Gdybyśmy produkowali jakieś porządne filmy, a nie syf pokroju "1920: Bitwa Warszawska" czy inne "Czasy Honoru", to może i nie pastwili by się nad historią Polski.
O, Rosja jak się bawi historią: nawiązali współpracę z Columbia Pictures (co jak co, ale hamerykanie potrafią robić kino), wyłożyli 30 000 000 dolanów, zatrudnili dobrego reżysera i wzięli najkrwawszą bitwę w historii ludzkości czyli Stalingrad (jeszcze poważnym kandydatem jest Leningrad). Oto co wyszło:
Niemcy powinni się wstydzić, że wyprodukowali taki chłam, bo dali światu dwa fenomenalne dramaty o Drugiej Wojnie, a mianowicie "Stalingrad" (1993) i "Upadek".