinał zakręt, a z naprzeciwka jechał stary mercedes beczka. Odbił się od tego merasia i zderzył się czołowo z przydrożnym słupem.
Marek zginął na miejscu, a jego żona straciła nogę i skończyła na wózku.
Mam tylko taką nadzieję że ktoś, kto to przeczyta, zastanowi się czy warto się spieszyć na własny pogrzeb.?
Heh, gdy 16 lat temu robiłem prawko kategorii A, jednym z kursantów był chłopak, któremu ojciec jeszcze w trakcie kursu kupił Yamahę R6, czyli sprzęt, pomimo iż "tylko" sześćsetka, przeznaczony dla doświadczonych jeźdźców. Oczywiście zapierdalał swoją Yamahą jakby go sam diabeł gonił, na egzamin również nią przyjechał. Zdał. Ja z kumplami zresztą też. Jakiś miesiąc później dowiedzieliśmy się, że kolega się "dojeździł" - wbił się w ciężarówkę podczas wyprzedzania z ogromną prędkością.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów