Trochę informacji - podanych, mam nadzieję, w przystępny sposób.
Materiał własny.
Zdjęcia własne (poza jednym i portretami), wykonanie własne, pomysł własny (wszystkie sztaby moje). Miłej lektury.
2009-07-17 Czy Polska jest w posiadaniu bomby atomowej?
Nietypowe odkrycie w dawnej bazie radzieckiej na Pomorzu. Takiego znaleziska w Polsce jeszcze nie było. Czy Rosjanie porzucili w swojej bazie bombę atomową? W pobliżu miejscowości Borne Sulinowo (woj. Pomorskie) specjalna wojskowa komisja dokonała nietypowego odkrycia. Przypomnijmy, że Borne Sulinowo to dawne, największe na terenie Polski, radzieckie osiedle mieszkaniowe oraz baza wojsk ZSRR. W 1993 roku Rosjanie opuścili bazę zostawiając tylko gołe ściany. Zabrali dosłownie wszystko, ale czy na pewno jest to prawda?
Od dawna krążyły niesprawdzone pogłoski, że w bazie przechowywano także broń atomową. W zeszłym miesiącu na głębokości 4 metrów pod powierzchnią ziemi odnaleziono wyrzutnie rakiet typu ziemia- ziemia. Wyrzutnia była prawie idealnie zamaskowana.
Znaleziono pięć pustych gniazd wyrzutni, natomiast w ostatnim, szóstym gnieździe znajdowała się gotowa do wystrzału rakieta uzbrojona w głowicę nuklearną mocą podobną do tej, jakiej użyto w ataku na Hiroszimę! Miejsce zostało na razie zabezpieczone kordonem wojskowym.
Komisja wojskowa uspokaja, że nie ma żadnego niebezpieczeństwa dla ludności Polski, ani naszych sąsiadów. Rakieta jest doskonała zabezpieczona i mogłaby przeleżeć w ziemi jeszcze wiele lat. Nie ma możliwości nie kotrolowanego odpalenia ładunku, nie posiadamy bowiem specjalnych kluczy i aparatury do odpalenia rakiety. Powstał problem dlaczego rakieta nie została wywieziona przez wycofujących się Rosjan? To bada już MON i MSZ.
Wstępne, nieoficjalne informacje od członków komisji potwierdzają, że Rosjanie po prostu nie mieli pieniędzy na przewóz takiego ładunku.
W 1993 roku ZSRR już się rozpadło i Rosjanie mieli wiele innych problemów na głowie. „W tym czasie po orbicie okołoziemskiej krążyła przez ponad rok stacja kosmiczna Mir z kosmonautą bijąc rekordy przebywania w kosmosie, bo nie miał kto się tym zająć, a co dopiero jedna rakieta w Polsce”- mówi jeden z członków komisji.
Powstaje problem czyja jest uzbrojona rakieta? Umowy polsko-radzieckie nie przewidywały takiego wypadku.
Emerytka z Bornego Sulinowa znalazła bombę atomową we własnej piwnicy!
78 letnia Genowefa Piszczała, mieszkanka Bornego Sulinowa znalazła gotowa do użycia bombę atomową we własnej piwnicy! Prawdopodobnie pozostawili ja tam wycofujący się w 1993 roku żołnierze Armii Czerwonej.
Borne Sulinowo to miasto w województwie zachodniopomorskim. Do 1993 roku nie było go na żadnych mapach, ponieważ było miastem garnizonowym dla Armii Czerwonej. Pod skrzydła polskiej administracji wróciło w 1993 roku.
- Przeprowadzili my się tu w 1993 roku ze wsi - mówi nam pani Genowefa - Ja tu za bardzo przyjeżdzać nie chciała, na wsi siedzieć wolała, powietrze, ludzi się zna. Ale dzieci do miasta chcieli - mówi pani Genowefa - Bawić się chcieli, po miastowemu żyć, na dyskotieki chodzić, piwo pić i w fabryce zarabiać. To i nam obok siebie mieszkanie wyszykowali.
Niecodzienne znalezisko we własnej piwnicy odkryła sama.
- Zawsze stary do piwnicy chodził po kartofle - mówi pani Genowefa, wskazując na lezącego w łożku męża - ale ostatnio się chorowity zrobił i na plecy narzeka. To sama poszła. Co się nieroba prosić będzie!
Pani Genowefa jest osobą bardzo czystą, wobec czego bardzo zdenerwował ją nieporządek, jaki zastała w piwnicy.
- Uj, jak się zdenerwowała! - mówi pani Genowefa - A naświnił jako świnia, albo inny wieprz - mówi, wskazując na męża -
- Zawsze nieporządziuch był! To jak kartofli przyniosła i na obiad nastrugała, to zaraz do piwnicy poszła porządek czynić.
Po kilkudziesięciu minutach porządkowania i wynoszenia śmieci uwagę pani Genowefy wzbudziła metalowa beczka, leżąca na ziemi.
- Uj, co się zdenerwowała! - mówi pani Genowefa - Stary gadał, że ruskie tam samowara zostawili i żeby nie ruszać, to
się na działkę może zawiezie i się herbatkie parzyć będzie.Nu ja go nogą - łup! łup! Patrzę, a to kij, nie samowar! A stary ślepy
zawsze był - rzecze zdenerwowana pani Genowefa, po raz kolejny z nienawiścią wskazując na leżącego w łóżku męża - to ja widziała, że to nie samowar i kazała synowi to wynieść, to się miejsce na kartofli zrobi więcej!
Syn pani Genowefy z pomocą innego sąsiada wydostał metalową beczkę na dwór. Tutaj, w świetle słonecznym okazało się,
że to ... rosyjska bomba atomowa! Syn natychmiast wezwał policję, która zawiadomiła saperów.
- Uj, panie, a co się wystraszyła! - mówi pani Genowefa - Jakby to hukło to i kartofli i cała piwnica i cały dom by poszedł w pierony!
- A ten głupi baran gadał, że to samowar - mówi pani Genowefa, ze złością wskazując na męża - ty masz samowar a nie głowa!
Nie wiadomo, co stanie się z niecodziennym znaleziskiem, czy zostanie ono oddane poprzednim właścicielom, czy tez wzmocni
potencjał obronny polskiej armii. Wojsko wstrzymało się od komentarzy.
- A niechaj tam panie polskie wojskowe trzymają - mówi pani Genowefa, która jest prawdziwą polską patriotką - jak Miemce znowu wlezą, albo ruskie, albo litwiny to od razu na łeb, łubudu i po sprawie! - cieszy się pani Genowefa - Jeszcze starego do wojska wyslę, bo leży tylko w domu, żre i marudzi - mówi pani Genowefa, wskazując na leżącego w łóżku męża.
Mocarstwowy sen
A gdyby tak Polska posiadła niezależne siły atomowe, zdolne do porażenia największych miast sowieckiego imperium? Czy nadal byłaby wyłącznie wasalem ZSRR czy może zaczęłaby dyktować coraz częściej własne warunki, dotychczasowy haracz zastępując zwyczajną wymianą handlową z Sowietami? Takie pytania zadawał sobie prawdopodobnie Edward Gierek, kiedy obejmował stanowisko I sekretarza KC PZPR w roku 1970.
Gierek – wychowany we Francji syn polskich emigrantów – był wielkim miłośnikiem i naśladowcą swojej przybranej ojczyzny. Za wzór stawiał sobie Charles’a de Gaulle’a. Francuski mąż stanu zaskarbił sobie przyjaźń Polaków uznając jako pierwszy spośród zachodnich przywódców granicę na Odrze i Nysie. Na całym świecie zasłynął jako człowiek, który nie tylko wyprowadził Francję z kryzysu i poniżenia ale zdołał ją uniezależnić nawet od Stanów Zjednoczonych. Ten ostatni cel uzyskał wprowadzając Francję do grona mocarstw atomowych.
Polska nie miała takiego potencjału gospodarczego jak Francja a Związek Radziecki był Wielkim Bratem bez porównania trudniejszym do zniesienia niż Stany Zjednoczone. Mimo to wygląda na to, że Gierek i jego ekipa postanowili zaryzykować. Pierwszy sekretarz jest dzisiaj często postrzegany za polityka wysługującego się ZSRR i oddający polskie kredyty i owoce inwestycji za bezcen. Jest to chyba jednak prawda połowiczna. Polskie surowce i wyroby przemysłowe były oddawane za pół darmo, jednak wydaje się, że chodziło głównie o zamydlenie oczu radzieckim „towarzyszom”.
Pierwsze badania nad polską bronią termonuklearną rozpoczęły się jeszcze za czasów Gomułki a od początku lat 70. ruszyły pełną parą. Pozyskiwanie surowców i konstrukcję niezbędnych maszyn rozpoczęto w największej tajemnicy przed ZSRR. W całość tej operacji idealnie wpisuje się działalność opisywanego wcześniej Mariana Zacharskiego, który miał pozyskiwać nowoczesne technologie dla uniezależnienia polskiego przemysłu i nauki.
Polacy mieli własną koncepcję uzyskania reakcji termonuklearnej. Naukowcy Wojskowej Akademii Technicznej: dr Zbigniew Puzewicz, twórca pomysłu, i prof. Sylwester Kaliski byli zdania, że można do niej doprowadzić przy użyciu lasera o dużej mocy. Badania prowadzono w specjalnej podziemnej hali wybudowanej na warszawskiej Woli. Od ewentualnego wybuchu miał chronić stolicę wał ziemny (!), zaś próbny wybuch planowano przeprowadzić w kopalnianej sztolni.
Lata siedemdziesiąte były sceną, na której rozgrywała się cicha rozgrywka pomiędzy polskim wywiadem a KGB. Wygląda na to, że sowieci dosyć szybko zorientowali się do czego dąży Gierek, jednak uznali stopień zaawansowania polskiego projektu za niegroźny. Radzieccy naukowcy uznali, że próba doprowadzenie do reakcji za pomocą lasera jest niemożliwa. Moskwa uznała, że nie ma o co robić afery, polski program atomowy był dyskretnie monitorowany, a tymczasem Związek Radziecki spokojnie odbierał „zamydlający oczy” haracz.
Gierek wpadł w pułapkę sam o tym nie wiedząc – brnął na ślepo zgodnie z powziętym wcześniej planem wydając kolosalne sumy zarówno na program atomowy jak i opłacenie się ZSRR. Od 1976 roku doszły poważne problemy z wewnętrzną opozycją – naród nie był już w stanie wytrzymać szalonych inwestycji. Wreszcie w roku 1978 w tajemniczych okolicznościach ginie profesor Kaliski. Oficjalnie zginął w wypadku samochodowym - ponoć był kiepskim kierowcą – możliwe jednak, że osiągnął jakiś przełom i zginął z rąk KGB.
Program atomowy Gierka zakończył się w podobny sposób jak inne wielkie reformy. Do dziś pozostaje kwestią sporną, czy jego upadek był spowodowany amatorskim wykonaniem, czy rozłamem wewnątrz partii i zniszczeniem programu przez ZSRR.
Nie jestem jednak w stanie zrozumieć kto i dlaczego pozwolił doprowadzić taki ośrodek do kompletnej ruiny.
Z Bongmanem jest ten problem, że jak Śląsk nie przyznaje się do Sosnowca, tak Sosnowiec nie przyznaje się do Bongmana...