Masz wpłacone ode mnie. Nie powiem kto, nie powiem ile. Nie znam Cię, nie spotkałem Cię, nie wiem, czy wytrzymałbym z Tobą (a Ty ze mną) więcej niż pytanie o godzinę i w sumie wali mnie to. Nie wali mnie Twój los. Serio, się przejąłem. Nawrzucać Tobie i Twojej rodzinie, sąsiadom, psu mogę bez okazji, nie muszę sobie tego kupować pod przykrywką pomocy. Bo nauczyli mnie, że pomaga się dla człowieka, który pomocy potrzebuje, a nie dla siebie, czy otoczenia. Trzymaj się Chłopie mocno, zbieraj kasę, załatwiaj leczenie i trzymaj się nadziei. Skoro widzisz, że w kilka dni, banda pojebów, uzależnionych od porno i gore świrów, czy innych kozaków, którzy proszą menela o zakup piwa w żabce ofiarowuje Ci takie wsparcie. Co byś nie myślał, to nie zawsze jest wszytko tak skurwiałe, jak się wydaje.
p.s. z tym nawrzucaniem Tobie to się nie przejmuj. Jestem takim sąsiadem, że jak przyjdziesz drabkę pożyczyć, do dostaniesz ją, a jak będziesz w potrzebie, to Ci pomogę, choćbyś uważał mnie za ostatni margines.