Mityczne bestie, egipscy bogowie oraz cały rodzaj ludzki mogą być produktami zaawansowanej inżynierii genetycznej starożytnych cywilizacji.
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 17:32
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
2024-11-10, 18:32
#hybrydy
Przedstawiciele homo sapiens krzyżowali się zarówno z Neandertalczykami jak i Denisowianami. Ze związków tego typu rodziły się tzw. hybrydy. Warto zatem zerknąć bliżej na intrygujący temat hybryd różnych człowiekowatych.
Tak wiem, gimby się będą pluć żem spiskowiec, że to wszystko ściema itp. Alex Jones fajny ziomek, dobrze gada, porusza nawet kwestie broni chemicznej działającej tylko na wybrane rasy ludzkie(to o czym mówił niedawno pan Mariusz).
Nie widziałem tu więc nie było i chuj.
Nie widziałem tu więc nie było i chuj.
Najlepszy komentarz (45 piw)
Nołlajf
• 2013-11-01, 17:59
zsakuł napisał/a:
15 minut? Serio? Kurwa, przecież w tyle czasu to można z 12/13 razy poruchać na spokojnie a nie jakiegoś dziada oglądać
Po 15 minutach by Ci obie ręce odpadły. Wtedy musiał byś mamę poprosić aby dokończyła.
W roku 2011 media ujawniły, że w trzech brytyjskich, uczelnianych laboratoriach wyhodowano ponad 150 zarodków, które powstały z połączenia komórek ludzi i zwierząt. Eksperymenty krzyżowania miały za zadanie pomóc w znalezieniu leków na ciężkie choroby, tak przynajmniej przyznali autorzy badań. Zabiegi przeprowadzały uczelnie: King's College London, Newcastle University oraz Warwick University. Wbrew pozorom wszystko odbywało się zgodnie z prawem. Jak to możliwe? Pozwalała na to ustawa „Human Fertilisation Embryology Act”. Zgodnie z tym dokumentem dopuszczalne jest krzyżowanie komórek zwierząt i ludzi. Jest jednak jeden bardzo ważny warunek: komórki trzeba zniszczyć w ciągu 14 dni od momentu ich powstania. Wszystko wydaje się tutaj jasne. Wiele osób zadaje sobie jednak pytanie, ile takich eksperymentów przeprowadzono zgodnie z prawem, a ilu zarodkom, w tajemnicy, pozwolono się rozwinąć? Możliwości osiągnięć nauki przecież na to pozwalają. Powyższe informacje dotyczą jedynie praktyk stosowanych w trzech uczelniach w Wielkiej Brytanii. Nie wiadomo ile tak naprawdę podobnych eksperymentów przeprowadza się na całym świecie. Niedawno Japończycy ogłosili, że są w stanie wyhodować ludzkie organy w ciele zwierząt. Pomysł tak samo interesujący co kontrowersyjny i świadczy o tym, że badania z wykorzystaniem ludzkich i zwierzęcych komórek trwają w najlepsze.
Jak mogły wyglądać takie stworzenia-hybrydy? Pozbierałem trochę obrazków z różnych wystaw i symulacji.
Dla zaciekawionych tematyką:
"Wyspa doktora Moreau" (1996) - tytuł ekranizacji powieści H. G. Wellsa o tym samym tytule poświęcona została właśnie modyfikacjom genetycznym ludzi i zwierząt. Na jednej z tropikalnych wysp doktor Moreau dokonuje nieprawdopodobnych eksperymentów. Po pewnym czasie okazuje się jednak, że zapanowanie nad wszystkimi stworzeniami staje się coraz trudniejsze. Pod zdjęciami trailer tego filmu. Powieść wydana w roku 1896 była gatunkiem z science fiction. Teraz zgodnie można przyznać, że mogłaby być powieścią fabularną.
Tekst własny na podstawie różnych źródeł.
Na deser poniższy obrazek, nie wiem co ma wspólnego z tematem
Trailer "Wyspa doktora Moreau" (1996)
Jak mogły wyglądać takie stworzenia-hybrydy? Pozbierałem trochę obrazków z różnych wystaw i symulacji.
Dla zaciekawionych tematyką:
"Wyspa doktora Moreau" (1996) - tytuł ekranizacji powieści H. G. Wellsa o tym samym tytule poświęcona została właśnie modyfikacjom genetycznym ludzi i zwierząt. Na jednej z tropikalnych wysp doktor Moreau dokonuje nieprawdopodobnych eksperymentów. Po pewnym czasie okazuje się jednak, że zapanowanie nad wszystkimi stworzeniami staje się coraz trudniejsze. Pod zdjęciami trailer tego filmu. Powieść wydana w roku 1896 była gatunkiem z science fiction. Teraz zgodnie można przyznać, że mogłaby być powieścią fabularną.
Tekst własny na podstawie różnych źródeł.
Na deser poniższy obrazek, nie wiem co ma wspólnego z tematem
Trailer "Wyspa doktora Moreau" (1996)
Najlepszy komentarz (40 piw)
kickyourheadoff
• 2013-07-29, 22:11
Nasi naukowcy też mają pewne osiągnięcia na tym polu
Galeria kilku zwierzęcych hybryd (dział chyba dobry)
1.Lygrys
Lygrys (ang. liger) to krzyżówka tygrysicy i lwa. Podobnie jak tyglew nie występuje w naturze, i jest skutkiem przypadkowego lub celowego krzyżowania zwierząt w niewoli.
Największy obecnie żyjący kot świata to Lygrys "Hercules". Rekordzista ważący 410kg (czyli mniej więcej masa niedźwiedzia brunatnego!) znalazł się nawet w Księdze rekordów Guinnessa
[size=18]2.Leopon
Leopon jest hybrydą lamparta i lwicy. Pierwsze doniesienia o leoponach pochodzą z 1910. Leopony uzyskano w wyniku krzyżowania w ogrodach zoologicznych w Indiach, Japonii i w Niemczech. Odnotowano pojedyncze doniesienia o wystąpieniu takich krzyżówek w warunkach naturalnych.
Głowa zwierzęcia zachowuje kształt głowy lwa, za to reszta ciała ma cechy lamparta – cętki na sierści i krótsze łapy.
3.Żubroń
Żubroń - mieszaniec międzygatunkowy żubra oraz bydła domowego.Zasadniczym celem powstania żubronia było stworzenie międzygatunkowej hybrydy, którą można by hodować na nieużytkach bez potrzeby budowania pomieszczeń gospodarczych. Próby nie przyniosły jednak zadowalających rezultatów - pomimo osiągnięcia przez żubronia dobrego przyrostu masy mięśniowej zwierzęcia, jego temperament nie pozwala na jego hodowlę jako zwierzę gospodarskie. Obecnie w Polsce żyje tylko kilka żubroni.
4.Zebroid
Zebroid – bastard, krzyżówka międzygatunkowa zebry z innym koniowatym.Zebroidy najczęściej dziedziczą psychikę po rodzicach innych niż zebra, a po zebrze paskowanie, które jest mniej wyraźne i zajmuje mniejszą powierzchnię ciała niż u zebry. Zazwyczaj paski na sierści zebroida znajdują się na kończynach, zadzie, ganaszach i szyi. Występują różne rodzaje zebroidów i mają one różne nazwy w zależności od tego, z jakich krzyżówek pochodzą. Mieszaniec zebry z koniem to zebroń lub zebrula
5.Świniodzik
Mieszaniec świni domowej i dzika. Przeważnie kojarzone są odyńce (samce dzika) z maciorami (samicami świni domowej).
Świniodziki są z wyglądu podobne do dzików, ale dużo spokojniejsze i mniej płochliwe od nich.
1.Lygrys
Lygrys (ang. liger) to krzyżówka tygrysicy i lwa. Podobnie jak tyglew nie występuje w naturze, i jest skutkiem przypadkowego lub celowego krzyżowania zwierząt w niewoli.
Największy obecnie żyjący kot świata to Lygrys "Hercules". Rekordzista ważący 410kg (czyli mniej więcej masa niedźwiedzia brunatnego!) znalazł się nawet w Księdze rekordów Guinnessa
[size=18]2.Leopon
Leopon jest hybrydą lamparta i lwicy. Pierwsze doniesienia o leoponach pochodzą z 1910. Leopony uzyskano w wyniku krzyżowania w ogrodach zoologicznych w Indiach, Japonii i w Niemczech. Odnotowano pojedyncze doniesienia o wystąpieniu takich krzyżówek w warunkach naturalnych.
Głowa zwierzęcia zachowuje kształt głowy lwa, za to reszta ciała ma cechy lamparta – cętki na sierści i krótsze łapy.
3.Żubroń
Żubroń - mieszaniec międzygatunkowy żubra oraz bydła domowego.Zasadniczym celem powstania żubronia było stworzenie międzygatunkowej hybrydy, którą można by hodować na nieużytkach bez potrzeby budowania pomieszczeń gospodarczych. Próby nie przyniosły jednak zadowalających rezultatów - pomimo osiągnięcia przez żubronia dobrego przyrostu masy mięśniowej zwierzęcia, jego temperament nie pozwala na jego hodowlę jako zwierzę gospodarskie. Obecnie w Polsce żyje tylko kilka żubroni.
4.Zebroid
Zebroid – bastard, krzyżówka międzygatunkowa zebry z innym koniowatym.Zebroidy najczęściej dziedziczą psychikę po rodzicach innych niż zebra, a po zebrze paskowanie, które jest mniej wyraźne i zajmuje mniejszą powierzchnię ciała niż u zebry. Zazwyczaj paski na sierści zebroida znajdują się na kończynach, zadzie, ganaszach i szyi. Występują różne rodzaje zebroidów i mają one różne nazwy w zależności od tego, z jakich krzyżówek pochodzą. Mieszaniec zebry z koniem to zebroń lub zebrula
5.Świniodzik
Mieszaniec świni domowej i dzika. Przeważnie kojarzone są odyńce (samce dzika) z maciorami (samicami świni domowej).
Świniodziki są z wyglądu podobne do dzików, ale dużo spokojniejsze i mniej płochliwe od nich.
Temat ten poruszył mnie 12 lat temu, wtedy bardzo iteresowałem się takimi rzeczami, teraz chciałem zobaczyć, czy coś w sprawię się ruszyło, jedye co to wiele stron z informacjami na ten temat znikło, a znaleźć można tylko, że planowana jest nowa wyprawa, tylko pod auspicjami chińskich mediów.
Do rzeczy...
Dropa także Dropowie, Drok-pa, Dzopa, Dzopowie (chiński: 杜立巴) to nazwa pochodzącej ponoć z kosmosu rasy karłowatych obcych, którzy wylądowali niedaleko granicy chińsko-tybetańskiej około 12000 lat temu. Brak jakichkolwiek potwierdzonych dowodów, że takie istoty istniały i że miało miejsce takie lądowanie.
Odkrycie
Wedle tego, co twierdził Chi Pu Tei (chiński: 齊福泰), profesor archeologii na Uniwersytecie Pekińskim, w roku 1938 on i jego studenci wyruszyli na ekspedycję, mającą na celu zbadanie jaskiń w paśmie Bajan Kara Ula w Himalajach, niedaleko chińskiej prowincji Qinghai. Jaskinie wydawały się łączyć i tworzyć system tuneli i podziemnych magazynów. Mówi się, że ściany miały przekrój prostokątny i pokryte były czymś w rodzaju szkliwa, jakby były wycięte w górze przy pomocy wysokiej temperatury.
Badacze znaleźli ustawione w rzędy groby, w których spoczywały niewielkie, mające 138 cm wzrostu, szkielety. Szkielety posiadały nienormalnie wielkie głowy oraz małe, chude i kruche kości. Któryś z członków ekipy badawczej zasugerował, że mogą to być pozostałości nieznanego gatunku goryla górskiego. Ponoć profesor Chi Pu Tei odpowiedział: Czy ktoś kiedyś widział, żeby małpy grzebały swych zmarłych w grobach?
Na grobach nie było żadnych napisów; zamiast tego w jaskini znaleziono setki dysków o średnicy 30 cm - znanych jako Dyski Dropów - z których każdy posiadał pośrodku 20-milimetrowe otwory. Ponoć każdy z dysków posiadał inskrypcje w postaci dwóch spiralnych rowków, biegnących od krawędzi do otworu w centrum dysku, co przypominało nieco Dysk z Fajstos. Dyski oznakowano wraz z innymi znaleziskami odkrytymi przez ekspedycję i złożono na 20 lat w magazynach Uniwersytetu Pekińskiego. Przez cały ten czas próby odcyfrowania zapisu nie odniosły rezultatu.
Kiedy około roku 1958 dyski dokładnie przebadał Dr Tsum Um Nui z Pekinu, stwierdził on, że każdy rowek składał się w gruncie rzeczy z serii malusieńkich hieroglifów o nieznanym kształcie i pochodzeniu. Rządki hieroglifów były tak maleńkie, że aby je wyraźnie zobaczyć, potrzeba było szkła powiększającego. Wiele z hieroglifów zniszczyła erozja. Kiedy Dr Tsum odszyfrował symbole, okazało się, że opowiadają one historię o katastrofie statku kosmicznego Dropów i o tym, że większość rozbitków została zabita przez miejscowych mieszkańców.
Wedle profesora Tsum Um Nui, jedna z linijek hieroglifów mówi o tym, że "Dzopowie zlecieli z chmur w swym pojeździe. Dziesięć razy przed wschodem słońca nasi mężczyźni, kobiety i dzieci skrywali się w jaskiniach. Kiedy w końcu zrozumieli język migowy Dropów, zdali sobie sprawę, że przybysze mają pokojowe intencje…" W innym miejscu mowa jest o "żalu" plemienia Ham, że statek obcych rozbił się w tak odległym i niedostępnym pasmie górskim, iż nie było możliwości zbudowania nowego, który umożliwiłby Dropom powrót na własną planetę.
Ponoć raport Dra Tsuma ukazał się w profesjonalnym żurnalu w roku 1962 i podobno został tak wyśmiany przez środowisko naukowe, że Doktor sam postanowił wyemigrować do Japonii, gdzie zmarł. Pekińska Akademia Prehistorii już nigdy więcej nie pozwoliła mu wydawać żadnych publikacji ani opowiadać o swych znaleziskach.
"Tsum Um Nui" nie jest prawdziwym chińskim nazwiskiem i sugerowano, że postać ta jest albo fikcyjna, albo że w istocie był on Japończykiem, którego nazwisko odczytywano zgodnie z zasadami wymowy chińskiej.
Dalsze prace badawcze
W roku 1965 Profesor Chi Pu Tei oraz jego czterech kolegów otrzymali w końcu pozwolenie na opublikowanie historii. Wydali ją pod tytułem "Zapis rowkowy dotyczący statków powietrznych, które, wedle zapisów na dyskach, wylądowały na ziemi 12000 lat temu".
Zapisy - 716 dysków ze spiralnymi rowkami - odkryte później w tych samych jaskiniach opowiadają o kosmicznym próbniku, wysłanym przez mieszkańców innej planety. Po wylądowaniu w górach Bajan Kara Ula, mówią ponoć teksty, pokojowe intencje obcych przybyszy zbiły z tropu członków plemienia Ham, mieszkańców sąsiednich jaskiń, którzy polowali na przybyszów z kosmosu, zabijając ich.
Istnieje możliwość, iż domniemane Dyski Dropów są w istocie dyskami Bi, przedmiotami wykonanymi ludzką ręką. W całych Chinach odnaleziono tysiące takich dysków, szczególnie w prowincjach południowo-wschodnich. Średnica dysków Bi waha się od kilku centymetrów do ponad metra i zazwyczaj są one wykonane z jadeitu lub nefrytu z z niewielkim, centralnie położonym, okrągłym lub kwadratowym otworem, podobnie jak domniemane Dyski Dropów. Większość dysków Bi datuje się na okres neolitu (ok. 3000 lat p.n.e.), lecz znajdowano je jeszcze w grobowcach dynastii Shang. Dyski Bi z okresów późniejszych, po dynastii Shang, są zazwyczaj bardziej ozdobne, a ich powierzchnię pokrywają ornamenty w kształcie smoków, węży, a czasem ryb, i wykorzystywano je do ceremonii rytualnych. Większość neolitycznych dysków Bi odnaleziono w grobowcach i umieszczone były pod głową lub pod stopami zmarłego. Istnieje teoria, wedle której miało to pomagać duchowi zmarłego. Na żadnym z dysków Bi nie znaleziono żadnego pisma czy spiralnych rowków, jak to opisuje historia Dropów, przytaczana przez autorów takich, jak Hartwig Hausdorf.
Dyski Dropów mają ponoć 30 centymetrów średnicy. Jednakże jedna czarno-biała fotografia, co do której Hausdorf i inni autorzy twierdzą, iż przedstawia ona Dysk Dropów, wyraźnie pokazuje, że dysk spoczywa na siedzeniu fotela, ma kilkadziesiąt centymetrów średnicy i żadnych oznaczeń. [NOTA OD TŁUMACZA - w istocie Hausdorf i inni badacze kilkakrotnie podkreślali, iż fotografia ta przedstawia najprawdopodobniej model Dysku Dropów].
Rosyjskie badania
Rosyjscy naukowcy poprosili o obejrzenie dysków i kilka z nich wysłano do Moskwy w celu dalszego zbadania. Odskrobano z talerzy przyklejone do nich grudki skalne i poddano je chemicznej analizie.
Ku zdumieniu naukowców, dyski zawierały duże ilości kobaltu oraz innych substancji metalicznych. Kiedy umieszczono je na specjalnych wirujących stołach - wedle słów Dra Wiaczesława Zajcewa, który opisał eksperymenty w radzieckim czasopiśmie "Sputnik" - wibrowały one albo "brzęczały" w niezwykłym rytmie, jak gdyby przebiegał przez nie prąd elektryczny. Albo, wedle słów jednego z naukowców, "jak gdyby tworzyły część jakiegoś obwodu elektrycznego". Najwyraźniej musiały być niegdyś poddane niezwykle silnym napięciom oraz wystawione na ekstremalne fluktuacje temperatur.
"Przypominają starożytne twarde dyski i obracają się zupełnie jak twarde dyski komputerów, które znamy obecnie. Być może gdybyśmy potrafili odczytać owe prastare twarde dyski, uzyskalibyśmy więcej odpowiedzi."
Zdjęcia Wegerera
W roku 1974 Ernst Wegerer, Austriacki inżynier, sfotografował dwa dyski, które odpowiadały opisom legendarnych talerzy. Zwiedzał z przewodnikiem Muzeum Banpo w Xi'an, kiedy w jednej z gablot zauważył kamienne dyski. Twierdzi, że w środku każdego dysku znajdował się otwór oraz jakieś hieroglify, tworzące częściowo zatarty spiralny rowek.
Wegerer poprosił kierownictwo Muzeum Banpo o większą ilość informacji na temat tych artefaktów. Kierowniczka nie wiedziała nic o historii owych kamieni, choć potrafiła opowiedzieć historię każdego z innych eksponatów, wykonanych z gliny. Wiedziała tylko, że owe dyski były nieznaczącymi "obiektami kultu".
Wegererowi pozwolono wziąć jeden z dysków w dłoń. Oszacował ich wagę na 1 kg, a średnicę na 30 cm. Na jego zdjęciach nie widać hieroglificznego zapisu, albowiem częściowo się skruszył, a ponadto flesz z aparatu fotograficznego zatarł szczegóły, takie jak spiralne rowki.
Kilka dni po wizycie Wegerera kierowniczkę odwołano ze stanowiska bez podania przyczyny. Zniknęła ona, podobnie jak dwa kamienne dyski, wedle słów Profesora Wanga Zhijuna, dyrektora Muzeum Banpo w roku 1994.
Dowody
W latach, które nastąpiły po odkryciu pierwszego dysku, archeologom i antropologom udało się dowiedzieć więcej na temat odległego górskiego pasma Bajan Kara Ula. Duża część z owych informacji posłużyła do potwierdzenia historii, zapisanej na dyskach.
Legendy, które najwyraźniej przetrwały w tym rejonie mówią o małych, mizernych ludziach o żółtych twarzach, którzy "nadeszli z chmur dawno, dawno temu". Ludzie ci mieli wielkie, bulwiaste głowy oraz słabe, chude ciała i byli tak brzydcy i odrażający, że wszyscy od nich stronili. "Ludzie na szybkich koniach" polowali na brzydkie karły. Co dziwne, opisy "najeźdźców" pasowały ponoć do opisu szkieletów, znalezionych w jaskiniach przez Profesora Chi Pu Tei’a.
Do rzeczy...
Dropa także Dropowie, Drok-pa, Dzopa, Dzopowie (chiński: 杜立巴) to nazwa pochodzącej ponoć z kosmosu rasy karłowatych obcych, którzy wylądowali niedaleko granicy chińsko-tybetańskiej około 12000 lat temu. Brak jakichkolwiek potwierdzonych dowodów, że takie istoty istniały i że miało miejsce takie lądowanie.
Odkrycie
Wedle tego, co twierdził Chi Pu Tei (chiński: 齊福泰), profesor archeologii na Uniwersytecie Pekińskim, w roku 1938 on i jego studenci wyruszyli na ekspedycję, mającą na celu zbadanie jaskiń w paśmie Bajan Kara Ula w Himalajach, niedaleko chińskiej prowincji Qinghai. Jaskinie wydawały się łączyć i tworzyć system tuneli i podziemnych magazynów. Mówi się, że ściany miały przekrój prostokątny i pokryte były czymś w rodzaju szkliwa, jakby były wycięte w górze przy pomocy wysokiej temperatury.
Badacze znaleźli ustawione w rzędy groby, w których spoczywały niewielkie, mające 138 cm wzrostu, szkielety. Szkielety posiadały nienormalnie wielkie głowy oraz małe, chude i kruche kości. Któryś z członków ekipy badawczej zasugerował, że mogą to być pozostałości nieznanego gatunku goryla górskiego. Ponoć profesor Chi Pu Tei odpowiedział: Czy ktoś kiedyś widział, żeby małpy grzebały swych zmarłych w grobach?
Na grobach nie było żadnych napisów; zamiast tego w jaskini znaleziono setki dysków o średnicy 30 cm - znanych jako Dyski Dropów - z których każdy posiadał pośrodku 20-milimetrowe otwory. Ponoć każdy z dysków posiadał inskrypcje w postaci dwóch spiralnych rowków, biegnących od krawędzi do otworu w centrum dysku, co przypominało nieco Dysk z Fajstos. Dyski oznakowano wraz z innymi znaleziskami odkrytymi przez ekspedycję i złożono na 20 lat w magazynach Uniwersytetu Pekińskiego. Przez cały ten czas próby odcyfrowania zapisu nie odniosły rezultatu.
Kiedy około roku 1958 dyski dokładnie przebadał Dr Tsum Um Nui z Pekinu, stwierdził on, że każdy rowek składał się w gruncie rzeczy z serii malusieńkich hieroglifów o nieznanym kształcie i pochodzeniu. Rządki hieroglifów były tak maleńkie, że aby je wyraźnie zobaczyć, potrzeba było szkła powiększającego. Wiele z hieroglifów zniszczyła erozja. Kiedy Dr Tsum odszyfrował symbole, okazało się, że opowiadają one historię o katastrofie statku kosmicznego Dropów i o tym, że większość rozbitków została zabita przez miejscowych mieszkańców.
Wedle profesora Tsum Um Nui, jedna z linijek hieroglifów mówi o tym, że "Dzopowie zlecieli z chmur w swym pojeździe. Dziesięć razy przed wschodem słońca nasi mężczyźni, kobiety i dzieci skrywali się w jaskiniach. Kiedy w końcu zrozumieli język migowy Dropów, zdali sobie sprawę, że przybysze mają pokojowe intencje…" W innym miejscu mowa jest o "żalu" plemienia Ham, że statek obcych rozbił się w tak odległym i niedostępnym pasmie górskim, iż nie było możliwości zbudowania nowego, który umożliwiłby Dropom powrót na własną planetę.
Ponoć raport Dra Tsuma ukazał się w profesjonalnym żurnalu w roku 1962 i podobno został tak wyśmiany przez środowisko naukowe, że Doktor sam postanowił wyemigrować do Japonii, gdzie zmarł. Pekińska Akademia Prehistorii już nigdy więcej nie pozwoliła mu wydawać żadnych publikacji ani opowiadać o swych znaleziskach.
"Tsum Um Nui" nie jest prawdziwym chińskim nazwiskiem i sugerowano, że postać ta jest albo fikcyjna, albo że w istocie był on Japończykiem, którego nazwisko odczytywano zgodnie z zasadami wymowy chińskiej.
Dalsze prace badawcze
W roku 1965 Profesor Chi Pu Tei oraz jego czterech kolegów otrzymali w końcu pozwolenie na opublikowanie historii. Wydali ją pod tytułem "Zapis rowkowy dotyczący statków powietrznych, które, wedle zapisów na dyskach, wylądowały na ziemi 12000 lat temu".
Zapisy - 716 dysków ze spiralnymi rowkami - odkryte później w tych samych jaskiniach opowiadają o kosmicznym próbniku, wysłanym przez mieszkańców innej planety. Po wylądowaniu w górach Bajan Kara Ula, mówią ponoć teksty, pokojowe intencje obcych przybyszy zbiły z tropu członków plemienia Ham, mieszkańców sąsiednich jaskiń, którzy polowali na przybyszów z kosmosu, zabijając ich.
Istnieje możliwość, iż domniemane Dyski Dropów są w istocie dyskami Bi, przedmiotami wykonanymi ludzką ręką. W całych Chinach odnaleziono tysiące takich dysków, szczególnie w prowincjach południowo-wschodnich. Średnica dysków Bi waha się od kilku centymetrów do ponad metra i zazwyczaj są one wykonane z jadeitu lub nefrytu z z niewielkim, centralnie położonym, okrągłym lub kwadratowym otworem, podobnie jak domniemane Dyski Dropów. Większość dysków Bi datuje się na okres neolitu (ok. 3000 lat p.n.e.), lecz znajdowano je jeszcze w grobowcach dynastii Shang. Dyski Bi z okresów późniejszych, po dynastii Shang, są zazwyczaj bardziej ozdobne, a ich powierzchnię pokrywają ornamenty w kształcie smoków, węży, a czasem ryb, i wykorzystywano je do ceremonii rytualnych. Większość neolitycznych dysków Bi odnaleziono w grobowcach i umieszczone były pod głową lub pod stopami zmarłego. Istnieje teoria, wedle której miało to pomagać duchowi zmarłego. Na żadnym z dysków Bi nie znaleziono żadnego pisma czy spiralnych rowków, jak to opisuje historia Dropów, przytaczana przez autorów takich, jak Hartwig Hausdorf.
Dyski Dropów mają ponoć 30 centymetrów średnicy. Jednakże jedna czarno-biała fotografia, co do której Hausdorf i inni autorzy twierdzą, iż przedstawia ona Dysk Dropów, wyraźnie pokazuje, że dysk spoczywa na siedzeniu fotela, ma kilkadziesiąt centymetrów średnicy i żadnych oznaczeń. [NOTA OD TŁUMACZA - w istocie Hausdorf i inni badacze kilkakrotnie podkreślali, iż fotografia ta przedstawia najprawdopodobniej model Dysku Dropów].
Rosyjskie badania
Rosyjscy naukowcy poprosili o obejrzenie dysków i kilka z nich wysłano do Moskwy w celu dalszego zbadania. Odskrobano z talerzy przyklejone do nich grudki skalne i poddano je chemicznej analizie.
Ku zdumieniu naukowców, dyski zawierały duże ilości kobaltu oraz innych substancji metalicznych. Kiedy umieszczono je na specjalnych wirujących stołach - wedle słów Dra Wiaczesława Zajcewa, który opisał eksperymenty w radzieckim czasopiśmie "Sputnik" - wibrowały one albo "brzęczały" w niezwykłym rytmie, jak gdyby przebiegał przez nie prąd elektryczny. Albo, wedle słów jednego z naukowców, "jak gdyby tworzyły część jakiegoś obwodu elektrycznego". Najwyraźniej musiały być niegdyś poddane niezwykle silnym napięciom oraz wystawione na ekstremalne fluktuacje temperatur.
"Przypominają starożytne twarde dyski i obracają się zupełnie jak twarde dyski komputerów, które znamy obecnie. Być może gdybyśmy potrafili odczytać owe prastare twarde dyski, uzyskalibyśmy więcej odpowiedzi."
Zdjęcia Wegerera
W roku 1974 Ernst Wegerer, Austriacki inżynier, sfotografował dwa dyski, które odpowiadały opisom legendarnych talerzy. Zwiedzał z przewodnikiem Muzeum Banpo w Xi'an, kiedy w jednej z gablot zauważył kamienne dyski. Twierdzi, że w środku każdego dysku znajdował się otwór oraz jakieś hieroglify, tworzące częściowo zatarty spiralny rowek.
Wegerer poprosił kierownictwo Muzeum Banpo o większą ilość informacji na temat tych artefaktów. Kierowniczka nie wiedziała nic o historii owych kamieni, choć potrafiła opowiedzieć historię każdego z innych eksponatów, wykonanych z gliny. Wiedziała tylko, że owe dyski były nieznaczącymi "obiektami kultu".
Wegererowi pozwolono wziąć jeden z dysków w dłoń. Oszacował ich wagę na 1 kg, a średnicę na 30 cm. Na jego zdjęciach nie widać hieroglificznego zapisu, albowiem częściowo się skruszył, a ponadto flesz z aparatu fotograficznego zatarł szczegóły, takie jak spiralne rowki.
Kilka dni po wizycie Wegerera kierowniczkę odwołano ze stanowiska bez podania przyczyny. Zniknęła ona, podobnie jak dwa kamienne dyski, wedle słów Profesora Wanga Zhijuna, dyrektora Muzeum Banpo w roku 1994.
Dowody
W latach, które nastąpiły po odkryciu pierwszego dysku, archeologom i antropologom udało się dowiedzieć więcej na temat odległego górskiego pasma Bajan Kara Ula. Duża część z owych informacji posłużyła do potwierdzenia historii, zapisanej na dyskach.
Legendy, które najwyraźniej przetrwały w tym rejonie mówią o małych, mizernych ludziach o żółtych twarzach, którzy "nadeszli z chmur dawno, dawno temu". Ludzie ci mieli wielkie, bulwiaste głowy oraz słabe, chude ciała i byli tak brzydcy i odrażający, że wszyscy od nich stronili. "Ludzie na szybkich koniach" polowali na brzydkie karły. Co dziwne, opisy "najeźdźców" pasowały ponoć do opisu szkieletów, znalezionych w jaskiniach przez Profesora Chi Pu Tei’a.
Najlepszy komentarz (26 piw)
c................s
• 2012-08-22, 14:32
Znam sprawę, fascynujące tyle, że wszystko tajne w chuj.
To nie jedyny dowód na odwiedzanie nas w przeszłości przez Obcych.
Ta ruda menda z Wiejskiej też musi być z innej planety, nie ma wątpliwości.
Piwo!
To nie jedyny dowód na odwiedzanie nas w przeszłości przez Obcych.
Ta ruda menda z Wiejskiej też musi być z innej planety, nie ma wątpliwości.
Piwo!
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów