Taka tam zabawa.
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 14:44
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 22:22
#ludzie
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów.
Niestety sytaucja związana z brakiem reklam nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany Link do Zrzutki
Na razie jest to ostatnia część - bo nie mam już więcej zdjęć. Jak uzbieram więcej to wrzucę.
Linki do poprzednich części:
Part I
Part II
Zacznijmy od tego, że większość samochodów jest tak brudna w środku, że siedzenie wyścielam folią dla wlasnej ochrony, a nie siedzenia. W tamtym tygodniu w jednym samochodzie tak capiło że aż musiałem okna w nim zamknąć jak był w warsztacie. Rozlana kawa czy cola to normalka, ale czasami trafia się takie coś:
Tylne siedzienie też było kompletnie załadowane. Nie wiedziałem że wstrzymywanie oddechu na długi czas będzie wymogiem przy tej pracy. Smutne jest to że takim samochodem jeździ normalnie wyglądająca babka około 40 lat. Aż się boję jak jej mieszkanie wygląda.
Tutaj komuś nie chciało się zaczekać na lawetę lub założyć koła zapasowego. "Ja nie dojade?"
O feldze i oponie nie mówię. Zerwało też przewód hamulcowy i kabel od sensora ABS. Więc zamiast zapłacić tylko za oponę i montowanie... klient musi zapłacić trochę więcej. Lenistwo nie popłaca.
Tutaj trochę smutno:
Starsza osoba. Nie pytałem ale pewnie nie ma pieniędzy i próbuje uratować ten samochód za wszelką cenę. Emerytury i służba zdrowia w Ameryce jest po prostu zjebana. Nawet posiadając dobre ubezpieczenie płacisz tyle... że lepiej nie chorować. Dodatkowo, może nie wszyscy to wiedzą, ale komunikacja (autobusy i pociąg) w USA są na prawdę słabe. Bez samochodu to z domu nie ma po co wychodzić. To nie jak w Polsce gdzie mogłem się przejść do sklepu kupić coś do jedzenia.
Znowu hamulce. Problem polega na tym że jeden klocek się zupełnie starł, i została tylko ta metalowa płyta (nie wiem jak się na to mówi). Oczywiście to robi taki hałas cały czas, że nie da się tego nie usłyszeć. Ale ludzie wszystko ignorują, a potem płaczą że zamiast tylko tarcz i klocków to jeszcze aparaty hamulcowe trzeba wymienić (bo część aparatu też się starła).
Tutaj dla porównania nowy i zużyty klocek jak ktoś nie wie o co chodzi. Tylko że w tym przypadku ta okładzina się zupełnie skoczyła i ten metal co ją trzyma zaczął trzeć. A jak się ten metal wystarczająco zetrze, to wypada z tej "ramki" i aparat hamulcowy trze. A jak aparat potrze wystarczająco długo to tłok wypada i dzieje się coś takiego jak w tym Lexusie z pierwszej części.
O a tutaj ktoś jest mądry i postanowił tarcz nie wymianiać. Nowe klocki powinny wystarczyć, nie?
No tylko że takie coś zupełnie nie hamuje i jeszcze niszczy nowe klocki. A jak ktoś nie wie, to tarcze w tym miejscu gdzie dotyka do nich klocek powinny być gładkie i czyste:
Trochę rdzy jak samochód stoi to nie problem, no ale nie takie coś.
Luźna śruba od dolnego wachacza. Normalnie jest tutaj okrągła dziura, ale że zawieszenie się cały czas rusza, wyrobiła się taka szczelina. Jak by dużą podkładkę dać po obu stronach, i może jeszcze ją przyspawać, to by było cacy.
Albo gość chciał mieć regulowane pochylenie koła i to tak na prawdę było planowane. W każdym razie gość pojechał. Jak się wyrobi na wylot to koło się zawinie pod samochód.
Tutaj nie znam histori. Samochód trafił do warsztatu bo klient chciał żeby wymienić hamulce. Oczywiście tarcza powinna być w jednej części.
Przez tą rdzę ta środkowa część była "utknięta" do piasty (czyli reszty samochodu). Tarcza miała ślady po młotku, więc pewnie ktoś próbował ją wcześniej zdjąc. Mechanik rozgrzał tę środkową część palnikiem i po kilku uderzeniach młotka odpadła. Pewnie w niedalekiej przyszłości będzie trzeba też wymienić to łożysko (bo rozgrzanie go zniszczyło smar). Interesujące jest to że samochód przyjechał w takim stanie a nie widać żadnych zniszczeń.
Tutaj klient przyjechał żeby mu założyć cztery opony. Robota zrobiona, klient zapłacił i pojechał. Dalej ktoś narzeka na wymagane inspekcje w Polsce?
Pamiętam że o ten samochód niezła kłótnia była. Auto miało złą baterię więc przyjechało na lawecie - co jest absurdem samym w sobie. A że kierowca lawety zarobi więcej jeśli musi "wciągnąć" samochód na naczepe, niż jak samochód sam wjedzie, to ten postanowił tak sobie dorobić (tak przynajmniej mi się wydaje). Tylko że hak zaczepił o zły element.
No się nazywa "tie rod" (outter and inner). Nie mogę znaleźć jak to Polsku się nazywa, może ktoś mnie poprawi.
Jest to część która skręca koło. Problem był w tym że zniszczyło to maglownicę (nie pamiętam jak - nie ja pracowałem na tym samochodzie). Klient musiał się dogadać z firmą która holuje i to ta firma zapłaciła za naprawę.
O a tutaj kolejny mądry co ani zapasu nie założy, ani po lawetę nie zadzwoni. Głupie bo zdobycie felgi kosztuje więcej czasu i pieniędzy niż przyjazd lawety, no ale to wolny kraj. Możesz robić co chcesz.
No i na koniec, ja i przyroda:
Zacząłem podnosić samochód i coś się zaczeło na pace ruszać. Czasami ludzie potrafią zapomnieć że z dzieckiem lub psem przyjechali. W tym przypadku były to szkodniki. Jak by to jakaś peta czy inna organizacja zobaczyła to by koniec świata był.
W każdym razie, 2 lata zdjęć się skończyły.
Pozdrawiam!
Linki do poprzednich części:
Part I
Part II
Zacznijmy od tego, że większość samochodów jest tak brudna w środku, że siedzenie wyścielam folią dla wlasnej ochrony, a nie siedzenia. W tamtym tygodniu w jednym samochodzie tak capiło że aż musiałem okna w nim zamknąć jak był w warsztacie. Rozlana kawa czy cola to normalka, ale czasami trafia się takie coś:
Tylne siedzienie też było kompletnie załadowane. Nie wiedziałem że wstrzymywanie oddechu na długi czas będzie wymogiem przy tej pracy. Smutne jest to że takim samochodem jeździ normalnie wyglądająca babka około 40 lat. Aż się boję jak jej mieszkanie wygląda.
Tutaj komuś nie chciało się zaczekać na lawetę lub założyć koła zapasowego. "Ja nie dojade?"
O feldze i oponie nie mówię. Zerwało też przewód hamulcowy i kabel od sensora ABS. Więc zamiast zapłacić tylko za oponę i montowanie... klient musi zapłacić trochę więcej. Lenistwo nie popłaca.
Tutaj trochę smutno:
Starsza osoba. Nie pytałem ale pewnie nie ma pieniędzy i próbuje uratować ten samochód za wszelką cenę. Emerytury i służba zdrowia w Ameryce jest po prostu zjebana. Nawet posiadając dobre ubezpieczenie płacisz tyle... że lepiej nie chorować. Dodatkowo, może nie wszyscy to wiedzą, ale komunikacja (autobusy i pociąg) w USA są na prawdę słabe. Bez samochodu to z domu nie ma po co wychodzić. To nie jak w Polsce gdzie mogłem się przejść do sklepu kupić coś do jedzenia.
Znowu hamulce. Problem polega na tym że jeden klocek się zupełnie starł, i została tylko ta metalowa płyta (nie wiem jak się na to mówi). Oczywiście to robi taki hałas cały czas, że nie da się tego nie usłyszeć. Ale ludzie wszystko ignorują, a potem płaczą że zamiast tylko tarcz i klocków to jeszcze aparaty hamulcowe trzeba wymienić (bo część aparatu też się starła).
Tutaj dla porównania nowy i zużyty klocek jak ktoś nie wie o co chodzi. Tylko że w tym przypadku ta okładzina się zupełnie skoczyła i ten metal co ją trzyma zaczął trzeć. A jak się ten metal wystarczająco zetrze, to wypada z tej "ramki" i aparat hamulcowy trze. A jak aparat potrze wystarczająco długo to tłok wypada i dzieje się coś takiego jak w tym Lexusie z pierwszej części.
O a tutaj ktoś jest mądry i postanowił tarcz nie wymianiać. Nowe klocki powinny wystarczyć, nie?
No tylko że takie coś zupełnie nie hamuje i jeszcze niszczy nowe klocki. A jak ktoś nie wie, to tarcze w tym miejscu gdzie dotyka do nich klocek powinny być gładkie i czyste:
Trochę rdzy jak samochód stoi to nie problem, no ale nie takie coś.
Luźna śruba od dolnego wachacza. Normalnie jest tutaj okrągła dziura, ale że zawieszenie się cały czas rusza, wyrobiła się taka szczelina. Jak by dużą podkładkę dać po obu stronach, i może jeszcze ją przyspawać, to by było cacy.
Albo gość chciał mieć regulowane pochylenie koła i to tak na prawdę było planowane. W każdym razie gość pojechał. Jak się wyrobi na wylot to koło się zawinie pod samochód.
Tutaj nie znam histori. Samochód trafił do warsztatu bo klient chciał żeby wymienić hamulce. Oczywiście tarcza powinna być w jednej części.
Przez tą rdzę ta środkowa część była "utknięta" do piasty (czyli reszty samochodu). Tarcza miała ślady po młotku, więc pewnie ktoś próbował ją wcześniej zdjąc. Mechanik rozgrzał tę środkową część palnikiem i po kilku uderzeniach młotka odpadła. Pewnie w niedalekiej przyszłości będzie trzeba też wymienić to łożysko (bo rozgrzanie go zniszczyło smar). Interesujące jest to że samochód przyjechał w takim stanie a nie widać żadnych zniszczeń.
Tutaj klient przyjechał żeby mu założyć cztery opony. Robota zrobiona, klient zapłacił i pojechał. Dalej ktoś narzeka na wymagane inspekcje w Polsce?
Pamiętam że o ten samochód niezła kłótnia była. Auto miało złą baterię więc przyjechało na lawecie - co jest absurdem samym w sobie. A że kierowca lawety zarobi więcej jeśli musi "wciągnąć" samochód na naczepe, niż jak samochód sam wjedzie, to ten postanowił tak sobie dorobić (tak przynajmniej mi się wydaje). Tylko że hak zaczepił o zły element.
No się nazywa "tie rod" (outter and inner). Nie mogę znaleźć jak to Polsku się nazywa, może ktoś mnie poprawi.
Jest to część która skręca koło. Problem był w tym że zniszczyło to maglownicę (nie pamiętam jak - nie ja pracowałem na tym samochodzie). Klient musiał się dogadać z firmą która holuje i to ta firma zapłaciła za naprawę.
O a tutaj kolejny mądry co ani zapasu nie założy, ani po lawetę nie zadzwoni. Głupie bo zdobycie felgi kosztuje więcej czasu i pieniędzy niż przyjazd lawety, no ale to wolny kraj. Możesz robić co chcesz.
No i na koniec, ja i przyroda:
Zacząłem podnosić samochód i coś się zaczeło na pace ruszać. Czasami ludzie potrafią zapomnieć że z dzieckiem lub psem przyjechali. W tym przypadku były to szkodniki. Jak by to jakaś peta czy inna organizacja zobaczyła to by koniec świata był.
W każdym razie, 2 lata zdjęć się skończyły.
Pozdrawiam!
Skoro się przyjeło to część druga.
Link do pierwszej części: sadistic.pl/bycie-mechanikiem-w-usa-vt486593.htm
"Coś niedawno głośno samochód chodzi, możecie sprawdzić co jest nie tak?"
Jeśli dobrze pamiętam to temu powiedzieliśmy żeby sobie pojechał do takiego meksykańskiego warsztatu w okolicy, to mu wszystko pospawają. My pożądny Amerykański warsztat - tylko wymieniać potrafimy.
Tutaj jakiś Buick. Nie pamiętam jaki, ale dość stary.
Dotykowy ekran CRT (kineskopowy). Nawet tak charakterystycznie buczy. Trochę poszukałem i Buick Reatta z 1989 miał taki sam lub bardzo podobny. Nieźle, że trafiłem na taki który ciągle działa.
Tutaj akurat nasza pomyłka. Jeden z nowych kolesi wymienił hamulce i coś auto hamować za bardzo nie chciało.
Oczywiśnie nie miał pojęcia co jest nie tak. Jeden ze starszych mechaników się zaczął śmiać, to poszedłem zobaczyć co się stało.
Zaniedbane hamulce ciąg dalszy.
Auto pojechało bo klient nie miał pieniędzy. Pewnie ciągle nim jeździ.
Tutaj pan pewnie poczytał o tych olejach co można na nich 30 tysięcy zrobić. Autko mu podziękowało z całego serca.
Coś tak czarno i sucho w środku. Pewnie się dość ciepło zrobiło.
Trytytka i zakrętka od butelki.
Aż jestem zaskoczony że komuś się chciało kombinować. Normalnie to wszystko kleją "daktejpem" czyli taką porządną zbrojoną srebrną taśmą.
Mówiąc o taśmie, tutaj normalna zmiana oleju. Pewnie próbowaliśmy mu sprzedać filtr powietrza.
Oldsmobile Tornado, chyba z 1992.
Strasznie nawymyślane mają te wnętrza. Nawet spoko. W każdym razie ciekawsze niż te starsze Toyoty co wszystko jest zrobione z płaskiego plastiku i 2 pokrętła na śroku. No przynajmniej dopóki działa.
O a tutaj co się stanie jak się długo ignoruje złe łożysko.
Ten Ford stał u nas na parkingu przez 1.5 roku, zanim ktoś się zainteresował i zadzwonił po taki serwis co graty zabiera.
Amerykańska myśl techniczna: napęd na 3 koła
Nawej przejdzie, bo te pickupy mają możliwość przestawienia napędu tak aby tylko na tył był. Nie wiem jak się to po polsku nazywa. Plus że komuś chciało się zatkać dyferencjał.
No i na koniec zwierzątko:
Poszedłem śmieci wyrzucić i coś zaczeło latać po kontenerze. Przestraszył mnie bo dużo skunksów w okolicy jest a z tymi to bym nie chciał mieć spotkania.
Część I
Część III
Link do pierwszej części: sadistic.pl/bycie-mechanikiem-w-usa-vt486593.htm
"Coś niedawno głośno samochód chodzi, możecie sprawdzić co jest nie tak?"
Jeśli dobrze pamiętam to temu powiedzieliśmy żeby sobie pojechał do takiego meksykańskiego warsztatu w okolicy, to mu wszystko pospawają. My pożądny Amerykański warsztat - tylko wymieniać potrafimy.
Tutaj jakiś Buick. Nie pamiętam jaki, ale dość stary.
Dotykowy ekran CRT (kineskopowy). Nawet tak charakterystycznie buczy. Trochę poszukałem i Buick Reatta z 1989 miał taki sam lub bardzo podobny. Nieźle, że trafiłem na taki który ciągle działa.
Tutaj akurat nasza pomyłka. Jeden z nowych kolesi wymienił hamulce i coś auto hamować za bardzo nie chciało.
Oczywiśnie nie miał pojęcia co jest nie tak. Jeden ze starszych mechaników się zaczął śmiać, to poszedłem zobaczyć co się stało.
Zaniedbane hamulce ciąg dalszy.
Auto pojechało bo klient nie miał pieniędzy. Pewnie ciągle nim jeździ.
Tutaj pan pewnie poczytał o tych olejach co można na nich 30 tysięcy zrobić. Autko mu podziękowało z całego serca.
Coś tak czarno i sucho w środku. Pewnie się dość ciepło zrobiło.
Trytytka i zakrętka od butelki.
Aż jestem zaskoczony że komuś się chciało kombinować. Normalnie to wszystko kleją "daktejpem" czyli taką porządną zbrojoną srebrną taśmą.
Mówiąc o taśmie, tutaj normalna zmiana oleju. Pewnie próbowaliśmy mu sprzedać filtr powietrza.
Oldsmobile Tornado, chyba z 1992.
Strasznie nawymyślane mają te wnętrza. Nawet spoko. W każdym razie ciekawsze niż te starsze Toyoty co wszystko jest zrobione z płaskiego plastiku i 2 pokrętła na śroku. No przynajmniej dopóki działa.
O a tutaj co się stanie jak się długo ignoruje złe łożysko.
Ten Ford stał u nas na parkingu przez 1.5 roku, zanim ktoś się zainteresował i zadzwonił po taki serwis co graty zabiera.
Amerykańska myśl techniczna: napęd na 3 koła
Nawej przejdzie, bo te pickupy mają możliwość przestawienia napędu tak aby tylko na tył był. Nie wiem jak się to po polsku nazywa. Plus że komuś chciało się zatkać dyferencjał.
No i na koniec zwierzątko:
Poszedłem śmieci wyrzucić i coś zaczeło latać po kontenerze. Przestraszył mnie bo dużo skunksów w okolicy jest a z tymi to bym nie chciał mieć spotkania.
Część I
Część III
No więc tak się zdarzyło że pracuję jako mechanik w USA. Większość mojej roboty polega na wymienianiu całych elementów, bo tutaj nikt niczego nie naprawia. Silnik stuka czy pali olej? Wymienić. Amortyzator cieknie? Wymienić cały razem ze sprężyną. Alternator przestał ładować? Wymienić. Potem te części są wysyłane do Chin i tam naprawiane, tylko po to żeby trafić spowrotem do USA na półki.
Jest tutaj tak dużo głupich ludzi jak myślałem gdy jeszcze byłem w Polsce. Smutne, ale więcej pieniędzy to się przeniosłem. Nie pomaga też to że nie ma tutaj inspekcji jak w Polsce. Tylko sprawdzają czy samochód nie produkuje za dużo spalin.
Wrzucam tutaj kilka zdjęć z mojej prywatnej kolekcji. Większość to hamulce, bo dziury w silniku to mnie po piątej przestały interesować.
Tutaj jeden pan postanowił sobie "ulepszyć" swojego trucka poprzez założenie takich ładnych śrub na koła. Jakiś czas później coś mu się kierownica zaczęła trząść jak jechał, to przyjechał żeby mu koła wybalansować. Śruby albo były złe, albo za luźne. Oczywiście nie chciał zapłacić za naprawę, tylko założyć nowe śruby i w drogę.
Jak ktoś jest zainteresowany, nie widać tutaj tarczy bo to takie coś:
Audi albo jakieś inne Niemieckie. Pan przyjechał żeby olej zmienić. Za bardzo go nie interesowało że hamulce to też już niedługo by się przydało...
Tutaj dumny pan z Meksyku przyjechał żeby mu zbierzność ustawić, bo właśnie naprawił swojego zardzewiałego szrota. Biedny chyba zapomniał śruby dokręcić.
Pewnie też jeździł tak przez chwilę, bo opona już druty pokazała na krawędzi. No i że opona zupełnie łysa też go nie interesowało.
Tutaj jedna z tych super przebudowanych w Chinach części - kompresor od klimatyzacji. Wsadzony, system naładowany, silnik odpalony, ale coś nie działa. To koleś zostawia samochód włączony i go podnosi żeby zobaczyć ten kompresor z bliska. BOOM!
Twarz cała w tym zielonym oleju (barwnik UV). Prowadzimy go to umywalki. Ten kawałek metalu znaleźliśmy później na parkingu. Przez kolejny miesiąć każdy krzyczał "Fire in the hole" przy pierwszym uruchomieniu gdy kompresor był wymieniony.
Jeden z silników który inny pracownik wymieniał. Samochód się przegrzewał, przepływu nie było nawet bez termostatu i jest przepływ przez chłodnicę, a klient nie chciał zapłacić za rozebranie silnika żeby się do pompy wodnej dobrać. Nowy (używany) silnik wsadzony, klient odjechał zadowolony. Stary silnik został, a że ja ciekawska istota jestem to się do niego dobrałem.
Chevrolet genialny wsadził dodatkowy łańcuch żeby samą pompę wodną napędzać (ta zębatka po lewej). Łańcuch się urwał i jakimś cudem nie zniszczył reszty silnika. A że pompa się nie obraca to się silnik przegrzewa.
Tutaj klient przyjechał bo coś mu hałasuje.
Nie za bardzo wiem jak się to stało.
Tutaj miła starsza pani z Lexusem. Nagle samochód przestał hamować i wjechała komuś w pupę. Nie wie co się stało. Nic nie słyszała. Nie bijcie ale nagrałem w pionie.
Obie przednie tarcze są w dwóch częściach, klocki wyleciały, aparaty hamulcowe wypłuły tłoczki. Tył też dobrze nie wyglądał. Stało się nagle.
Klient nie lubi że jego samochód "pływa" od pasa to pasa. My mówimy że prowadzi się jak łódź.
Ruda szmata.
A że wszyscy na sadolu lubią zwierzątka, bonus:
Jak się przyjmie to mam tego trochę więcej.
Część II
Część III
Jest tutaj tak dużo głupich ludzi jak myślałem gdy jeszcze byłem w Polsce. Smutne, ale więcej pieniędzy to się przeniosłem. Nie pomaga też to że nie ma tutaj inspekcji jak w Polsce. Tylko sprawdzają czy samochód nie produkuje za dużo spalin.
Wrzucam tutaj kilka zdjęć z mojej prywatnej kolekcji. Większość to hamulce, bo dziury w silniku to mnie po piątej przestały interesować.
Tutaj jeden pan postanowił sobie "ulepszyć" swojego trucka poprzez założenie takich ładnych śrub na koła. Jakiś czas później coś mu się kierownica zaczęła trząść jak jechał, to przyjechał żeby mu koła wybalansować. Śruby albo były złe, albo za luźne. Oczywiście nie chciał zapłacić za naprawę, tylko założyć nowe śruby i w drogę.
Jak ktoś jest zainteresowany, nie widać tutaj tarczy bo to takie coś:
Audi albo jakieś inne Niemieckie. Pan przyjechał żeby olej zmienić. Za bardzo go nie interesowało że hamulce to też już niedługo by się przydało...
Tutaj dumny pan z Meksyku przyjechał żeby mu zbierzność ustawić, bo właśnie naprawił swojego zardzewiałego szrota. Biedny chyba zapomniał śruby dokręcić.
Pewnie też jeździł tak przez chwilę, bo opona już druty pokazała na krawędzi. No i że opona zupełnie łysa też go nie interesowało.
Tutaj jedna z tych super przebudowanych w Chinach części - kompresor od klimatyzacji. Wsadzony, system naładowany, silnik odpalony, ale coś nie działa. To koleś zostawia samochód włączony i go podnosi żeby zobaczyć ten kompresor z bliska. BOOM!
Twarz cała w tym zielonym oleju (barwnik UV). Prowadzimy go to umywalki. Ten kawałek metalu znaleźliśmy później na parkingu. Przez kolejny miesiąć każdy krzyczał "Fire in the hole" przy pierwszym uruchomieniu gdy kompresor był wymieniony.
Jeden z silników który inny pracownik wymieniał. Samochód się przegrzewał, przepływu nie było nawet bez termostatu i jest przepływ przez chłodnicę, a klient nie chciał zapłacić za rozebranie silnika żeby się do pompy wodnej dobrać. Nowy (używany) silnik wsadzony, klient odjechał zadowolony. Stary silnik został, a że ja ciekawska istota jestem to się do niego dobrałem.
Chevrolet genialny wsadził dodatkowy łańcuch żeby samą pompę wodną napędzać (ta zębatka po lewej). Łańcuch się urwał i jakimś cudem nie zniszczył reszty silnika. A że pompa się nie obraca to się silnik przegrzewa.
Tutaj klient przyjechał bo coś mu hałasuje.
Nie za bardzo wiem jak się to stało.
Tutaj miła starsza pani z Lexusem. Nagle samochód przestał hamować i wjechała komuś w pupę. Nie wie co się stało. Nic nie słyszała. Nie bijcie ale nagrałem w pionie.
Obie przednie tarcze są w dwóch częściach, klocki wyleciały, aparaty hamulcowe wypłuły tłoczki. Tył też dobrze nie wyglądał. Stało się nagle.
Klient nie lubi że jego samochód "pływa" od pasa to pasa. My mówimy że prowadzi się jak łódź.
Ruda szmata.
A że wszyscy na sadolu lubią zwierzątka, bonus:
Jak się przyjmie to mam tego trochę więcej.
Część II
Część III
Najlepszy komentarz (31 piw)
gabriel0
• 2019-01-08, 0:37
1 Dać podkładki
2 Zablokowac zacisk, by wytarł i 2-gą część tarczy do równa.
3 dokręcić i przyspawać dla pewności
4 zaspawać lub owinąć wkoło zużywając 3 rolki taśmy, nabić propanem
5 skrócić 2 oczka i nawinąć spowrotem
6 obspawać elektrodą do żeliwa
7 to samo
8 wstawić poprzecznie profil 40x40 grubość 2 do śrub wahaczy przewiercić skręcić i przyspawać.
9 odstrzelić
Pozdrawia mechanik z polski.
2 Zablokowac zacisk, by wytarł i 2-gą część tarczy do równa.
3 dokręcić i przyspawać dla pewności
4 zaspawać lub owinąć wkoło zużywając 3 rolki taśmy, nabić propanem
5 skrócić 2 oczka i nawinąć spowrotem
6 obspawać elektrodą do żeliwa
7 to samo
8 wstawić poprzecznie profil 40x40 grubość 2 do śrub wahaczy przewiercić skręcić i przyspawać.
9 odstrzelić
Pozdrawia mechanik z polski.
Idioci i ci zagapieni w kompilacji ze szlabanami itp.
Prośba do "moderacji" o usuwanie komentarzy nie związanych z tematem i obrażających autora nagrania.
Wypadek z 22 grudnia ze Szklarskiej Poręby. Przechodnie wygrali życie, a kierowca się z nim pożegnał. Nadmierna prędkość plus warunki atmosferyczne. Śmiało od 0:26s
Link: gazetawroclawska.pl/wypadek-w-szklarskiej-porebie-auto-wpada-na-chodni...
Link: gazetawroclawska.pl/wypadek-w-szklarskiej-porebie-auto-wpada-na-chodni...
Regulatory można podkręcić, muzyka wprawia w klimat.
Przewróciło się niech leży...
Kolejny z serii, tym razem z nutką ryzyka zaaplikowanego nam przez Pana który nie wie, że siedzi się w koszu, a nie zwisa z niego
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów