Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Ma gościu wprawę. Tak w ruchu, na motorku, strzelić do celu (gdzie tyle się dzieje na ulicy) co prawda odległość nie była nie wiadomo jak duża ale każdy kto strzelał z krótkiej broni to wie, że to nie taka prosta sprawa trafić w cel. To nie film, że gościu celuje bokiem pistoletu, wyskakuje i jednym strzałem zabija 8 typa. Będzie dobrym sicario, chyba że nie będzie dość czujny i zaraz go odjebie inny cyngiel, co jest bardzo prawdopodobne .
To w Japonii była jedna w metod prawdziwych ninja (nie tych z filmów): gościa z łukiem trenowali kilka lat tylko po to aby przejechał koniem w pobliżu celu i raz strzelił. Nie więcej niż raz, bo przy drugim strzale ochrona i postronni mieliby czas się połapać i zareagować, gościu po oddaniu strzału popędzał rumaka i spierdalał. A że rysopis będzie już znany (czarna piżama ze skarpetą na ryj byłaby raczej łatwa do zauważenia, tak więc gostek musiał pracować z odkrytą twarzą), po tej jednej akcji ninja był spalony i musiał zmienić zawód lub przenieść się do innej części kraju (co w ich kulturze było tak trudne że na ogół wybierali zmianę zawodu). Koszt szkolenia spory, ale o wieśniaka do tej roboty nawet na kilka lat było łatwo, a jeśli cel odpowiednio ważny, włożone środki się opłacały.
Weź z łuku z grzbietu roztrzęsionej szkapy traf w odległy cel, za jednym strzałem. Tu naprawdę porządny skill był potrzebny. Dzisiaj pistolet i motur mniej trzęsie, ale nadal szacun do gościa.
(Szacun za skilla, gangusy nadal do utylizacji.)
______________
1.XI — niech będzie i twoim świętem!To w Japonii była jedna w metod prawdziwych ninja (nie tych z filmów): gościa z łukiem trenowali kilka lat tylko po to aby przejechał koniem w pobliżu celu i strzelił. Nie więcej niż raz, bo przy drugim strzale ochrona i postronni mieliby czas się połapać i zareagować, gościu po oddaniu strzału popędzał rumaka i spierdalał. A że rysopis będzie już znany (czarna piżama ze skarpetą na ryj byłaby raczej łatwa do zauważenia, tak więc gostek musiał pracować z odkrytą twarzą), po tej jednej akcji ninja był spalony i musiał zmienić zawód lub przenieść się do innej części kraju (co w ich kulturze było tak trudne że na ogół wybierali zmianę zawodu). Koszt szkolenia spory, ale o wieśniaka do tej roboty nawet na kilka lat było łatwo, a jeśli cel odpowiednio ważny, włożone środki się opłacały.
Weź z łuku z grzbietu roztrzęsionej szkapy traf w odległy cel, za jednym strzałem. Tu naprawdę porządny skill był potrzebny. Dzisiaj pistolet i motur mniej trzęsie, ale nadal szacun do gościa.
(Szacun za skilla, gangusy nadal do utylizacji.)
Tatarzy strzelali z łuku gdy koń miał swe kopyta oderwane od ziemi. Wyczuj ten moment i strzel.
I nie strzelali jeden raz tylko napierdalali kiedy mogli.
Ale to o czym mówię to że opłacało się gostka trenować kilka lat na ten jeden strzał. Gangus z filmu pewnie pojechał do następnego klienta, ale technikę ma niezłą. Podobnie jak ten konny ninja który strzelał tylko raz, gangus nie ryzykuje że kumple klienta się zlecą i mu nastrzelają. Ołowica to groźna choroba, lepiej zapobiegać niż leczyć.
______________
1.XI — niech będzie i twoim świętem!Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów