Poziom angielski - podstawowy. Nie chciało mi się tego tłumaczyć ale jeśli będzie trzeba to w komentarzu to zrobię.
Napisałem DAR OD BOGA bo taki jest tytuł.
87 letnia (po lewej) kobieta z Alheimer'em rozpoznaje na 1 dzień przed śmiercią swoją córkę.
Czytając komentarze dowiedziałem się, że chorował kilka lat, bodajże 5. I przez ten czas nie poznawała nikogo.
1 dzień przed śmiercią ?
Przypomina mi się historia kolegi mojej Mamy.
Chory na raka, nieuleczalnie, z przerzutami na WSZYSTKO. Kilkanaście dni w hospicjum, agonia i ból, nie podnosił się z łóżka.
1 dzień przed śmiercią odzyskał siły, pożegnał się z kazdym, kolejnego dnia zmarł.
Przypomina mi się też historia mojego Wujka. Rak płuc.
Kilka dni w łóżku, odleżyny na nogach, szwagier który go golił, bezruch, warzywo, paraliż ust.
1 dzień przed śmiercią wypił kieliszka ze swoim szwagrem, zapalił, pooglądał telewizje, poszedł na spacer.
kolejnego dnia zmarł.
TO nie opowieści z krypty. To nie wiara w Boga. Bo nie wierzę.
Ale kurwa jest to dziwne , bardzo dziwne.
Gdybym nie miał potwierdzenia, nie pisałbym tego.
Macie na to jakieś tezy ?
Skąd ten czas na pożegnanie ?
Napisałem DAR OD BOGA bo taki jest tytuł.
87 letnia (po lewej) kobieta z Alheimer'em rozpoznaje na 1 dzień przed śmiercią swoją córkę.
Czytając komentarze dowiedziałem się, że chorował kilka lat, bodajże 5. I przez ten czas nie poznawała nikogo.
1 dzień przed śmiercią ?
Przypomina mi się historia kolegi mojej Mamy.
Chory na raka, nieuleczalnie, z przerzutami na WSZYSTKO. Kilkanaście dni w hospicjum, agonia i ból, nie podnosił się z łóżka.
1 dzień przed śmiercią odzyskał siły, pożegnał się z kazdym, kolejnego dnia zmarł.
Przypomina mi się też historia mojego Wujka. Rak płuc.
Kilka dni w łóżku, odleżyny na nogach, szwagier który go golił, bezruch, warzywo, paraliż ust.
1 dzień przed śmiercią wypił kieliszka ze swoim szwagrem, zapalił, pooglądał telewizje, poszedł na spacer.
kolejnego dnia zmarł.
TO nie opowieści z krypty. To nie wiara w Boga. Bo nie wierzę.
Ale kurwa jest to dziwne , bardzo dziwne.
Gdybym nie miał potwierdzenia, nie pisałbym tego.
Macie na to jakieś tezy ?
Skąd ten czas na pożegnanie ?
Najlepszy komentarz (61 piw)
k................m
• 2014-09-04, 21:15
W tych całych wywodach zapomnieliście o jednym, bardzo często taki umierający jest bardziej "naćpany" niż niejeden narkoman po złotym strzale. Pamiętam jak mój Ojciec umierał, tracił świadomość ale chciał się pożegnać. Więc zamówił wizytę mu najbliższych, robił minę do złej gry. By paść jak kłoda gdy tylko wyszli, przed nimi udawał, że jest całkiem sprawny. I tak to chcą odbierać ludzie, którzy się z umierającym spotykają. Bo pogadał, bo pożartował, bo coś zjadł. Jakoś dziwnym trafem nie widzą, że spodnie wiszą jak na klaunie, że z twarzy wystają kości, że każdy oddech po śmiechu staje się płytszy. Jak już wyjdą to nikt nie wie, jak to wygląda wycieranie z wymiotów łóżka (no bo przecież rodzinka kupiła pizzę), jak nagle ciężko podnieść człowieka, żeby się udał do wc (po drodze jak i w łóżku już popuszczając). Tego się nie da opisać, to trzeba przeżyć. Nikomu tego nie życzę ale z drugiej strony, to bardzo hartuje człowieka, daje inne spojrzenie na to całe gówno, które nas otacza.