18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (3) Soft (4) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 18:23
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 21:16
📌 Powodzie w Polsce - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 21:44

#f23

Ocieracz
~Faper Noster • 2009-12-27, 12:23
Poniższa historia pojawiła się juz jakiś czas temu na legendarnym F-23. Czyta się jednym tchem, choć z deczka przydługie:
Cytat:

Panowie, czy lubicie się ocierać w środkach transportu publicznego? To takie moje hobby. Właściwie to jestem zawodowcem

Można się ocierać na dwa sposoby: na sucho i na mokro. Na sucho ocieramy się wtedy, gdy trzymamy knagę w majtach i tam też dochodzi do wytrysku a ocieranie na mokro polega na wytrysku przy wyciągniętym pytongu. Ja osobiście preferuję mokre otarcie, wyciągam penisa, ocieram się i obspermiam Ocieranie na mokro jest wskazane dla bardziej doświadczonych ocieraczy, czynność ta zawiera duży bukiet wrażeń i głęboką nutę emocji

Czasami może dojść do różnych niespodziewanych sytuacji, np. kilka dni temu w "dziewiątce" robiłem ociere na mokro, już dochodzę, a tu ostry zakręt, obiekt się przesunął a ja trysnąłem na na płaszcz jakiegoś pana z aktówką o wyglądzie inżynierka z budżetówki

Niebezpieczne są kontrole biletów. Na dźwięk słów "dzień dobry, proszę przygotować bilety do kontroli" następują dosyć duże przetasownia, obiekt sięgająć do kieszeni po bilet może się obrócić i kompromitacja gotowa. Dlatego też zawodowiec powinien być ubrany w luźną rozpiętą koszulę, pod którą natychmiast może ukryć kutasa.

Bardzo przeszkadzają kieszonkowcy. Najczęściej otaczają typowe matki - Polki z wypierdoloną torebką, ale czasami przyfilują niezłą laskę i blokują dostęp. A wiadomo, że potem się już o nią nie obetrę, bo jeszcze zobaczy że ktoś ją skroił i będzie na mnie...

Ocieracz musi być szybki, zwinny no i przede wszystkim musi rozróżniać typy pasażerów. Ja już na pierwszy rzut oka rozróżniam ocieracza amatora, ocieracza zawodowca, kieszonkowca, kanara i inne typy mogące stanowić potencjalne zagrożenie dla moich badań. Na przykład jak widzę ładną laske, która jest "dostępna", muszę mieć na uwadze, że konkurencja nie śpi Już nieraz się zdarzało, że się spóźniłem o kilkanaście sekund i była już "zajęta" . Kiedyś, dawno temu jak nie miałem jeszcze doświadczenia, ocierając się o obiekt zauważyłem, że facet koło mnie dziwnie na mnie patrzy i uśmiecha się do mnie. Dopiero po chwili zajarzyłem, że ociera się o tą samą laskę co ja... Teraz takie wpadki już mi się nie zdarzają. Czasami trzeba że tak powiem odpuścić, bo są lepsi ode mnie. Ale są też gorsi. Nie ma chyba nic gorszego jak widok stulejarza-amatora, który dał się (dosłownie) złapać. Obciach jak chuj, najczęściej wtedy zmieniam na tydzień linię.

Zawodowy ocieracz posiada także podstawową znajomość przepisów BHO (..Ocierania, tak tak leszczyki). Przed otarciem na mokro należy sprawdzić, czy laska nie jest już otarta, dlatego praca w pełnym tłoku nie jest wskazana, bo trudno wtedy zbadać, czy obiekt nie ma świeżych śladów po otarciu. Czasmi może to być tylko lekkie otarcie, dlatego też należy dołożyć szczególnej staranności przy ocenie przydatności panny.

Podczas exploracji można się natknąć na ocieraczy homoseksualnych, którzy generalnie nie przeszkadzają - ale pod warunkiem, że się do mnie nie przystawiają. Ja oczywiście natychmiast wyczuję takiego ocieracza jak mnie zajdzie od tylca, ale nie interweniuję głośno, bo po co Niewtajemniczeni mają się o nas dowiedzieć... Wtedy po prostu chowam sprzęt obracam się i patrzę mu w oczy, gość się zaraz odwraca ode mnie, ale przez ten czas zamiast laski, za mną może już stać śmierdzący przepoconą koszulą emeryt...

My Koneserzy mamy swoje sekretne szlaki, które najbardziej lubimy ...przecierać. Zawodowcy wiedzą, którymi liniami o których porach jeżdżą fajne dupy (np. linie łączące domy studenckie z uczelniami). Na skrzyżowaniu takich szlaków często się spotykamy i stąd znamy z widzenia, a czasami nawe zawieramy przyjaźnie, np. tak jak ja ze Staszkiem.

Dla bardziej zzawansowanych ocieraczy istnieje jeszcze wyższy stopień specjalizacji: Mokre Otarcie Na Gołe Ciało

Ale o tym innym razem.


To jedynie wstęp, żeby nie rozwlekać głównej, resztę wrzucę w komentach
Przedmowe:
W połowie 2006 r. na oryginalnym f23 pojawił się niezwykły temat. Dziś prawie nikt o nim nie pamięta, a powinien to być temat kultowy. Każda jednozdaniowa wypowiedź była jak poruszenie kalejdoskopem, w którym z kilku elementów powstają niesamowite kompozycje i gdzie czasem wystarczy zmienić położenie jednego elementu, by z zabawnego obrazu powstał obraz szokujący absurdem lub wyrafinowaną perwersją. Nie ma tu jednak miejsca na nudę i monotonię. Czasem do tego kalejdoskopu ktoś dorzuca jakiś nowy element, który szybko znajduje sobie swoje miejsca w niekończącej się liczbie alternatywnych rzeczywistości. Całość tworzy coś na kształt narkotycznych wizji stulejarza, gdzie nie obowiązuje jakakolwiek konsekwencja wydarzeń czy logika, a powtarzające się motywy nadają mu klimatu rodem ze skeczów Monty Pythona. Poniżej zamieszczam fragmenty owego tematu-perełki, które udało mi się ocalić. Życzę przyjemnej lektury.


-Podglądam sąsiadów wieczorem przez lornetkę z nadzieją, że zobaczę jak się ruchają.

-Pies się wkurwia, bo nie daję mu popatrzeć przez lornetkę na ruchających się sąsiadów.

-Rucham psa, który przez lornetkę podgląda sąsiadów.

-Patrzę jak sąsiedzi ruchają lornetką swojego psa.

-Pies patrzy jak rucham sąsiadów lornetką.

-Rucham sąsiadów patrząc jak pies rucha lornetkę

-Rucham lornetkę, a sąsiedzi patrzą na psa.

-Patrzę na psa, gdy ten rucha sąsiadów pod nieobecność lornetki.

-Rucham sąsiadami psa, a lornetka podgląda.

-Patrzę na psa, który patrzy na sąsiadów, których rucha lornetka.

-Podglądam ruchających się sąsiadów przez lornetkę, ale źle widzę bo pies mi zasłania.

-Patrzę z sąsiadami przez lornetkę jak ich pies sam się rucha.

-Sąsiedzi patrzą jak lornetka rucha mnie psem.

-Patrzę przez sąsiadów jak lornetka rucha psa.

-Podglądam przez psa jak sąsiedzi mnie ruchają.

-Ja patrzę, pies patrzy, sąsiedzi patrzą, a lornetka się rucha.

-Wszyscy się ruchają, a ja se zrobiłem przerwę na kawę...

-Rucham sąsiada lornetką, a pies patrzy na sąsiadkę.

-Patrzę na lornetkę wyobrażając sobie, że rucham nią psa sąsiadów.

-Robiłem kawę gdy nagle wyruchał mnie pies sąsiadów.

-Wyruchałem psa lornetką z Allegro za 2,3 zł od mojego sąsiada.

-Skończyłem pić kawę i rucham psa, by sąsiedzi mieli na co patrzeć przez lornetkę.

-Ruchając psa patrzę przez lornetkę, czy sąsiedzi nie wypili mi kawy.

-Piję z psem kawę, podczas gdy sąsiedzi podglądają nas lornetką czekając aż pies mnie wyrucha.

-Pies parzy kawę podczas gdy sąsiedzi oglądają lornetkę.

-Sąsiedzi się wkurwili, bo nie dałem im popatrzeć przez lornetkę jak pies wypija im kawę.

-Idąc na kawę do sąsiadów zabieram ze sobą lornetkę, by móc wyruchać ich psa.

-Sąsiedzi mnie wyruchali, bo zgubiłem ich lornetkę.

-Rucham psa kawą podczas gdy sąsiedzi szukają lornetki.

-Rucham filiżankę gorącej kawy.

-Kawa ruchając mnie patrzyła przez lornetkę jak sąsiedzi się ruchają, a pies siedział smutny bo se nie zaruchał.

-Razem z sąsiadami i psem patrzymy jak lornetka rucha kawę.

-Rucham kawę patrząc przez lornetkę jak pies patrzy na sąsiadów.

-Sąsiedzi zabrali mi lornetkę, więc mój pies ich wyruchał.

-Rucham sąsiadów, bo nie chcieli mi pożyczyć lornetki bym mógł popatrzeć na ruchające się psy.

-Gdy ruchałem lornetkę pies ruchał sąsiadów patrząc jak parzy się kawa.

-Razem z sąsiadami, lornetką i psem jechaliśmy se na ręcznym pijąc kawę.

-Gdy wyruchałem sąsiadów to spuściłem się do kawy, którą wypił pies i lornetka.

-Pies spuścił mi się do kawy, bo zabrakło mi śmietanki w lodówce ruchanej przez moich sąsiadów.

-Poczęstowałem psa sąsiadami i kawą, a następnie podglądaliśmy lornetkę przez lodówkę.

-Zamknąłem sąsiadów w lodówce, bo wyruchali mi psa i wypili kawę lornetką.

-Gdy lornetka wyruchała mnie i sąsiadów, to zamknęła nas z psem w lodówce.

-za@@@ałem psa i pod@@@iłem lornetkę... @@@ani sąsiedzi ścigają mnie a w ich błędnym wzroku nie widać ni cienia chęci do ruchania mnie!


P.S. Ten wspaniały temat został bardzo szybko skasowany przez modeusza. Zamieszczam go tu, bo im więcej kopii tego arcydzieła kultury f23, tym większe szanse, że będzie co przekazać przyszłym stulejarskim pokoleniom! [cool]
Dziś, w rocznicę śmierci J.P.2. pozwolę sobie przypomnieć najlepsze teksty, jakie z okazji owego wydarzenia pojawiły się na tak zwanym F-23

Zacznę od prawdziwej perełki:
Cytat:

W skupieniu godnym medytującego Ghandiego czekałem pod drzwiami zdychającego papieża Jana Pawła II na jego ostatnie tchnienie by uważnie niczym agent Mossadu prześlizgnąć się między grubymi watykańskimi spaślakami i dotrzeć do niemytej od tygodni dupy Karola Wojtyły, po czym nie używając wazeliny ani rękawiczek, zupełnie na sucho, cicho niczym świszcząca kula wylatująca z tłumika używając sporej siły wepchałem rękę w odbyt truchła papieża, napierając na zwieracze z siłą powodującą rozerwanie martwej już, lecz jeszcze ciepłej błony anusa, gmerałem głęboko, po samą prostatę w poszukiwaniu papieskego, boskiego, ostatniego stolca papieża-polaka, po czym wyciągnąłem zdobycz, spory kawał stolca ociekającu śluzem, żołcią i krwią z rozerwanego odbytu, przyglądałem mu się chwilę, lecz nie mogąc powstrzymać swojej żądzy szybkim ruchem umieściłem go w swoich ustach, rozkoszując się jego niebiańskim smakiem z delikatną nutką hostii, wina mszalnego i spermy młodych ministrantów z okolicznych bazylik, resztki rozsmarowałem sobie na twarzy, i z uspokojonymi już nerwami zlizałem krew z ran anusa i czując się niczym Judasz czterema szybkimi ruchami skóry zostawiłem na jego martwej twarzy kilka kropel nasiena...



W zasadzie na tym mosznaby temat zakończyć, ale...
Cytat:

W krańcowej fazie uniesienia, w przebraniu siostry zakonnej, wydostałem sie z Pałacu Archanioła Michała i wyruszyłem w tętniące zapachami miasto z resztkami boskiego smaku na ustach. Rzym był ciepły o tej porze roku, wszystkie aromaty kloszardów, śmieci, prostytutek i bocznych uliczek napawały mnie trudnym do opisania podnieceniem. Wiedziałem, że wydarzy się coś jeszcze bardziej niezwykłego tej nocy. Niczym wygłodniały lampart przeszukujący puszczę, z wielką godnościa i całkowitą pewnością o słuszności swojego postępowania, z majestatycznym spokojem zakradłem się do pobliskiej bazyliki gdzie odprawiano modły za duszę najświętszego z ludzi. W niewypowiedzianej, niedającej się opisać wytrwałości czekałem na obiekt mojej nowej fantazji - skromnego posiwiałego mężczyzny w purpurowym stroju kardynała.
Z majestatycznym spokojem i skupieniem umysłu
godnym medytującego buddysty wyruszyłem za ekscelelencją do miejsca jego spoczynku. Niczym japoński najemnik-zabójca wdarłem sie do komnat piękniejszych niż secesyjne galerie Gaudiego i z drżeniem krtani czekałem na przebieg emocjonujących wydarzeń. Skryty za kotarą wielkiego łoża rozebrałem się do naga masując swoje nieśmiertelne pożądanie. Nie mogąc znieść terroru mojego jestestwa powoli wszedłem do łaźni odpoczywającego w bajecznie inkustrowanej wannie kardynała. Gdy wszedłem do tego jeziora rozkoszy, jego ekscelencja zbliżył swoje pomarszczone usta do moich. Z wielkim pietyzmem i poszanowaniem godności oraz ze świadomością wspaniałości chwili wyniosłym ruchem ręki nakazał mi włożyć swoje dłonie w swoje starcze oko Arymana. Wszystko trwało godzinami a była to tylko chwila. Kardynał stercząc okrakiem nad mym wątłym ciałem defekował raz po raz na moją twarz. Odchody były intensywnie gryzące powietrze, które zamieniło się w wyczuwalną sferę miłości. Gryząc i spijając naruszałem ich mistyczną konstrukcję moimi naruszonymi przez ząb czasu i próchnicę kłami. Wanna wypełniła sie krwią i moczem, wymianie pocałunków towarzyszyły treści żoładka i jelit. Nasze rozdygotane w ekstazie ciała padły w końcu na łoże i pod obrazem Fransisca de Herrary gdy triumowaliśmy raz za razem w swoich ognistych ciałach. O świcie w sakramentalnej ciszy, odczuwając stan głębokiego oczyszczenia duszy i całkowitego spełnienia swojej egzystencji wymknąłem sie z komnat rozkoszy. Długi czas nie widziałem kardynała, dopóki z kominów watykańskich nie wyłonił sie biały dym przypominający mi pierwsze niesmiałe przygody w Watykanie, a na balkonie stanęli piękni mężowie i zakrzyknęli do uradowanych tłumów: Habemus Papam!
Serce stanęło mi na moment a do oczu napłyneły łzy największego wzruszenia



Kolejna perełka, równie mocna jak pierwsza:
Cytat:

Stałem na spieczonej południowym słońcem ziemi, spoglądając na cierpiącego nazareńczyka z wolna konającego na drewnianym krzyżu, gmerając sobie po kryjomu przy jajach, gdy nagle umysł mój ogarnęła niezwykła iluminacja... Gdy tylko zapadł wieczór, niczym żmija pustynna podpełzłem do krzyża, aby ukradkiem wykraść zakrwawionego trupa cuchnącego kałem i uryną. Owinąwszy zwłoki w dywan, ruszyłem ostrożnie w kierunku stajenki nieopodal domostwa jednego z cieśli żyjącego w konkubinacie z znaną w całym Jeruzalem ladacznicą słynącą ze swych wyuzdanych perwersji; między innymi zbliżeń z osiołkiem. Tak więc, gdy tylko dotarłem już na miejsce zwinnie lawirując pomiędzy rzymskimi patrolami, rozwinąłem dywan i spojrzałem na smutną, martwą aczkolwiek wciąż piękną twarz. Doznałem nadzwyczaj twardej erekcji.

Rana na boku wyglądała jak usta lubieżnej nałożnicy, wilgotne, i spragnione perlistego nektaru życia, którym zamierzałem je suto napoić. Delikatnie rozchyliłem rozciętą tkankę, po czym wszedłem w nią. Cudowna śliskość i wilgoć wnętrza rozbudziła mą chuć do granic możliwości... Młóciłem biodrami bez opamiętania, uderzając czubkiem swego penisa płuc, z nadzieją przebicia się aż do samego serca.



Na koniec coś nieco mniej 'sadistic'
Cytat:

Mój krótki acz burzliwy związek z Matką Teresą z Kalkuty nie zaowocował potomstwem ale dał nadzieję wielu pokoleniom biedoty indyjskiej. Wszystko zaczęło się na początku lat 90 podczas służby w nowicjacie prowadzonym przez świętą Matkę. Podczas codziennego obchodu dzielnicy nędzarzy w czasie którego Matka decydowała, który z trędowatcyh miał przenieść się do lepszego świata, nasze dłonie po raz pierwszy splotły się w gorejącym niczym piekące podniebienie indyjskie przyprawy uścisku. Jej świętobliwości imponowała moja otwartość, ciekawość świata i dar duszy serca, którym raczyłem każdego napotkanego człowieka, a to niskim ukłonem, a to dobrą radą.
Staliśmy na łożem konającego na biegunkę krwotoczną podstarzałego mężczyzny z wyjątkowo długimi wąsami, którymi szczycił się za życia. Matka ucałowała usta wąsacza, stała tak nachylona przez dłuższą chwilę gdy poczułęm piękące znamię grzechu podnoszące swoją głowę Lewiatana w moich spodniach.
Nie mogąc zdobyć się na nic innego zadarłem mozettę mojej świętej i przedarłem się przez stare zniszczone łachmany szat opiewające pas jej malutkiej postury. Moja słodka Agnes jęknęła i całym ciałem opadła na umierającego wąsacza, który resztkami sił wyciągnął swojego penisa. Matka Teresa wpychana moimi uderzeniami usiadła na trędowatym wąsaczu i z niespotykaną jak na jej wiek siła poruszała udami, wiła się od synergicznych ciosów naszych członków wypełniających jej wnętrze niczym duch święty wypełnia pobożne serce. W konwulsywnych drgawkach wąsacza nasze ciała przypominały jakieś dziwne perpetum mobile, idealnie zsynchronizowaną maszynę. Każdy ruch był jednością, wszyscy przez chwilę staliśmy się jednością. Stare i pomaraszczone ciało Matki było teraz jedwabistym suknem pachnącym olejkami i amforą a wąsaty grubas był Adonisem. Ja sam byłem sobą. Czułem to. Nareszcie to czułem. Jej świętobliwość nie wytrzymała tempa i wypłynęły z niej wszystkie możliwe płyny każdą drogą, możliwą dla człowieka nawet niezwykłego jakim była. Wąsatemi grubasowi zaczęła płynąc z ust krew i ślina, w spazmatycznych podrygiwaniach doszedł w mojej Agnes i powoli dusząc się wewnętrznym krwotokiem wywołanym orgazmem odchodził. Mając na widoku ten majestatyczny moment sam skończyłem w oku Arymana, mej oblubienicy tego cudownego dnia. Wytarłem członka w zakrwawione łoże i doprowadziłem się do porządku. Zapalilismy świece i modliliśmy się za duszę zmarłego, który jak niewielu miał możliwość wyspowiadania grzechów na łożu śmierci.