18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (3) Soft (4) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 22:48
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 4:40
🔥 Śmierć na tankowcu - teraz popularne

#choroby

Dziwne choroby psychiczne
yacek • 2012-06-18, 21:17
Wampiryzm

W połowie lat 80. XX wieku policjanci z Wirginii zatrzymali 20-letniego Jeffery'ego Wainwrighta pod zarzutem morderstwa. Ofiara 43-letni Charles Brownell, zajmował się wypalaniem cegieł i, jak sam twierdził, był wampirem.
Brownell nie krył się ze swoim "wampiryzmem" od osiągnięcia dorosłości, ale mało kto traktował jego deklaracje poważnie. Niemniej, kiedy przez 2 tygodnie nie dawał znaku życia, sąsiedzi nieco się zaniepokoili, zwłaszcza że na zewnątrz mieszkania były ślady krwi. W środku policjanci odkryli znacznie więcej krwi, a także ludzkie organy i tkanki. Policja najpierw podejrzewała, że to Brownell zamordował kogoś i zbiegł. Badania laboratoryjne wykazały jednak, że prawda jest inna - to były szczątki samego Brownella. Interesujące, że badanie wątroby ofiary wykazało, że chorował na porfirię, rzadką chorobę genetyczną, na która choruje zaledwie 1 na 30 tysięcy osób.
Doktor David Dolphin, jeden z liczących się na świecie autorytetów w dziedzinie porfirii i innych chorób wątroby, uważa, że to właśnie za sprawą tej rzadkiej choroby ludzie bywali oskarżani o to, że są wampirami lub wilkołakami.
Ogólnie porfirie to grupa schorzeń uwarunkowanych genetycznie. Wątroba chorych na porfirię nie syntetyzuje w pełni wartościowego hemu (związek ten nadaje krwi czerwoną barwę) Prawidłowo synteza hemu składa się z 8 enzymatycznych etapów, zakłócenia na którymkolwiek z nich mogą doprowadzić do porfirii.
Dolphin uważa, że dla chorych na porfirę przebywanie na słońcu może mieć fatalne skutki. Często doprowadza to do uszkodzeń skóry a nawet odpadnięcia nosa albo palców. Za sprawą zapadniętych policzków i obkurczonych dziąseł zęby chorujących na porfirię mogą sprawiać wrażenie niemal wilczych kłów. Dodatkowo porfirii często towarzyszy bardzo bujne owłosienie. Wyobraźcie więc sobie osobę, która z domu wychodzi tylko nocą, mocno owłosioną, z wielkimi zębami i zniekształconą sylwetką. Czy nie przypomina wam wilkołaka?
Zdaniem Dolphina również żywiące się ludzką krwią wampiry to ofiary porfirii, chorzy, którzy "próbowali osłabić objawy tej strasznej choroby". Rzeczywiście jeżeli chory wypije dużo krwi, w pewnym stopniu może to uzupełnić niedobór hemu w organizmie i osłabić nieprzyjemne objawy. Obecnie chorzy leczeni są zastrzykami z hemu, ale w średniowieczu jedynie taka kuracja mogła przynieść pozytywny skutek. Desperacja podejmowanych prób nie powinna nikogo dziwić, gdyż deficyt hemu może prowadzić nawet do śmierci.
Genetyczna natura porfirii jest zgodna z ludowym przesądem, że ofiara ukąszenia wampira sama staje się wampirem. Jeżeli osoba chora ukąsi swojego "żywiciela", a ten mimo, że wcześniej nie wykazywał objawów porfirii może się nią niejako zarazić. Następuje to w momencie, gdy miał genetyczne predyspozycje do jej wystąpienia. Szok, jaki może nastąpić w organizmie pod wpływem stresu spowodowanego przez gwałtowną utratę krwi, może być bodźcem uaktywniającym chorobę.
Profiria to choroba genetyczna dlatego całkiem prawdopodobne że w średniowiecznej Europie mogły występować jej lokalne ogniska. W tej epoce ludzie podróżowali mało, a małżeństwa zawierano miedzy osobnikami spokrewnionymi. To wyjaśniałoby dlaczego mityczną ojczyzną wampirów mogła być odizolowana od świata Transylwania.
Chorzy na porfirię cierpią często na zburzenia psychiczne. Inna sprawa to tzw. wampiryzm kliniczny, którego podstawy leżą w psychice, a zaburzenie to choć nie bezpośrednio, może się wiązać również ze schizofrenią, depresją i obniżoną samooceną. Zaburzenie to jest jednak częściej związane ze "złożonym układem diadowym matka-dziecko, w którym "więzy krwi" przyjęły charakter wynaturzony i chorobliwy.

Stan opętania

W krajach Zachodu falę zainteresowania opętaniem przez demona wywołał film "Egzorcysta" z 1973 roku. Pojawiły się nawet opinie, że film ten odpowiada za swego rodzaju histerię, a nawet wywołał "nerwicę naśladowczą". W jednym z artykułów wymieniono 4 konkretne przypadki "filmowej neurozy", która rozwinęła się u pacjentów po obejrzeniu "Egzorcysty".
Co sprawia, że mózg ulega złudzeni, że jest się "opętanym" przez diabła? Dotychczas nie poznano odpowiedzi na to pytanie, choć istnieje już parę wskazówek i podjęto kilka prób jej sformułowania.
W 1923 roku Freud napisał, że opętanie jest formą nerwicy kreującej demony, które w rzeczywistości są projekcją represjonowanych pragnień na zewnętrzny świat.
Najsłynniejszym przypadkiem opętania analizowanym przez Freuda był Christoph Haizmann, odnoszący sukcesy malarz, którego karierę przerwało "opętanie przez diabła". Freud uznał, że urojenie Haizmanna było imaginacyjnym obrazem jego niedawno zmarłego ojca, bardzo zresztą przerażającej figury. Według Freuda źródłem urojenia malarza był nierozwiązany konflikt Edypa - Haizmann, jak pisał twórca psychoanalizy, chciał kontynuować swój związek z matką i żywił tłumną urazę do ojca, który stał mu na drodze.
Natomiast doktor Sally Hill i dr Jean Goodwin uważają, że Freudowska diagnoza przypadku Haizmanna jest błędna. Hill i Goodwin zgadzają się, że "szatan", który opętał Haizmanna, rzeczywiście stanowił wyimaginowany obraz jego ojca (który jak wiele wskazuje, brutalnie wykorzystywał w dzieciństwie swojego syna), ale dodają, że Haizmann doświadczył w dzieciństwie wielu innych głębokich traum. Mieszkając w Bawarii w XVII wieku, Haizmann (1618-1648) mógł oglądać na własne oczy dramat wojny trzydziestoletniej: śmierć, zniszczenia, morderstwa, publiczne egzekucje, gwałty, grabieże, tortury, głód, a nawet kanibalizm. To wszystko bez wątpienia mogło przyczynić się do dziecięcej traumy Haizmanna. Były to przeżycia tak silne, że zostały zepchnięte do najgłębszych zakamarków jego umysłu. Po latach wydostały się jednak na powierzchnię i przybrały postać diabła, który chciał go zniszczyć, tak jak niegdyś niemal zniszczył go jego ojciec.
Opętanie Haizmanna było więc odbiciem pełnego przemocy i traumatycznego dzieciństwa.
W tym ujęciu opętanie demoniczne byłby więc kolejną manifestacją starań umysłu dziecka próbującego poradzić siebie z pełnym brutalności światem.
Czy również współczesne przypadki opętania demonicznego można w ten sposób wyjaśnić? Bardzo możliwe, że tak. W innym badaniu przeprowadzonym przez specjalistów z Vanderbilt University, szczegółowo przeanalizowano przypadki 5 dzieci, u których wystąpiło urojenie opętania. Jeden wątek przewijał się we wszystkich pięciu - ciężka trauma we wczesnym dzieciństwie i przemoc w rodzinie.

Zespół Cotarda - wiara w to, że nie istniejesz

Zdarza się czasem, że mózg zaczyna przeczyć własnemu istnieniu - można to uznać za krańcowy objaw wyrzeczenia się siebie. Pacjenci cierpiący na to bardzo rzadkie zaburzenie, zwane zespołem Cotarda, wierzą w to, że oni sami nie istnieją lub nie istnieją poszczególne części ich ciała, albo że są martwi. To krańcowa postać urojeń negacyjnych. Pacjenci mogą byś nie tylko przekonani, że oni sami nie istnieją, mogą również wierzyć, że nie istnieje nikt inny- że nie istnieje cały świat, czyli w sumie nic nie istnieje. Niektórzy chorzy z zespołem Cotarda wierzą, że nie mają jakiegoś ważnego organu - serca lub mózgu, ma urojenia dotyczące wielkości własnego ciała (według nich ich ciało może być tak wielkie, że obejmuje nawet cały wszechświat). Często temu zespołowi towarzyszą skłonności samobójcze, a w wielu przypadkach, gdy pacjent przekonany jest o swoim nieistnieniu, poczucie własnej nieśmiertelności.
Przyczyny wstąpienia zespołu Cotarda mogą być wielorakie. Wśród potencjalnych sprawców wymienia się strukturalne wady mózgu oraz choroby związanie z zaburzeniami metabolizmu lub będące konsekwencją zatrucia., Inni specjaliści odwołują się raczej do rozlanych uszkodzeń mózgu, atrofii jąder podstawnych lub zmian w płatach ciemieniowych (w części głównej i środkowej). Możliwe są też inne przyczyny.
A teraz studium przypadku jednego z chorych na zespół Cotarda:
Neil to 26 latek, którego dzieciństwo było zupełnie normalne. Kiedy miał 20 lat oboje rodzice zginęli w katastrofie lotniczej. Neil był bardzo religijny i ta tragedia przybiła go podwójnie, zaczął się obwiniać o śmierć matki i ojca. Wycofał się ze wszystkich związków i stał się samotnikiem. Porzucił studia, trochę eksperymentował z twardymi narkotykami, ale w zasadzie na niczym mu nie zależało. Wkrótce po tragicznym wypadku Neil zaczął się interesować spirytyzmem, zwłaszcza reinkarnacją. Radzicie byli bardzo zamożni, więc dzięki spadkowi młody człowiek nie miał żadnych problemów materialnych i nic nie zakłócało mu pustelniczego życia.
Po pewnym czasie lekarzowi domowemu, który od dawna leczył rodzinę Neila, udało się go przekonać, by skorzystał z pomocy psychiatrycznej. Neil wyznał psychiatrze, że czuje się tak, jakby "wcale nie miał ciała; negował całą swoją fizyczność" wzrost, wagę, głowę, tors, kończyny. Mówił, że nic nie je i nie pije, nie wydala i nie wydziela, odmówił odpowiedzi na pytanie, dlaczego w tej sytuacji ubiera się, skoro bardzo rzadko opuszcza własny dom. Podczas jednego z etapów terapii poproszono Neila o wypicie szklanki wody, co też uczynił. Kiedy psychiatra spytał go potem, co się stało z wodą, odpowiedział, że wyparowała. Gdy naciskano go, by wytłumaczył to i podobne zjawiska, albo milczał, albo mówił " nie wiem". Takie niespójności nie wprawiały go w zakłopotanie.

"Choroba szalonej ćmy"

Choroba szalonej ćmy występuje wśród Indian Nawaho, zamieszkujących środkowowschodni obszar Stanów Zjednoczonych. Dla Nawaho choroba ta jest niczym AIDS dla Europejczyków - groźna i przerażająca. U dotkniętych tą przypadłością występują ataki przypominające napady padaczki oraz inne objawy powodujące w konsekwencji utratę kontroli nad sobą oraz napady histerii i zachowania samo destrukcyjne. Bardzo często towarzyszy temu przekonanie chorego, że jakaś część jego ciała - głowa, tors, narządy seksualne - gwałtownie się kurczy, ale takich zmian nie wykazują żadne badania lekarskie, są to objawy czysto psychosomatyczne. Sama nazwa wywodzi się stąd, że podczas ataków zachowanie chorego przypomina szaleńczo miotająca się ćmę.
Nawaho wierzą, że przyczyną tej choroby jest pogwałcenie tabu kazirodztwa.

Koro

Inną chorobą, która również wiąże się z kurczeniem się części ciała jest koro. To mało znane schorzenie występuje w południowej i południowo-wschodniej Azji. Jej objawem są intensywne i częste ataki panicznego lęku wynikającego z przekonania chorego (chorej), że jego (jej) organy płciowe ulegają zanikowi, grożą odpadnięciem albo są wchłanianie do środka. Co gorsza chorzy wierzą, że gdy to ostatecznie nastąpi, grozi im śmierć. Zaburzenie to znacznie częściej występuje u mężczyzn. Medycyna ani nauki behawioralne nadal nie potrafią wyjaśnić, dlaczego koro przybrało taką właśnie postać i dlaczego występuje tylko na tym obszarze Azji.
Antropologowie znają przypadki epidemii koro atakujących nawet całe wsie. Mężczyźni cierpiący na koro, zgodnie z dostępnymi opisami to zwykle "osobnicy niedojrzali i niesamodzielni, z brakiem pewności co do własnej potencji seksualnej i z problemami na tle ekspresji genitalnej.
Atak koro trwa od kilku godzin do kilku dni (czasami dłużej). Współcześnie leczy się ją za pomocą farmako- i psychoterapii.

Opętani przez Windigo

Wśród plemion indiańskich z północno-wschodniej Kanady panuje wierzenie w strasznego i przerażającego potwora. Monstrum to, znane pod imieniem Windigo, to 5-metrowy olbrzym, którego ulubionym przysmakiem jest ludzkie mięso. Ma straszny pysk z wielką paszczą i ostrymi jak brzytwa zębami, nieustannie posykuje i wydaje inne głośne i przenikliwe dźwięki, a z ciągle wybałuszonych oczu kapie mu krew. Ma metrowej długości stopy z wielkimi zakrzywionymi pazurami, żyje w głębi lasu i nigdy nie marznie. Kiedy już dopadnie swoją ofiarę, nie daje jej żadnych szans - Indianie wierzą, że jeśli myśliwy nie wrócił z polowania, to dlatego, że stał się łupem Windigo.
Występująca wśród tych ludów psychoza to wiara w możliwość opętania przez Windigo. Opętanie to może spotkać każdego, kto nie potrafi zapewnić swojej rodzinie żywności; w tej społeczności to najgorsza osobista klęska i złamanie wszelkich norm społecznych. Ludzie, którzy wierzą, że są opętani przez Windigo, odczuwają, tak jak sam potwór, nieprzeparty pociąg do człowieczego mięsa, a ofiarami ich kanibalizmu stają się zwykle członkowie rodziny - o ile ich ktoś nie powstrzyma potrafią zabić i zjeść najbliższych.

Taijin kyofusho

Jest zaburzeniem występującym wyłącznie w Japonii. Chory uważa, że wygląda, porusza się lub pachnie odrażająco dla innych. Czasem towarzyszy temu przekonanie, że może rozpaść się w pył, jeśli ktoś na niego spojrzy.

Choroba "śpiącej krwi"

Wśród Portugalczyków zamieszkujących Wyspy Zielonego Przylądka występuje choroba zwana jako sangue dormido, co dosłownie oznacza "śpiącą krew". Panuje tu przekonanie, że jeśli ktoś złamie jakieś bardzo ważne normy społeczne, jego krew może "zasnąć". Objawami choroby mogą być: ból, odrętwienie, paraliż, konwulsje, udary, atak serca, a nawet poronienie. Czasem chorzy sądzą, że ich mózg wysycha.

Źródło:
dr Stephen Juan "Zagadki Mózgu", Gdańsk 2007
Znalezione na eioba.pl
Anomalie rozwojowe/rzadkie choroby

W dzisiejszych czasach ludzi z chorobami, które szpecą ich wygląd i wywołują strach i obrzydzenie wśród społeczeństwa określa się mianem „mutantów”, bądź też „potworów”.
Jakby na to nie patrzeć, każdy człowiek jest mutantem. Różnica polega na tym, że jedni są nimi bardziej, a drudzy mniej. W zamierzchłych czasach ludzie, którzy mieli styczność z mutacjami, nadawali temu zjawisku charakter mistyczny. Całą winę zrzucano na siły nadprzyrodzone. Osoba dotknięta chorobą była czczona, bądź też katowana lub zabijana. Wszystko zależało od tego, czy wygląd osoby bardziej przypominał demoniczne oblicze, bądź też boskie. Dopiero w Paryżu w roku 1829 grupa naukowców poważnie zainteresowała się przypadkiem pewnych sardyńskich dziewczynek. Rita i Christina Parody urodziły się ze zrośniętym tułowiem i jedną parą nóg.



Dzięki tym dziewczynkom, teratologia - dziedzina zajmująca się badaniem deformacji rozwojowych u ludzi - otrzymała status naukowy i oficjalnie stała się nauką. Szczątki obu dziewczynek znajdują się obecnie w Muzeum Anatomii Porównawczej w Paryżu. Współcześnie nauka rozwinęła się do tego stopnia, że może o wiele bardziej dokładnie badać i analizować dane przypadki, oraz szukać sposobów na zatrzymanie postępu choroby lub jej wyleczenie. Nadal wiele przypadków jest nieuleczalnych.



Przypadek „bliźniaczek syjamskich” jest jedną z wielu przypadłości jakie powodują zmutowane geny. Mutacja, to nic innego jak zmiana pojedynczego genu lub chromosomu w wyniku której dochodzi do nieprawidłowego rozwoju komórki, tkanki, organizmu. Jeżeli mutacja nastąpi w komórce płciowej zwanej „gametą”, jest to mutacja dziedziczna, jeśli w somatycznej, zmiany się nie dziedziczą.

W artykule postaram się przedstawić kilka rzadkich chorób, które zasługują na szczególną uwagę ze względu na częstotliwość ich występowania oraz dlatego, że wywołują negatywne uczucia u ludzi, mających styczność z tego typu zjawiskami. Odniosę się do przypadłości zarówno, genetycznych, jak i nieprawidłowego rozwoju organizmu na skutek innych czynników.

Mikrocefalia (małogłowie)

Jest to wada rozwojowa, która charakteryzuje się małą wielkością puszki mózgowej. Osoba dotknięta tą przypadłością jest w znaczącym stopniu upośledzona umysłowo, ze względu na małe rozmiary czaszki. Mutacja ta występuje jako wada izolowana, bądź też jako element zespołu wad. Małogłowie może powstać w wyniku mutacji jednego z genów, podczas różnych chorób jakie dotykają matkę w okresie ciąży lub stosowania środków odurzających i leków, mogących zaszkodzić płodowi.





W niektórych krajach ludzie dotknięci tą przypadłością nazywani są „szczurami”. Nazewnictwo to wzięło się stąd, że wspomnianej chorobie towarzyszą mutacje, które powodują, że uszy u chorego są duże i odstające, a nos spiczasty i strzelisty jak u niektórych przedstawicieli gatunków gryzoni. W Pakistanie panuje nawet tradycja dzielenia się zawartością portfela z osobami chorującymi na mikrocefalię. Przez panujący tam zwyczaj złoczyńcy porywają dzieci dotknięte tą chorobą i tworzą siatki żebracze, które dają im spore przychody.







Progeria (zespół Hutchinsona-Gilforda)

Jest to rzadka choroba, która polega na przedwczesnym starzeniu się organizmu. Średni wiek osób dotkniętych tą chorobą wynosi 13 lat. Choroba ta jest uwarunkowana genetycznie, polega na mutacji genu białka stabilizującego błonę otaczającą jądro komórkowe. Pierwsze objawy choroby występują w drugim roku życia osoby na nią cierpiącej. Dzieci, cierpiące na ten zespół łysieją, mają problemy z niedowagą, wzrostem oraz ich głowa jest nieproporcjonalnie większa w stosunku do reszty ciała. Na całym świecie z tą chorobą zmaga się około 40 osób.





W jednym z dzienników prasowych został opisany przypadek pewnej siedmioletniej dziewczynki z Anglii, która cierpi na tę chorobę. Dziecko starzeje się osiem razy szybciej niż normalny człowiek i zmaga się z problemami dotykającymi osoby w sędziwym wieku. Dziewczynka ma 92 cm wzrostu i waży niecałe 13 kg.



Lamellar Ichthyosis (rybia łuska blaszkowata)

Choroba genetyczna, która powoduje pojawianie się na całym ciele łusek z niezłuszczającej się skóry przypominających figury geometryczne. Chory cierpiący na tę nieuleczalną chorobę zmaga się z uciążliwym bólem przy każdym ruchu. Jest to pochodna od „płodu arlekina”, ale o tym poniżej.







We wschodnich Chinach żyje chłopiec, który cierpi na tę chorobę. Skóra dziecka nie wytworzyła gruczołów potowych przez co organizm nie radzi sobie z odprowadzaniem ciepła. Ojciec dziecka wspomina, że malec jest co jakiś czas kąpany w zimnej wodzie w celu schłodzenia jego organizmu do optymalnej temperatury. Informacja została podana w serwisie „The Morning Starr”.



Hirsutyzm (syndrom wilkołaka)

Choroba objawia się występowaniem nadmiernej ilości owłosienia na poszczególnych częściach ciała. Przyczyną jest podwyższony poziom hormonów, w tym przypadku są to androgeny. Choroba ta może powstawać za sprawą nowotworów hormonalnie czynnych takich jak rak nerki czy jajnika. Temat tej anomalii rozwojowej odbiega w pewnym stopniu od założeń jakie zostały zawarte w artykule, ale warto zwrócić uwagę na tę przypadłość.





W XIX i na początku XX w. osoby z hipertrichozą znajdowały bardzo często zatrudnienie w cyrku. Osoby takie borykały się także z problemem Likantropii (syndrom wilkołaka). Przez swój wygląd uważały, że są krwiożerczymi bestiami, społeczeństwo także przekonywało ich w tym twierdzeniu.






Płód Arlekina

Jest to genetyczna deformacja ciała. Powoduje ona, że skóra dziecka jest ekstremalnie cienka i otacza cały płód, a po urodzeniu rozwijają się głębokie rany, występuje także wybrzuszenie ust oraz oczu. Ciało ogólnie jest zdeformowane. Dotknięty tą chorobą noworodek umiera po kilku tygodniach wskutek bardzo szybkiej utraty wody, zapaści oraz złej regulacji temperatury. W przypadku, gdy przeżyje, rozwija się u niego schorzenie zwane Lamellar Ichthyosis lub Congenital Ichtyosiform Erythroderma. Niestety, dotychczas nie udało się odnaleźć genu odpowiedzialnego za tę chorobę.









Przypadki przeżycia przez człowieka dotkniętego tą chorobą genetyczną są bardzo rzadkie, szanse na przeżycie wynoszą 1 do miliona. W Stanach Zjednoczonych żyją co najmniej cztery osoby dotknięte "płodem Arlekina" - są to Lucy i Hannah Betts (18 i 15 lat) oraz Dana i Lara Bowen (8 i 1,5 roku). Dziewczynki te każdego dnia muszą przechodzić męczące zabiegi. Budzą się bardzo wcześnie rano i biorą dwugodzinną kąpiel, aby zmiękczyć skórę. Następnie zcierają suchy naskórek tak, aby pozostawić jak najwięcej skóry w wannie, by następnie owinąć swoje ciała płachtą nawilżającą. Te przypadki odnoszą się do objaśnienia „rybiej łuski” (patrz wyżej).

Wirus brodawczaka ludzkiego „HPV” (przypadek „ludzi drzew”)

Złośliwe przypadki tego schorzenia powodują pojawienie się na ciele ofiary brodawek, które utrudniają normalne funkcjonowanie. Brodawczak ludzki jest chorobą, która może dotknąć każdego człowieka. Objawia się wtedy w postaci tzn. „pieprzyków” lub „kurzajek”. Istnieją osoby, które pod wpływem mutacji genu są narażone na bardzo intensywny rozwój tej choroby. Układ immunologiczny u tych osób nie radzi sobie z wirusem HPV.





Około dwóch lat temu został odkryty przypadek pewnego Indonezyjczyka, któremu z dnia na dzień zaczęła wyrastać narośl przypominająca strukturę drzewa. Lekarze starali zwalczyć tę chorobę metodą chirurgiczną. Niestety, seria operacji dała efekt jedynie na twarzy pacjenta. Reszta ciała zaczęła ponownie obrastać w uciążliwe brodawki. Specjaliści nie mogą znaleźć odpowiedniej metody do zwalczenia przypadłości. Dopiero po pewnym czasie ujawnił się drugi przypadek tej samej choroby, na który cierpi mężczyzna oddalony jedynie 200 km drogi od swojego poprzednika. On także przeszedł serię operacji, które nie dały oczekiwanego efektu. Lekarze analizując te dwa przypadki mają nadzieję odnaleźć wspólne zależności między nimi, które przyniosą efekty zapewniające stworzenie terapii, która pomoże zwalczyć tę anomalię rozwojową.





Jest to tylko część z wielu rzadkich chorób z jakimi od niepamiętnych czasów boryka się gatunek homo sapiens. Miejmy nadzieję, że rozwój genetyki oraz medycyny pozwoli ludziom na dokładniejsze poznanie praw i mechanizmów rządzących rozwojem tych przypadłości.


Informacje zostały zaczerpnięte z różnych serwisów. Treść została zmieniona przeze mnie, aby uniknąć plagiatu. Sugestie i ewentualne poprawki proszę zgłaszać na PRIV.


Do Moderatorów:
Z całym szacunkiem, ale proszę o nie moderowanie mojego artykułu, ani wypowiedzi użytkowników!
Najlepszy komentarz (40 piw)
Gabranth • 2010-10-16, 23:13
Dobry artykuł, piwo jak najbardziej zasłużone
World's Strangest People
Modliszka • 2009-12-02, 19:18
Czyli skupisko wszystkich dziwolągów





W odeskich cerkwiach kapłani będą się modlić o nawrócenie trzech dziennikarek, które napisały artykuł o opłatach za usługi w tamtejszych świątyniach. Pokory mają ich nauczyć "smutek i choroby".
Tak nerwową reakcję odeskiej diecezji cerkwi patriarchatu moskiewskiego wywołał artykuł napisany przez trzy dziennikarki jednej z najpopularniejszych ukraińskich gazet - "Segodnia". Przedrukowano tam - między innymi- cennik opłat za obrzędy wywieszony w jednej ze świątyń. W artykule napisano też, że w innej cerkwi dziennikarkę poinformowano, że usługi kapłana są bezpłatne, później jednak zażądano opłaty.

Kierownictwo diecezji odeskiej opublikowało oświadczenie, w którym artykuł określono mianem "obrazy Chrustysa". W miejscowych świątyniach mają odbywać się modlitwy, aby "Bóg dał lekcję poprzez smutek i choroby rozdrażnionym i pozbawionym rozumu oszczercom". Dziennikarki nie mają także prawa kupować i zapalać cerkiewnych świeczek.

tan, IAR