#gwałt
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Łódź: policja poszukuje sprawcy gwałtu na mężczyźnie
Policjanci sporządzili portret pamięciowy gwałciciela, który w biały dzień napadł na oczekującego na tramwaj mężczyznę
Zgwałcony został napadnięty w minioną środę około godz. 15.20 kiedy przy skrzyżowaniu ul. Paderewskiego i Rzgowskiej czekał na tramwaj jadący w kierunku Ronda Lotników Lwowskich. Tam został zaczepiony przez obcego mężczyznę, a następnie zaciągnięty na pobliskie podwórko. "Napastnik częściowo obnażył siebie i pokrzywdzonego dotykając narządów płciowych a następnie gwałcąc. Po zdarzeniu uciekł" - piszą policjanci w komunikacie dla mediów.
Policyjny rysopis sprawcy:
Wiek: ok. 30 lat
Wzrost: ok. 180 cm
Sylwetka: normalna
Włosy: krótkie uczesane do góry jasno pigmentowane
Czoło: niskie
Oczy: duże , szpara oczna ustawiona skośnie ku górze, ciemno pigmentowane
Nos: średniej szerokości, średniej długości, koniec szpiczasty ustawiony poziomo
Usta: średniej długości, grube, szpara ust falista wargi jednakowej grubości
Bródka: kształt owalny
Twarz: okrągłą kontur regularny na całej twarzy kilkudniowy ciemno pigmentowany zarost
Cecha charakterystyczna: okulary korekcyjne
Ubrany: kurtka koloru ciemnego
Osoby, które rozpoznają mężczyznę z portretu proszone są o kontakt osobisty lub telefoniczny z VII Komisariatem Policji w Łodzi przy ul. 3-go Maja 43. Prowadzący postępowanie tel. 042 665 27 79; Naczelnik Wydziału Kryminalnego tel. 042 665 27 98).
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź
Ja rozumiem, pobić dla zabawy, okraść... ale tak w kakao znienacka...
Dla fanów takich atrakcji bonus w postaci rysopisu- przyjrzyj się, w trakcie nie zobaczysz
Trzy i pół roku więzienia - taką karę wymierzył krakowski sąd Tomaszowi O. m.in. za gwałt ze szczególnym okrucieństwem na 70-letniej mieszkance Krakowa.
Podczas niejawnego procesu w tej sprawie oskarżony przyznał się do winy. Wyrok nie jest prawomocny.
Z ustaleń śledztwa Prokuratury Rejonowej dla Krakowa Podgórza wynikało, że 29-letni Tomasz O., kawaler, z zawodu kaletnik, bezrobotny rencista, karany w przeszłości, przypadkowo spotkał w okolicy aresztu w Krakowie Podgórzu znajomego, 40-letniego mężczyznę.
Razem wypili alkohol, potem poszli do mieszkania 40-latka, by dokończyć butelkę wódki. Na miejscu zastali matkę gospodarza. 70-latka przyjeżdżała do syna, który przebył już dwa zawały i wymagał bardzo troskliwej opieki.
Gdy mężczyźni przyszli do mieszkania, nietrzeźwemu Tomaszowi O. coś się nie spodobało. Kazał 40-latkowi położyć się na kocu na podłodze, bił go po twarzy, wziął do ręki nóż i groził dokonaniem zabójstwa. Zobaczyła to 70-latka.
- Proszę zostawić mojego syna w spokoju - krzyknęła. Tomasz O. pchnął ją na wersalkę, i dokonał gwałtu. Na żądanie napastnika syn kobiety obserwował całe dramatyczne zdarzenie.
Tomasza O. zatrzymano następnego dnia. Nietrzeźwy mężczyzna trafił do aresztu i przyznał się do dokonania gwałtu. Odpowiadał też za uszkodzenie ciała znajomego, groźby karalne, straszenie świadków, by nie informowali o zajściu organów ścigania. Biegli lekarze psychiatrzy wypowiedzieli się, że oskarżony działał w warunkach ograniczonej poczytalności. W przeszłości 29-letni Tomasz O. nie był karany za przestępstwa seksualne, ale za kradzież. (jks)
źródło
-Dlatego zostałem gwałcicielem.
Do makabrycznej zbrodni doszło w Australii, gdzie 19-latek zgwałcił i zamordował indyjską studentkę, a jej zwłoki poćwiartował i zapakował do walizki. Szczątki ofiary zostały znalezione w piątek rano - podaje australijski dziennik "The Daily Telegraph".
Jak informuje policja, do morderstwa doszło w środę. Studiująca w Sydney 24-latka z Indii została uprowadzona przez 19-letniego sąsiada, który mieszkał tuż obok.
Według ustaleń śledczych, mężczyzna miał przed zabójstwem z niezwykłym okrucieństwem zgwałcić swoją ofiarę. Aby zatrzeć ślady zbrodni, zwłoki dziewczyny poćwiartował i umieścił w walizce, a następnie wyrzucił ją do kanału.
Szczątki zostały odnalezione w piątek rano przez pracowników budowlanych, którzy zauważyli pływającą w wodzie walizkę. Policji bardzo szybko udało się wpaść na trop zabójcy i jeszcze tego samego dnia wieczorem został on zatrzymany.
-Nie pozwól by ten gwałt zamienił się w morderstwo.
- Poddaję się, niech mnie pan gwałci, tylko nie zabija !
- Gwałć się pani sama, ja się śpieszę na pociąg !
Nie znasz angielskiego,to zapierdalaj do szkoły.
Policja rosyjska aresztowała podmoskiewską fryzjerkę, która przez trzy dni więziła
w pakamerze swojego zakładu niedoszłego rabusia i wykorzystywała go seksualnie.
Do zdarzenia doszło w sobotę 14 marca 2009 w podmoskiewskiej miejscowości Meshchovsk.
Pod wieczór do zakładu do zakładu Olgi wtargnął zamaskowany uzbrojony w pistolet
bandyta (Viktor) i zażądał oddania dziennego utargu.
Przerażeni pracownicy oraz klienci oddali złodziejowi wszystkie pieniądze, ale kiedy przyszła
kolej na właścicielkę zakładu - Olgę... kiedy wręczała mu pieniądze nagle niespodziewanie
rzuciła go na podłogę i związała kablem od suszarki.
Olga zamknęła zszokowanego rabusia w pakamerze i powiedziała pracownikom i klientom,
iż zamierza wydać go policji, po czym spokojnie dokończyła strzyżenia. Kiedy wszyscy
poszli do domu kazała Victorowi "ściągać portki" i zagroziła, "że wyda do policji
jeśli nie będzie współpracował."
Tak to 28-letnia kobieta przy pomocy wschodnich sztuk walki uniemożliwiła bandycie
dokonanie napadu rabunkowego i obezwładniła go, po czym przywiązała go do
kaloryfera (fikuśnymi różowymi puszystymi kajdankami) zrobiła mu blond
trwałą na głowie oraz w gąszczu nad "małym" i przez następne 72 godziny
zmuszała go do zażywania Viagry oraz odbywania z nią licznych stosunków
seksualnych. Przerywała tylko aby obsłużyć standardowo nielicznych klientów
zakładu. Gdy sama nie mogła zaspokoiła go wprawną ręką karateki.
Po 3 dniach pogroziła mu jeszcze żartobliwie nożyczkami i wypuściła nago na miasto.
Uwolniony mężczyzna pomaszerował prosto na pogotowie z powodu obrażeń narządów
płciowych, po czym zgłosił się na policję, aby złożyć doniesienie o porwaniu.
"Na początku mi się to nawet podobało" ale po 20 razie zaczęło boleć, po pięćdziesiątym
było niesamowitą torturą. Policja doliczyła się później 84 "kresek zaliczeniowych"
stawianych przez Olgę w ściennym kalendarzu po każdym "sukcesie".
Zdjęcie naszej bohaterki
źródło: codziennie.org
Fajnie pomarzyć
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów