Witam!
Ostatnio pojawiło się kilka wykopów pokazujących jedzenie w polskich szpitalach. Tak się złożyło, że akurat po kilkudniowym pobycie wyszedłem ze szpitale w Niemczech. Zrobiłem tam kilka fotek, więc postaram się trochę wam wszystko przybliżyć.
Dlaczego byłem w szpitalu?
Tydzień temu w niedziele byliśmy z kolegami na boisku pograć w piłkę i w nogę w dwóch miejscach coś mnie ugryzło. Przez pierwsze dwa dni nic sie nie działo, ale poźniej noga zaczeła robić się sina i spuchła. Do szpitala poszedłem w czwartek ok 17.30.
Pierwsze wrażenia.
Odrazu rzucił mi się w oczy brak jakich kolwiek kolejek. Podszedłem do informacji ogólnej, w której miła Pani wskazała mi izbę przyjęć. Na izbie przyjęć rownież brak jakiejkolwiek kolejki. Podszedłem do okienka, opisałem sprawe i dlatego, że był to mój pierwszy raz w niemieckim szpitalu musiałem uzupełnić kilka brakujacych danych. Zajeło to może 3 minuty. Pani w okienku poprosiła abym usiadł i poczekał na lekarza. Nie zdąrzyłem nawet otworzyć gazety w poczekalni i lekarz już był. Wow! W polsce zdąrzył bym pewnie krzyżówke rozwiązać zanim bym się doczekał.
Badanie wstępne.
Pani doktor zaprosiła mnie do małego pomieszczenia, pokazałem noge. Pooglądała, pomacała zrobiła zdjęcie do dokumentacji. Powiedziała że infekcja jest zbyt poważna żeby leczyć ją tabletkami w domu i muszę zostać w szpitalu dopóki sie nie poprawi. Odrazu podłączono mi wenflon i kroplówkę z antybiotykiem, pobrano krew, zrobiono czarnym flamastrem obrys dookoła miejsca zmienionego chorobowo, aby nastepnego dnia było lepiej widać czy są poprawy czy nie. Odwieziono mnie do pokoju na oddziale. Dodatkowo zostałem zaobrączkowany:
Pokój.
Pomieszczenie na moje oko około 17 m2. Trzy łóżka. Wystarczająco przestrzeni do swobodnego poruszania. Przy oknie biurko i krzesełka. Na ścianie telewizor LCD 32". Umywalka z lusterkiem zasłaniana parawanem. Dodatkowo duża szafa podzielona na 3 cześci dla kazdego pacjenta. W każdej z części metalowy schowek zamykany na kluczyk na portfel, telefon itp. Bezpośrednio z pokoju drzwi do małej toalety z sedesem, bidetem, umywalką i lustrem. Jeśli chodzi o prysznice to już w osobnym pomieszczeniu z wejściem z korytarza, bardzo czyste, pachnące, nowe płytki.
Widok pokoju z mojego łóżka:
Obsługa.
Personel w spzitalu jak najbardziej profesjonalny. Wszyscy mili, życzliwi, uśmiechnięci. Nie przeszkadzała nikomu nawet moja słaba znajomość niemieckiego, gdy musieli mi coś kilka razy tłumaczyć zanim zrozumiałem nie denerwowali sie tylko cierpliwie tłuamczyli z uśmiechem na twarzy. Gdy przychodziła jakas osoba z personelu, której jeszcze nie widziałem przedstawiała się z imienia, mówiła, ze jest do dyspozycji itp. Gdy wciskało się przycisk alarmowy to po 30 sekundach juz ktoś był. Średnio co 20-30 min ktoś zaglądał do pokoju i pytał czy podac kawe lub herbate.
Teraz najważniejsze, posiłki.
Jeśli chodzi o jedzenie to każdy jadł to co chciał (no chyba, że miał przepisaną specjalną dietę).
Codziennie dostawało się karty posiłków ( Essenzettel):
Na takiej karcie zaznaczało się, co chce się dostać na śniadanie i kolacje, oraz wybierało się jeden z dostępnych obiadów.
Obiady na cały tydzień były wyszczególnione na takim menu:
Przykładowe śniadanie (bułki, masło, dżem, ananasy w kostce, budyń, kawka):
Przykładowy obiad (jakaś zupa gulaszopodobna z bułką, budyń na deser):
To tylko przykładowe posiłki, mogłem sobie wybrać coś zupełnie innego i gdybym chciał to duzo więcej.
Moje osobiste wnioski, jeśli chorować to tylko w niemczech;D
A mój osobisty wniosek - żyjemy w jakimś pierdolonym kurwa zacofanym Bangladeszu!
Jedziemy do szpitala a tam kolejeczka... mówię i pokazuję co się dzieje - pani w recepcji obojętnie mówi "proszę stanąć w kolejce".
No to stoję, zrobiłem parę plam z krwi w poczekalni bo żaden buc z kolejki nie chciał mnie przepuścić (3 starsze osoby bez widocznych "nagłych przypadków"). Jeden pan nawet mi poradził czymś w stylu "bądź pan mężczyzną - to tylko palec". Starałem się być bardzo opanowany i spokojny więc podziękowałem za pomoc. Pani z recepcji wstała po jakieś papiery dla jednego z petentów i zobaczyła efekt krwotoku z paluszka i z ryjem do mnie "co pan narobił?! czemu pan tego nie zatamował tylko bryzga dookoła?! kto to teraz posprząta?" (była sobota po południu - pewnie sprzątaczka na 1/8 etatu już była w domu).
Nie wytrzymałem - poszła soczysta wiązanka na cały gwizdek. Pani z pretensjami dała mi już bez kolejki jakieś papiery do wypełnienia i powiedziała żebym czekał aż lekarz mnie wpuści do pokoju obok. Znowu poleciały kurwy i cipy więc łaskawie poszła po jakąś chusteczkę bo ja oczywiście nie miałem.
U lekarza już była pełna kulturka i profesjonalne podejście do sprawy.
Mówicie że to tylko odosobniony przypadek że tak traktują pacjenta który buli miesiąc z miesiąc srogą część wypłaty między innymi na tą panią z recepcji?