Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Jeszcze kila poranków i kurwicy towarzyszącej podczas wstawania do kołchozu i skończę tak samo...
Macie jakieś sposoby na podwyższony kortyzol z rana i kurewskie samopoczucie z nim związane? Deprecha w sumie pokonana, tylko nieuzasadnione lęki i nerwica poranna zostały (bo w robocie w sumie przyjemnie) + bezsnność w nocy. Niby kawa podwyższa kortyzol, a ja chleje z 7 dziennie... Jakiś dobry psychotrop na sen by się przydał, np. Diazepam...
Eech, a ja prawię z chałupy nie wyłażę (w zasadzie tylko do sklepu). Siedzę przy kompie i byle jak robotę wykonuję, Sadola czytam, czasem w coś zagram. Nawet pozmywać mi się nie chce.
Coś przez ostatnie kilka miesięcy straszliwie się zestarzałam, jeszcze trochę i mogę przestać być najpiękniejszą istotą we wszechświecie.
A seksu mam tyle samo co wy wszyscy (i to w podziale na >1 i 1 osób). Widocznie się od was stulejowatością zaraziłam — biologicznie powinno to być niemożliwe, ale jednak.
Na szczęście samobój wymagałby trochę wysiłku i zebrania się, a nawet tego mi się nie chce.
Ubrana jakby była przyłapana przez chłopa na skakaniu na czyimś chuju
Może chłop ją użył i wyrzucił, bo to była tzw jednorazówka?
Nie idź w to. Psychotropy to są zwykłe narkotyki. Uzależniają tak samo. Musisz ustalić przeciwwagę do kołchozu. Jeśli wykańcza Cię praca fizyczna, znajdź relaksującą ciało, a obciążającą psychę czynność, np. rozpocznij zaoczne studia. Jeśli jest odwrotnie, podejdź mocno do sportu, siłownia, kolarstwo itp.
W każdym przypadku niezbędni są ludzie, ale tacy fizyczni. Na studiach i na siłce masz to zapewnione.
Po roku zmieniasz pracę i jesteś innym człowiekiem. Poprawia się wygląd, percepcja, samoocena, pojawiają się koleżanki 8/10, masz fajny związek. Zarabiasz dobre pieniądze, wydajesz kasę na rzeczy, o których nawet byś nie marzył. Zakładasz rodzinę, jesteś szczęśliwy.
Po kilkunastu latach nieustających sukcesów zaczynasz być zblazowany, szukasz odskoczni w degustacji szlachetnych trunków godnych królewskich stołów. Nigdy nie było Cię stać, a teraz możesz sobie pozwolić na wszystko. Pijesz coraz częściej, aż zostajesz alkoholikiem.. Wkurwia Cię sama myśl, że jedziesz do kołchozu, nawet jeśli jesteś jego właścicielem. Robisz podsumowanie życia i dochodzisz do wniosku, że jesteś w punkcie wyjścia...
ALE SPĘDZIŁEŚ ZAJEBISTE KILKANAŚCIE LAT ŻYCIA!
I dlatego było warto. Zajebiste przygoda życia
Plusem też jest duza kasa.
Ech, stuleju... Zacząłeś nawet dobrze i już miałem zamiar cię pochwalić, a skończyłeś jak zwykle w swoim stylu, czyli pierdoleniem o życiu, którego nigdy sam nie uświadczyłeś (może poza alkoholizmem) i schizofrenicznie zmyślonym prowadzeniu własnej działalności gospodarczej...
Co do psychotropów - widać że raczej nie masz pojęcia nic o tym.
Antydepresanty w żadnym stopniu nie uzależniają psychicznie, czy fizycznie, do tego trzeba je brać co najmniej z pół roku, aby uzyskać jakikolwiek efekt leczniczy. Do tego powodują więcej skutków ubocznych, jak zamierzonego efektu. Natomiast benzodiazepiny - czyli typowe wyciszacze poprawiające natychmiastowo nastrój jak Diazepam, czy Lorazepam owszem, uzależniają. Dlatego psychiatra nie przepisze ci tego więcej jak na 2 tygodnie 2x do roku...
[ Dodano 2024-08-15, 11:42 ]
Ech, stuleju... Zacząłeś nawet dobrze i już miałem zamiar cię pochwalić, a skończyłeś jak zwykle w swoim stylu, czyli pierdoleniem o życiu, którego nigdy sam nie uświadczyłeś (może poza alkoholizmem) i schizofrenicznie zmyślonym prowadzeniu własnej działalności gospodarczej...
Co do psychotropów - widać że raczej nie masz pojęcia nic o tym.
Antydepresanty w żadnym stopniu nie uzależniają psychicznie, czy fizycznie, do tego trzeba je brać co najmniej z pół roku, aby uzyskać jakikolwiek efekt leczniczy. Do tego powodują więcej skutków ubocznych, jak zamierzonego efektu. Natomiast benzodiazepiny - czyli typowe wyciszacze poprawiające natychmiastowo nastrój jak Diazepam, czy Lorazepam owszem, uzależniają. Dlatego psychiatra nie przepisze ci tego więcej jak na 2 tygodnie 2x do roku...
Gdybyśmy pogadali na żywo, to byś się przekonał, że opisuję swoje życie. Pewnie kiedyś też bym nie uwierzył, ale zaryzykowałem. Zrób to, a kiedyś mi podziękujesz
[ Dodano 2024-08-15, 11:54 ]
A psychotropami nie mam doświadczeń, ale ja łatwo się uzależniam. Od wszystkiego, alko, seksu, kofeiny, adrenaliny. Dlatego unikam jak mogę takich substancji. Kiedyś codziennie piłem barszcz. Do momentu, gdy spanikowany obudziłem się w nocy i jeździłem po sklepach w poszukiwaniu krakusa w kartoniku. To było przegięcie. Czułem się jak ostatni ćpun. Tak więc swoją słabość kieruję na wysiłek fizyczny i naukę. Mnie tam nie robi różnicy, mogę się uczyć fizyki kwantowej, albo zakładać ciasne spodenki i jeździć szosówką. Dlatego efekty przychodzą same, to nieuchronne.
Przecież na jakimkolwiek kursie spotkasz ludzi, którzy pracują i mogą załatwić Ci pracę. Na treningu kolarskim poznasz kierownika w firmie, gdzie chciałbyś pracować. Jeśli są ludzie, jest praca i możliwości. Pasja łączy. Kiedyś dziennikarz spytał Buffetta, co by zrobił, gdyby stracił cały majątek. Odpowiedział, że poszedłby do jakiejkolwiek pracy, a za pierwszą wypłatę kupiłby garnitur i poszedł do bogatych ludzi. Bo tam, gdzie są bogaci ludzie, tam są pieniądze i okazję.
Tym się kieruj w życiu.
Eech, a ja prawię z chałupy nie wyłażę (w zasadzie tylko do sklepu). Siedzę przy kompie i byle jak robotę wykonuję, Sadola czytam, czasem w coś zagram. Nawet pozmywać mi się nie chce.
Coś przez ostatnie kilka miesięcy straszliwie się zestarzałam, jeszcze trochę i mogę przestać być najpiękniejszą istotą we wszechświecie.
A seksu mam tyle samo co wy wszyscy (i to w podziale na >1 i 1 osób). Widocznie się od was stulejowatością zaraziłam — biologicznie powinno to być niemożliwe, ale jednak.
Na szczęście samobój wymagałby trochę wysiłku i zebrania się, a nawet tego mi się nie chce.
To kiepsko trochę... a studiujesz coś chociaż i ile lat masz? Bo jak jesteś dorosła i tylko w chacie siedzisz, to jeszcze chwila i całkiem zdziczejesz. Trzeba iść do jakiejkolwiek roboty. Każdy psychiatra ci to powie. Najpierw chodzisz do szkoły, a potem idziesz do pracy, przynajmniej za ochłap minimalny i napędzasz gospodarkę. Niestety tak jest skonstruowane funkcjonowanie w społeczeństwie. Oczywiście sama praca, nawet najprzyjemniejsza nie pomoże wyjść z depresji. Potrzebne są też leki i psychoterapia. Ja na psychoterapie nie łaziłem, ale antydepresanty swego czasu kilka lat temu brałem. Coś tam pomogły, ale dupy nie urwały. Zagłuszyły bezsens życia, ale satysfakcji z życia, czy motywacji do działania nadal brak...
[ Dodano 2024-08-15, 12:04 ]
Pierdol rzeczy na które nie masz wpływu. Wpływ masz jedynie na to dzisiaj. Na zjebanego przełożonego nie masz wpływu ale masz na to żeby to olać i robić co masz. Jesli tego nie lubisz to rób minimum. A potem w domu jakąś gruba loszka na warsztat.
Gdyby to było takie proste, to byśmy nie oglądali tu tylu skoczków skaczących z bloków, czy breloków dyndających na żyrandolach... Czasami wszystko jest w porządku, a tak naprawdę nic nie jest w porządku. Zawsze będzie to porównywanie siebie do innych jednostek, którym wiedzie się lepiej. Media społecznościowe (i panująca w nich obłuda) też dokładają do pieca (do panującej wszechobecnie u ludzi depresji).
Temat loszek, czy tam w ogóle baby do seksu i bliskości to już w ogóle inny wymiar chujozy. Jest kiepsko, nawet w związku małżeńskim.
To kiepsko trochę... a studiujesz coś chociaż i ile lat masz? Bo jak jesteś dorosła i tylko w chacie siedzisz, to jeszcze chwila i całkiem zdziczejesz. Trzeba iść do jakiejkolwiek roboty. Każdy psychiatra ci to powie. Najpierw chodzisz do szkoły, a potem idziesz do pracy, przynajmniej za ochłap minimalny i napędzasz gospodarkę. Niestety tak jest skonstruowane funkcjonowanie w społeczeństwie. Oczywiście sama praca, nawet najprzyjemniejsza nie pomoże wyjść z depresji. Potrzebne są też leki i psychoterapia. Ja na psychoterapie nie łaziłem, ale antydepresanty swego czasu kilka lat temu brałem. Coś tam pomogły, ale dupy nie urwały. Zagłuszyły bezsens życia, ale satysfakcji z życia, czy motywacji do działania nadal brak...
Eh, studiowałam to ze dwie dekady temu. A od pandemii to pracuję zdalnie, tak jak większość ludzi w korpo w dzisiejszych czasach. Tyle że ta praca wygląda jak wygląda — 12:03 a siedzę na Sadolu. I efekt jest taki że robię gówno a nie robotę.
W starych czasach kiedy się do firmy co dzień jeździło, połowa czasu to było ględzenie na korytarzu albo z kolegą obok, ale przynajmniej takie kontakty poprawiały morale. I nawet wczesny COVID nie był taki zły: np. częste calle z kitajcami. A teraz jedne wielkie nudy.
Gdy kumple z roboty od kilku miesięcy nawet na piwo się ani razu nie umówili, ludzie asocjalni tacy jak ja zupełnie się degenerują.
Jeszcze kila poranków i kurwicy towarzyszącej podczas wstawania do kołchozu i skończę tak samo...
Macie jakieś sposoby na podwyższony kortyzol z rana i kurewskie samopoczucie z nim związane? Deprecha w sumie pokonana, tylko nieuzasadnione lęki i nerwica poranna zostały (bo w robocie w sumie przyjemnie) + bezsnność w nocy. Niby kawa podwyższa kortyzol, a ja chleje z 7 dziennie... Jakiś dobry psychotrop na sen by się przydał, np. Diazepam...
Idz do psychiatry, powiedz jak jest, że masz depreche. Coś na lęki, sen i lekka motywację powinien przepisać. Ale nie spodziewaj się czegoś mocnego na pierwszej wizycie. Miałem tak samo, teraz inna bajka, pozdro!
Gdyby to było takie proste, to byśmy nie oglądali tu tylu skoczków skaczących z bloków, czy breloków dyndających na żyrandolach... Czasami wszystko jest w porządku, a tak naprawdę nic nie jest w porządku. Zawsze będzie to porównywanie siebie do innych jednostek, którym wiedzie się lepiej. Media społecznościowe (i panująca w nich obłuda) też dokładają do pieca (do panującej wszechobecnie u ludzi depresji).
Temat loszek, czy tam w ogóle baby do seksu i bliskości to już w ogóle inny wymiar chujozy. Jest kiepsko, nawet w związku małżeńskim.
Proste jest gdy się nie chla i nie ćpa na początek. A co do portali i porównywania się to po co? Psychiatra pomoże tyle co przepisze leki ale to nadal uciekanie od problemów. Psychoterapeuta już prędzej.
Idźcie w miasto, posmakujcie zaspokojenia chuci bez angażowania duszy.
Nie idź w to. Psychotropy to są zwykłe narkotyki. Uzależniają tak samo. Musisz ustalić przeciwwagę do kołchozu. Jeśli wykańcza Cię praca fizyczna, znajdź relaksującą ciało, a obciążającą psychę czynność, np. rozpocznij zaoczne studia. Jeśli jest odwrotnie, podejdź mocno do sportu, siłownia, kolarstwo itp.
W każdym przypadku niezbędni są ludzie, ale tacy fizyczni. Na studiach i na siłce masz to zapewnione.
Po roku zmieniasz pracę i jesteś innym człowiekiem. Poprawia się wygląd, percepcja, samoocena, pojawiają się koleżanki 8/10, masz fajny związek. Zarabiasz dobre pieniądze, wydajesz kasę na rzeczy, o których nawet byś nie marzył. Zakładasz rodzinę, jesteś szczęśliwy.
Po kilkunastu latach nieustających sukcesów zaczynasz być zblazowany, szukasz odskoczni w degustacji szlachetnych trunków godnych królewskich stołów. Nigdy nie było Cię stać, a teraz możesz sobie pozwolić na wszystko. Pijesz coraz częściej, aż zostajesz alkoholikiem.. Wkurwia Cię sama myśl, że jedziesz do kołchozu, nawet jeśli jesteś jego właścicielem. Robisz podsumowanie życia i dochodzisz do wniosku, że jesteś w punkcie wyjścia...
ALE SPĘDZIŁEŚ ZAJEBISTE KILKANAŚCIE LAT ŻYCIA!
I dlatego było warto. Zajebiste przygoda życia
Plusem też jest duza kasa.
Jak po roku zmieniasz prace? Niby na jaka? Z kolchozu zostajesz cieciem czy jak bo nie rozumiem, chyba ze ty w rok skonczyles studia
Dziś liczą się kontakty, a tych nie zrobisz siedząc w domu. Wystarczy JEDEN rok i zmieniasz życie.
Pierdol rzeczy na które nie masz wpływu. Wpływ masz jedynie na to dzisiaj. Na zjebanego przełożonego nie masz wpływu ale masz na to żeby to olać i robić co masz. Jesli tego nie lubisz to rób minimum. A potem w domu jakąś gruba loszka na warsztat.
można też zakapować do admina - to też poprawia humor . szczególnie cwelom bez honoru.
można też zakapować do admina - to też poprawia humor . szczególnie cwelom bez honoru.
Można. Świat bez bezwartościowych szmaciarzy jest o niebo lepszy. Może znów być.
Ubrana jakby była przyłapana przez chłopa na skakaniu na czyimś chuju
tzw. doublejump
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów