Ostatnio leżę po wszystkim z dziewczyną. Zmęczony jak cholera, ale staram się zebrać siły na powtórkę... Kiedy uznałem, że jestem gotów, mówię do niej seksownym tonem:
- Jeśli masz ochotę, możemy cofnąć trochę taśmę i zrobić replay...
Ona równie seksownie:
- Do którego momentu?
- Do którego zechcesz...
Ona patrzy na mnie, spogląda na godzinę w telefonie, ślicznie się uśmiecha i mówi:
- W takim razie... ubieramy się?
Feel like Casanova.
Druga historia jest z czasów, kiedy dopiero zaczynałem zabawę z dziewczynami, czyli ładnych parę lat temu. Leżę z ówczesną samicą w łóżku (już nie pierwszy raz) i naszła mnie straszna ochota, by namówić ją na oral, czego wtedy jeszcze nie znałem. Kiedy tylko wsunęła mi rękę za pasek, mówię powoli, ważąc każde słowo i stresując się przy tym piekielnie:
- Wiesz Kochanie... Mogłabyś go... delikatnie zwilżyć, bym poczuł się tak, jakby był... Tam gdzie jego miejsce...
Ona, po chwili ciszy, delikatnym tonem, wyciągając rękę zza mojego paska:
- Dziś jego miejsce jest w spodniach.
Feel like slipper.
PS: Wyścig hejtujących gimbusów z przetartą skórą na dłoni, z tekstami typu "Ty widziałeś kobietę! Chyba moją starą"... Za 3... 2... 1...