#armata
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Car-puszka - armata jednorazowego użytku
Gigantyczna armata zbudowana dla cara Fiodora w 1586 roku przez około 400 lat była światowym numerem jeden pod względem kalibru, masy i długości lufy: 890 milimetrów, 39,31 ton i 5,34 metrów.
Parametry "Cara-puszki" pobił dopiero niemiecki "Ciężki Gustaw", działo kolejowe z 1937 roku oraz amerykański "Little David", moździerz z 1945 roku. Wbrew wielowiekowej legendzie o tym, że z "Cara-puszki" nigdy nie padł ani jeden strzał, ekspertyzy przeprowadzone w latach 80. wykazały zgoła co innego: z armaty strzelano, tyle tylko, że... raz. Nie zmienia to faktu, że broń ta od zawsze pełniła raczej funkcje reprezentacyjne i nigdy nie użyto jej na polu bitwy.
Gdy w 1957 roku podczas parady na Plac Czerwony wtoczyły się dwa najnowsze sowieckie działa samobieżne, "Kondensator" i "Oka", zachodni korespondenci z miejsca uznali, że są to atrapy.
Rozmiary luf obu konstrukcji były wręcz monstrualne - w przypadku "Oki" mowa o 20 metrach! Przerażał nie tylko ich wygląd, ale również potencjał bojowy - "Kondensator" strzelał jądrowymi pociskami o masie 570 kilogramów (na dystans 25 kilometrów), "Oka" - jądrowymi minami moździerzowymi o masie dochodzącej do 700 kg. Ostatecznie obie maszyny pozostały straszakami jednego sezonu - w toku testów okazało się, że po oddaniu około 100 strzałów, działa te nadają się co najwyżej na złom.
240 rekordów wśród wszystkich ustanowionych przez samolot należy właśnie do An-225 "Mrija" - największego samolotu wszech czasów.
Długość tej maszyny transportowej wynosi 84 metry, rozpiętość skrzydeł dochodzi do 88,4 metra, a masa pustego samolotu to aż 250 ton, tyle samo wynosi jej udźwig.
Mimo że jeden jedyny egzemplarz tego "potwora" zbudowano w latach 80., a w latach 1994- 2001 samolot niszczał i był rozbierany na części, dziś "Mrija" lata jako samolot transportowy w barwach Antonov Airlines, jednej z ukraińskich towarowych linii lotniczych.
Jej rekordowy ładunek to 250-tonowy generator, który został przetransportowany na trasie Praga-Taszkient w 2004 roku.
Mi-26 - śmigłowy potwór
Cytat:Śmigłowiec, na którym mieści się 85 żołnierzy, inny helikopter, a nawet... mamut (w formie lodowej skamieliny). Takie rzeczy tylko z Rosji - Mi-26 to największy seryjnie produkowany śmigłowiec wszech czasów, zadebiutował w 1977 roku i od tej pory pozostaje niekwestionowanym liderem.
Udźwig tej mierzącej 20 metrów długości konstrukcji wynosi aż 20 ton, co jak na możliwości śmigłowców jest wartością rekordową.
W związku ze swoimi możliwościami Mi-26 brał udział w wielu nietypowych akcjach: m. in. ściągał ze zbocza afgańskich gór rozbity amerykański śmigłowiec Chinook, a także transportował zamarzniętego w lodzie mamuta znalezionego na Syberii. W 1986 roku po katastrofie elektrowni atomowej w Czarnobylu to właśnie Mi-26 przenosiły materiały konieczne do zasypania awaryjnego reaktora.
30 października 1961 roku Związek Radziecki zdetonował największą bombę jądrową w historii. "Car" wśród bomb atomowych miał 14 razy większą moc od bomb zdetonowanych przez Amerykanów podczas ataków na Hiroszimę i Nagasaki.
Bomba miała masę 27 ton, a grzyb atomowy po wybuchu osiągnął aż 67 kilometrów wysokości. Część wysp archipelagu Nowej Ziemi, nad którą doszło do demonstracji potęgi Sowietów, po prostu... wyparowało, a wybuch był odczuwalny nawet na Alasce (fala sejsmiczna trzy razy obiegła Ziemię).
Choć detonacja "Cara-bomby" miała cele przede wszystkim propagandowe, do dziś to właśnie Rosja jest pierwszą potęgą nuklearną świata - szacuje się, że w jej arsenale znajduje się aż 8 500 głowic jądrowych.
zajebane po chamsku z: Żródło
Corona Light- (Light Lagger 4.1 Vol. ;] więcej: corona.com/home/home.jsp)
Wiem, straszny widok, świeć Panie nad piwka duszą
A tak ogólnie to nie hujowa ta armatka
Strona producenta działka: http://www.pocketcannons.com/
Tylko pizda pije piwo 0.5 l w takim czasie, że jest mu się w stanie wygazować.
Sąd w Ostródzie uniewinnił 37-letniego mężczyznę, który odpowiadał za nielegalne posiadanie armaty pod koniec listopada ub.r. Nakazał też zwrócenie jej właścicielowi.
Z tą decyzją sądu nie zgodziła się prokuratura i złożyła odwołanie do Sądu Okręgowego w Elblągu.
W czwartek elbląski sąd okręgowy po rozpatrzeniu sprawy uznał apelację prokuratury. Uchylając wyrok pierwszej instancji i przekazując sprawę do ponownego rozpatrzenia Sąd Okręgowy w Elblągu ocenił, że sąd w Ostródzie zbyt pochopnie wydał wyrok uniewinniający, nie dokonał bowiem ustalenia czym jest "słowo replika", które jest kluczowe przy ocenie, czy armata jako broń wymaga zezwolenia.
Elbląski sąd ocenił, że jeśli sąd w Ostródzie samodzielnie nie może dokonać wykładni prawa w tym zakresie to należy powołać biegłych, którzy jako specjaliści określą, czym jest replika broni.
37-latek jest oskarżony o to, że przez co najmniej 10 lat przechowywał nielegalną broń, jaką jest armata, za co grozi do 8 lat więzienia. Zgodnie z Ustawą o broni i amunicji zezwolenia na broń nie wymaga się w przypadku "posiadania broni rozdzielnego ładowania, wytworzonej przed 1885 rokiem oraz replik tej broni".
Według ostródzkiego sądu oskarżony, przechowując armatę czy też nawet z niej strzelając na wiwat, nie stanowił zagrożenia dla ładu publicznego, czy dla postronnych osób.
Właściciel spornego oręża wyjaśniał w czasie procesu, że kupił armatę na Polach Grunwaldzkich po inscenizacji bitwy od członka jednego z bractw rycerskich. Jak podkreślał, kupił ją "w dobrej wierze, nie dopuszczając myśli, że jest nielegalna". Przyznał, że strzelał z armaty "parę razy, ale były to wyłącznie wystrzały na wiwat" przy specjalnych okazjach.
Źródło: Link
Streszczając według prokuratury i sądu w Elblągu ten pan jest podejrzany o popełnienie przestępstwa posiadania nielegalnej broni. Trzeba będzie też rozpatrzeć czy, a co ja gadam, jak duże ten pan stanowi zagrożenie społeczne (potencjalnie mógłby zniszczyć pomorskie zamki!) Trzeba powołać biegłych (kolegów, i zapłacić im państwową kasę), będzie lajtowe zadanie dla prokuratury, takich przestępców to się nie boją. Sąd też będzie miał czym się zająć. W jakim kraju my żyjemy....
Na końcu "Allah Akbar". Można stawiać piwa bez oglądania.
Dla niecierpliwych akcja od 1min
Dla niecierpliwych gimnazjalistów: akcja od 1:05
Tak naprawde ten karabin absorbuje wiekszosc odrzutu, wiec nie jest ciezko go utrzymac. Podobno gorzej dziala na ludzi fala uderzeniowa - po kilkudziesieciu strzalach zbiera sie na rzygi i leb peka
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów