Opiszę to krótko i na temat.
Ponad 40 lat dorosłego życia wstajesz wkurwiony do kiepskiej roboty, znosisz hałas i korki miasta po drodze. W robocie często drą się na Ciebie, w domu wrzeszczą małe, a później większe dzieci, czasem wrzeszczy i żona, jak ktoś ma pecha. Pod domem drą ryja pół nocy pijacy, zwrócisz uwagę, oklepią Ci michę albo wybiją szyby. Hałas ustaje o 2 w nocy, zaczyna się o 5, wstajesz zamykasz okno, jak w zegarku wietrzyłeś dom 3 godziny kiedy była szansa. Ale zagryzasz zęby, wychowujesz dzieci i pomału zbierasz na mały domek w górach na emeryturze, harując na kilka etatów. No i jest wreszcie, chociaż parę lat przed śmiercią odpoczniesz. Wprowadzasz się no i... od rana jeździ Ci taki gość bez grosza szacunku dla innych, bo jego wolność jest ważniejsza od Twojej przecież. Zwracasz uwagę - dostajesz w ryj jak od tych pijaków albo wybijają Ci szyby. No to kupujesz pewnego dnia broń czarnoprochową i jak w temacie...
Ciesz się kolego, że nie strzelił Ci prosto w twarz, potraktuj to jako ostrzeżenie na przyszłość ! Starszy człowiek nie ma już wiele do stracenia i nie doprowadzaj go do desperacji.