18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (5) Soft (5) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: 19 minut temu
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 4:40
🔥 Koniec jazdy - teraz popularne

#banki

brak pieniędzy
kaszana32 • 2013-03-06, 16:20
Jak działają pożyczki i banki?

Okolo 150 lat temu poraz pierwszy w historii cywilizacji rzad Brytyjski dal prawo do wytwarzania pieniadza rodzine Rotszyldow. Z poczatku przed tym okresem bank pozyczal tyle ile mialw skarbcu. Pozniej pozyczal wiecej niz mial w skarbcu liczac na to ze wszyscy klienci na raz nie zglosza sie aby zamienic papierek na zloto. Jeszcze pozniej w 1913 roku taka sama umowe legalizujaca ten proceder podpisal rzad USA dajac prywatnemu bankowi rezerw prawo do wytwarzania pieniadza. Kennedy za probe zakonczenia tego procederu zginal podobnie jak jego brat ktory mial poparcie Amerykanow. Obecny system bankowy polega w skrocie na tym ze wszystkie pieniadze ktore masz w kieszeni kazdy grosz pochodzi z banku ijest kredytem -kiedys zostal pozyczony na %. Bank pozycza panu x kwote 10 tys PLN ale pan x musi oddac 11000. Jednak Pan x z banku dostal 10000. SKad ma wziac dodatkowy tysiac ? Z rynku. A na rynku znajduja sie tez tylko pieniadze pozyczone. Oznacza to ze jezeli ludzie z roku na roknie pozyczaja coraz wiecej pieniedzy to oddajac 10 000 1 000 pan sprawia ze rynkuznika 1000 (tyle jest mniej w obrocie). Oznacza to rowniez ze pozyczanie ma sens tylko wtedy gdy gospodarka sie rozwijagdyz wtedy jest wiecej dobr i uslug w stosunku do poprzedniego roku i aby sie dodatkowymi dobrami i uslugami wymieniac potrzebne sa dodatkowe pieniadze. Jesli tak sie nie dzieje i gospodarka stopuje np. z powodu rozbudowanej biurokracji i podatkow to gospodarka staje i ludzie nie pozyczaja coraz wiecej pieniedzy. I nie byloby w tym nic strasznego gdyby nie fakt ze trzeba zaplacic odsetki. Tak wiec w systemie (nie kapitalistycznym bo to nie ma z tym nic wspolnego) obecnym bankowym nierozwijanie sie gospodarki oznacza ze musi sie kurczyc. Na rynku moze byc coraz wiecej lub coraz mniej pieniadza. I nie ma innej mozliwosci. Obecny sygnal o tym ze Polacy pozyczajatyle samo nie znaczy nic innego jak to ze ubozeja z kazdym miesiacem takiego stanu. jesli ubozeja to nie kupuja ajesli nie kupuja to ktos nie wytwarza wiec zwalnia pracownikow. Nastepuje deflacja zamiast naturalnej w tym systemie inflacji (inflacja jest niczym innym jak nadpodaza pieniadza ktora powoduje wwzrost gospodarczy i to ze ludzie nie ubozeja). Deflacja jest sygnalem ostatnim w gospodarce w tym systemie. Oznacza ona ze nastapilo juz oslabienie pracodawcowktorzy obnizaja ceny lub ich nie zwiekszaja gdyz inaczej nikt ich nie kupi, akupuja coraz mniej liczne grupy odbiorcow z powodu braku pieniedzy. Tak oto kolo sie zamyka i jedynym sposobme w tym miejscu jest dokonanie szoku na rynku - wpompowanie pieniadza jakimkolwiek sposobem. Jednak wpompowanie to moze oznaczac zbyt duza inflacje z powodu tego ze zablokowana gospodarka - biurokracja i podatkami, kontrolami (sanepid itd) nie jest w stanie nadazyc podaza dobr i uslug na tak szybka podaz pieniadza. Jesli tak sie dzieje moze to oznaczac hiperinflacje z jaka Polska i inne kraje mialy juz doczynienia. Obecnie Polska znajduje sie juz w recesji - na samym jej poczatku.
E-kradzież XXI wieku...
Mr.Drwalu • 2013-03-01, 11:40


Jak łatwo można nam podpierdolić dane...
Najlepszy komentarz (29 piw)
S................l • 2013-03-01, 12:33
Dzieki za tutorial.
Jak podały węgierskie media 10 października 2007 na forum ekonomiocznym w Tel Awiwie prezydent izraela Szymon Peres stwierdził, że m.in.



Szymon Peres i (ur. 2 sierpnia 1923[1] w Wiszniewie jako Szymon Perski) – izraelski polityk, obecny 9. prezydent państwa Izrael. Peres był dwukrotnie premierem Izraela (od 22 kwietnia 1977 do 21 czerwca 1977 i od 14 września 1984 do 20 października 1986 r.) i raz pełniącym obowiązki premiera tego państwa (od 4 listopada 1995 do 18 czerwca 1996). Ponadto piastował funkcje ministerialne w 12 rządach.[2].

Życiorys (fragment):
Urodził się w 1923 w Wiszniewie, leżącym wówczas na terenach II Rzeczypospolitej[4][5], w rodzinie Icchaka Perskiego (1896-1962) i jego żony Sary (do 1905 Meltzer)[3]. Jak sam wiele lat później opisywał miejsce swych narodzin[6]:

"Urodziłem się w małym żydowskim sztetlu, które w ciągu dwóch wojen – pierwszej i drugiej, było pod polską kontrolą – ale pomimo to byli tam Białorusini, Rosjanie. I oni nienawidzili Polaków. Nie mówili ich językiem. Miejsce, w którym się urodziłem, było bardzo małe, całkowicie żydowskie, a my nie żyliśmy ani w Polsce, ani w Rosji. Żyliśmy w Izraelu od dnia moich narodzin, nawet przed emigracją."

źródło: pl.wikipedia.org/wiki/Szymon_Peres

Teraz zmieniamy punkt patrzenia.

4 miliony i rośnie

Liczba egzekucji komorniczych w Polsce rośnie w bardzo szybkim tempie. Według danych Krajowej Rady Komorniczej, które otrzymała ona z Ministerstwa Sprawiedliwości, w roku 2007 komornicy prowadzili 1,7 mln postępowań egzekucyjnych, w roku 2009 już ponad 2,5 miliona. W latach następnych liczba ta rośnie gwałtownie. W 2010 r. to już 3,2 mln, a w 2011 r. wzrosła o milion i sięgnęła 4,2 miliona. Za rok 2012 do ministerstwa nie napłynęły jeszcze wszystkie dane, dlatego nie ma jeszcze takich podsumowań. Krajowa Rada Komornicza zapowiada jednak, że będzie to liczba dużo większa niż ta z roku 2011. Prognozy co do roku obecnego są jeszcze gorsze dla dłużników.

– Liczba postępowań komorniczych będzie większa niż w latach poprzednich, natomiast w roku obecnym najpewniej będzie jeszcze większa, gdyż liczba ta rośnie z roku na rok – mówi Robert Damski, rzecznik prasowy Krajowej Rady Komorniczej w Warszawie.

Najwięcej egzekucji komorniczych dokonuje się poprzez zajmowanie kont dłużników. W roku 2011 dokonano prawie 1,7 mln zajęć komorniczych rachunków bankowych. – Jako Krajowa Rada Komornicza szacujemy, że w roku 2012 mogło to być nawet 2,2 mln przypadków zajęcia kont bankowych. – Trzeba tu jednak zauważyć, że liczba postępowań komorniczych nie jest równa liczbie osób, w stosunku do których prowadzi się tę egzekucję. Ponieważ czasem w stosunku do jednej osoby prowadzi się nawet kilka lub nawet kilkanaście takich postępowań – tłumaczy Damski.

Wczoraj podczas wyjścia na kolację ze starymi znajomymi miałem okazję porozmawiać z bratem mojego dobrego kolegi z lat licealnych. Jest on obecnie dyrektorem generalnym województwa małopolskiego, jednego z największych banków w Polsce.
Stwierdził że obecnie stopień zadłużenia polaków przewyższa ich możliwości płynnej spłaty kredytów, a kryzys potęguje ilość upadłości zaczynając na osobach prywatnych kończąc na dużych firmach.
Tendencja jest wzrostowa, a najcenniejszym "łupem" dla komorników są nieruchomości oraz ZIEMIA !!! (co bardzo wyraźnie podkreślił w naszej rozmowie). Jako osoba zajmującą się finansami stwierdził że mamy do czynienia z jawną egzekucją polskiego majątku...

Kończąc przemyślenia odsyłam do kolejnego artykułu odnośnie sprzedaży Polskiej ziemi:


Kiedy ziemię rolną w Polsce wykupią cudzoziemcy?


Słowa Marka Twaina „kupujcie ziemię, już jej nie produkują” doskonale obrazują sytuację zasobu ziemi rolnej w ANR, który w ciągu kilku lat się skończy. A gdy w ANR gruntów rolnych zabraknie cena ziemi pójdzie ostro w górę. ANR posiada jeszcze około 2 mln hektarów ziemi, a w tym w dzierżawie około 1,5 mln hektarów. W pierwszych dwóch kwartałach ANR sprzedała ponad 51 tys. ha, a na cały 2011 rok planuje sprzedaż ponad 110 tys. ha, to obrazuje jak szybko ubywa ziemi z zasobu ANR.

Do wydłużającej się kolejki zainteresowanych zakupem ziemi rolnej w 2016 roku dołączą cudzoziemcy, którzy będą mogli kupować ziemię rolną w Polsce. Dlatego mimo iż areał gruntów rolnych się wyczerpuje ANR powinna przyśpieszyć tempo sprzedaży ziemi rolnej Polakom, może się bowiem okazać, że od 2016 roku najlepsze przetargi w ANR będą wygrywać cudzoziemcy zainteresowani kupnem ziemi, a nie rodzimi rolnicy. To wizja dla czarnowidzów, ale może się okazać, że na zakup najbardziej atrakcyjnych gruntów rolnych Polaków nie będzie stać w trybie przetargu.

Ile ziemi rolnej faktycznie należy do cudzoziemców w Polsce to tajemnica poliszynela. Oficjalnie w ciągu 10 lat MSWiA wydała zezwolenia na zakup przez cudzoziemców około 50 tysięcy hektarów ziemi rolnej, ale te statystyki są mocno zaniżone. Po 2016 roku okaże się ile ziemi rolnej kupili cudzoziemcy nieformalnie za pośrednictwem podstawionych osób fizycznych i spółek z ograniczoną odpowiedzialnością, które po 2016 roku przejdą oficjalnie pod kontrolę cudzoziemców, a na dzień dzisiejszy są własnością Polaków.

Szacunków wzrostu cen ziemi rolnej najlepiej dokonywać na podstawie analizy cen ziemi rolnej z lat przeszłych i ostatniego roku. W Banku Ziemi oczekujemy, że cena ziemi rolnej nadal będzie rosła w tempie dwucyfrowym, a zakup ziemi rolnej będzie popularny wśród kupujących szukających kilku hektarowego siedliska, kilkudziesięciohektarowego gospodarstwa rolnego lub kilkusethektarowego majątku ziemskiego.

Dużym zainteresowaniem inwestorów zagranicznych cieszą się zwłaszcza gospodarstwa kilkuset hektarowe, na których możliwe jest efektywne gospodarowanie dużymi maszynami rolniczymi. Ceny kilkusethektarowych gospodarstw są często droższe niż te prezentowane przez ANR i zaczynają się od 2 zł za m2, a zdarzają się inwestorzy zagraniczni, którzy deklarują iż zapłacą do 3 zł za metr kwadratowy ziemi rolnej.

Ceny średnich kilkudziesięciohektarowych gospodarstw są zazwyczaj niższe ze względu na trudność uprawy mniejszego areału, a wśród kupujących przeważają Polacy, którzy chcą powiększyć gospodarstwo rolne, albo rozpocząć swoją przygodę z rolnictwem od zakupu kilkudziesięciu hektarów. Dzisiaj jest dobry czas na zakupy gospodarstw rolnych średniej wielkości w celu ich odsprzedaży cudzoziemcom po 2016 roku.

Oprócz wielkości i lokalizacji gospodarstwa jest szereg czynników, które kształtują jego cenę dlatego nie da się zastosować uśrednionej ceny hektara dla wszystkich gospodarstw spoglądając w statystyki ANR. Jeśli na przykład na terenie dużego gospodarstwa są dobre warunki wiatrowe, a gmina w planie zagospodarowania przewiduje możliwość instalacji farmy wiatrowej cena za hektar będzie większa. Istotnym czynnikiem, który wpływa na cenę hektara jest jakość klas bonitacji, ilość rozłogów, odległość od miasta ze względu na możliwość wydzielenia części gospodarstwa na cele budowlane, na przykład pod osiedle działek pod budownictwo jednorodzinne. Nie bez znaczenia jest również kondycja finansowa sprzedającego.

Rynek obrotu ziemią czeka na kapitał z Europy

Jesteśmy społeczeństwem na dorobku i wielu Polaków nie stać na zakup ziemi rolnej bez kredytu preferencyjnego – mówi Bartek Jankowski z Banku Ziemi. Coraz bardziej istotnym ograniczeniem w zakupie gospodarstw rolnych przez Polaków jest brak możliwości skorzystania z kredytu preferencyjnego, w przypadku zakupu ziemi rolnej na zakup, której w przeszłości zaciągnięto już kredyt preferencyjny. Takie oferty są zazwyczaj niedostępne dla statystycznego kupującego ze względu na zbyt duży koszt obsługi tradycyjnego kredytu .

Sprzedający zgłaszający gospodarstwo rolne do Banku Ziemi coraz częściej zastrzegają, że oferta sprzedaży gospodarstwa jest skierowana bezpośrednio do cudzoziemców, a nie do rodzimych kupców, za którymi według opinii sprzedających nie idzie realna gotówka, a jedynie możliwość zaciągnięcia kredytu preferencyjnego z niskim oprocentowaniem. Z tego powodu rynek obrotu ziemią czeka na nowych zamożnych Klientów z Europy, a żniwa dla spekulantów nadal trwają.

Przykładem może być oferta Banku Ziemi w województwie lubuskim gdzie w jednym kawałku oferujemy na sprzedaż gospodarstwo 230 hektarów w korzystnej cenie 3’000’000 zł tj. 13’000 zł / ha, a mimo to poszukiwanie nabywcy się wydłuża w czasie ponieważ 95% klientów zainteresowanych zakupem na początku rozmowy pyta czy jest możliwy zakup tego gospodarstwa na kredyt preferencyjny. W przypadku tego jak i wielu innych gospodarstw na rynku nie ma możliwości ponownego skorzystania z kredytu preferencyjnego, to są oferty, które mogą zainteresować nabywcę z krajów Europejskiego Okręgu Gospodarczego.

Co się stanie z cenami ziemi rolnej po 2016 roku?

My weszliśmy do Unii Europejskiej w 2004 roku, w 2016 roku Unia Europejska wejdzie do nas, oznacza to pełną możliwość zakupu ziemi rolnej w Polsce przez obcokrajowców z UE. W krajach takich jak Holandia ziemia jest na wagę złota i jest jej bardzo mało, dlatego rolnicy uprawiają na niej najbardziej dochodowe uprawy i są mistrzami w „wyciskaniu brukselki”. Niewykluczone, że również nasze małe gospodarstwa będą interesować niewielkich farmerów z krajów europy, tym bardziej, że na polach w Holandii większość personelu odpowiedzialnego za uprawę stanowią Polacy. A więc teraz będzie możliwe prowadzenie podobnego gospodarstwa bezpośrednio w Polsce.

Jakkolwiek zachowa się rynek po uwolnieniu możliwości kupna ziemi rolnej, w najbliższych latach nastąpi dalszy wzrost ceny ziemi rolnej w związku ze wzrostem cen żywności, potrzebą wypełnienia limitów produkowania energii odnawialnej, procesem rozrastania się terenów zurbanizowanych wokół największych miast, które przesuwają uprawę ziemi coraz dalej od miasta.
Pośrednicy w Polsce przygotowują się do obsługi obcokrajowców, Bank Ziemi również, jesteśmy w trakcie uruchamiania portalu www.landbroker.pl , gdzie będziemy prezentować oferty gospodarstw rolnych tłumaczone na języki angielski, niemiecki i rosyjski w cenach według aktualnego kursu NBP. Liczymy na wzrost zainteresowania zakupem gospodarstwa ze strony Klientów z zagranicy. Rynek jest bardzo zainteresowany obsługą obcokrajowców, tym bardziej, że zagranicą obowiązują wyższe prowizje za usługi pośrednictwa w kupnie ziemi.
Ze względu na mniejszy kapitał, którym dysponują Polacy prawdopodobnie w kolejnych latach będą powstawać grupy inwestorów wspólnie kupujące duże gospodarstwa w celu ich odsprzedaży po roku 2016 roku z zyskiem dla obcokrajowców z UE. Uważam, że w ciągu następnych lat postanie wiele Majątków Ziemskich kupionych wyłącznie w celach spekulacyjnych.

źródło: bankziemi.pl/wiadomosci.php?newsID=265

Wyłącz TV, włącz myślenie..
Najlepszy komentarz (63 piw)
ru_ziolo • 2013-02-22, 14:01
żydkom powinno się dać 2 wyjścia:
Historia polskiego złota
Pasikoniol • 2013-02-18, 15:28
Od II wojny światowej niemal całe polskie złoto znajduje się za granicą. I do kraju raczej nie wróci. A mamy go sporo, bo nasze rezerwy liczą ponad 100 ton i są warte miliardy złotych



Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej pojawiały się pomysły przewiezienia polskiego złota do Paryża, Londynu lub gdziekolwiek, byleby dalej od Warszawy, w której od dawna już pachniało zbliżającym się konfliktem zbrojnym. Ale władze się na to nie zgadzały. Ani premier Składkowski, ani generalny inspektor Sił Zbrojnych Edward Rydz-Śmigły nie chcieli o wywiezieniu złota słyszeć. Uważali, że to zbyt niebezpieczne, bo gdyby w razie wojny Polska wstrzymała spłatę swoich długów, to złoto mogłoby przepaść na rzecz wierzycieli. Ówczesny pracownik Banku Polskiego Zygmunt Karpiński wspominał później, że był to kompletny brak logiki, bo w kraju złoto było jeszcze bardziej narażone na grabież ze strony Niemców. Ale w tamtym czasie o możliwej kapitulacji Warszawy mało kto odważył się głośno mówić.

Wybuchła wojna, a około 39 ton złota w sztabkach i mnóstwo monet nadal leżało w polskich skarbcach. Na chybcika zaczęto organizować wyjazd. Łatwo nie było. Najpierw okazało się, że niemal wszystkie ciężarówki zajęte były przez wojsko. Z kolei pomysł z wylotem upadł, bo nie udało się załatwić formalności na skandynawskich lotniskach.

W końcu bank znalazł zwykłe osobowe autobusy. Pierwsze 15 ton wyjechało nimi do Brześcia pod osłoną czterech urzędników. Dla kolejnego transportu znaleziono pociągi, które okazały się zepsute. Gdy w ciągu doby je naprawiono wyszło na jaw, że wszystkiego naraz przewieźć się nie da, bo ładunek jest za ciężki. Pociąg pojechał więc dwa razy. Eskortowało go kilka osób: urzędnicy uzbrojeni w pistolety i strażnicy banku.

Po tych wydarzeniach podjęto ostateczną decyzję o wywózce złota za granicę. Najpierw pociągiem do Rumunii, później tankowcem do Istambułu. W końcu polskie sztabki i monety wylądowały we Francji.

Nikt wtedy się nie spodziewał, że to początek nowych problemów. Gdy w 1940 r. Paryż skapitulował, złoto znów wywieziono. Rząd w Londynie był święcie przekonany, że celem podróży kruszczu są Stany Zjednoczone lub Kanada. Mylił się. Polskie złoto razem z francuskim i belgijskim popłynęło do Dakaru.

Londyński rząd nalegał, żeby kruszec wywieźć do USA albo wydać go dyrektorowi Stefanowi Michalskiemu, który konwojował transport. Próśb nie spełniono.

Tymczasem między Brytyjczykami a Francuzami wybuchł ostry spór. Nieopodal Oranu między wojskami obu krajów doszło do bitwy, w której życie straciło 1600 francuskich żołnierzy.

Powstało niebezpieczeństwo, że Anglicy zaatakują także Dakar, więc złoto wywieziono w głąb lądu, na Saharę do fortu Kayes. Polacy dowiedzieli się o tym długo po tym wydarzeniu.

Wściekły rząd na uchodźstwie podał Francuzów do amerykańskiego sądu, który zablokował francuskie depozyty ulokowane w Stanach. Nic nie pomogły protesty Paryża, który twierdził, że Amerykanie nie mają do tego prawa.

Okazja do przejęcia kontroli nad złotem pojawiła się dopiero w 1943 r., kiedy na brzegach północno-zachodniej Afryki wylądowały wojska amerykańsko-brytyjskie. Francuzi poszli wreszcie na ugodę, a Polacy wycofali roszczenia w amerykańskim sądzie.

Złoto wróciło z Sahary do Dakaru, a stamtąd samolotami i statkami dotarło do Nowego Jorku, Londynu i Ottawy w Kanadzie.

Po wojnie zrodził się nowy problem. Zarząd przedwojennego Banku Polskiego stacjonował w Londynie. W Warszawie natomiast rząd komunistyczny utworzył nową jednostkę o nazwie Narodowy Bank Polski. Komu Zachód miał oddać złoto?

Po wielu negocjacjach zarząd nad depozytem przejął Bank Polski. Ale Warszawa się nie poddała. Wypuściła bony skarbowe i zmusiła Bank Polski do ich wykupienia. W ten sposób przejęła depozyty Banku Polskiego, który stracił rację bytu. Formalnie zamknięto go w 1952 r.

Fizycznie złoto pozostało jednak na Zachodzie i służyło wielokrotnie jako zabezpieczenie kredytów zaciąganych przez Polskę.

Dziś NBP ma około 100 ton złota wartych prawie 4 mld zł. Prawie wszystko znajduje się w Banku Anglii. Na początku lat dziewięćdziesiątych był co prawda pomysł utworzenia w Forcie Zegrze polskiego Fort Knox, ale za jego budowę inwestorzy chcieli pół miliarda złotych, czyli dwa razy więcej, niż planował NBP. Zresztą nawet gdyby plan zrealizowano, to i tak polskie złoto raczej by tu nie przyjechało. - Złoto NBP przechowywane jest na rachunku w Bank of England, który jest jedną z wiodących instytucji wykonujących usługi powiernicze i zapewnia najwyższy standard, bezpieczeństwo, efektywność oraz jakość usług w obrocie złotem - mówi Przemysław Kuk, rzecznik prasowy NBP. I dodaje, że planów budowy Skarbca Centralnego w Zegrzu nie należy łączyć z kwestią rezerw złota.

Według Kuka na świecie są dwa główne ośrodki przetrzymywania kruszcu: Bank of England i Fort Knox w USA. Tu swoje depozyty trzyma większość państw. Ile to kosztuje? Bank nie zdradza.

Obecnie Fort Zegrze już po raz trzeci jest wystawiony na sprzedaż. Cena wywoławcza to 28,5 mln zł. Do tej pory nikt jednak nie był nim zainteresowany.

W czasie pisania tekstu korzystałem z książek Bank Polski SA (Andrzej Jezierski, Cecylia Leszczyńska) Warszawa 1994, Odyseja skarbu Rzeczypospolitej. Losy złota Banku Polskiego 1939-1950 (Wydawnictwo Literackie, Kraków 2000).
Mirosław Bartołd
Banksterzy - przemilczana historia
p................5 • 2012-11-29, 3:33
Fakty zebrane w pigułce na temat tego jak międzynarodowa finansjera bierze w jarzmo całe narody, państwa, społeczności i poszczególnych ludzi.

Merkelowa w Grecji
ramzes12 • 2012-10-10, 21:52


Mam nadzieje, że Polska też się w końcu obudzi.
Najlepszy komentarz (46 piw)
Pater patriae • 2012-10-10, 22:20
Cytat:

Mam nadzieje, że Polska też się w końcu obudzi.



Nie rozumiem tego stwierdzenia.

Polska może się obudzić (trochę dziwnie brzmi teraz to słowo po marszu PISu z Solidarnościowcami) z tego koszmaru jakim jest prowadzenie polityki naszego państwa przez byłych komuchów, sprzedawczyków, nieudolnych pajaców i specsłużby, to tak, wtedy może się z tego obudzić.

Natomiast sytuacja w Grecji wygląda zupełnie inaczej (pomijając to, że Eurokołchoz coraz bardziej przypomina ZSSR, to w tym akurat przypadku mają rację), mianowicie Grecy żyli sobie już od kilkunastu lat znacznie ponad stan, żyli dosłownie na kredyt, komunizm pełną parą, a kto teraz protestuje? Protestują ludzie ze związków zawodowych, którzy mają z pracą tyle wspólnego co Tusk z prawdą, protestują urzędasy których armia w Grecji liczy pół miliona osób (trochę dużo jak na 11 milionowy kraj), którzy się oburzają, że lewacki rząd chce zmniejszyć ich stan o marne 15 tysięcy, reszta protestantów to leniwe łajzy, które dostawały premie za przyjście do pracy na czas, a czternastka to była dla nich rzecz oczywista.

Można nie lubić Niemców, ale już widzę, jak każdy z was jest chętny do dorzucenia się na Greków, żeby mieli za co iść do kawiarni 4 razy dziennie...
Kapitalizm
szponiasty • 2012-07-20, 21:57
Po komunizmie, faszyzmie i wielu innych wynalazkach, znaleźliśmy się w równie zabójczym - kapitalizmie:

Najlepszy komentarz (33 piw)
baleksus • 2012-07-20, 22:39
Polecam zapoznać się pobieżnie z definicją kapitalizmu. To co jest obecnie to NIE jest kapitalizm. To jest socjalizm z elementami kapitalizmu.

Europejskie aparatczyki przygotowują się do zablokowania finansów Europy po wyjściu Grecji z unii walutowej.

Associated Press podaje:
“Olivier Bailly powiedział we wtorek, że mogą być nakładane prawnie ograniczenia na przepływy osób i kapitału przez granice w ramach UE, jeżeli jest to konieczne do ochrony porządku publicznego lub bezpieczeństwa publicznego - ale nie z przyczyn ekonomicznych.”

"Niektórzy ludzie pracują nad scenariuszami," powiedział, ale odmówił zidentyfikowania osoby lub organizacji.”

Szefowie finansów UE omawiali kontrolę wypłat bankomatowych i poddawanie obywateli państw członkowskich rygorystycznym kontrolom granicznym, oraz nałożenie kontroli przepływu kapitału "jako najgorszy scenariusz w którym Ateny zdecydują się na opuszczenie strefy euro", donosi Reuters.

Banksterzy są poważnie zaniepokojeni drugą turą greckich wyborów rozpisanych na 17 czerwca i pracują nad "ewentualnością" wygranej lewicowej koalicji, SYRIZA, w drugich wyborach, zwiększając prawdopodobieństwo, że Grecja ostatecznie wycofa się z planów ratunkowych UE/IMF odchodząc od euro waluty.


SYRIZA jest greckim skrótem Koalicji Radykalnej Lewicy. Składa się głównie z demokratycznych socjalistów, zielonych lewicowych grup, maoistów, trockistów i organizacji eurokomunistów.

Jest to druga co do wielkości partia polityczna w greckim parlamencie. W ciągu wyborów w 2012 roku, miliony wyborców stojących przed narzuconymi przez banksterów planami ratunkowymi głosowło na SYRIZA, która czterokrotnie zwiększyła swoją liczbę miejsc. Wcześniej w tym miesiącu grupa ponownie zarejestrowała się jako jedna partia, a nie jako koalicja, aby otrzymać 50 dodatkowych miejsc, które sprawiają, że będzie największą partią w greckim systemie wyborczym.

Lider koalicji SYRIZA Alexis Tsipras zobowiązał się odrzucić dofinansowanie UE-IMF. Tsipras powiedział, że zmuszanie Grecji by zwróciła miliardy euro w formie pożyczek ratunkowych doprowadzi do upadku Grecji.

"Jeśli jeden z 17 krajów będzie doprowadzony do upadku... ogień będzie nienasycony i nie będzie ograniczał się jedynie do Grecji i południowych krajów... doprowadzi do rozpadu strefy euro co nie będzie w niczyim interesie", powiedział podczas konferencji prasowej.


W poniedziałek banksterzy UE rzucili się aby zapobiec masowym wypłatom oszczędności z banków Hiszpanii, gdyż te chwiały się na krawędzi katastrofy.

"Ciężar rekapitalizacji niewypłacalnych banków czy przejęcie banków spadnie na obywateli Hiszpanii," powiedział Karl Whelan, ekonomista z University College w Dublinie. "Z tego powodu, ogłoszenie w ten weekend może zakończyć się zamknięciem Hiszpańskiego narodowego rynku obligacji."


Fitch Ratings w zeszłym tygodniu obniżył rating kredytowy Hiszpanii do BBB, blisko poziomu śmieciowych obligacji.

Trzecia co do wielkości gospodarka UE również poszukuje aby spłacono jej zadłużenie poprzez program pomocowy. Włochy wierzą, że podtrzymanie Hiszpanii stanowi "usunięcie filtra", który oddzielał Hiszpanię i Włochy od grupy głęboko zadłużonych krajów UE, z Grecją na czele. Obecnie włoski "dług publiczny" stanowi 120 procent PKB.

Banksterzy ostrzegają, że Włochy pójdą drogą Grecji, Irlandii, Portugalii i Hiszpanii, w końcu poszukując pakietów pomocowych rozpoczynając upadek UE.

Obecnie wydaje się, że wraz z upadkiem ekonomii wielu krajów europy, Unia Europejska będzie narzucać jakieś działania policyjne w celu zapobieżenia masowemu wycofywaniu pieniędzy z banków oraz uniemożliwiając obywatelom ucieczkę z kraju.

Źródło