Autentyczna sytuacja mająca miejsce u mnie na studiach. Studiuje kierunek techniczny i mam przedmiot "zapis konstrukcji". W skrócie jest to rysowanie przedmiotów, wbrew pozorom nie jest to takie proste. Na zajęciach o których mowa przerabialismy bryły obrotowe (Jeżeli na jednym rzucie obetniesz płaszczyzną ukośną , to na drugim dostaniesz elipsę itd.) Jak na pierwszą lekcję z tego, było to zajebiście niezrozumiałe dla większości z nas. No więc wracałem z zajęć ja i dwóch kumpli:
K1: I jak wam tam poszło na zapisie? Bo ja siedziałem półtorej godziny i nie wiedziałem co się dzieje.
Ja: No ja w ciągu półtorej godziny zdążyłem narysować dwie kreski.
K2: To nic, ja w ciągu półtorej godziny zdążyłem zrobić dwie kropki, po czym przeszedł gościu i powiedział mi że są źle.
K1: I jak wam tam poszło na zapisie? Bo ja siedziałem półtorej godziny i nie wiedziałem co się dzieje.
Ja: No ja w ciągu półtorej godziny zdążyłem narysować dwie kreski.
K2: To nic, ja w ciągu półtorej godziny zdążyłem zrobić dwie kropki, po czym przeszedł gościu i powiedział mi że są źle.