Sytuacja miała miejsce wczoraj.
Motocyklista zjeżdżający z ronda wrzucił kierunkowskaz, po czym go nie wyłączył.
W efekcie kobieta kierująca Fordem Mondeo wyjechała pod jego koła myśląc, że motocyklista chce wjechać na parking.
Policja po przybyciu na miejsce stwierdziła, że winna jest kobieta ponieważ nie dostosowała się do zasady ograniczonego zaufania na drodze.
Motocyklista został zbadany przez lekarzy z pogotowia i wypuszczony do domu.
Z jednej strony zawalił motocyklista bo nie wyłączył kierunkowskazu, chociaż wiem doskonale, że często mają miejsce takie sytuacje ponieważ zwyczajnie nie słychać w kasku odgłosu włączonych "migaczy" ( czasami wcale nie wydają dźwięków po włączeniu).
Z drugiej strony kobitka widziała, że motocyklista jedzie z taką prędkością, że nie było szans żeby skręcił (zwłaszcza, że przy wjeździe na parking jest krawężnik).
Jedno trzeba przyznać- pięknie poleciał.
Nie było, materiał własny.