Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
-Lepiej być wojownikiem w ogrodzie, niż ogrodnikiem na wojnie
Moim zdaniem najlepiej przejść przeszkolenie przygotowawcze, a potem iść do pracy.
Wojsko nie jest takie złe ale oczywiście nasz system jest pojebany i tyle. Osobiście bym poszedł.
Potem tacy wydają decyzję i tak jest w rzeczywistości. Może twoim oddziałem dowodzić pizdorurek, który dopiero co skończył szkolenie, potem jedź z takim na misję. Lepiej od razu jebnąć się na IED.
Niestety jak wszędzie tam są układy i układziki ale takie w pełni tego słowa znaczeniu, powyżej szkółki awanse jedynie z polecenia a tak się składało akurat u mnie, że synalek jednego aspirował wyżej i kosztem wszystkich zasługujących operatorów poszedł UP a ci co rzeczywiście są coś warci do dzisiaj punktują w bieszczadach żeby w ogóle być.
Najbardziej rozwalały mnie szkolenia dot. odbicia zakładników a takich akcji jest najwięcej. Robisz wszystko według wzorcu, który.. uwaga nie zmienił się od prawie 20 lat. Jest dobry? na pewno skuteczny w jakimś stopniu ale wszędzie zasady się pozmieniały poszli z duchem czasu i specyfikacją nowych zagrożeń a nasi... dalej to samo.
Wiecie jak argumentują braki w wyposażeniu? to że żołnierz sam powinien np. wybrać nóż, czy resztę sprzętu jaki mu pasuje. Wierutna bzdura bo zwracają tylko część tych kosztów. Nie idzie się tam dla pieniędzy ale nie po to też aby dokładać a bywało tak bardzo często. Szkoda gadać, jak jesteś ogarnięty nie pchaj się do woja bo będziesz musiał wykonywać moralnie dyskusyjne rozkazy często nielogiczne i z góry skazane na niepowodzenie. I Ty oraz reszta braci o tym wiecie ale nikt nie powie bo wylotka. No to teraz siedzę i piszę pojebane komenty - idę zalać pałę.
Bo każdy normalny człowiek trzyma się z daleka od woja i tego typu spraw, każdy normalny biały człowiek chce osiągnąć coś w życiu w tym założyć rodzinę, a nie sobie rozpierdolić związek i karierę dla... ? No właśnie? Czego?... Ale Macierewicze i inne pojeby tego nie rozumieją bo przecież chuj z tym że komuś można życie rozpierdolić i już kombinują jak wjebać obowiązkowy pobór, bo po co zrobić przeszkolenie w zakresie obsługi broni palnej (które trwałoby z 2 tyg do miesiąca) i w razie wojny otworzyć magazyny by 38 mln obywali RP mogłoby bronić własnych domów... lepiej posłać ludzi do bezsensownej służby a potem w razie wojny na pewną śmierć bo prawdziwe wojo pójdzie w partyzantkę. Nie wiem jak wy ale ja już kombinuję jak zmienić kategorię, przynajmniej na D.[/quote
Zdejmij rureczki bo Ci krew do mózgu nie dpoływa pizdeczko
Cytat:Insaner napisał/a:
Uważam się za patriotę, ale w życiu nie przyszłoby mi do głowy uprawianie partyzantki i jakaś pseudo-walka za "własny" kraj, którego większość z nas się wstydzi. Więcej dobrego można zrobić uciekając z kraju z rodziną (którą notabene trzeba się zaopiekować), niż zostając na pewną śmierć - bezwartościową.
Uważasz się za patriotę, po czym piszesz, że większość z "nas"(jakich "nas"? Was, spedalonych rurkowców z zaczesem na małego hitlerjugend?) wstydzi się Polski? Co Ty pierdolisz? Widzę zlewacenie sadola osiąga powoli poziom krytyczny, skoro tego typu przemyślenia zgarniaja tutaj jakieś piwerka, czy inne eurogąbki.
Jak najbardziej. Pod względem naszej tradycji, kultury, języka. Wstyd mi jednak za to, że w tym kraju "nic się nie udaje". Za to, że na wszystko wymówką jest "aa bo u nas była wojna i komuna", a najlepszym argumentem jaki słyszałem na to, że jesteśmy ekonomicznie prawie krajem trzeciego świata było "aa bo to przez zabory". Serio jesteś dumny z władz Polski, które od kilkudziesięciu lat tylko ją rozkradają? Z opłacanych przez podatników miesięcznic smoleńskich i zachowań na poziomie średniowiecza?
Od kilkudziesięciu lat rozpierdolono u nas wszystko. Wyprzedano zachodowi wszystkie nasze fabryki, technologie. Nie mamy prawie do niczego praw, jesteśmy uzależnieni w jakimkolwiek rozwoju od innych krajów. Wiemy tylko tyle ile nam łaskawie pokażą i powiedzą kraje wysokorozwinięte. Leki na "raka" (jakkolwiek to by nie miało działać, ale dumnie już ogłaszano ich odkrycie) i wyniki badań już sprzedano, grafen? wielkie osiągnięcie polskich naukowców? Niedawno czytałem artykuł w którym nawet nie wspomniano o tym, że to w Polsce znaleziono sposób na jego wykorzystanie, sprzedaliśmy jak zwykle komuś wiedzę wyzbywając się do niej praw. Teraz w książkach będzie informacja, że zrobił to kraj "X".
Poprzednie władze wszystko wywalały za granicę. Obecne szumnie zapowiadały rozwój rodzimego przemysłu, rozwój technologii. Co obecnie robią? Wykorzystują chwilowe stanowiska do organizowania wyżej wspomnianych miesięcznic, do wypłacania "wdowom smoleńskim" po znajomości kilkumilionowych odszkodowań, program ratowania naszych rodzimych firm wygląda tak, że w tej chwili dowalają im kolejne podatki, a ludziom rozdają 500+ na które pieniądze już się skończyły, wiec jesteśmy obecnie zadłużani. Jak dla mnie to to wszystko może się rozpierdolić, bo gospodarczo jesteśmy dnem.
A co do rurek - nie wydaje mi się Nawet kiedyś chciałem pójść do wojska (tylko do szkoły oficerskiej, a nie z łapanki do tej patologii). Tyle, że moje losy potoczyły się inaczej i wybrałem inną branżę.
Dla Ciebie pewnie patriota to zjebany bezmózgi dresik, który 11-go Listopada biega z flagą na kiju w kominiarce i krzyczy Bóg, Honor, Ojczyzna wstawiając słowo "kurwa" zamiast przecinka?
Trzeba pamiętać że wojsko to maksymalne obciążenie psychiczne i ten cały stres i napięcie musi gdzieś znaleźć swój upust.
Sam kiedyś chciałem iść do wojska ale mój rozjebany kręgosłup mi na to nie pozwolił, gdyby nie on czuje że bym sobie całkiem nie najgorzej poradził.
Trzeba pamiętać że wojsko to nie tylko napierdalanie z kałacha do wroga ale też pomoc cywilom, zabezpieczanie ważnych obiektów jak szpitale polowe,składy żywności/leków czy innych surowców niezbędnych zwykłym obywatelom w czasie wojny.
Niestety kiedy widzę te czerwone od wódy ryje, zapijaczone postkomunistyczne betony, układczyków, kolesi odreagowujące swoje życiowe nieudacznictwo na przełożonych to dziękuję wolę zostać w cywilu.
Niestety polskie wojsko to inkubator patologii- zaczynając od wyższych rangą oficerów- synów albo bratanków generałów czy innych ważnych kreatur, po regularnych pastwiących się nad młodszymi rocznikami, kończąc na młodych poborowych którzy odreagowują waląc wódę i pogrążając się w nerwicach i innych psychozach. Widzę to po moich kolegach, niegdyś spokojni i niepozorni po wojsku zmienili się w kolesi z którymi strach pić alkohol żeby coś im czasem nie odbiło i nie zaczęli albo na całe gardło śpiewać żołnierskie przyśpiewki o 1 w nocy budząc sąsiadów albo szukać awantury żeby się trochę ponapierdalać.
Trzeba pamiętać że wojsko to maksymalne obciążenie psychiczne i ten cały stres i napięcie musi gdzieś znaleźć swój upust.
Sam kiedyś chciałem iść do wojska ale mój rozjebany kręgosłup mi na to nie pozwolił, gdyby nie on czuje że bym sobie całkiem nie najgorzej poradził.
Trzeba pamiętać że wojsko to nie tylko napierdalanie z kałacha do wroga ale też pomoc cywilom, zabezpieczanie ważnych obiektów jak szpitale polowe,składy żywności/leków czy innych surowców niezbędnych zwykłym obywatelom w czasie wojny.
Niestety kiedy widzę te czerwone od wódy ryje, zapijaczone postkomunistyczne betony, układczyków, kolesi odreagowujące swoje życiowe nieudacznictwo na przełożonych to dziękuję wolę zostać w cywilu.
Masz trochę racji. Ale nie mylmy wojsk lądowych i wojsk specjalnych. Wojska specjalne różnią się diametralnie. Między innymi dlatego chcą dostać się tam ludzie którzy oczekują od wojska czegoś więcęj oraz chcą dać od siebie coś więcęj.
@Filogryna Naród to ja Ty, moja rodzina i Twoja rodzina, mój znajomy i Twój znajomy a nie kawałek ziemi na który możesz nawet się wysrać.... Uważasz że wszyscy zdołają uciec? Widać że żyjesz w wyidealizowanym świecie gdzie wszytko jest proste jak napisanie posta.... Żołnierze mogą spowolnić natarcie wroga żebyś mogła spierdalać i masz większe szanse że po drodze nie wyrucha cie 100 napalonych żołdaków wroga.
@Insaner jaką wy kurwa macie definicje narodu? i również uważasz że wszyscy zdołają uciec? że wróg będzie miły i nie będzie gwałcił kobiet i uciskał części narodu która nie zdoła uciec? To się właśnie nazywa kosmopolityzm.
A apropo walki za władze, mój pradziadek w czasie inwazji Niemiec też walczył w imię polityków? To była wojna obronna i każdy miał w dupie politykierów. Nie oceniaj wszystkich swoją miarą i uszanuj to że ktoś w razie W nie będzie spierdalał jak Ty tylko spowolni marsz wroga najpewniej płacąc za to życiem.
Chcesz więc walczyć za ludzi? A nie jest prawdą przypadkiem, że ze wszystkich narodowości na świcie, właśnie największą ilością Polaków gardzisz ? Cóż, w końcu, zakładam, z przynajmniej 95% twoich znajomych i ludzi, z którymi kiedykolwiek przebywałeś, to Polacy. Co więcej: myślę, że chętniej byś oddał życie za swojego dobrego znajomego zza granicy, powiedzmy Niemca, niż za 'wroga' Polaka.
Na wojnie nie walczysz o swoje interesy - w przeciwnym razie walczyłbyś wpierw, by do wojny nie doprowadzić.
Co ty kurwa ćpasz?
Chcesz więc walczyć za ludzi? A nie jest prawdą przypadkiem, że ze wszystkich narodowości na świcie, właśnie największą ilością Polaków gardzisz ? Cóż, w końcu, zakładam, z przynajmniej 95% twoich znajomych i ludzi, z którymi kiedykolwiek przebywałeś, to Polacy. Co więcej: myślę, że chętniej byś oddał życie za swojego dobrego znajomego zza granicy, powiedzmy Niemca, niż za 'wroga' Polaka.
Na wojnie nie walczysz o swoje interesy - w przeciwnym razie walczyłbyś wpierw, by do wojny nie doprowadzić.
Co ty kurwa ćpasz?
Problem z tobą jest taki, że gotów byłbyś stanąć do walki o mętną ideę, której nawet nie jesteś w stanie rozpoznać.
Ze mną jest problem? To ty pierdolisz kocopoły z których nic nie wynika.... Że niby nienawidzę Polaków jakieś smęty o Niemieckim przyjacielu, jakoś ta Twoja argumentacja nie trzyma się kupy.... Dla mnie wartością jest rodzina i przyjaciele i mając świadomość że w jakimś stopniu ułatwię im ucieczkę nie zawahałbym się. Czy w Twoim małym rozumku za wszystkim muszą kryć się idee i poglądy i istnieje przekonanie że każdego konfliktu da się uniknąć?
Problem z tobą jest taki, że gotów byłbyś stanąć do walki o mętną ideę, której nawet nie jesteś w stanie rozpoznać.
Ze mną jest problem? To ty pierdolisz kocopoły z których nic nie wynika.... Że niby nienawidzę Polaków jakieś smęty o Niemieckim przyjacielu, jakoś ta Twoja argumentacja nie trzyma się kupy.... Dla mnie wartością jest rodzina i przyjaciele i mając świadomość że w jakimś stopniu ułatwię im ucieczkę nie zawahałbym się. Czy w Twoim małym rozumku za wszystkim muszą kryć się idee i poglądy i istnieje przekonanie że każdego konfliktu da się uniknąć?
Nic nie rozumiesz, czy zapominasz zdania, do którego się odnosiłeś ? Chcę ci tylko powiedzieć, że nie potrafisz powiedzieć, za co byś walczył podczas ewentualnej wojny, bo nie wiesz nawet, czym jest twoja idea "narodu".
Istnieje więcej Polaków <<jako szczegółowość>>, <<jednostkowych>>, których nie lubisz, niż ludzi z innych krajów: skoro przynajmniej 95% twoich znajomych to Polacy, trudno, żeby było inaczej. Nikt nigdzie nie napisał, że nie lubisz Polaków w ujęciu <<kontrybutywnym>>, <<ogólnym>>.
Skoro wartością są dla ciebie przyjaciele i rodzina, nie ma tu miejsca o walkę za <<naród>>. Przecież równie dobrze możesz mieć znajomych z Niemiec, Rosji, Francji albo Hiszpanii. Z walką o naród jest zaś o tyle trudno, że nie do końca wiadomo, czego najlepszą jesteś egzemplifikacją, co to naród w ogóle jest .
Nic nie rozumiesz, czy zapominasz zdania, do którego się odnosiłeś ? Chcę ci tylko powiedzieć, że nie potrafisz powiedzieć, za co byś walczył podczas ewentualnej wojny, bo nie wiesz nawet, czym jest twoja idea "narodu".
Za to o czym pisałem i siłą rzeczy za naród, czyli ludzi którzy są z mojego kręgu kulturowego, mówiących w tym samym języku i którzy są mi jakoś bliźsi niż jacyś francuzi niemcy czy hiszpanie..
Istnieje więcej Polaków <<jako szczegółowość>>, <<jednostkowych>>, których nie lubisz, niż ludzi z innych krajów: skoro przynajmniej 95% twoich znajomych to Polacy, trudno, żeby było inaczej. Nikt nigdzie nie napisał, że nie lubisz Polaków w ujęciu <<kontrybutywnym>>, <<ogólnym>>.
Skoro wartością są dla ciebie przyjaciele i rodzina, nie ma tu miejsca o walkę za <<naród>>. Przecież równie dobrze możesz mieć znajomych z Niemiec, Rosji, Francji albo Hiszpanii. Z walką o naród jest zaś o tyle trudno, że nie do końca wiadomo, czego najlepszą jesteś egzemplifikacją, co to naród w ogóle jest .
Jeśli walczę za rodzinę to siłą rzeczy walczę za naród. Mógłbym mieć znajomych z wyżej wymienionych, ale nie mam. Gdybanie nie jest żadnym argumentem.
I skoro się pofatygowałaś to mogłabyś odpowiedzieć na chociaż jedno z pytań które ci zadałem. Nie do końca rozumiem co Tobą kieruje, czymś niewyobrażalnym jest dla Ciebie że ktoś się może dla kogoś poświęcić? Czy uważasz że ktoś kto się broni jest równie zły jak ten który atakuje? Myślisz że dasz radę zapobiec wszystkim konfliktom? Nie ogarniam oderwanych od rzeczywistości marzycieli którzy nie wiedzą i nie widzą w jakim świecie żyją, jaka rzeczywistość ich otacza i wierzą w to że kiedyś na świecie nie będzie konfliktów. Konflikty towarzyszą ludziom od początku istnienia, zawsze ktoś je zaczyna, ktoś się broni, ktoś jest zły, ktoś jest winny i ktoś jest pokrzywdzony i tak jest od zarania dziejów i nie zmieni się dopóki na ziemi żyją ludzie.
Dotyczy to wszystkiego, WP szczególnie. Słyszałem różne historie, niektóre widziałem, a jestem synem oficera WP, jeszcze tzw. brązowych butów. O oficerach z problemami alkoholowymi, którzy na służbie, w mundurze, chodzili nawaleni po jednostce, podczas gdy dowódca chodził i zaglądał do losowych osób. O tym, jak załatwia się podoficerów - kadry wybierają podoficerów z JW, proponując służbę w innych garnizownach, oczywiście bez pytania o sytuację rodzinną czy materialną żołnierza. Rozmowa to pro forma, podtykają papiery. Przyjmują dziwnych szwejów, takich jak w JW sąsiadującej z moim osiedlem, a dobrych ludzi odrzucają na pierdołach.
Zasadniczej nie przywrócą, bo i tak mają ochotników chociażby z służby przygotowawczej. Dochodzi jeszcze hehe Obrona Terytorialna hehe. Wbrew pozorom, w WP, jest pełno normalnych ludzi. W każdym korpusie znajdzie się zupak, ale każdy widzi patologię. Niestety, to twór wysoce zhierarchizowany, więc całe gówno spływa na dół. Minister wylewa wiadro. Ono spływa na generałów, potem niżej i niżej i niżej, aż do szeregowych. Alkohol jest całej mundurówce. Piją policjanci, pogranicznicy, oficerowie służb specjalnych i żołnierze - to odreagowanie stresu, o którym wspomniano. Rzecz jasna są inne metody, ale procenty są relatywnie najtańszym sposobem.
MadDave, jak bardzo masz rozwalony ten kręgosłup?
Za to o czym pisałem i siłą rzeczy za naród, czyli ludzi którzy są z mojego kręgu kulturowego, mówiących w tym samym języku i którzy są mi jakoś bliźsi niż jacyś francuzi niemcy czy hiszpanie..
Wygląda więc na to, że jeśli nauczysz się francuskiego, niemieckiego, hiszpańskiego - jakiegokolwiek bądź - naród twój się powiększy .
Jeśli walczę za rodzinę to siłą rzeczy walczę za naród. Mógłbym mieć znajomych z wyżej wymienionych, ale nie mam. Gdybanie nie jest żadnym argumentem.
I skoro się pofatygowałaś to mogłabyś odpowiedzieć na chociaż jedno z pytań które ci zadałem. Nie do końca rozumiem co Tobą kieruje, czymś niewyobrażalnym jest dla Ciebie że ktoś się może dla kogoś poświęcić? Czy uważasz że ktoś kto się broni jest równie zły jak ten który atakuje? Myślisz że dasz radę zapobiec wszystkim konfliktom? Nie ogarniam oderwanych od rzeczywistości marzycieli którzy nie wiedzą i nie widzą w jakim świecie żyją, jaka rzeczywistość ich otacza i wierzą w to że kiedyś na świecie nie będzie konfliktów. Konflikty towarzyszą ludziom od początku istnienia, zawsze ktoś je zaczyna, ktoś się broni, ktoś jest zły, ktoś jest winny i ktoś jest pokrzywdzony i tak jest od zarania dziejów i nie zmieni się dopóki na ziemi żyją ludzie.
Po drugiej stronie też są ludzie. Chowasz jakieś dziwaczne przeświadczenie, że walka z podobnymi tobie za interesy grubych panów z teczkami ma sens. Poświęcasz się? Wobec kogo? Na wojnach cywile giną niemal zawsze jako odwet jednej armii wobec armii innego narodu.
Wygląda więc na to, że jeśli nauczysz się francuskiego, niemieckiego, hiszpańskiego - jakiegokolwiek bądź - naród twój się powiększy .
Znowu wyciąganie najwygodniejszego fragmentu do obrony swoich wątłych racji.
Po drugiej stronie też są ludzie, hitlerowcy też byli ludźmi, ba sam hitler też był człowiekiem....
Po drugiej stronie też są ludzie. Chowasz jakieś dziwaczne przeświadczenie, że walka z podobnymi tobie za interesy grubych panów z teczkami ma sens. Poświęcasz się? Wobec kogo? Na wojnach cywile giną niemal zawsze jako odwet jednej armii wobec armii innego narodu.
Uważasz że żołnierz WP zaatakowany dosłownie bez powodu i przyciśnięty do muru z obu stron był taki sam jak hitlerowiec czy sowieta który go atakował? To jest jawne plucie na ludzi i historie, zwłaszcza że polski gruby pan z teczką nie miał w tym żadnego udziału.
Nikt nie mówi że wojna jest dobra, ale wojny były są i będą i choćbyś zdarła sobie pazury na klawiaturze wojsko jest nam potrzebne do działań defensywnych. Myślisz że przysłowiowe nadstawienie drugiego policzka i wpuszczenie "wroga" na terytorium bez wystrzału jest drogą? Skąd u Ciebie przekonanie że nikt nie będzie cierpiał? Nic na tym świecie nie jest zero-jedynkowe i szablonowe jak to postrzegasz. Widocznie mamy w życiu różne wartości i otacza nas inna rzeczywistość..
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów