Biegnie student na swój pierwszy wykład w życiu. Biegnie i biegnie, bo jest już spóźniony. Nagle orientuje się, że z pośpiechu zapomniał plecaka. "Długopis to ja od kogoś pożyczę." - myśli - "Ale gdzie ja notatki zrobię?". Jak na złość nikogo po drodze, żeby coś poradzić. Tylko sklep jakiś otwarty. Student wbiega i zdyszany mówi do sprzedawcy:
- Przepraszam! Czy ma Pan może pożyczyć pieniądze, żebym sobie kupił coś, na czym będę mógł notować na wykładzie?
Sprzedawca spokojnie odpowiada:
- Nie.
Student:
- Ale dlaczego!?
Sprzedawca:
- A przeczyta Pan kartkę, która tu wisi.
Student czyta, a na kartce jest napisane: Nie dajemy na zeszyt.
- Przepraszam! Czy ma Pan może pożyczyć pieniądze, żebym sobie kupił coś, na czym będę mógł notować na wykładzie?
Sprzedawca spokojnie odpowiada:
- Nie.
Student:
- Ale dlaczego!?
Sprzedawca:
- A przeczyta Pan kartkę, która tu wisi.
Student czyta, a na kartce jest napisane: Nie dajemy na zeszyt.