18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (7) Soft (4) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie (tylko materiały z opisem) - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 19:34
📌 Konflikt izrealsko-arabski (tylko materiały z opisem) - ostatnia aktualizacja: 2024-07-27, 23:13

#mity

Kilkanaście popularnych mitów na temat Biblii. Obojętnie czy jesteśmy wierzący czy niewierzący, praktycznie każdy z nas powiela te mity i uważa je za prawdziwe informacje opisane w Biblii. Jak się jednak okazuje w Biblii nie ma o tym ani słowa

10 najpopoularniejszych mitów o husarii
p................a • 2017-09-20, 13:30
Całkiem dobry artykuł, wywołujący komentarzowe bóle dupy kuców i anty-kuców jednocześnie, więc wstawiam.

Nie przegrała żadnej bitwy przez 126 lat. Nie używała w boju skrzydeł. A pod Hodowem rozgromiła 40 000 Tatarów. To tylko niektóre z popularnych mitów na temat husarii. Najwyższa pora się z nimi rozprawić!

Husaria to bez dwóch zdań wspaniała formacja. Jej wygląd i przede wszystkim spektakularne osiągnięcia, wprawiały i wciąż wprawiają w podziw. Dzięki temu rycerstwo to przeszło do legendy. Jak to zwykle bywa, każda legenda obrasta mitami.

Dziś, wraz ze wzrostem popularności husarii, do starych mitów dołączają nowe. Przedstawiamy sprostowanie najczęstszych błędów krążących na jej temat.

1. Husaria nie przegrała żadnej bitwy przez 126 lat

To bardzo popularna teza, która wzięła swój początek od Jerzego Teodorczyka i jego artykułu "Bitwa pod Gniewem (22.IX.-29.IX.-1.X.1626). Pierwsza porażka husarii". Tytuł ten podwójnie wprowadza w błąd. Bo ani bitwa pod Gniewem nie była porażką husarii, ani też nie była pierwszą bitwą, w której obecna była husaria, a którą to bitwę przegrano. Przykładowo, już kilka lat wcześniej, pod Cecorą, mimo obecności licznej husarii, wojsko Rzeczypospolitej ustąpiło z pola walki.

2. Husarze nigdy się nie cofali

O, jakże błędny to pogląd! Tym bardziej niebezpieczny, że wielu historyków tak sobie właśnie wyobraża walkę tego rycerstwa. W związku z czym, gdy do takiego odwrotu dochodziło, ogłaszają klęskę kopijników. Tymczasem standardową taktyką husarzy było wielokrotne ponawianie ataków.

Czyli szarża, próba przełamania wroga oraz (jeśli przeciwnik nie spanikował i nie rzucił się do ucieczki) odskok. Po czym, jeśli tylko stwierdzono, że warunki na to pozwalają, atakowała kolejna linia. W tym czasie poprzednicy porządkowali swój szyk, brali nowe kopie i przygotowywali się do walki. Gdy przyszła ich kolej, atakowali ponownie.

W bitwie pod Kłuszynem niektóre roty husarskie szarżowały w ten sposób nawet dziesięć razy. Lecz było to uzasadnione tylko w otwartym polu, czyli wówczas, gdy na drodze do nieprzyjaciela nie stały żadne sztuczne bądź naturalne przeszkody.

Jeśli bowiem pierwsza szarża napotkała na solidne "fortele", za którymi bronił się nieprzyjaciel, a ten ostatni nie spanikował na sam widok szarżujących husarzy, kontynuowanie ataków mijało się z celem. Wówczas szarż nie ponawiano. Nie była to klęska husarzy (co zbyt często jest odczytywane jako ich rozstrzelanie, czy rozbicie), ale stwierdzenie faktu, że w tych warunkach kawaleria nie ma możliwości walki.

3. Husaria nie używała w boju skrzydeł

Ależ używała, o czym pisali sami husarze (Samuel Hutor Szymanowski, Szymon Franciszek Pułaski). Ich słowa potwierdzają bardzo różnorodne przekazy. Mamy rysunki i obrazy z XVII wieku, które ukazują walczących husarzy ze skrzydłami. Mamy opis taktyki ich zastosowania, który świetnie pasuje do tego, co widać na wspomnianych źródłach ikonograficznych.

Mamy zalecenia (i to już z XVI wieku), by opierzenie stosować i to tak dla postrachu nieprzyjaciela, jak i po to, aby z małego pocztu zdał się więtszy. Mamy wszelkie niezbędne świadectwa by uwierzyć, że husarze naprawdę do boju zakładali skrzydła. Zresztą robili to nie tylko oni, gdyż poza Polską również zakładano skrzydła do walki. Znani z tego byli osmańscy deli junacy, a od czasu do czasu przypinali je sobie także Tatarzy.

4. Husarskie skrzydła płoszyły konie swym szelestem

To nie szelest skrzydeł, który trudno było usłyszeć na polu bitwy, lecz ich widok płoszył nie nawykłe do tego rumaki przeciwnika. Konie łatwo wystraszyć, jeśli czegoś nie znają. Oczywiście nie wszystkie reagują tak samo, ale wystarczyło, że kilka koni w szeregu zaczęło się z niego wyłamywać, a cel został osiągnięty - mieszającą się formację wroga łatwiej było pokonać. Dokładnie tak to widział francuski podróżnik Jean François Regnard wizytujący Polskę w 1681 roku:

Służący [pocztowi] tych ludzi poprzedzają chorągiew konno z kopią w ręku; a niezwykłe jest to, że mają za plecami przymocowane skrzydła, zaś gdy jest [w czasie bitwy] okazja, przenikają w szeregi nieprzyjaciela i płoszą [owymi skrzydłami] konie nieprzyjacielskie, które nie są przyzwyczajone do takich widoków i robią miejsce dla swych panów [towarzyszy], którzy posuwają się tuż za nimi.

5. Pod Kłuszynem walczyło 5556 husarzy

Wspomniałem o Kłuszynie. Na temat tej bitwy i jej skutków istnieje całe mnóstwo nieporozumień. Na przykład z uporem maniaka powtarza się, że walczyło w niej aż 5556 husarzy, podczas gdy w rzeczywistości nie mogło ich tam być więcej niż 3080.

Właśnie tyle wynosił etatowy stan 23 chorągwi husarskich, które brały w niej udział. Etatowy nie oznacza jednak stanów rzeczywistych, bo te były jeszcze niższe. Zresztą cała armia polska była mniej liczna niż się podaje. Nie 7000 żołnierzy, lecz nie więcej niż 4000, a najpewniej zaledwie 2700.

6. Husaria odeszła do lamusa w wyniku rozwoju broni palnej

Taka teza dominuje w polskiej historiografii od lat 60. XX w. Teza całkowicie błędna. Najlepszym na to dowodem jest fakt, że noszący zbroje jeźdźcy, czyli kirasjerzy jeszcze w epoce napoleońskiej byli w powszechnym użyciu we wszystkich liczących się państwach Europy. A sama kawaleria z powodzeniem była używana do XX wieku.

Przyczyn upadku husarii było wiele (rozluźnienie dyscypliny, upadek wyszkolenia grupowego i morale husarzy, problemy ekonomiczne towarzyszy husarskich), ale nie ma wśród nich rozwoju broni palnej. [Tu akurat kucowe brednie. Czworoboki nasycone muszkietami i działkami polowymi to przecież nic takiego]

7. Ostatnią bitwą husarii była bitwa pod Kliszowem

Skoro już mowa o Kliszowie, to wielokrotnie spotkałem się z tezą, że ta, stoczona w 1702 roku bitwa była ostatnią, w której brała udział husaria. Jest to oczywiście błąd. Husarze, z lepszym czy gorszym skutkiem, także i po tej batalii wielokrotnie uczestniczyli w różnorakich starciach. Na przykład w czerwcu 1704 roku walczyli pod Chybicami, gdzie polsko-saska armia rozbiła w puch szwedzką.

W tym samym roku, choć w sierpniu, w bitwie pod Kryżborkiem, szarża husarzy hetmana wielkiego litewskiego, księcia Michała Serwacego Korybuta Wiśniowieckiego, jak za dawnych, dobrych czasów, spędziła z pola jedno ze skrzydeł armii szwedzkiej. Choć dodać wypada, że całą bitwę Litwini Wiśniowieckiego przegrali. To tylko dwa ciekawsze przykłady...

Faktem jest, że dokonaniom husarii w XVIII wieku bardzo daleko do tego, co robili ich poprzednicy w poprzednich stuleciach, ale w żadnym wypadku nie można mówić, że bitwa pod Kliszowem zamknęła listę bojowego wykorzystania tego rycerstwa.

8. Husarz to jeździec ciężki, który po upadku z konia nie mógł się podnieść

O dziwo taką opinię wygłoszono już w XVII wieku. Françoise Paulin Dalerac, czyli francuski dworzanin króla Jana III Sobieskiego pisał: Albowiem dosyc iest zabić konia, aby takiego zbroynego Żołnierza zwyciężyć; ktoren pod cięzarem żelaza, ktorym iest przyciśniony, nie mogłby się poddzwignąć.

O ile można się zgodzić z twierdzeniem, że w niektórych przypadkach przyciśnięty koniem i zbroją mniej sprawny fizycznie husarz miałby problem, aby się podnieść, o tyle z całą pewnością nie była to reguła. Wiele źródeł wskazuje, że pozbawieni rumaków husarze pieszo wracali na pozycje wojsk polskich. Zresztą zbroje niejednokrotnie ratowały im wówczas życie, gdyż po upadku na ziemię, chroniły przed stratowaniem.

Zbroja husarza nie jest zbyt ciężka. Waży 12-16 kilogramów. W tak lekkim uzbrojeniu, sprawny mężczyzna może nawet skakać przez przeszkody. Na przykład Wojciech Łochocki, cześnik ziemi dobrzyńskiej, był to mąż takiej siły i chybkości, że w zbroi tak jak do potrzeby [bitwy], konia przeskakiwał. Popisywał się on i w inny sposób Dwiema chłopom kazał sobie ręcznik trzymać, jako mogli najwięcej [najwyżej], przez który on w ostrogach, tak jako na koniu siedział i w pancerzu [kolczudze], bez którego rzadko chodził, przeskoczył.

9. Pod Hodowem 400 husarzy rozbiło 40 000 Tatarów

Prawdą jest, iż była to bitwa stoczona przy tak dramatycznej różnicy sił. Nie jest natomiast prawdą, że owych 400 bohaterów było husarzami. Należeli oni bowiem do dwóch formacji: husarzy i pancernych. Tych drugich było zresztą kilkakrotnie więcej niż husarzy.

Nie jest również prawdą, że Polacy rozbili Tatarów. W rzeczywistości wielogodzinna walka skończyła się tym, że atakujący Tatarzy zrezygnowali z dalszych ataków. Obrońcy nie dali się więc pokonać, ale nie rozbili napastników. Tak więc prawidłowa teza brzmi "pod Hodowem 400 husarzy i pancernych obroniło się przed 40 000 Tatarów". Jest to i tak wybitne osiągnięcie polskiego rycerstwa. Wybitne w skali światowej. Bitwę tę już wkrótce po jej stoczeniu porównywano z Termopilami. Tyle, że w przeciwieństwie do Spartan, którzy ulegli Persom, Polacy się obronili.

10. Husarz i huzar

Huzar to nie husarz! Huzarzy czy huzary, to nie husarze! Niestety dzisiaj te dwa, zupełnie różne rodzaje kawalerii, powszechnie się myli. Husarze (w XVII wieku w Polsce mówiło i pisało się "ussarze"), to noszący zazwyczaj płytowe uzbrojenie ochronne kopijnicy. Huzarzy to jazda lekka, która ani nie posługiwała się kopią, ani nie nosiła zbroi.

Czytaj więcej na on.interia.pl/historia/news-10-najpopularniejszych-mitow-dotyczacych-h...
Ostatnio narzekaliście, że odcinki są za długie. Ten jest krótki. Czy krótki niczym Napoleon? Zapraszam!



Bibliografia:
- Andrew Roberts, Napoleon Wielki, Wydawnictwo Magnum, Warszawa 2015.
- Stanley Ulijaszek, Francis Johnston, Michael Preece, The Cambridge Encyclopedia of Human Growth and Development, Cambridge University Press 1998.
- Andrea Barham, Napoleon Wasn’t Short and St. Patrick Wasn’t Irish: When History Gets It Wrong, Michael O'Mara Books, 2014.
- Claude-Francois de Meneval, Working with Napoleon: Memoirs of Napoleon Bonaparte by His Private Secretary, Enigma Books, Nowy Jork 2011.
- Fran Hawthorne, It's No Tall Tale, Height Matters, [w:] „Fact or Fiction: Science Tackles 58 Popular Myths”, Scientific American, Nowy Jork 2013.
- John Komlos oraz Francesco Cinnirella, European Heights in the Early 18th Century, „Vierteljahrschrift für Sozial-und Wirtschaftsgeschichte“, tom 94, nr 3, 2007.
- Gayle Brewer oraz Charlene Riley, Height, relationship satisfaction, jealousy, and mate retention, „Evolutionary Psychology“, tom 7, nr 3, 2009.
- Nic Fleming, Short man syndrome is not just a tall story, „The Daily Telegraph“, telegraph.co.uk/news/earth/earthnews/3336044/Short-man-syndrome-is-not...
- Mark van Vugt, Does Putin Suffer From the Napoleon Complex?, psychologytoday.com/blog/naturally-selected/201405/does-putin-suffer-t...
- Robert Wilde, Was Napoleon Bonaparte Short?, europeanhistory.about.com/od/bonapartenapoleon/a/napoleonheight.htm
- Ken Jennings, The Debunker: Was Napoleon Short? woot.com/blog/post/the-debunker-was-napoleon-short
O wyjezdzie za lepszym jutrem. Cz. 1
d................1 • 2015-06-27, 21:40
Moj perwszy post wiec wiadomo... Dlaczego dopiero teraz? Poniewaz czara goryczy sie przelala i czas wylac zale na temat opinii wielu rodakow na temat startu w UK. Wiekszosc mysli ze ludzie wyjezdzaja za latwym chlebem a nie raz start to harowka przez pare mies. a pieniedzy nie przynosi Elzbieta z pytaniem czy wystarczy, no i zarabiamy w funtach to i wydajemy w funtach. Do rzeczy....
Na moj pierwszy wyjazd zdecydowalem sie po naleganiu rodzicow, bo znajoma z pracy ma syna co mieszka za granica i kokosy zarabia, i ty jedz, kredyty bysmy splacili. Nie chcialem mialem prace w odlewni zeliwa, ciezka ale za dobre pieniadze. W koncu uleglem byl 2007 rok, wrzesien chyba, wyplata w reke, pyk bilet zabukowany na 7 dni w przod i jazda.Szostego pozostalo sie tylko pozegnac, krata piwa i paru znajomych mialo zakonczyc mily wieczor heh zakonczylo sie w lokalnym barze o 4 rano kiedy znajomi zabrali mnie sztywnego taksowka do domu po torby, przeciez wyjazd za godzine. 40 godzin w autobusie minelo sekspresowo raz obudzilem sie gdzies w polsce ale 15 min przerwa wystarczyla na wypicie trzech mocnych ktore zapewnily sen do odprawy w francji, a pozniej juz anglia londyn no i miejsce docelowe z ktorego mialem dostac sie lokalnymi liniami do Market Drayton. Mysle ok jezyka troche znam dam rade a tu niespodzianka, jestktos kto jedzie do tego samego miejsca co ja, no ale przez sen to sie znim zapoznac nie moglem. Dobra wpadamy na przystanek a tu same numerki, czekamy na perwszego busa wsiadamy lamanym ang. tlumaczymy gdzie chcemy dojechac ale akcent kierowcy brzmi jak tajski wiec kupujemy dwa bilety do nikad siadamy a w miedzyczasie zagadujemy starsza angielke ktora z cierpliwoscia tlumaczy gdzie co i jak....No i w tym momencie wkracza nasz rodak ( na oko 45 lat, kamizelka odblaskowa buty ochronne ), ja wam pomoge mowi ja tutejszy, heh seplenil faktycznie jak angol ale to z nadmiaru alko raczej, ale ok jak niema problemu to czemu nie. Szkoda tylko ze z jego tlumaczenia wynikalo ze mamy nocleg i dojazd na miejsce ale babcia wyglodala jakby gadala ze swirem no a my co nieco rozumielismy wiec zlalismy goscia tym bardziej ze byl czas wysiadki. Pozdrowilismy starsza pania a pan dostal frajera na odchodne. W koncu udalo sie jestesmy dom okej tzw big brother z paronastoma lokatorami. Wieczor mijal szybko przy dzwieku polskiej i ruskiej wodki czesc wyruszyla na dyskoteke czesc pozostala przy klinie, w tym ja. Sielanke przerywa telefon ze jest dym z angolami w sumie znalem tylko 2 os. tak naprawde ale na haslo biegniemy wszyscy. Na miejscu angol z piana na gebie i jego mafia ogorka i kasztanka szarpia sie z naszymi, dobiegamy akcja reakcja trawa chwile az podjezdzaja radiowozy, wszyscy uciekaja ja tez chcialem ale mur okazal sie za wysoki a ja za niski , efekt chodnik uderzyl mnie w plecy:). Tu sie zaczyna problem jak wytlumaczyc ze ja dopiero co przyjechalem i nie wiem nawet w ktora strone do je***ego big brothera, na szczescie cos tam zrozumieli i po podpisaniu papierow puscili, chyba uznali ze upadek i podroz spowrotem bedzie wystarczajaca kara:) . Droga zajela mi jakies dwie godziny na szczescie znalazlem monopolowy wiec po powrocie padlem na materac.
Ranek obudzil mnie kacem i niesamowitym bolem plecow ale nie spowodowanym tylko upadkiem ale takze pogryzieniem przez te pieprzone jeban*e tzw pluskwy ktore pozostawiaja za soba guzy wielkosci mandarynek, ale to dopiero poczatek.Wiadomosci na dole zajechaly mnie. Zaden z domownikow nie mial pracy malo tego, uciekli od ciapaka ktory przeja ich wyplaty nabral na nich tel. a oni uciekli za cashback'i i przyjechali tutaj jakies 2 tyg wczesniej i nawet nie wiedza gdzie szukac pracy. To jeszcze nie koniec za miesiac gdy zapasy funciakow stopnialy mialo sie okazac ze do naszych drzwi ma zapukac anglik w podeszlym wieku z dowodem aukcyjnym zakupu budynku...... Koniec cz.1
Znalazłem kilka ciekawych mitów o tej obrzydliwej orientacji.

MIT 1: Homoseksualizm został wykreślony z listy zaburzeń, więc nie jest chorobą.
MIT 2: Człowiek rodzi się homoseksualistą.
MIT 3: Homoseksualizm jest nieuleczalny.
MIT 4: Osób o skłonnościach homoseksualnych jest ok. 10%.
MIT 5: Homoseksualizm i związki homoseksualne są tak samo zgodne z biologią jak
heteroseksualizm i związki heteroseksualne.
MIT 6: Praktyki homoseksualne są nieszkodliwe dla zdrowia fizycznego.
MIT 7: Homoseksualiści nie doświadczają wyższego poziomu zaburzeń psychologicznych niż
heteroseksualiści.
MIT 8: Związki homoseksualne są tak samo trwałe jak związki heteroseksualne.
MIT 9: Homoseksualiści nie dopuszczają się częściej pedofilii niż heteroseksualiści.
MIT 10: Nie jest niczym złym, gdy dziecko jest wychowywane przez homoseksualną parę.
MIT 11: Geje i lesbijki są dyskryminowani prawnie.
MIT 12: Akty homoseksualne nie są grzechem, ponieważ są akceptowane przez niektóre
wspólnoty chrześcijańskie.
MIT 13: Kościół Rzymsko - katolicki potępia osoby homoseksualne.
Najlepszy komentarz (48 piw)
santaxl • 2014-06-30, 3:44
męska dupa służy do srania i tyle w temacie