#kraków
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Stłuczki miały miejsce w Krakowie na ul. Armii Krajowej
To właśnie polaczki. Ja jeżdzę ZAWSZE zgodnie z ograniczeniami i nie mialem jeszcze niebezpiecznej sytuacji, chyba ze zajezdzaly droge chamy w bmw czy cos takiego.
Polaczki nie potrafia jezdzic. Deal wiht it. Sa po prostu za glupi na zrozumienie PRAWA.
Za polaczków chuj Ci w dupę nygusie
Bardzo fajna maskota
Obierasz nim krewetki?
Czekamy aż w komentarzach pojawi się shitstorm autorstwa rozmiłowanych w swoich wojenkach kibiców.
Wchodzę kiedyś do sklepu w warszawie, kilku łysych stoi, biorę coś i chcę płacić a tu koleś który sprzedawał do mnie z tekstem-komu kibicuję. Odparłem, że nikomu to kazał mi wyjść , przeczytać ogłoszenie na drzwiach i wrócić. Myślę już o moim pobycie w szpitalu ale patrzę a na drzwiach ogłoszenie, że Legia coś tam wygrała więc każdy kibic ma 15 % zniżki. Wracam a tu pytanie: 'no i jak, komu Pan kibicuje?'. Stwierdziłem, że dziś mogę Legii i dostałem 15 % rabatu.
Pozdrawiam
Kraków już od bardzo dawna przyciąga rzesze turystów z najdalszych zakątków świata, kusząc fascynującą historią, zabytkami oraz niepowtarzalną atmosferą. W ostatnich latach dołączył także do grona miast, „które nigdy nie zasypiają”, a wszystko to za sprawą niezliczonych barów, klubów i dyskotek. Niemal każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. W związku z tym wielu przyjezdnym pobyt w Krakowie wydaje się być bajką. Jednak jak W większości tego typu historii, także to miasto ma swoje ciemne strony i czarne charaktery.
Piwo kosztujące kilkadziesiąt złotych, kieliszek wódki za 70 złotych oraz specjalne firmowe drinki, których cena rozpoczyna się od co najmniej 400 złotych. To tylko przykładowy cennik kilku krakowskich klubów, z jakimi przyszło się zapoznać wielu turystom odwiedzającym miasto. Niestety, dopiero po tym, kiedy zobaczyli rachunki opiewające na astronomiczne kwoty i zrozumieli, że padli ofiarami precyzyjnie zaplanowanego, aczkolwiek niezbyt wyrafinowanego, oszustwa.
Jeszcze kilka lat temu obywatele Łotwy mieli w Krakowie tylko jeden lokal. Obecnie przejmują kolejne, a każdy z nich działa w bardzo podobny sposób. Proceder ten sprawdzono w Rydze, gdzie pierwotnie działali przedsiębiorcy. Do emigracji zmusiła ich konsekwencja tamtejszych władz, które poprzez drobiazgowe kontrole książeczek pracowniczych oraz koncesji na sprzedaż alkoholu postanowiły wyeliminować nieuczciwych biznesmenów. Policjantom na tyle udało się uprzykrzyć życie właścicielom klubów, że ci zrezygnowali z działalności w Rydze. Problem w tym, że przenieśli się do Krakowa, a tutejsze władze wydają się zupełnie bezradne wobec nieuczciwych praktyk stosowanych przez lokale, należące do Łotyszy.
Scenariusz – powielany w wielu innych europejskich miastach – niemal zawsze jest taki sam. Klub zatrudnia w charakterze niekonwencjonalnych promotorek kilka bardzo urodziwych dziewcząt, pochodzących ze Wschodu. Panie, w parach lub trójkami, spacerują wieczorem po krakowskim rynku, udając turystki szukające dobrej zabawy i miłego towarzystwa. Na swoje ofiary wybierają tylko samotnych obcokrajowców lub tych, którzy znajdują się w niewielkiej grupce. Z takimi panami, zwłaszcza gdy tego wieczora wypili już kilka piw, zdecydowanie łatwiej jest im sobie poradzić. Dziewczyny nie mają większych problemów, by nawiązywać nowe przyjaźnie. Bez skrupułów kokietują i flirtują z niczego nie podejrzewającymi mężczyznami. Po krótkiej rozmowie, zapraszają ich do „przypadkowo” wybranego lokalu, o którym podobno słyszały wiele dobrego od znajomych. Czy kogokolwiek zdziwi fakt, iż tak pracujące „hostessy” przyciągają, do zatrudniającego je klubu, rzesze nowych klientów?
Jednak oszustwo nie kończy się w tym momencie, gdyż jest ono zakrojone na znacznie szerszą skalę. Dziewczyny ani na chwilę nie wychodzą ze swojej roli. Pozwalają kupować sobie kolejne drinki i dbają o to, by panowie pozostali w barze jak najdłużej, zamawiając przy tym jak najwięcej. Uroczy wieczór kończy się dopiero w momencie, gdy przychodzi do płacenia rachunku, a właściwie wtedy, kiedy oszukani turyści orientują się, jakie stawki obowiązują w tym „przypadkowo wybranym” klubie. Oczywiście, w lokalu znajduje się menu, jednak zazwyczaj nie jest ono dobrze widoczne i zostaje udostępnione dopiero wtedy, kiedy oszukany klient podejmuje nierówną batalię o sprawiedliwość. Niektórzy turyści relacjonowali, iż cennik, z jakim zapoznali się podczas otwierania rachunku w barze, drastycznie różnił się od przedstawionego im pod koniec wizyty. Ceny zmieniają się w zależności od lokalu, dnia tygodnia, a nawet kaprysu barmanki. Johnowi z Dublina przedstawiono rachunek opiewający na 1 600 zł, Jamesowi kazano zapłacić 900 zł za dwa drinki, natomiast od Petera i dwójki jego przyjaciół zażądano blisko 6 tys. zł.
Odmowa zapłaty nie wchodzi w grę. Rośli ochroniarze bardzo dobrze wiedzą, w jaki sposób „zmusić do współpracy” ofiarę oszustwa. Jedną z najdelikatniejszych metod jest odeskortowanie klienta do najbliższego bankomatu, gdzie co do grosza odbiorą wszystkie należności. Dzięki dobrej kondycji i determinacji, niektórym turystom udaje się uciec podczas takiego spaceru, jednak na forach internetowych, aż roi się od wpisów osób, które nie miały już tyle szczęścia. – Zostałem oszukany w ten sposób w jednym z krakowskich barów – pisze Simon z Londynu – gdy odmówiłem zapłaty astronomicznej kwoty, ochroniarze zabrali mi kartę kredytową i bili do momentu aż wpisałem kod pin. Podobna sytuacja spotkała Joshuę Throntona z Colorado Springs. – Mój przyjaciel został zaatakowany po tym, jak powiedziano mu, że ma zapłacić za drinki, których nawet nie zamówiliśmy – opowiada Joshua – zabrano mu portfel, skradziono pieniądze i ściągnięto z karty 713 funtów. Następnie był bity po twarzy, dopóki nie potwierdził transakcji.
Mimo, iż wezwanie policji w takim wypadku wydaje się czymś oczywistym, wielu oszukanych nie decyduje się na taki krok. Nie znają języka, obawiają się ogromu formalności, a równie często wstydzą się przyznać, że w tej bardzo nieciekawej sytuacji postawiła ich własna naiwność. Jednak, jak się okazuje, funkcjonariusze policji nie zawsze są w stanie pomóc turystom, którzy nie chcą pogodzić się z utratą znacznej części oszczędności, nawet gdy ci zgłoszą się do nich tuż po wyjściu z klubu.
– W bieżącym roku policjanci odnotowali kilkanaście zgłoszeń o oszustwach dokonanych takim sposobem i dotyczą one kilku lokali w mieście – mówi w rozmowie z Onetem podinspektor Marek Korzonek, rzecznik komendy powiatowej w Krakowie. – Policjanci prowadzą w tej sprawie postępowania o oszustwa, ale dotychczas kończyły się one umorzeniem z powodu braku znamion czynu zabronionego. Aby móc mówić o oszustwie, niezbędne jest spełnienie pewnych kryteriów. Między innymi ofiara musi niekorzystnie rozporządzić swoim mieniem poprzez wprowadzenie jej w błąd lub wykorzystanie jej błędu. Tymczasem w prowadzonych przez nas postępowaniach okazywało się, że klient miał dostęp do menu z cennikiem, a wystawiony mu rachunek zawierał zamawiane przez niego produkty z właściwą im ceną w poszczególnych lokalach. Zatem sprawdzenie cen przed złożeniem zamówienia ustrzegłoby go przed późniejszymi kosztami – tłumaczy podinspektor Korzonek.
W Polsce sprzedaż jakichkolwiek towarów po zawyżonych, a nawet absurdalnie wysokich cenach nie jest zabroniona. Istotnym jest jedynie to, by klient został o nich poinformowany. To właśnie z uzyskaniem informacji o obowiązującym w lokalu cenniku, oszukani turyści mieli największy problem. Niestety, już samo posiadanie przez klub menu, przerzuca odpowiedzialność na klienta. Na nieuczciwe praktyki stosowane przez niektórych z krakowskich przedsiębiorców bardzo szybko zareagowały lokalne hotele oraz informacje turystyczne, które na wszelkie możliwe sposoby starają się ostrzegać przyjezdnych przed oszustami.
Jednak pomysłowość różnego rodzaju naciągaczy zdaje się nie mieć granic. Dwa lata temu media w całej Polsce zainteresowały się fałszywymi taksówkarzami, którzy, wykorzystując pośpiech krakowskich turystów, zmuszali ich do płacenia 90 zł za kilometr. Co kilka miesięcy pojawiają się także informacje o nieuczciwych właścicielach kantorów, próbujących dodatkowo zarobić, podając niewłaściwe kursy walut. Przypadków wykorzystywania naiwności lub niewiedzy przyjezdnych jest znacznie więcej. Oszuści z roku na rok wydają się być coraz bardziej pomysłowi i wyrafinowani, a włodarze Krakowa mają ogromny problem z dotrzymaniem im kroku. Trudno ocenić jak skończy się ten wyścig, jednak pewnym jest, że na zadyszce władz miasta tracą przede wszystkim turyści oraz uczciwi przedsiębiorcy.
źródło: wiadomosci.onet.pl/na-tropie/oszustwo-po-krakowsku/dxxhe
"Jesteś szalona" - śpiewał po ogłoszeniu wyroku Marcin K., jeden ze skazanych kiboli, którzy zakatowali Tomasza C. ps. Człowiek. - Osiem lat za niewinność - komentował wyrok. Sędzia Aleksandra Almert uciszyła mężczyznę. Sąd uznał winę każdego z oskarżonych i skazał ośmiu z nich na kary od 8 do 10 lat pozbawienia wolności. Trzech pozostałych usłyszało kary w zawieszeniu.
Cały czas przed sądem toczy się inny proces Michała G. ps. Guzik i Marcina W. ps. Zibi dwóch innych kiboli, którzy brali udział w ataku na Tomasza C. Tych oskarżonych złapano dopiero po kilku miesiącach, dlatego mają odrębny proces.
Prokuratura dalej ściga pięciu mężczyzn Europejskim Nakazem Aresztowania (ENA).
To podejrzani Krzysztof Ryba, Wojciech Łachtaj, Karol Smoleń, Krystian Tomaszewski i Janusz Flasza.
Żul: Przepraszam, czy...
Ja: Spierdalaj!
Zawsze działa, przynajmniej w Krakowie
To może taki rym:
Hejo hejo dostał pejs siekiero
Sejmik województwa małopolskiego przyjął uchwałę zakazującą używania paliw stałych. -jak napisano na portalu Gość Krakowski.
Podobno do 2020 taki zakaz będzie obowiązywał w całym kraju.
Ludzie, do jasnej cholery, co się dzieje?! Nawet jeśli coś takiego zostanie wprowadzone wszędzie, jakie ogromne koszty to za sobą pociągnie? Tylko kurwa bogacze będą mogli sobie pozwolić na ciepły pokój w zimie?
Aż nie mam siły tego komentować, sprzedajne kurwy jak zwykle robią wszystko żeby utrudnić życie ludziom i zniszczyć ten kraj.
źródła-
krakow.gosc.pl/doc/1791768.Zakaz-palenia-weglem-uchwalony
wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,15014418,Jest_decyzja_o_zakaz...
PS- A wiecie czym można grzać? Gazem ziemnym. Tak, tym samym który importujemy z Rosji.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów