Zaraz wyjdzie że Dudę w kiblu podsłuchiwali jak kloca walił.
Przecież zaznaczyłem dział Polityka i religia, to czemu przeniesiono do sucharów?
Państwowa instytucja będzie mogła przejąć wszystkie autorskie prawa majątkowe do aplikacji dla operatorów dronów. Nowe przepisy tarczy antykryzysowej pozwolą jej też zarabiać na ich rozpowszechnianiu. To pierwszy krok do przejęcia cudzej własności z powodu epidemii. W tym przypadku uzasadniony, ale może być groźnym precedensem – pisze Jolanta Ojczyk w serwisie Prawo.pl.
Nowelizacja tzw. tarczy antykryzysowej przewiduje na pierwszy rzut oka kontrowersyjny przepis odnoszący się do branży lotniczej i informatycznej. Chodzi o art. 15 ust. 6 zzzzl. Po pierwsze za jego sprawą w okresie obowiązywania ustawy – czyli na razie przez 180 dni licząc od 8 marca - operacje bezzałogowych statków powietrznych mogą być realizowane jedynie po poinformowaniu Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej.
Po drugie PAŻP może przejąć wszystkie przysługujące właścicielowi autorskie majątkowe do systemów teleinformatycznych służących do koordynacji i zarządzania lotami bezzałogowych statków powietrznych w polskiej przestrzeni powietrznej. - Przejęcie praw ma nastąpić w szerokim zakresie - na wszystkich polach eksploatacji – mówi dr Anna Wilińska-Zelek, adwokat w kancelarii FILIPIAKBABICZ.
Co to może oznaczać? Otóż teoretycznie PAŻP będzie mogła przejąć aplikacje dla operatorów dronów, np. droneradar, flightradar24 czy litchi. W tym przypadku, choć PAŻP tego nie potwierdza, chodzi o jeden z najnowocześniejszych systemów w Europie Pansa UTM. Potwierdza jednak, że prowadzi rozmowy na temat wykorzystania dronów do walki z epidemią. Ma to pomóc w organizacji m.in. transportów szczepionek.(...)
(...)Jak zauważa dr Anna Wilińska-Zelek przejęcie praw ma nastąpić w szerokim zakresie - na wszystkich polach eksploatacji, w tym do trwałego lub czasowego zwielokrotnienia programu komputerowego w całości lub w części, jego przystosowywania , a nawet rozpowszechniania i najmu. – Oznacza to, że PAŻP będzie mogła korzystać z systemu teleinformatycznego w sposób szeroki, w tym wprowadzić go do obrotu oraz czerpać korzyści finansowe w przypadku nawiązania umów licencyjnych z podmiotami trzecimi, a także będzie miała wgląd w dane stanowiące tajemnicę przedsiębiorstwa – tłumaczy ekspertka. I dodaje, że jest to jak wywłaszczenie z autorskich praw majątkowych.(...)
Opublikowano projekt ustawy przewidującej stworzenie Centralnej Bazy Rachunków. W niej zostaną zebrane informacje, prawie o wszystkich rodzajach kont bankowych i inwestycji. To wszystko będzie w jednym rejestrze.
Centralna Baza Rachunków ma być pomocna w ściganiu przestępców. Cały urzędowy świat dostanie bardzo silne wsparcie i bardzo pomocne narzędzie do walki z przestępczością. Tworząc taką, bazę będzie można dzięki temu rejestrowi sprawdzić, jakie konta posiada dana osoba.
W rejestrze znajdą się informację o rachunkach bankowych (w tym kredytowych), emerytalnych, o umowach skrytek sejfowych, o rejestrach TFI, ubezpieczeniach i portfelach wirtualnych walut. Instytucje, które będą dokonywać sprawdzających czynności, będą miały prawo do informacji o dacie posiadania rachunku, o Twoich danych kontaktowych i rodzaju przechowywanej waluty.
Instytucje nie będą miały prawa do informacji o przeprowadzonych transakcjach, ale znając życie, należy ten zapis traktować bardziej w kategoriach teoretycznych niż praktycznych.
Ten projekt uderza w tajemnicę danych finansowych osoby, w jej prywatność. Coraz bardziej jesteśmy pozbawiani intymności naszego życia, coraz bardziej jesteśmy kontrolowani. Dane, o których mówi się w projekcie ustawy, powinny być dostępne na żądanie prokuratora lub za zgodą sądu, a nie na żądanie urzędu.
Wojciech Cejrowski, polski podróżnik i konserwatywny publicysta podzielił się swoją opinią na temat podpisanej przez prezydenta ustawy inwigilacyjnej. Według Cejrowskiego, ustawa ta znacznie ograniczy wolność obywatelską w Polsce.
Ustawa inwigilacyjna uchwalona przez Prawo i Sprawiedliwość i podpisana przez prezydenta Dudę wywołuje spore kontrowersje. Krytykującym nowe prawo najbardziej nie podobają się przepisy dające służbom prawo do nieograniczonego monitoringu naszych danych internetowych w ramach tzw. inwigilacji prewencyjnej.
Wśród przeciwników ustawy autorstwa rządu Prawa i Sprawiedliwości znalazł się również popularny polski podróżnik o konserwatywnych poglądach, Wojciech Cejrowski.
– Prezydent jeżeli jest strażnikiem Konstytucji, nie powinien takiej ustawy konsultować, lecz od razu wsadzić do kubła. Inwigilacja obywatela musi być poprzedzona śledztwem, zebraniem dowodów, a potem nakazem prokuratorskim, zezwoleniem sądowym na inwigilację etc. – przekonuje Cejrowski.
Jak dodaje podróżnik, „traktowanie ustawowo wszystkich obywateli jako potencjalnych przestępców, których trzeba inwigilować prewencyjnie oznacza państwo policyjne, a nie wolność”.
To już kolejny raz gdy Cejrowski skrytykował obecny obóz władzy. Wcześniej miał za złe prezydentowi Dudzie, że nie wziął udziału w Marszu Niepodległości i „chowa się po krzakach” jak jego poprzednik.
Monitoring w sieci, wizyty w domach, ostrzeżenia i naciski – tak holenderskie władze postępują wobec przeciwników przyjmowania imigrantów i uchodźców w Holandii.
Projekt ustawy PiS ws. inwigilacji i billingów. Panoptykon wytyka wady
• PiS złożyło w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o policji
• Służby specjalne miałyby dostęp do danych telekomunikacyjnych i internetowych
• Wcześniej Trybunał Konstytucyjny zakwestionował przepisy
• Fundacja Panoptykon: zbyt łatwy dostęp służb do danych obywateli
Brak niezależnej kontroli nad służbami i zbyt łatwy dostęp służb do danych telekomunikacyjnych obywateli, także w błahych sprawach, to - według Fundacji Panoptykon - główne wady projektu nowelizacji ustawy o policji, który złożyli w Sejmie posłowie PiS.
Parlament uchwalił nowelizację ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Gorąca debata
Fundacja Panoptykon opublikowała w niedzielę stanowisko w sprawie przygotowanego przez PiS projektu nowelizacji ustawy o policji. Ma on zrealizować wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2014 r., który zakwestionował dotychczasowe zasady pracy operacyjnej służb i dotyczące billingów telefonicznych.
W ocenie Panoptykonu projekt jest niezgodny zarówno z konstytucją, jak i prawem Unii Europejskiej; nie wprowadza skutecznej kontroli nad sięganiem przez policję i inne służby po dane telekomunikacyjne.
"Zawarta w projekcie propozycja 'kontroli' ma jedynie fasadowy charakter, ponieważ ma charakter fakultatywny. Sąd przeprowadzający kontrolę będzie miał dostęp jedynie do materiałów uzasadniających pobranie danych, a nie wszystkich materiałów postępowania. Kontrola będzie miała jedynie formalny charakter. Sąd nie będzie oceniał, czy sięgnięcie po dane było konieczne i proporcjonalne" - ocenia Panoptykon.
"Na podstawie danych telekomunikacyjnych można dowiedzieć się bardzo wiele o każdym z nas - z kim się kontaktujemy, gdzie, kiedy, z kim i jak długo przebywamy, można poznać nasze przyzwyczajenia" - wskazuje ekspert Fundacji Panoptykon Wojciech Klicki. "Wykorzystywanie tego rodzaju informacji o obywatelach jest poważną ingerencją w ich prawo do prywatności, które jest jednym z praw podstawowych zagwarantowanych w Konstytucji i Karcie praw podstawowych. Taka ingerencja jest dopuszczalna tylko w wyjątkowych przypadkach" - dodaje Klicki.
Fundacja zwraca uwagę, że projekt oparty jest na rozwiązaniach zaproponowanych w minionej kadencji przez senatorów PO, które były krytykowane jako niezgodne z konstytucyjnym standardem ochrony prawa do prywatności. W ocenie Fundacji projekt PiS nie gwarantuje właściwej ochrony tajemnicy adwokackiej i nie ogranicza możliwości sięgania przez policję i inne służby po dane telekomunikacyjne jedynie do poważnych przestępstw.
Służby nie będą miały obowiązku informowania obywateli, że byli inwigilowani
W stanowisku wskazano, że projekt zakłada jedynie wyrywkową i następczą kontrolę nad sięganiem po billingi. Zgodnie z nim, służby co pół roku będą składać sprawozdanie do sądu okręgowego, a sędzia będzie mógł je zweryfikować. "Projekt nie ogranicza też możliwości służb sięgania po dane telekomunikacyjne do spraw poważnej przestępczości - będą mogły sięgać po nie również w sprawach błahych bez konieczności uzyskania zgody sądu. Nie będą też miały obowiązku informowania obywateli, że byli inwigilowani" - podkreśla Panoptykon.
Projekt PiS zakłada, że 7 lutego miałyby wejść w życie zasady kontroli operacyjnej prowadzonej przez policję i służby specjalne oraz dostępu do bilingów. 6 lutego przestaną obowiązywać przepisy, które zakwestionował TK. Jak mówił wcześniej PAP przedstawiciel wnioskodawców, przewodniczący sejmowej komisji ds. służb specjalnych Marek Opioła projekt w pełni wykonuje wyrok TK.
W projekcie określono m.in. zamknięty katalog danych innych niż dane telekomunikacyjne, które uprawnione służby mogą uzyskiwać od operatorów w celu zapobiegania lub wykrywania przestępstw. Wskazano też, że dane telekomunikacyjne, pocztowe oraz internetowe mogą być udostępniane tylko w celu realizacji konkretnych zadań określonych w ustawie regulującej działalność uprawnionej służby. Zakres tych zadań został dostosowany do specyfiki działania konkretnej służby - podkreślono w uzasadnieniu projektu.
Podstawowy okres kontroli operacyjnej ma wynosić tak jak obecnie 3 miesiące, i może zostać przedłużony o kolejne trzy. W razie uzasadnionej potrzeby, zgodnie z projektem, może on zostać przedłużony maksymalnie o dwa takie okresy. Oznacza to, że co do zasady łączny okres prowadzenia kontroli operacyjnej nie może przekroczyć 18 miesięcy - wynika z projektu. Spod tego ograniczenia wyłączono zadania kontrwywiadowcze.
Mimo że TK postulował skrócenie okresu przechowywania danych telekomunikacyjnych, w projekcie utrzymano ustawowy 12-miesięczny. Posłowie PiS uzasadniają to potrzebą pracy analitycznej przy poważnych przestępstwach o charakterze szpiegowskim, terrorystycznym, czy udziału w zorganizowanej grupie lub związku przestępczym. Do takiej pracy potrzebny jest jak największy zasób danych.
Sąd okręgowy miałby być uprawniony do kontroli uzyskiwania danych telekomunikacyjnych, pocztowych i internetowych - zakłada projekt PiS. Uprawnione do pozyskiwania danych formacje raz na pół roku obowiązkowo przekazywałyby do sądu sprawozdania o liczbie przypadków pozyskania danych, rodzajach przestępstw, w związku z którymi wystąpiono o nie. W ramach kontroli sąd okręgowy będzie mógł zapoznać się z materiałami uzasadniającymi udostępnienie danych - zakładają wnioskodawcy.