Czytając komentarze, chciałbym na początek sprezentować Wam drobny podarunek:
Ą ą Ć ć Ę ę Ń ń Ó ó Ł ł Ś ś Ż ż Ź ź
A teraz do rzeczy - datowanie metodą węgla C14 jest najdokładniejsze z tanich sposobów badań i sprawdza się pięknie w każdej dziedzinie.
Prawie
Wyjątkiem jest np. Całun Turyńsk, który za każdym razem podaje inną datę, choć często wychodzi albo okreś średniowiecza (od II poł. IX do I poł. IIX), albo okres I poł. I w. n. e.
Wracając od tematu - jeśli kolo nie zrobił datowania węglem, to można zapomnieć o domysłach z milionami lat. Drewno kamienieje bardzo szybko, zależnie od warunków może być tak, że całkowitemu zmineralizowaniu ulegnie w ciągu nawet 200 lat, tak więc to nie jest wyznacznik.
Żelazo stopione nie zawiera węgla, więc jest to bardzo prymitywny młotek - nie jest ze stali i może mieć małą wytrzymałość. Żelazo podczas procesu odlewania nie ma kontaktu z węglem, a jedynie z gliną, czy cholera wie, w czym to podgrzewali.
Młotek wygląda na bardzo ludzki, używano takich już w XII w
p.n.e., co w połączeniu z warunkami, w jakich drewno kamienieje mamy prosty wniosek - nic niezwykłego, już ta świeca zapłonowa z Forda T jest ciekawsza.
Świeca zapłonowa z Forda T - jeśli ktoś był w kopalni soli, to wie, jak szybko i w jaki sposób dochodzi tam do korozji oraz jak szybko wszelakie przedmioty są "wchłaniane" przez solonośne skały. Bardzo prosta sztuczka - wrzucić świecę oblepioną gliną do wody z solanki (lub glinę rozmoczyć w solance), a potem (po jakichś dwóch, pięciu latach; na skale macierzystej) spreparować tak, by wyglądało jakby od zawsze tam było. Może nawet komuś to powstało przez przypadek, a potem postanowił to wykorzystać.
Scenografowie na planie filmowym "Psów" zrobili większą robotę niż z tą świecą trzeba było.
Jak widać sposobów na nabranie gazety czy portalu typu "niewiarygodne.pl" (proszę sobie to dobrze podzielić na sylaby i słowa, a następnie dobrze zrozumieć ich sens) i zabłyśnięcie na chwilę w mediach jest dużo, są one tanie, proste i w miarę solidnie pomagają oszukać pierwszych lepszych profesorków.
Co do teorii o Atlantydach i tym podobnych - życie nauczyło mnie jednego:
KAŻDA historia ma w sobie cząstkę prawdy. Grunt to dowiedzieć się, która to cząstka była prawdziwa.
Bo czasem bywa tak, że można włożyć między bajki kolegę-telekinetyka na imprezie.
Ale bywa też tak, że to imprezę wkłada się między bajki, a kolega-telekinetyk... okazuje się prawdziwy.
Nie bądźcie niczego pewni, bo ten nasz świat może nam kiedyś tę pewność wziąć i nakopać do jej tłustej i zasiedziałej dupy
NIC nie jest takie, jakie wygląda.
Parę ciekawych miejsc - Las Pokaini (Łotwa), Dolina Śmierci i jej wędrujące kamienie, czy taki klasyk jak Trójkąt Bermudzki. To wszystko daje nam do zrozumienia, że realistyczne spojrzenie na świat jest niemożliwe i można się dobrze bawić, gdy te tępe młotki starają się coś wytłumaczyć