Betonowa, rozsypująca się klatka skrywa w sobie wciąż agresywnego potwora – 200 ton radioaktywnej lawy (Korium),
30 ton lotnego, radioaktywnego pyłu oraz 16 ton uranu i plutonu. Budowa konstrukcji kolosa trwała jedynie 5 miesięcy.
W 1996 r. stwierdzono, że naprawa jest całkowicie niemożliwa. W jakim stanie jest stary sarkofag i jak wygląda budowla nowego?
Schronienie nr 4
Powyższa nazwa sarkofagu skrywającego ruiny po czarnobylskiej katastrofie pochodzi z zapisów wojskowych. Podobnie jak katastrofa, budowa sarkofagu była wydarzeniem, którego szczegóły starano się utajnić. Stare nawyki generałów kazały zapewniać o doskonałych środkach zabezpieczających, jakie były stosowane, i nie wdawać się w dyskusje o technologii i jakości konstrukcji.
Wciąż niejasne szczegóły prawdy o początkowych etapach budowy sarkofagu mówią o koszmarze robotników zwanych “likwidatorami”. Po oczyszczeniu okolicy i dachu elektrowni do grona tych bohaterskich straceńców dołączyli górnicy. Bo choć sarkofag kojarzy się nam z wysokimi dźwigami, to prace nad jego konstrukcją zaczęły się pod ziemią, ze śmiertelnym niebezpieczeństwem wiszącym tuż nad głową.
Celem długiego na 168 metrów wykopu było dostanie się pod reaktor w celu zalania nowo powstałej przestrzeni betonem. Miał on zapobiec ucieczce materiałów radioaktywnych do gleby i skażenia wód gruntowych, które mogłyby rozprzestrzenić skażenie w sposób niekontrolowany. Prace górnicze rozpoczęto 24 czerwca 1986 r.
Prace na powierzchni prowadzono z zastosowaniem potężnych dźwigów oraz pojazdów z długimi wysięgnikami (betoniarki). Starano się ograniczyć czynnik ludzki podczas kilku stadiów konstrukcji. Pierwszym z nich było wylanie betonu naokoło pozostałości po reaktorze tak, aby przygotować fundamenty pod sarkofag. Wstępne prace betoniarek widać na zdjęciu poniżej. Zwróćcie uwagę, jak blisko musiały podjechać i jak bardzo narażeni na promieniowanie byli ich kierowcy. Jest to obszar bezpośrednio przylegający do reaktora. Elewacja widoczna po prawej stronie znalazła się pod sarkofagiem.
Następnie wzniesiono zbrojone, betonowe ściany wokół uszkodzonego reaktora. Ze względu na skalę zniszczeń konstrukcja ma charakter kaskadowy, co widoczne jest na zdjęciu poniżej, gdzie w ten sposób zakryto halę turbin.
Po skonstruowaniu systemu przyporowego (także widocznego na zdjęciu w formie dłuższych i krótszych pionowych, pochyłych wsporników będących częścią ściany) zamontowano zadaszenie oraz urządzenia wentylacyjne.
Warto wspomnieć, że zarzuty o pozostawienie sporych dziur w sarkofagu są tylko częściowo słuszne. Konstrukcja ma około 60 otworów obserwacyjnych, które służą także jako konieczna wentylacja. Na unikalnym zdjęciu poniżej
(wnętrze sarkofagu) widoczne jest światło, które przez nie wpada.
Film przedstawia z kolei wyprawę szaleńców do środka konstrukcji. W 1:17 widać grafitowe osłony prętów uranowych. Tylko ktoś niespełna rozumu mógł podejść tak blisko. Pojedynczy fragment może emitować promieniowanie o sile 1000 R,
co oznacza zgon po godzinie przebywania w pobliżu. Zamontowany system spryskiwaczy dba o utrzymanie pyłu w ryzach, co jednak wyraźnie nie wystarcza.
W sumie wylano około 400 000 m3 betonu i wykorzystano 7300 ton stali. Te dość imponujące liczby nie robią jednak wrażenia, gdy popatrzy się na obecny stan budowli. Fundamenty kruszeją, ściany mają coraz więcej nieplanowanych otworów, a wady konstrukcyjne zaczynają zagrażać budowli.
Pierwszym i naczelnym zmartwieniem są dwie potężne belki, które podtrzymują dach sarkofagu. Spoczywają one na elementach starej konstrukcji (między innymi zachodnia część widoczna w głębi na zdjęciu poniżej), które powoli kruszeją
i mogą nie utrzymać góry sarkofagu.
Widoczna na kolejnym zdjęciu instalacja z żółtymi elementami została wzniesiona kilka lat temu w celu stabilizacji sarkofagu. Jest to DSSS (Designed Stabilisation Steel Structure). Wsporniki przechodzą przez jedną ze ścian i podtrzymują strukturę także od środka. Dzięki temu udało się nieco odciążyć wspomniane wyżej wsporniki belek o całe 400 ton.
Innym zmartwieniem jest pokrywa UBS leżąca bezpośrednio na reaktorze (to ten przekrzywiony, “włochaty” element na zdjęciu przekroju elektrowni poniżej). W tej chwili jest on podtrzymywany tylko przez gruz, więc ryzyko jego zawalenia się do środka reaktora jest bardzo duże. Po wypadku płyta ta nazywana jest przez pracowników “Eleną”. Te sterczące włosy to obecnie “włosy Eleny”, czyli powyginane pręty paliwowe. To obecnie najbardziej niebezpieczny i newralgiczny element gruzowiska.
Z kolejnej części dowiecie się, w jaki sposób powstaje nowy sarkofag i jaką rolę będzie odgrywał w przyszłości.
Cytat:
Daję temat tu, gdyż zapaleńcy ciekawostek o Czarnobylu jak i zwykli ciekawscy częściej przeglądają "Główną" niż "Dokumentalne". Także celowy błąd z mojej strony dla dobra innych. Pozdrawiam.
Zapożyczone z gadzetomania.pl