Kostrzewski jest marnym ambasadorem satanistów w mediach. Szacunek dla gościa za kawał dobrego metalu, ale mimo wszystko uważam go za osobę zagubioną we własnych filozofiach. Kiepsko się bronił przed fatalnymi zarzutami prowadzącej, jak i kiepsko sobie radzi z konferansjerką na scenie. Swoje filozofie powinien zatrzymać na etapie pisania tekstów, wtedy można coś z tego wywnioskować. Natomiast jego słowa w bezpośredniej konfrontacji z zacietrzewionym, zniewolonym przez zakłamany kościół pospólstwem są miałkie i pozbawione przekonywującej siły. Brak tu konkretnego stwierdzenia typu "Zabijam zwierzę, gdy chce je zjeść, a człowieka gdy czuję że tylko w ten sposób uniknę śmierci z jego reki." albo "banda gnojków dewastujących cmentarze to tylko chuligani, grupa zakompleksionych ludzi u których problem leży po stronie wychowania, braku wpojonej przez rodziców moralności. To nie są sataniści, to są głupcy."
Pełen kontrowersji Nergal zdecydowanie lepiej wypada w tej kwestii, i myślę że nieco rozjaśnił element satanizmu w muzyce metalowej. Aczkolwiek pamiętajmy, że stereotypowi metalowcy to są dzieciaki, którzy fascynują się satanizmem na zasadzie buntu. Sam taki kiedyś byłem. I to na podstawie tych dzieciaków kreowany jest obraz fana takiej muzyki. Stara gwardia metalowej sceny, to są ludzie którzy JUŻ to zrozumieli i że tak powiem: nie zaliczają się do opinii publicznej w kwestii "metalowców". Amen.