18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (3) Soft (5) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 22:48
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: 56 minut temu
🔥 Śmierć na tankowcu - teraz popularne

#komandosi

Elita / JWK
Pan_Generał • 2014-02-11, 21:03
Jakiś niemądry człowiek usunął ten odcinek z yt, ale przybywam ja i zrobiłem reupload.



Jeśli któregoś dnia stwierdzimy, że jesteśmy elitą, to poczujemy samozadowolenie, a wtedy nie będziemy już siłami specjalnymi -- mówi płk Wiesław Kukuła, dowódca Jednostki Wojskowej Komandosów. Jaką strategię przyjmują jednostki i jakie zadania do realizują?
GROM film promocyjny
jendró • 2014-01-04, 13:35
jwgrom.pl/

Nabór do GROM-u.

Film robi rozpie#dol!

Szzacunek dla Naszych!

[ Komentarz dodany przez: Angel: 2014-01-04, 14:29 ]
Najlepszy komentarz (74 piw)
LuckyKiller • 2014-01-04, 14:59
Za GROM nie można nie dać piwa
Szkolono ich tak, jak dzisiejszych komandosów. Uczyli się strzelania, walki wręcz i cichego zabijania. Tych, którzy ukończyli morderczy trening, przerzucano do Polski. Pamięć o nich podtrzymuje Jednostka Wojskowa GROM.



Z jednostek, w których służyli, znikali nocą nic nikomu nie mówiąc. Potem tak działali – po cichu i pod osłoną ciemności. Ich znakiem rozpoznawczym jest atakujący orzeł. W swojej odznace mają go dziś komandosi GROM-u. – Cichociemni byli elitarną formacją naszej armii – mówi Tomasz Lasocki, historyk specjalizujący się w dziejach II wojny.

Pomysł, by wykorzystać spadochroniarzy do nawiązania łączności z walczącym podziemiem pojawił się już pod koniec 1939 roku. Wymyśliło go dwóch młodych kapitanów przebywających we Francji – Jan Górski i Maciej Kalenkiewicz. Jednak zrealizowano go dopiero po ewakuacji polskich sił do Wielkiej Brytanii. Tam, latem 1940 roku, w Sztabie Naczelnego Wodza powołano specjalny oddział odpowiedzialny za przeszkolenie i przerzut żołnierzy do okupowanej Polski. Opracował on zasady ich werbunku i szkolenia. „Należy wybierać ludzi o twardym, nieugiętym charakterze, dzielnych, zdecydowanych, ideowych, umiejących w sposób bezwzględny dochować tajemnicy, zdolnych do odegrania roli emisariuszy politycznych i wojskowych” – instruował gen. Władysław Sikorski.

Cichociemnymi zostawali wyłącznie ochotnicy. Do służby zgłaszali się żołnierze wszystkich stopni i specjalności, w różnym wieku – najstarszy skoczek miał 54 lata, najmłodszy 20. – Ale stosowano bardzo surowe kryteria doboru – zaznacza Tomasz Lasocki.

Kandydatów czekało mordercze kilkumiesięczne szkolenie. Jego elementem był forsowny trening fizyczny, prowadzony w brytyjskim ośrodku spadochronowym zwanym Małpim Gajem. Przyszli cichociemni uczyli się posługiwania różnego rodzaju bronią, mieli zajęcia z terenoznawstwa i walki wręcz. Przechodzili też kursy specjalistyczne, np. kontrwywiadu, dywersji czy łączności.

– Najważniejszą naszą bronią było wszechstronne wyszkolenie – opowiadał na jednym ze spotkań w Muzeum Powstania Warszawskiego cichociemny gen. bryg. Stefan Bałuk „Starba”. Sam uczestniczył w warsztatach ślusarskich. – Uczyłem się na przykład dorabiania kluczy i otwierania zamków – opowiadał.


Cichociemni w Wielkiej Brytanii. Od lewej siedzą: por. „Starba” – Stefan Bałuk, kpt. „Łobuz” – Benon Łastowski

Jednak dwa kursy były obowiązkowe – spadochronowy i przygotowujący do życia w okupowanym kraju. Cichociemny po wylądowaniu musiał błyskawicznie wtopić się w tłum. Dlatego w czasie szkolenia dostawał nowy życiorys, fałszywe dokumenty, poznawał okupacyjne zwyczaje.

– Jak ważne było przygotowanie się, pokazuje przykład jednego z cichociemnych, który wpadł w okupowanej Polsce, bo w tramwaju powiedział „przepraszam” po angielsku – opowiada Tomasz Lasocki.

Z ponad 2,4 tys. osób, które zgłosiły się na kurs, tylko 605 ukończyło szkolenie. Pozostali wycofywali się z powodu zbyt słabej kondycji, zarówno fizycznej, jak i psychicznej.

Pierwsi cichociemni zostali zrzuceni nad Polską w nocy z 15 na 16 lutego 1941 roku. Skoczyli mjr Stanisław Krzymowski „Kostka”, rtm. Józef Zabielski „Żbik” i kurier polskiego rządu bomb. Czesław Raczkowski „Orkan”. – To była zarazem pierwsza w czasie wojny akcja przerzutu skoczków z Wysp Brytyjskich na tereny okupowane – zaznacza historyk.

Samoloty brytyjskie z cichociemnymi latały najpierw z bazy pod Londynem, a od 1944 r. z lotnisk na południu Włoch. W Polsce ich odbiorem zajmowała się specjalna komórka Armii Krajowej. Przylot samolotu ze skoczkiem zapowiadała ustalona wcześniej melodia, nadawana w polskich audycjach BBC. Po odebraniu cichociemnych z miejsca zrzutu pomagano im się dostać do Warszawy. Tam „ptaszkami”, bo tak ich określano, przez kilka tygodni zajmowały się łączniczki z AK, które uczyły ich okupacyjnej rzeczywistości.

Potem cichociemni trafiali do struktur podziemnych Armii Krajowej. – Służyli w dywersji, walczyli w oddziałach partyzanckich, pracowali w wywiadzie, zajmowali się fałszowaniem dokumentów, a 91 z nich wzięło udział w Powstaniu Warszawskim – wylicza Tomasz Lasocki.

Wśród cichociemnych był m.in. mjr Jan Piwnik „Ponury”, legendarny partyzant Gór Świętokrzyskich, gen. bryg. Leopold Okulicki „Niedźwiadek”, ostatni komendant główny AK, ppłk Adam Borys „Pług”, dowódca elitarnego oddziału AK „Parasol”, jedyna kobieta – gen. bryg. Elżbieta Zawadzka „Zo”, kurierka Komendy Głównej AK.

Ostatni raz zrzucono cichociemnych do kraju nocą z 26 na 27 grudnia 1944 r. W sumie do Polski skoczyło 316 żołnierzy. Wojny nie przeżyła prawie jedna trzecia z nich: Dziewięciu zginęło podczas lotu lub skoku, 47 zamordowało Gestapo albo zmarli w obozach koncentracyjnych, 44 poległo w walkach partyzanckich i Powstaniu Warszawskim, trzech zażyło truciznę w trakcie aresztowania. Sześciu zginęło po wojnie, zabici w czasie stalinowskich represji przez UB.

Dziś tradycje cichociemnych pielęgnuje Jednostka Wojskowa GROM. Legendarni spadochroniarze są jej patronami. – Są dla nas wzorem patriotyzmu – mówi kpt. Tomasz Mika, rzecznik prasowy jednostki. Jednak obchody rocznicy pierwszego zrzutu, z uwagi na podeszły wiek cichociemnych, od kilku lat są organizowane wiosną. – To oni i ich rodziny są tego dnia naszymi najważniejszymi gośćmi – podkreśla kpt. Mika. Obecnie żyje czterech skoczków, którzy utrzymują kontakt z GROM-em.

W maju żołnierze GROM-u i spadochroniarze razem składają kwiaty pod pomnikami poświęconymi cichociemnym na terenie jednostki oraz na Cmentarzu Powązkowskim. Odwiedzają też w GROM-ie izbę pamięci, gdzie na jednej ze ścian wiszą fotografie wszystkich 316 skoczków. Zgromadzono tam też pamiątki po cichociemnych przesłane m.in. ze Studium Polski Podziemnej w Londynie.

Konkretny filmik


Więcej informacji o tradycjach Cichociemnich, kultytowanych przez GROM

--------
źródło:
polska-zbrojna.pl/home/articleshow/6508?t=Wracali-do-ojczyzny-pod-oslo...
Dosyć ciekawy filmik pokazujący Rosyjskie specsłużby.


Jestem świadom że niektórzy będą nazywać mnie komuchem przez to że wrzuciłem ten filmik .

Po za tym na filmiku chyba jeszcze VDV czyli piechota powietrznodesantowa czy jakoś tak
Husarska Motywacja
Pan_Generał • 2013-06-26, 15:43
W przeciwieństwie do innych artykułów o husarii, ten jest ciekawy i nie ma w nim typowego patosu.

Na początek tego wpisu pytanie-zagadka. Wyobraź sobie drogi Czytelniku wysportowanego, postawnego mężczyznę uzbrojonego w najnowocześniejszy sprzęt z karabinem w ręku? Czy to wystarczy, żeby powiedzieć o nim, że jest przykładowo operatorem elitarnej jednostki GROM? Dlaczego zwykły, przeciętny człowiek „z ulicy” nigdy nie zostanie operatorem GROM-u? Czego jeszcze brakuje, oprócz znakomitej broni, oporządzenia oraz żelaznej kondycji? Odpowiedź znajdź sam w tym artykule!

Wróćmy teraz do meritum tego artykułu. Dlaczego husarze narażali swoje życie, zaciągając się ochotniczo pod sztandary wojsk Rzeczypospolitej? Oceniając z dzisiejszej perspektywy odpowiedź większości z nas będzie brzmiała – dla pieniędzy. Jest to odpowiedź błędna. Pieniądze nie są najistotniejszym motywatorem, który kształtuje walory bojowe i morale najlepszych jednostek wojskowych świata. Dotyczy to dzisiaj np. jednostek specjalnych, gdzie operatorzy nie są wyjątkowo wynagradzani za pełną niebezpieczeństw służbę. Jeżeli przeanalizujemy wypowiedzi żołnierzy okaże się, że jednym z najważniejszych czynników jest przynależność do nielicznej, wyselekcjonowanej, elitarnej grupy najlepszych z najlepszych, owianej sławą oraz legendą, możliwość ciągłego rozwoju swoich umiejętności oraz praktycznego sprawdzenia się w boju, uczestniczenia w akcjach, których może doświadczyć zaledwie garstka ludzi na świecie. Cześć z nich odpowiada, że dla adrenaliny. Niekwestionowanym motywatorem jest również chęć służenia swojej ojczyźnie. Trzeba pamiętać, że w skład najlepszych jednostek specjalnych świata wchodzą tylko i wyłącznie ochotnicy – nikt nie zmusza do służby w elicie…


Husarz

Wiele podobieństw znajdziemy w motywacjach członków ówcześnie elitarnej formacji wojska Rzeczypospolitej – husarii. Opierając się na badaniach Radosława Sikory, wybitnego badacza tej formacji, można stwierdzić, że husarze musieli wręcz dopłacać do tego, żeby móc służyć w tej formacji… Średnia szlachta, spośród której rekrutowali się towarzysze husarscy, musiała zainwestować niewyobrażalne dla zwykłych śmiertelników sumy, żeby zakupić konia, zbroję i całe oporządzenie. Jeżeli mielibyśmy porównywać w przybliżeniu koszt wyposażenia gotowego do boju husarza wyniósłby on dzisiaj tyle co zakup wysokiej klasy samochodu. W trakcie służby wielokrotnie się zdarzało, że husarz tracił w bitwie swój największy skarb i najlepszego przyjaciela – konia. Podobnie jak psujący się po jakimś czasie samochód, do którego ciągle dokładamy, tak husarz musiał przez cały czas służby dopłacać do interesu jakim była służba w husarii. Jeżeli okazywało się, że husarzowi zabrakło środków na kupno nowego konia czy też elementu uzbrojenia, musiał on niestety odejść ze służby. Żołd w znikomym procencie rekompensował te inwestycje, a zmorą dla polskich żołnierzy tamtego czasu było niewywiązywanie się z zobowiązań przez polskie państwo, któro permanentnie spóźniało się z wypłatą żołdu swoim żołnierzom lub w ogóle go nie wypłacało…

Jeżeli nie dla pieniędzy to za co walczyli i ginęli husarze? Żeby odpowiedzieć na to pytanie musimy wyjść od tego kim byli i jak się wychowywali kandydaci na towarzyszy husarskich. Jak pisałem wyżej husarz już przed wstąpieniem do służby w elicie musiał być bogaty i pochodzić z bogatej rodziny – rekrutującej się przynajmniej ze szlachty średniej. Taki status pozwalał mu na służbę w elicie. Wychowanie w rodzinach szlacheckich kładło nacisk na pomnażanie sławy własnej, swojej rodziny oraz rodu. Wzorowano się na postawach swoich przodków, których dokonania były inspiracją i motywowały do przysporzenia rodzinie jeszcze większej sławy oraz majątku. Jedną z form wyróżnienia się były sukcesy na polach bitew. Sława i poważanie jakie mogli zdobyć w boju husarze były bardzo dużym motywatorem dla służby w tej formacji. Kolejnym ważnym rytem szlacheckiego wychowania było poczucie wolności, które zapewnić szlachcicowi mogła tylko Rzeczpospolita. Wolność oraz patriotyzm były w rozumieniu husarza pojęciami wzajemnie się przenikającymi i oznaczały w zasadzie to samo. Szlachcic był dumny z tego, że jest wolnym człowiekiem, a jednocześnie gardził chłopami, mieszczanami oraz szlachtą w innych państwach, która według niego gięła karki przed własnymi władcami. Husarz wychowany w poczuciu wyższości był bardzo pewny siebie. Jego pewność siebie graniczyła z pychą i całkowitym brakiem pokory wobec jakiegokolwiek przeciwnika.


Co czuł pikinier na widok szarżującej na niego husarii?

Husarze podobnie jak cała szlachta cechowała się wpajanym od dzieciństwa tzw. „poczuciem honoru”. Wysokie poczucie honoru nie pozwalało husarzowi na okazywanie strachu. Taka postawa przekładała się konkretnie na postawę na polu bitwy. Nie oznaczało to oczywiście, że byli oni robotami, którzy na polu bitwy niczego się nie bali i ślepo wykonywali rozkazy. Strach był ich wiernym towarzyszem, ale jego okazywanie było uważane za słabość i husarz otwarcie mówiący, że się boi zostałby uznany za tchórza-straciłby honor i poważanie wśród swoich towarzyszy. W wojsku Rzeczypospolitej istniała nawet instytucja „towarzyszy rząd czyniących”, których zadaniem było zabijanie każdego, kto próbowałaby w czasie szarży wystąpić z szyku i uciec. Takie rozwiązania stosowano również w chorągwiach husarskich.

Służąc w armii, do której nikt szlachcica nie przymuszał walczył on za swoją rodzinę i majątek, ale również o własne przywileje społeczno-polityczne. Państwo, za które ryzykował życiem było gwarantem jego praw i nie było traktowane przez niego jako byt opresyjny. Polski szlachcic mawiał, że ojczyzna nie w ścianach, nie w granicach, nie w majętnościach, ale w używaniu praw i wolności. Poczucie patriotyzmu wśród szlachty, która tworzyła husarię było bardzo głęboko zakorzenione i żołnierz, któremu przez kilka lat nie wypłacano żołdu mimo tego dalej służył w armii … Gdyby motywował go tylko żołd, już dawno nie byłoby komu bronić Rzeczypospolitej… Podejście polskiej szlachty stało w opozycji do tego jakie motywacje kierowały żołnierzami w innych państw europejskich tamtych czasów. Różnice między polskim żołnierzem, a obcokrajowcem przedstawił poseł wenecki Hieronimo Lippomano: Dzielne jest bez wątpienia ich [tj. polskie] wojsko, bo krajowe a nie cudzoziemskie, bo w niem służy sama szlachta zazwyczaj bez żołdu, która bijąc się nie za pieniądze ale za ojczyznę, za żony, za dzieci, za wolność, w najtrudniejszych razach i przed najliczniejszym nieprzyjacielem nigdy z placu nie pierzcha.


Husarz w trakcie szarży


Kolejnym ważnym motywatorem, który rozpalał wyobraźnie potencjalnych kandydatów do służby w husarii był ogromny prestiż jakim cieszył się towarzysz husarski. W owym czasie husaria była najlepszą formacją polskiego wojska i służba w niej uchodziła za zaszczyt. Husarz cieszył się ogromnym szacunkiem i poważaniem: Usarze zostają w takim poszanowaniu, że sami hetmani, oddając im rozkazy nazywają ich „panowie bracia”.

Husarz stając w polu wiedział, że nie ma sobie równych. Przekonywało go szlacheckie wychowanie oraz legenda jaka otaczała formację. Dlaczego husaria wygrywała na polach bitew? Ich siła kryła się nie w sile mięśni, ale w ogromnej pewności siebie i wysokim morale o czym dobitnie świadczy anegdota przekazana nam przez francuskiego dworzanina Jana III Sobieskiego: Historia Polski obejmuje pewien szczegół, że gdy pewien król pragnął się cofnąć przed nieprzyjacielem, następującym nań z przemagającą siłą, husarze przeszkodzili temu, oświadczywszy wyniośle, że nie ma powodu obawiać się, kiedy jest pod ich osłoną, gdyż [nawet] jeżeliby niebiosa zapaść się miały, toby je podtrzymano na ostrzach kopii.

źródło:
blog.surgepolonia.pl/2013/04/husarska-motywacja/
GROM i JWK
fatherland • 2013-06-07, 21:28
Nasz kochany, najlepszy na świecie GROM oraz Jednostka Wojskowa Komandosów z Lublińca.

Enjoy!
Australijski SAS-R
fatherland • 2013-06-06, 20:16
Wcześniej wstawiałem temat o norweskich jednostkach specjalnych. Tym razem mam dla Was australijski SAS-R. Jest to jednostka specjalna ciesząca się dużym uznaniem.

Po tagach nie znalazłem. Enjoy !
SAS is in the house !
Muzyka: Imagine Dragons - Radioactive
Norweskie siły specjalne
fatherland • 2013-06-05, 22:17
Norweskie siły specjalne. W roli głównej słynna i powszechnie szanowana FSK/HJK. Każdy wie, że Norwegia sama nie wie, co robić z taką ilością hajsu.

Po tagach nie znalazłem. Jak było to wyrzucić. To mój pierwszy temat.