Z serii: z życia GPunka.
Sytuacja miała miejsce w pewnego sylwestra, dawno temu. Robiliśmy sobie w kilku domówkę u kumpla z klasy. Mieliśmy wtedy po 15 lat, więc wiadomo, że bawiły trochę inne rzeczy.
Jedną z nich miał być żart skierowany w nieświadomego kolegę, któremu mieliśmy wbić we trzech do kibla, gdy poszedł srać, rzucić mu małą petardę pod nogi i ubawić się po pachy.
Zaczailiśmy się pod kiblem, kumpel przekręcił kombinerkami zameczek w drzwiach, ja w tym momencie odpalałem drugiemu petardę. Ciężko opisać to, co zobaczyliśmy po otworzeniu drzwi.
Ten nasz ziomek siedzi na kiblu, obok rozgrzebany kosz z bielizną. Trzyma w jednej ręce brudne stringi siostry gospodarza przy nosie, drugą ręką waląc konia.
W efekcie petarda pierdolnęła pod naszymi nogami, po tym, jak wypadła kumplowi z wrażenia z ręki.
(Mam nadzieję, że główny bohater nie ma konta na sadolu, bo by mnie zapierdolił za dzielenie się tym publicznie. )
Sytuacja miała miejsce w pewnego sylwestra, dawno temu. Robiliśmy sobie w kilku domówkę u kumpla z klasy. Mieliśmy wtedy po 15 lat, więc wiadomo, że bawiły trochę inne rzeczy.
Jedną z nich miał być żart skierowany w nieświadomego kolegę, któremu mieliśmy wbić we trzech do kibla, gdy poszedł srać, rzucić mu małą petardę pod nogi i ubawić się po pachy.
Zaczailiśmy się pod kiblem, kumpel przekręcił kombinerkami zameczek w drzwiach, ja w tym momencie odpalałem drugiemu petardę. Ciężko opisać to, co zobaczyliśmy po otworzeniu drzwi.
Ten nasz ziomek siedzi na kiblu, obok rozgrzebany kosz z bielizną. Trzyma w jednej ręce brudne stringi siostry gospodarza przy nosie, drugą ręką waląc konia.
W efekcie petarda pierdolnęła pod naszymi nogami, po tym, jak wypadła kumplowi z wrażenia z ręki.
(Mam nadzieję, że główny bohater nie ma konta na sadolu, bo by mnie zapierdolił za dzielenie się tym publicznie. )