18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (2) Soft (3) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: 12 minut temu
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 2:25

#europa



Zadłużeniowy obłęd trwa: od początku stycznia rząd powiększył dług naszego kraju o kolejne 26 mld zł!


"Państwo, które żyje na kredyt nie będzie dla obywateli godne zaufania (...) Dług publiczny nie może narastać w takim tempie, jak do tej pory" - mówił podczas swojego expose z 2007 r. Donald Tusk. Warto zauważyć, że na koniec 2007 roku zadłużenie Polski wynosiło 527,6 mld zł. W ciągu 6 kolejnych lat urosło ono o 78 proc., do astronomicznej kwoty 940,1 mld zł. Ale to nie koniec zadłużeniowego obłędu rządu. Od początku tego roku dług naszego kraju został powiększony o kolejne 26 mld zł!

8 stycznia Ministerstwo Finansów sprzedało obligacje skarbowe za kwotę 2,0 mld euro (równowartość 8,3 mld zł). Nabywcami długu była w większości zagranica. Przeważająca część nowych wierzycieli swoje siedziby miała w Niemczech, Wlk. Brytanii czy w krajach Beneluksu. Nabywcy długu z Polski stanowili jedynie 9 proc. kupujących. Dzień później - 9 stycznia - Ministerstwo Finansów sprzedało kolejne obligacje. Tym razem o łącznej wartości 6,0 mld zł. Ale to nie koniec - 23 stycznia rząd powiększył dług Polski sprzedając obligacje skarbowe o wartości 12,1 mld zł! Łącznie daje nam to kwotę 26,4 mld zł. Jeśli uwzględnić do tego jeszcze planowane uruchomienie nowych kredytów z "międzynarodowych instytucji finansowych" w kwocie 0,5-0,6 mld euro (zgodnie z zapowiedziami Ministerstwa Finansów), to okazuje się, że nigdy w historii tempo zadłużania Polski nie było tak wysokie jak w styczniu 2014 roku.

Czytaj więcej - kliknij tutaj


Komisja Europejska chce zniszczyć polską gospodarkę do końca? Mamy prawo być jedynie kolonią?

Bruksela ostatecznie uznała, że do 2030 roku Unia Europejska powinna ograniczyć emisję CO2 o kolejne 40 proc. (wcześniejsze propozycje mówiły o ograniczeniu rzędu 35 procent). To już nie jest zwykła decyzja polityczna. To jest ekologiczny amok, który może znacznie ograniczyć konkurencyjność polskiego przemysłu i zniweczyć rozwój gospodarczy naszego kraju. Eksperci szacują, że w Polsce pracę z tego powodu może stracić nawet 400 tys. osób, które są żywicielami dla 1,5 mln osób.

Zmiany zaproponowane przez Komisję Europejską ograniczające emisję CO2 o 40 proc. najmocniej uderzą nie w państwa wysoko rozwinięte (Niemcy, Francja, Wlk. Brytania), lecz w nadal rozwijające się, które nie zdążyły się jeszcze dorobić w pełni nowoczesnego technologicznie przemysłu i są uzależnione od energii produkowanej w elektrowniach węglowych. Według raportów i analiz wielu niezależnych instytucji skutki zaostrzenia tzw. polityki klimatycznej (choć do końca nie wiadomo, czy ma ona jakiekolwiek przełożenie na klimat) będą katastrofalne dla polskiej gospodarki, która nie wytrzyma dalszego wzrostu kosztów produkcji energii elektrycznej (90 proc. energii elektrycznej w naszym kraju produkują elektrownie węglowe). Z opracowań wykonanych przez firmę Energsys wynika, że "koszty społeczne i gospodarcze wdrożenia pakietu klimatycznego w Polsce przekroczą znacznie granicę społecznej akceptowalności oraz spowodują utratę konkurencyjności przez polską gospodarkę". Z kolei według wyliczeń Instytutu Kościuszki oraz firmy doradczej Ernst & Young - ograniczenie emisji CO2 jakie jest forsowane przez Komisję Europejską, może obniżyć PKB Polski w latach 2014-2030 średnio nawet o 1 proc. w skali roku! Wielka szkoda, że po raz kolejny przyjdzie nam słono zapłacić za krótkowzroczność i nieprofesjonalizm ekipy, która ponad interesy państwa i jego obywateli (próba obalenia brukselskich pomysłów powziętych w ekologicznym amoku) przekłada możliwość cotygodniowego "poharatania w gałę" i nieustającego jątrzenia przeciwko sobie polskiego społeczeństwa.

Źródło


Według nieoficjalnych informacji twarzami PO w wyborach do Europarlamentu będą skompromitowani w Polsce: Jan Vincent Rostowski, Michał Boni, Joanna Mucha oraz Barbara Kurdycka. Czy z takimi "liderami" partia Tuska będzie miała poważne problemy z uzyskaniem pozytywnego rezultatu? - "Niepomni na niszczenie kraju Polacy zapewne na nich zagłosują" - stwierdza dr Jerzy Targalski z Uniwersytetu Warszawskiego.

Im bardziej krytykowany minister, tym większe ma szanse na kandydowanie z okręgu, z którego łatwiej się dostać do europarlamentu – zauważa dr hab. Rafał Chwedoruk. Politolog tłumaczy, że mamy do czynienia z ostentacyjną demonstracją lojalności ze strony premiera. – Donald Tusk ratuje w ten sposób kariery osób, pokazując zarazem, że ci, którzy będą mu wierni, nawet jeśli będą mieli przejściowe kłopoty, nie zostaną zostawieni sami sobie – dodaje. Przypomnijmy, że pensja eurodeputowanego to ponad 35 tys. zł.

– Przyszedł czas, w którym odbierają oni od Tuska nagrody za lojalność. Najgorsze, że niepomni na niszczenie kraju Polacy zapewne na nich zagłosują – dodaje politolog dr Jerzy Targalski ze Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego.

Tusk karze, Tusk nagradza

Z Chwedorukiem zgadza się także informator „Gazety Polskiej”, od lat związany z Parlamentem Europejskim. – Dla premiera układanie list to czas płacenia rachunków. Dlatego lojalna Joanna Mucha dostanie pierwsze miejsce w Lublinie, a Barbara Kudrycka jedynkę w okręgu warmińsko-mazurskim. Z tego okręgu chciał także kandydować obecny europoseł Krzysztof Lisek, który przyjaźni się z Donkiem, ale Tusk chyba go poświęci – tłumaczy rozmówca „Gazety Polskiej”.

Bezproblemowy okręg dostanie także były minister finansów – Jacek Rostowski będzie jedynką z Poznania; miejsce zdobędzie kosztem obecnego europosła Filipa Kaczmarka. – Kaczmarek podpadł premierowi podczas wyborów regionalnych. Wtedy Tusk dzwonił do niego i kazał mu poprzeć Waldy Dzikowskiego. Filip lojalnie wytrwał przy swoim przyjacielu Rafale Grupińskim. Rafał pozostał szefem regionu, a Kaczmarek ma przej…e – dość prosto tłumaczy realia polityczne inny informator „Gazety Polskiej”.

Nie do końca wiadomo, z którego okręgu wystartuje Michał Boni. – Początkowo mówiło się o Wrocławiu. Boni przyjaźni się bardzo z prezydentem tego miasta Rafałem Dutkiewiczem. Teraz pojawiła się koncepcja, żeby Boniego dać do Warszawy, bo jedynkę z Wrocławia ma mieć Grzegorz Schetyna – zdradza źródło „Gazety Polskiej”.

Tusk ułaskawia?

Wszyscy rozmówcy „Gazety Polskiej” są zgodni, że chociaż Schetyna jeszcze przed wyborami do zarządu zaznaczał, że nie będzie startował w wyborach do PE, to obecnie niczego bardziej nie pragnie. – Dla niego to być albo nie być w polityce. Jeśli teraz nie dostanie się do PE, to będzie musiał skomleć o dobre miejsce na liście w wyborach parlamentarnych – tłumaczy jeden z informatorów.

Inny dodaje, że jest prawie pewne, iż Tusk pozwoli Schetynie uciec do Europy. – Wcześniej jednak pozbędzie się Rafała Grupińskiego, ostatniego z lojalnych żołnierzy Schetyny na ważnym stanowisku. Także to, że zachował pozycję szefa regionu, czyni go niebezpiecznym – mówi.

Start Schetyny jest o tyle prawdopodobny, że wytworzyłby on pewną równowagę – z informacji „Gazety Polskiej” wynika, że Jacek Protasiewicz, człowiek, który bezpośrednio pogrążył Schetynę, dostał od Tuska wyraźne polecenie powrotu do polityki krajowej. Pytanie tylko, jakie stanowisko zajmie. Protasiewicz chciałby być szefem Kancelarii Premiera, ale Tusk nie jest na razie przychylny temu pomysłowi.

Dlaczego Schetynie tak zależy na dostaniu się do europarlamentu? – Myślę, że chodzi o immunitet – mówi przewodniczący klubu parlamentarnego PiS, poseł Mariusz Błaszczak. – Infoafera była aferą rządu Donalda Tuska, ale dotyczyła przede wszystkim ministerstwa, którym kiedyś zarządzał Schetyna – dodaje.

Z kolei europoseł PiS Ryszard Czarnecki opowiada, że kiedy spotkał Schetynę w sejmie, polityk PO był zadowolony i rozluźniony, jakby dostał list żelazny. – Być może chodzi właśnie o obietnicę startu do PE. To może oznaczać, że Donald Tusk chce zakopać topór wojenny. W każdym razie dla Schetyny PE będzie doskonałą przechowalnią i dobrą trampoliną do późniejszego powrotu do polityki krajowej – komentuje parlamentarzysta.

Źródło
Kultura
Nattfrost • 2014-01-17, 21:58
O tym, że w Unii Europejskiej niestety pojęcie tolerancji nie istnieje (jest tylko przyzwolenie na wchodzenie sobie na głowę), nie trzeba nikomu mówić.
Jednak czy hasła typu "Polska dla Polaków" są do końca dobre? W sumie trudno stwierdzić, bo hasło "Polska dla Polaków" to utopia. Nigdy tak nie było, nie jest i nie będzie.
Potrzebni są nam czarni, potrzebni są nam muzułmanie, potrzebni są nam azjaci - od każdego z nich można się sporo nauczyć. O ile biały człowiek jest przeciętny, jest niczym nie wyróżniającym się szaraczkiem pomiędzy czarnym a zółtkiem, to inni mogą dawać nam świetny przykład.
Muzułmanie byli obecni w historii Polski, jeszcze zanim pojawiła się ta cała kampania "tolerancji", polegająca na tym, że czarny, który uderzy białego, jest dumnym Murzynem walczącym z rasizmem i dyskryminacją, a jeżeli biały uderzy czarnego, to jest jebanym naziolem, rasistą i tak dalej. Tatarami byli między innymi Aleksander Jeljaszewicz (major kawalerii Wojska Polskiego) i Henryk Sienkiewicz.

O dyskryminacji Azjatów mówić nie trzeba, bo jeszcze nigdy się z tym nie spotkałem... Ach tak! Czarni!
Mimo, że stwierdzenie, że Murzyn to zwierzę lub małpa, i tak dalej, jest błędne, to założenie, że czarni są tacy sami jak biali jest po prostu głupie. Czarni z Afryki praktycznie... nie musieli się rozwijać. O ile biały lud ruszył na północ, gdzie dostawał po dupie od mroźnych zim i musiał się rozwijać, by przeżyć, to czarni żyli w gorącej Afryce, gdzie wszystko mieli na wyciągnięcie ręki. No, prawie wszystko. Do dziś wiele ludzi żyje w szałasach pokrytych jakąś słomą, prostych chatkach... ale porównywanie ich do nas jest co najmniej głupie. Są zupełnie inni od nas, mają inną mentalność - i czy to jest złe? Nie, świat byłby nudny, gdyby wszyscy byli tacy sami.

Najważniejsza rzecz to skłonności do jakichś rzeczy. Tam, gdzie są czarni, zwykle jest nędza (mówię o Ameryce/Europie), kryminał i inne, dość nieciekawe rzeczy. Tam, gdzie są muzułmanie, jest dość spokojnie, chyba, że zbyt poważnie biorą sobie słowa Koranu do serca i ich sąsiadami są "niewierni", bądź chrześcijanie. Na szczęście nie jest to tak bardzo powszechne, jak mówią o tym media, ale dalej - skłonność do podwórkowego Dżihadu dalej w nich jest.
Skłonności białych? Z pewnością do wyolbrzymiania wielu rzeczy i... no cóż, przez to, że biali są tacy "zwykli" i "szarzy", biała rasa to prawdziwy gabinet osobliwości. Są neonaziści, są komuniści, są lewaki, są prawusy, więcej tych wszystkich "charakterów" niż u innych. Czy to jest złe? Nie, to wprowadza równowagę. Są mądrzy (Einstein) i są głupi (Jolanta Rutowicz, dawno zapomniana), inteligentni i mniej inteligentni, piękniejsi i mniej piękniejsi... Jednak nie jesteśmy w niczym uzdolnieni. Teraz porzucam religie i zostawię ciapaków w spokoju i powrócę do kolorów skóry. Czarny jest z Afryki, tam jest dzika zwierzyna, dość niebezpiecznie więc - ewolucja - są silniejsi, bardziej wytrzymali i potrafią radzić sobie w trudnych warunkach. Azjaci? No cóż, stereotypowo są diabelnie inteligentni i jest w tym prawda. Są jeszcze Indianie (dziękuję, biała raso, za wytępienie ich), eskimosi, itd. Można wyliczać w nieskończoność.
Teraz znowu : wymieszanie się kultur, o czym wszyscy trąbią. Tożsamość narodowa i tak dalej. A czy nie można pogodzić bycia Polakiem z byciem Europejczykiem? Polska wszakże leży w Europie, graniczymy np. z Niemcami, jesteśmy w Unii Europejskiej, która ma wielki potencjał, ale wykorzystuje go do promowania homoseksualizmu i bezkarności wszystkich, prócz białych. Nie ma nic złego w tym, że Polak nauczy się czegoś o muzułmaninie, a muzułmanin o Polaku. Jeżeli ktoś gości w Polsce to powinien umieć się zachować zgodnie z naszymi obyczajami, a to, że mamy w Polsce wolność wyznania nie znaczy, że mam dostać wpierdol, za jedzenie szynki, albo, że ktoś inny dostanie wpierdol za posiadanie pejsów. I woreczka z żydowskim złotem.

Tak więc piątkowe przemyślenia i apel: nie walczmy ze wszystkimi ludźmi, tylko tymi, którzy są dla nas zagrożeniem. Radykalni muzułmanie nie są źli - Dżihad jest ich życiem. Nie wińcie więc ich za morderstwa popełniane w Europie! To nie jest ich wina - bo czyja jest wina, rottweilera, który zagryzł człowieka, czy jego właściciela? To jest ta różnica, jeżeli zaatakuje nas pies, to najpierw odstrzelamy psa, a później upewniamy się, że jego właściciel nie naśle na nas kolejnego psa. Jeżeli naśle to jedna kulka dla drugiego psa, druga kulka - dla właściciela.
Walczmy z białymi, którzy np zabijają dzieci, walczmy z czarnymi, którzy np gwałcą kobiety, walczmy z muzułmanami, którzy zabijają innych, walczmy... po prostu, walczmy z zagrożeniem, a nie z innymi ludźmi, "bo mają inny kolor skóry/wierzą w innego boga". To nie jest zagrożenie, tylko ważna dla naszej cywilizacji różnorodność. A mimo tego, że biały człowiek jest tak bardzo przeciętny, to właśnie na nim ciąży odpowiedzialność utrzymywania równowagi - "polowania z czarnym na antylopy, doskonalenie wielkiego zderzacza hadronów z żółtym". Powinien dbać, żeby kultura białych ludzi nie zginęła pod naporem innych kultur i powinien dbać o to, by samemu nie narzucać własnej kultury innym. To nie te czasy, kiedy były podboje i kolonizacje. Jeżeli ktoś stara się innemu człowiekowi narzucić swoje zwyczaje, czy to muslim, czy to chrześcijanin, czy to sikh, to ten inny człowiek ze zdwojoną siłą powinien mu uświadomić, że ma własną kulturę.

Na szacunek trzeba sobie zasłużyć, na brak szacunku również - nie wyglądem, nie wyznaniem, tylko czynami i tym, co ma się w głowie i sercu.

Z racji tego, że to sadistic, to na zakończenie dowcip z podręcznika w szkole podstawowej, który otrzymałem od podróżującego w czasie przyjaciela, z roku 2021. Dodam, że mieszka w Unii Europejskiej:

Przychodzi Jasio do domu ze szkoły i płacze:
- Rodzicu Abdulu, rodzicu Abdulu!
- Co się stało, synu Jasiu?
- W szkole śmieją się ze mnie, że jestem hetero! I że tak naprawdę nie jestem z próbówki, jak mówił rodzic Manbungo, tylko z... małżeństwa mężczyzny i kobiety!
Abdul wytrzeszczył oczy. Zalał go pot ale po chwili powiedział:
- Jasiu... Masz już 6 lat, współżyłeś ze mną i z Manbungo, więc dlaczego mówią, że jesteś hetero?!
- No bo... jestem dziew-
- Skoro wybrałeś sobie, że chcesz być chłopcem, to jesteś chłopcem. Nawet jak nie masz siusiaka! Mówiłem że zrobimy ci operację zmiany narządów płciowych, byś był prawdziwym chłopcem.
- Dziękuję, rodzicu Abdulu!
Europa, taka piękna pomyślał Abdul z łezką w oku, penetrując cipkę Jasia.
Jebać zabytki, ważne żeby nie urazić ciapatych i feministek



Ładny burdel w UE, a już w przyszłości w zjednoczonych emiratach arabii europejskiej...
Najlepszy komentarz (81 piw)
Smutas • 2014-01-17, 11:23
Teraz u nas zakazać należy młodym ludziom oglądania "Bitwy pod Grunwaldem". Przecież to batalistyczny obraz gloryfikujący przemoc. A do tego podsyca animozje pomiędzy Polakami i Niemcami.
W to miejsce należy pokazywać wystawę ze zdjęciami spółkujących z sobą facetów, jako przejaw otwartości i tolerancji.

Kurwa, upadek cywilizacji europejskiej odbywa się właśnie na naszych oczach.
Cytat:

Pozwoliłem sobie zestawić dwie wartości, z których jedna PKB nominalny na głowę - a druga to wpływy budżetu również na głowę(inaczej ile płacimy podatków na obywatela). Przyjąłem rok 2007 gdyż dla innych lat dane o wpływach budżetu nie były tak łatwo dostępne.
Ponieważ nie znalazłem nigdzie takiego zestawienia pozwoliłem sobie te wartości nazwać współczynnikiem Kiszuriwalilibori. A co to jest? Wpływy do budżetu per capita/PKB nominalny per capita. Jak ktoś chce może to nazwać sobie skutecznością budżetową państwa
Okazało się bowiem, że jest - a przynajmniej była - jedna dziedzina w Europie, w której do spółki z Ukrainą przodujemy.

Kraj Wsp. Kiszuriwalilibori
Ukraina 0,13
Polska 0,13
Andorra 0,13
Albania 0,14
Macedonia 0,14
Rosja 0,14
Serbia 0,17
Mołdawia 0,19
Bułgaria 0,19
Białoruś 0,2
Rumunia 0,21
Litwa 0,22
Bosnia 0,23
Czarnogóra 0,24
Łotwa 0,26
Estonia 0,27
Czechy 0,28
Słowacja 0,31
Chorwacja 0,32
Węgry 0,32
Słowenia 0,34
Grecja 0,35
Malta 0,37
Portugalia 0,41
Hiszpania 0,43
Irlandia 0,49
Luxemburg 0,5
Niemcy 0,51
UK 0,53
Włochy 0,54
Szwajcaria 0,54
Francja 0,55
Austria 0,55
Holandia 0,56
Belgia 0,58
Finlandia 0,66
San Marino 0,74
Szwecja 0,74
Dania 0,83
Islandia 0,87
Monako 0,88
Norwegia 1,13

bartleby.com/151/fields/72.html
en.wikipedia.org/wiki/List_of_sovereign_states_in_Europe_by_budget_revenues



Post zajebany forum historycy.org, swoją drogą polecam to forum maja tam bardzo ciekawe opinie na naprawdę wiele tematów i praktycznie wszystko poparte fachową wiedzą i potwierdzonymi źródłami.

Za zgoda właściciela co sam zaznaczył.

No więc jak to jest wszyscy płaczą że w Polsce państwo tyle z nas zdziera, a dane wskazują jednak że oddajemy państwu wspólnie z Ukrainą najmniejsza część naszych dochodów(w uproszczeniu) w porównaniu do reszty europy.
Jako że sam jestem zwolennikiem Libertarianizmu. To stwierdzam że należało by się cieszyć.

Ale stawki % podatków w Polsce wcale nie są tak diametralnie różne w stosunku do reszty europy(w jednych krajach niższe w innych wyższe). Więc jak to się dzieje że płacimy tak mało podatków?
Znajduje dwa rozwiązania:
- szara strefa, bez wątpienia w Polsce bardzo rozbudowana, znaczna część społeczeństwa pracująca na czarno, bardzo dużo usług i handlu też na czarno(bez podatków).
- druga możliwość jest taka że duża część podatków z Polski jest płaconych w innych krajach.

Podejrzewam że Polsce dwie te możliwości się mniej więcej pokrywają, większość podatków w Polsce dostarczana jest przez małe i średnie przedsiębiorstwa (bo więksi płacą gdzie indziej), a te małe przedsiębiorstwa robią wiele rzeczy poza jakąkolwiek ewidencja państwa też bez podatków.
Tak czy inaczej wychodzi na to że w Polsce nie warto być uczciwym w kwestiach podatkowych, bo jak chcesz płacić uczciwie podatki to skazujesz swoją firmę na upadek bo wszyscy wokół tego nie robią.

A jakie jest rozwiązanie? Moim zdaniem radykalne uproszczenie podatków z zostawieniem tylko jednego( osobiście jestem za podatkiem VAT z jedną stawką). Tak czy inaczej jakakolwiek kontrola państwa w Polsce jest fikcją, wiec nie widzę sensu podtrzymywania tej fikcji. Horda urzędników kosztują kolosalne pieniądze, a jak widać i tak gówno kontroluje( w sumie to dobrze tylko czemu trzeba im płacić za nic).
Europa na fotografiach
M................S • 2014-01-15, 19:43
Witajcie sadole,
poniżej zdjęcia przedstawiające życie w Europie w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku(z małymi wyjątkami).

Włochy, lata 50-te

Holandia 1949r.

Węgry 1956r.

Anglia, lata 50-te

Polska 1958r.

ZSRR 1963r.


Reszta w komentarzach.

Pomimo, iż umieściłem już materiały: "Azja na fotografiach(lata 50-te)"," USA w latach 50-tych, 60-tych", oraz "Fotografie z pięciu kontynentów", żaden z moderatorów z powodu "dubla pod względem tematyki w 100%" nie przeniesie zdjęć do innego lub swojego tematu.
Pozdrawiam moderatora/sadystę ~Bambi~.
Najlepszy komentarz (128 piw)
Pszszemek • 2014-01-15, 20:19
Jak pięknie Europa wyglądała bez murzynów i ciapaków.