W sumie niezły biznes jeśli się chętni trafiają.
W sumie niezły biznes jeśli się chętni trafiają.
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
"To się nazywa klasyczny polski zaradny byznesmen uciśniony przez cały świat.
Sprzedać jajko kupić dom."
Ty to abraxus jesteś oblatany w świecie. Pojedź na rynek we Florencji, zamów kawe. Kosztuje tyle samo, jedna kawa podana w małej filizance. A jakbys chciał przycwaniakować i napić się kawy z termosu to spod ziemi wyrastaja straznicy miejscy i za "piknikowanie" wlepiaja ci 200-300 ojro kary. Na południu Europy to norma naciągaja ludzi na absurdalne rachunki a policja zawsze jest po ich stronie. Nawet jak jesteś przezorny i pytasz o ceny to naciągna cie np za stolik, bo ceny o które pytałes dotycza wnetrza lokalu, na zewnątrz juz obowiazują inne. Takiego kurestwa jak Włochy, Grecja i Hiszpania cięzko szukac w Polsce, ale i tu zdarzaja się kwiatki jak podwójne ceny w zwykłym prywatnym sklepie, jedne dla miejscowych drugie dla przyjezdnych. Stad wzieli sie Polacy z reklamówkami z biedronki w kurortach bo nikt nie lubi byc ruchany ponad miarę.
Byłem we Florencji trzy razy.
I przyznaję, że we Włoszech jest tak jak opisałeś. Włosi to są skurwysyny oszuści.
Nie zgadzam się jednak aby policja się dopierdalała za piknikowanie.
Jako polak biedak zawsze musiałem sobie radzić. Udawałem się do sklepu gdzie zakupywałem kratkę 6 browara, flaszkę mineralki, pęto ichniejszej podwawelskiej, parę bułek i robiłem piknik na ławce w parku. Nigdy nikt się nie przyjebał. Z resztą większość turystów tak robi... nie tylko polskie robaki bo ceny mają absurdalne i nie przekładają się na jakość. Wszystkim turystom dają to co mają do wyjebania z lodówki.
Jak się nie wie gdzie to lepiej u nich nie jeść w knajpach bo albo cię okradną albo otrują. Ewentualnie tylko pizze bo nawet takie nieroby jak włosi nie potrafią spierdolić pizzy.
W Rzymie zrobiłem odchudzanie portfela i przyszłą małżonkę zaprosiłem na obiad do knajpy. Żarcie było chujowe. Zapłaciłem 70 ojro. Piekło mnie w dupie, że mnie tak wyruchali ale co zrobić. Wiedziałem, że mnie dobrze wyjebią więc nawet ciężko to nazwać gwałtem
Na dodatek są przejebanymi brudasami. W Neapolu sprzedali mi jakiegoś trypra. Cały dzień srałem i rzygałem na przemian. Dobrze, że oni mają prysznice bez brodzików. Woda leje się na podłogę to miałem ten luksus, że siedząc na porcelanie mogłem równocześnie rzygać na podłogę. Później to tylko spłukałem prysznicem a grubsze kawałki wdeptałem w odpływ.
Grecja nie do końca. W Grecji da się znaleźć dobre koryto za rozsądne pieniądze. Byłem tam na wakacjach dwa albo trzy razy. Stołowałem się w rodzinnych knajpach. Żarcie mieli świetnie a ceny podobne do polskich. Grecy są szczerze mili i uprzejmi w przeciwieństwie do Włochów, którzy są chujkami.
W Hiszpanii nie byłem to nie wiem. Nie wybieram się bo mi się kojarzą z cyganami.
Myslisz że jak zapłacisz wiecej to dostaniesz coś ekstra? Gastronomia nad morzem to katastrofa. Nawet Janusze 500+ nie chca tego żreć, bo w takiej samej jakosci( a moze i lepszej) a niżzej cenie maja zarcie z biedry.
nie wiem jak inni wiem jak prowadziłem taki biznes ja. Bułki zazwyczaj Oskroba, żadnych kurwa tanich wynalazków z pseudmąki tylko 60 gr sztuka. Parówa tylko wspomniane wyżej indykpol hot-dog (są dłuższe od zwykłych) lub morlinowskie Berlinki. Żadnych kurwa mrożeń czegoś co się termin kończy, jak trzeba było wywalić, wywalałem. Tylko, że dla mnie to tylko DODATKOWY zarobek w weekendy (zresztą wcale niemały chociaż poświęcałem temu max 4-5 godzin), który przepierniczam na zachcianki mojej 4 osobowej rodziny, a nie główne źródło dochodów, które spokojnie by wystarczyło na mniej wystawne życie.
Kupujesz w hurtowni półprodukt, zakupy robisz raz w tygodniu bo szkoda czasu, leży to tydzień i dojrzewa. Czasami bierzesz w promocji "rozhermetyzowany produkt". Wszystko załatwiasz obróka termiczna. Człowiek nie swinia wszystko zeżre
Kupujesz gotowe porcje w platykowych woreczkach, hermetycznie zamknietych, wpierdalsz do gara z wrzatkiem i juz masz puszna golonke, kopytka bez pierdolenia sie. Chuj że klient wpierdala plastyk gotujacyc sie we wrzatku.
Podobnie gotujesz mleko, zupy i inne rzeczy w katonach, po chuj masz myć gary.
Nie zeszło ci w jednym sezonie 40kg ryb? Jest następny, chuj że ryba moze w zamrażarce lezeć 6 miesiecy. Jest problem z lodami, ale zawsze mozesz zrobic promocje.
Coś ci nie schodzi albo zostaja resztki? Robisz zupe dnia lub "szef kuchni poleca".
Masz syf w kuchni? Po chuj szorować, walisz wybielacz lub inny leperent. Żarcie smierdzi leperentem? Trzeba dojebac przypraw.
Jest ogrom sposobów, kiedys sie zbiore na jakis elaborat chyba
Jestę Expertem.
Gość jebną się na kasie z przecinkiem(bądź zerami, jest taka opcja nabijania jednego bądź dwóch zer) , po nabiciu kwoty.
Sam się tak jebnąłem jak nabijałem rachunek za imprezkę.
Zamiast około 1700, dla mnie wyszło (także około) 17 000.
To chyba gość z parkinsonem, bo jebnął się z przecinkiem na trzech pozycjach z rzędu.
"To się nazywa klasyczny polski zaradny byznesmen uciśniony przez cały świat.
Sprzedać jajko kupić dom."
Ty to abraxus jesteś oblatany w świecie. Pojedź na rynek we Florencji, zamów kawe. Kosztuje tyle samo, jedna kawa podana w małej filizance. A jakbys chciał przycwaniakować i napić się kawy z termosu to spod ziemi wyrastaja straznicy miejscy i za "piknikowanie" wlepiaja ci 200-300 ojro kary. Na południu Europy to norma naciągaja ludzi na absurdalne rachunki a policja zawsze jest po ich stronie. Nawet jak jesteś przezorny i pytasz o ceny to naciągna cie np za stolik, bo ceny o które pytałes dotycza wnetrza lokalu, na zewnątrz juz obowiazują inne. Takiego kurestwa jak Włochy, Grecja i Hiszpania cięzko szukac w Polsce, ale i tu zdarzaja się kwiatki jak podwójne ceny w zwykłym prywatnym sklepie, jedne dla miejscowych drugie dla przyjezdnych. Stad wzieli sie Polacy z reklamówkami z biedronki w kurortach bo nikt nie lubi byc ruchany ponad miarę.
Dawno nikt mnie tak nie rozbawił.
Od ładnych paru lat wakacje spędzam z dala od naszego Bałtyku, bo nie mam zamiaru przepychać się z Januszkiem i Grażynką o kawałek plaży naturalnie odgrodzony parawanem i żadna z tych strasznych rzeczy, o których piszesz mnie nie spotkała. Mogę się zgodzić jedynie z tym, że urlop we Włoszech kosztuje, ale nikt nie mówił, że za 500+ można wszystko. Tematu Grecji nie poruszaj nawet, bo raczej nigdy tam nie byłeś, Grecy uwielbiają Polaków za to jacy jesteśmy, jedzenie mają przepyszne i często tańsze od kebaba w Polsce. Budownictwo mają kiepskie, ale ja tam lubię klimaty z starego Bonda. A jeszcze jedno, nie spotkałem życzliwszych ludzi od Greków.
Propagando żyj, wszystko co obce jest złe.
Jestę Expertem.
Gość jebną się na kasie z przecinkiem(bądź zerami, jest taka opcja nabijania jednego bądź dwóch zer) , po nabiciu kwoty.
Sam się tak jebnąłem jak nabijałem rachunek za imprezkę.
Zamiast około 1700, dla mnie wyszło (także około) 17 000.
Nie. finanse.wp.pl/szaszlyk-za-112-zl-sprawdzilismy-skad-biora-sie-ceny-na-...
Takie mają ceny.
Jestę Expertem.
Gość jebną się na kasie z przecinkiem(bądź zerami, jest taka opcja nabijania jednego bądź dwóch zer) , po nabiciu kwoty.
Sam się tak jebnąłem jak nabijałem rachunek za imprezkę.
Zamiast około 1700, dla mnie wyszło (także około) 17 000.
NIe da sie tak zrobić NA KASIE FISKALNEJ jełopie a nie ekspercie...
Kasa fiskalna ma stałą pamięć na zasadzie:
TOWAR - CENA
TOWAR - CENA
USŁUGA - CENA
Na kasie fiskalnej wbijasz tylko kod towaru a kasa sama wrzuca wartości z pamięci.
Co innego zupełnie jak wystawiasz rachunek ! - wtedy wpisujesz nazwe towaru ręcznie, i cenę też ręcznie.. .ale RACHUNEK to nie PARAGON>
Facet się na tyle ceni i jego prawo, natomiast jak kogoś nie interesuje koszt danej usługi to niech potem nie płacze, że został wielce oszukany, bo sam siebie oszukał.
Coś zupełnie innego w przypadku opisywanych tutaj sytuacji typu cena X, ale jak siądziesz przy stoliku to kosztuje 10X o czym nie mówią. Wtedy masz prawo czuć się oszukany, ale nie tutaj.
NIe da sie tak zrobić NA KASIE FISKALNEJ jełopie a nie ekspercie...
Kasa fiskalna ma stałą pamięć na zasadzie:
TOWAR - CENA
TOWAR - CENA
USŁUGA - CENA
Na kasie fiskalnej wbijasz tylko kod towaru a kasa sama wrzuca wartości z pamięci.
Co innego zupełnie jak wystawiasz rachunek ! - wtedy wpisujesz nazwe towaru ręcznie, i cenę też ręcznie.. .ale RACHUNEK to nie PARAGON>
Da się...
Mam kasę fiskalną w swoim sklepie i pierdolisz farmazony.
Nie wiem jakie masz wyobrażenie o kasie fiskalnej ale podejrzewam, że wiedzę czerpiesz z tego jak baba w biedronce ci nabija produkty i widzisz tylko skanowanie kodów.
Możesz sobie ustawić klawisze makro i cenę jednostkową a potem modyfikować ilość jednostek (np. ważenie mięsa/warzyw) przy nabijaniu albo nie ustawiać ceny i klikasz makro albo wpisujesz kod a potem z palca cenę za dany towar albo usługę.
Wiele starych kas fiskalnych w małych sklepach nie ma czytników kodów i lecą na starych zasadach gdzie masz podany rodzaj towaru a nie konkretną nazwę i tam baby po prostu stukają ręcznie cenę pod zapisane klawisze towaru typu "piwo", "wędliny" czy tam "nabiał".
Więc jak chuja się znasz to się nie odzywaj i nie obrażaj ludzi.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów