Mam wrażenie, że gość się chciał w ten tramwaj wpierdolić. Zobaczcie na lewą manetkę hamulca - ani przez moment jej nie zaciągnął. A przecież miał tramwaj przed sobą w momencie w którym był dobrych kilka metrów od niego. Albo gość jakiś niedojebany, albo nowicjusz rowerowy - każdy inny kto jeździ choćby 30km tygodniowo ma wyrobione awaryjne hamowanie i przodem i tyłem.
Dziwne, na prawdę dziwne. Tym bardziej, że to miasto i często zdarzają się takie nagłe hamowania gdzie używa się i jednej i drugiej klamki.
Te słuchawki na uszach to w sumie ukoronowanie jego pizdowatości. Rozumiem w lesie gdzie co najwyżej najedziesz na jakieś gówno, ale nie w mieście gdzie słuch na prawdę pomaga. Ja czuję dyskomfort kiedy idę ze słuchawkami jakimś wąskim chodnikiem - za dużo się naoglądałem tu filmów gdzie jakiś debil wpada w poślizg i kasuje przechodniów. No ale widzę, że instynkt samozachowawczy powoli na wymarciu.