18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia (6) Soft Dodaj Obrazki Dowcipy Popularne Losowe Forum Szukaj Ranking
Wesprzyj nas Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 22:27
📌 Konflikt izrealsko-arabski Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 3:27

#nastolatki

Spedolnych dwóch pasażerów i dwie shipsterzone dupodajki kończą we właściwy sposób. Bardzo satysfakcjonujące nagranie.

Najlepszy komentarz (272 piw)
WeedLover • 2017-06-19, 14:06
hellbwoi, dobra, wracaj do sypialni bo Twój chłopak pewnie już tęskni

ps. Prowadzisz auto? Skup się na jeździe. Jesteś pasażerem? Nie przeszkadzaj kierowcy.

Zrzutka na serwery i rozwój serwisu

Witaj użytkowniku sadistic.pl,

Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.

Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).

Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę
 już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Nastolatki podpaliły jeża
R................i • 2017-06-14, 9:47
Tymczasem w Środzie Śląskiej tak się bawią głupie cipy.



[ Komentarz dodany przez: Angel: 2017-06-14, 13:20 ]
Materiały przedstawiające znęcanie się nad zwierzętami nie są pożądane na stronie sadistic.pl jednak biorąc pod uwagę iż sprawczyniami są polki i ich tożsamość została już ujawniona na innych stronach materiał ten zostawiam KU PRZESTRODZE dla innych.

Zamieszczanie danych osobowych osób trzecich, niepublicznych, w tym również wklejanie linków do ich profilów na portalach społecznościowych będzie karane blokadą konta na miesiąc (W5) albo całkowitą

sadistic.pl/nowy-taryfikator-ostrzezen-vt204171.htm
sadistic.pl/regulamin.htm .

[ Komentarz dodany przez: Angel: 2017-06-14, 13:48 ]
manson__ napisał/a:

"Ekostraż" [tak się zwą] już im się dobiera do dup - echo24.tv/artykul/zatrzymano-nastolatki-ktore-podpalily-jeza-3642

Najlepszy komentarz (157 piw)
BrianGriffin • 2017-06-14, 13:33
Cytat:

Zamieszczanie danych osobowych osób trzecich, niepublicznych, w tym również wklejanie linków do ich profilów na portalach społecznościowych będzie karane blokadą konta na miesiąc (W5) albo całkowitą



Od tego chyba jest internet, żeby dane i mordy takich suk wszyscy znali. Kwejki jebane robicie.
"Kolejny fake news, czyli nieprawdziwa wiadomość, wyprodukowany przez rosyjskie media miał wzbudzić nienawiść Ukraińców wobec Polaków. Rosyjska propaganda przedstawiła pobicie polskiej nastolatki w Gdańsku jako atak na… Ukrainkę.

O bulwersującym zdarzeniu w Gdańsku jest głośno od kilku dni – w miniony czwartek przed gimnazjum na gdańskim Chełmie pobita została 14-letnia uczennica. Napastniczkami były jej koleżanki.

Jednak w poniedziałek na rosyjskim portalu Federal Press został umieszczony materiał, który opatrzono tytułem: „Polskie uczennice publicznie pobiły i poniżyły 14-letnią Ukrainkę”. Kolejne tytuły, które we wtorek pojawiły się w rosyjskich mediach, podgrzewały ksenofobiczne nastroje: „W polskiej szkole tłum nastolatków okrutnie pobił Ukrainkę: »masz, banderowska k...!«”. Do części materiałów był dołączony pochodzący z Facebooka film, który pokazuje zdarzenie, ale opatrzone fałszywym komentarzem, sugerującym ukraińskie pochodzenie ofiary.

Historię o „pobitej Ukraince” podchwyciły inne media rosyjskie (w tym portal jednej z dużych rosyjskich telewizji REN TV) oraz portale prorosyjskich separatystów na Donbasie. W fake news uwierzyły niektóre media ukraińskie, w tym portal ZIK i 112 Ukraina.

Na publikację w ukraińskich mediach zareagowała Marta Kowal – Ukrainka, prof. Uniwersytetu Gdańskiego, która napisała na Facebooku: „W materiale ZIK u prawdzie odpowiada tylko jedno: nastoletnie dziewczyny pobiły koleżankę. Niestety, to jeden z wielu przykładów agresji wśród nastolatków. Ofiara rzekomo znieważyła mamę jednej z napastniczek. […] Wypadek smutny i straszny, ale ofiara pobicia nie jest Ukrainką! To polska uczennica […] Napastniczki zostały zatrzymane przez policję (były to trzy dziewczyny, a nie tłum) i wczoraj stanęły przed sądem ds. nieletnich”. Na koniec Marta Kowal poprosiła swoich pracujących w mediach przyjaciół z Ukrainy o przekazywanie dalej tej informacji i prostowanie rosyjskich fejków.

Akcja odniosła skutek i już we wtorek wieczorem materiały o rosyjskiej dezinformacji zamieściły ukraińskie media, w tym agencja informacyjna Unian.

Sytuacji przyjrzał się ukraiński dziennikarz Denis Kazanskij. Zauważył on we wpisie na swoim blogu autorskim, że napięcia w stosunkach polsko ukraińskich są na rękę Rosji. Dlatego nic dziwnego, że podobne nieprawdziwe wiadomości publikują portale rosyjskie czy separatystyczne. „Każdą informację, która pochodzi z takich źródeł, trzeba wielokrotnie sprawdzać. A jeszcze lepiej w ogóle ich nie rozpowszechniać” – napisał.

Rosyjskie media niejednokrotnie produkowały fałszywe newsy dotyczące Ukraińców, mające wzbudzić emocje odbiorców. Najbardziej znane produkty kremlowskiej propagandy to historia o trzyletnim rosyjskim chłopczyku, rzekomo ukrzyżowanym przez Ukraińców w mieście Słowiańsk na Donbasie czy informacja o 13-letniej dziewczynce, córce przesiedleńców z Rosji rzekomo zgwałconej w Niemczech przez uchodźców. Rosyjska kampania propagandowa doprowadziła wówczas do demonstracji w Berlinie".

Źródło: facebook.com/studiowschod/
Wypadek w Augustowie
Black Point • 2016-07-09, 13:49
Straszny wypadek na torze gokartowym. Nastolatka w ciężkim stanie

Cytat:

Włosy 17-latki ścigającej się na gokartach w Augustowie wkręciły się w jedno z kół pojazdu. Dziewczyna trafiła do szpitala w ciężkim stanie.

Do wypadku doszło w piątek wieczorem. Nastolatka jechała bez kasku. Straciła włosy, które zostały wyrwane razem ze skórą głowy.

Dziewczyna została przewieziona do szpitala w Warszawie.

Policja odnalazła pracownika, który wypożyczał gokarty. Okazało się , ze był pod wpływem alkoholu. Ale na razie nie wiadomo, czy był pijany w trakcie pracy czy pił alkohol dopiero po pracy.



Poczuła wiatr we włosach, łysa pała.
Najlepszy komentarz (26 piw)
p................2 • 2016-07-09, 14:07
Pewnie korwinistka - nikt jej nie nakaże zakładać kasku bo łamią jej wolność.
półmetek
WebPasti • 2016-04-28, 22:51
PÓŁMETEK :

Kasia już w środę pisze do Joli
"chodźmy gdzieś w piątek się napierdolić".

I bez domysłów przedstawię to jaśniej
sprawa to dziwna, bo lat ma szesnaście.

Nie wie czym słońce jest lub planety,
lecz skąd ma wziąć metę, to wie niestety.

Nie wie czym świetlne w ogóle są lata,
lecz z wielką precyzją skręci Ci bata.

Z matmy w dzienniku z ledwością jest dwója,
lecz pięknie ci gumkę założy na chuja.

Wie jak się jebać, nie tylko w teorii.
Czas by przejść do części dalszej historii.

Nie chcąc wydawać rodziców swych setek,
musiało być tanio ,więc padło na metek.

Kasia i jola półmetkiem już żyją.
Ważne,że sobie wieczorem wypiją.

Będą tańczyły do świtu bladego,
może pżeliżą się z ładnym kolegą.

Może zachwycą go świetną bajerom?
Lecz co to? Kurwa,jest ósma dopiero.

Historia-Gość ciągnie zjebane wywody.
Na drugiej ma Jola sprawdzian z przyrody.

Gdzie płynie Wisła i gdzie jest Niagara ?
Zjebała,więc sobie na przerwie zajara.

Z wf-u ominie dziewczynę nagana,
bo ona jest przecież niedysponowana.

Mała dygresja- przesrane , bez lipy
gdyż jej aż od września krew leje się z cipy .

Tak na to wygląda, że to nie jest ściema
bo żadna na wf stroju nigdy nie ma.

Wszak oto natura szykuje im zgubę:
nie ćwiczą ,wciąż jedzą,więc są świnie grube.

Na lekcję języka przyszedł w końcu czas
i take everywhere but not in my ass.

I po co na lekcji słuchanie , gadanie?
Do życia wystarczy im to jedno zdanie .

Ostatni niemiecki, ich nicht verstehen.
Niech skończy się w końcu i zu chałpe gehen.

Już czują laseczki podrygi w miednicy!
Jest jasna umowa: punkt siódma w strażnicy.

Drżą tak podniecone, o rety!o rety!
Jest krótka spódniczka i kilo tapety.

I jeszcze przed wyjściem doprawi się machem.
Szpileczki na nóżki,a flaszka pod pachę.

Na wejściu dwóm starszym "cześć" mówi kolegom.
Jest masa ,są mięśnie i nic oprócz tego.

Gdy jola przy stole wygodnie usiadła,
przypomniała sobie,że dziś nic nie jadła/

Lecz jest już za późno na żale i troski ,
bo wódkę polewa kolega jej boski.

Z takim to pokaże się każda na mieście ,
koszulka sto złotych spodnie złotych dwieście .

Te spodnie obcisłe są,jak damskie rajtki.
Jola z podniecenia już mokre ma majtki.

Powoli już nie wie co wokół się dzieje,
bo kielon już siódmy do buźki swej leje.

I wpadła w objęcia alkoholu macek,
a ten co polewał na imię miał Jacek.

Jola nie wiedziała za jaką przyczyną,
wnet z jackiem zaczęła wymieniać się śliną.

Sytuacja to chyba nie była zbyt słodka,
bo językiem lizał jej przełyk od środka.

I chociaż dla niego to było dość spoko,
to dla niej on język wciskał zbyt głęboko.

Na parkiet wejść nie zdążyła niestety
bo Jacek już ciągnie ją do toalety .

Wnet wpadło do głowy co mówiła mama,
acz by się opierać zbyt była pijana .

Jednak miast wyrywać się z takiej opresji,
to jola się stara wyglądać wciąż seksi.

I już odlatuje, i boli ją głowa,
a ona udaje że się jej podoba.

I chyba czarodziej zaklęciem to sprawił
nawet nie wie kiedy , już chujem się dławi.

A Jacek zamiarów swych nie chce przerywać ,
jak dobrze że jola nie miała czym rzygać.

Tak jolę obraca, korzysta z tej chwili.
Do zabaw tych w kiblu dołączył się Filip.

I woła swych kumpli,od tak bez kozery.
Chuj jeden był w Joli,a teraz są cztery.

Było ich tak wielu i nikt nie zaprzeczy,
że w dupie być kutas musiał siłą rzeczy.

Dla Joli zdarzenie to nowością było,
więc chyba domyślasz się jak się skończyło.

Lecz jebać cenzurę-jak poczuła bolca
to w zwykłym odruchu postawiła stolca.

Jak koleś to poczuł to zalał się.Gniewem.
A jak się nazywał ,już sam kurwa nie wiem.

Był też zbyt pijany,by wylać swe żale,
więc bez słowa skargi powrócił na sale.

I jaki dla joli to musiał być pech.
Jeden sobie poszedł,a zostało trzech.

Każdemu z nich sflaczał stojący wciąż wacek.
Odeszli z niesmakiem.Tak, nawet ten Jacek.

Joleczkę już boli i brzuszek i flaki.
Powoli opuszcza to miejsce jebaki.

Już wie bardzo dobrze,jak ma przejebane.
Choć je powstrzymuje,to łzy lecą same.

Ze wstydu już chyba zabije się, zginie.
Bluzka rozerwana , tapeta jej płynie,

a włosy ,te fale ,złociste ,misterne ?
Zostało na głowie chujwieco ,mizerne.

Czas o tym zapomnieć zdarzyło się , bywa.
Wypiła pół flachy ,film się jej urywa.

Zjebała nieziemsko,że ojapierdole.
Zdążyła się jeszcze ułożyć na stole.

I z myślą ,że małym życiowym jest zerem,
spać poszła z tragicznym wręcz helikopterem.

Na koniec - ten wierszyk miej w dupie głęboko
i idź się najebać. Półmetki są spoko.
Najlepszy komentarz (44 piw)
gustav665 • 2016-04-28, 22:58
pewnie jesteś jednym z tych 30 latków co wciąż wierzą, że zostaną raperami
Witajcie Sadole, dzisiaj coś na poważnie.

Przeglądając poranną prasę natrafiłem na ten artykuł. Jest dość długi, ale na prawdę warty uwagi. Autor artykułu wskazuję na problematykę wychowania dzisiejszej młodzieży, politykę sukcesu i zagrożenia płynące bezstresowego wychowania. Szczególnie ciekawe są historie dot. dzisiejszych zjazdów ZHP. Poważnie przeczytajcie to, bo Sadol to nie tylko imigranci, krew i egzekucje w Brazylii.

Generalnie przerażające jest to, że sam u siebie zauważyłem pewne oznaki tego typu prania mózgu już od czasów podstawówki, a były to lata 90. Na szczęście życie w pewnym stopniu "naprostowało mnie"

źródło: podałbym, ale mam za mało komentarzy

    Żyją w tyranii optymizmu, przekonane, że mogą wszystko, że mają równe szanse, że wystarczy chcieć, by mieć. A nie potrafią poradzić sobie nawet z komarem, a co dopiero z krytyką czy wzięciem odpowiedzialności za innych.

    "Witam, czy wasze dzieci były na obozie harcerskim? Wszystko OK, tylko przerażają mnie te namioty w środku lasu. A co w sytuacji, jak jest burza?” – pyta Beata na internetowym forum pod hasłem „Obóz harcerski”. „Namioty namiotami. Moje dziecko zraziło się w zeszłym roku brakiem higieny. Syf, brud, kąpiele sporadyczne, wróciła totalnie brudna” – odpowiada jej Zofia. Tę bezradność rodziców i dzieci potęgują obecne przepisy. Rok temu sanepid chciał zamknąć obóz harcerski koło Ustki, bo nie było tam elektryczności. Dwa lata temu w Bieszczadach kazano organizatorom obozu survivalowego pociągnąć rurami wodę z ujęcia oddalonego o trzy kilometry. W sumie trudno się więc dziwić, że w styczniu tego roku wychowawca zimowiska koło Karpacza zorganizował zamiast ogniska „świecznisko” w świetlicy, bo na zewnątrz było minus 10 stopni i dzieciaki poskarżyły się rodzicom, że nie chcą marznąć, a ci zagrozili opiekunowi interwencją w kuratorium, jeśli nie odwoła „niebezpiecznej zabawy”.

    – Jak zaczynałem przygodę z harcerstwem, wiele lat temu, obozy przygotowywaliśmy od zera. W las pierwsi jechali najbardziej sprawni i silni harcerze, cięli siekierkami drzewa, kopali latryny, myli się w górskim lodowatym strumieniu. Cały obóz budowaliśmy własnymi rękoma. Nikt się nie zastanawiał, czy jajka na jajecznicę zostały wyparzone w „wydzielonym, oznakowanym stanowisku wyparzania jaj”. Dzisiaj nie wolno dać młodemu siekiery, bo jest narzędziem niebezpiecznym, witki nie można uciąć, bo drewno się kupuje w nadleśnictwie. Zamiast dziury w ziemi są wypożyczane toi toie, a każdy garnek czy półka w magazynie muszą być sprawdzone przez armie kontrolerów z sanepidu, gmin i przeróżnych straży. Obozy stawiają profesjonalne firmy, a dzieciaki przyjeżdżają na gotowe, zamiast plecaków mają walizki na kółkach, repelenty i kremy do opalania – opowiada były już harcmistrz z podwarszawskiej miejscowości. Woli pozostać anonimowy, bo dorabia, choć tylko okazjonalnie i nieharcersko, na letnich obozach dla młodzieży.

    – Przyjeżdżają takie potworki przekonane o swojej wyjątkowości, mądrości i zaradności, a wrzeszczą w panice, jak zobaczą osę czy komara. Na byle uwagę wychowawcy od razu dzwonią do mam i tatusiów ze skargą, a ci z pretensjami do nas. Cholera mnie bierze, ale cóż poradzić, klient nasz pan. No to robię im ognisko w pokoju na ekranach ich tabletów, bo dym z płonących szczap gryzłby ich w oczy – tłumaczy.

    Z łezką w oku czyta dziś w necie wspomnienia ludzi z jego pokolenia, jak w latach 80. wcinali jagody bez strachu, że chory lis je obsikał. Teraz jest psychoza, więc na wszelki wypadek dzieci do lasu nie wysyła się w ogóle, dlatego przerażają je pająki, komary czy osy, a z grzybów znają tylko pieczarki. Z rozrzewnieniem przypomina sobie, jak ganiał w krótkim rękawku w deszcz, przeziębił się i babcia dała mu miód ze spirytusem, cytryną i czosnkiem, i nikt nie oskarżył babci o rozpijanie młodzieży, a on wstał następnego dnia zdrów jak ryba. Dziś na lekki ból gardła dzieciaki dostają antybiotyki, a po złamaniu palca zwolnienie na cały rok z WF. Nikt mu nie pomagał odrabiać lekcji, bo musiał się uczyć sam, a za błędy ortograficzne ojciec go po kilku ostrzeżeniach w końcu sprał, bo tłumaczenie nieuctwa dysgrafią nie było wtedy tak postępowe jak dziś. Gdy z kumplami poszli nad jezioro, nie było ratowników, społecznych kampanii ostrzegających przez skakaniem na główkę i jakoś ani on, ani żaden z jego znajomych karku nie skręcił. A skakali do wody z wysokiego brzegu aż miło. Gdy rozbił nos na rowerze, ciężkim, stalowym składaku bez przerzutek i profilowanych opon, w szkole sińce pod oczyma nie zaalarmowały wychowawców i do rodziców nie przyjechała z interwencją opieka społeczna w obstawie policji. Teraz miałby rozmowę z psychologiem, która uświadomiłaby mu, że jest wrażliwym człowiekiem, z pełnymi prawami i nie wolno nikomu przekraczać jego prywatnej strefy, więc jeśli rodzice go biją, powinien to zgłosić.

    – Gdy dostałem manto od silniejszego zabijaki z podwórka i wróciłem zapłakany do domu, ojciec powiedział, żebym się nie mazgaił, bo mężczyzna musi stawiać czoła przemocy. Siłą. Czasami przegram, czasami wygram, ale takie jest życie. A następnego dnia pojechaliśmy do klubu sportowego, gdzie zapisał mnie na boks – opowiada.

    „Kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli, jak nas należy »dobrze« wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw i lekcji baletu” – takie wspomnienia w internecie młodzi czytają dziś jak bajkę o żelaznym wilku.

    Ale dwie lewe ręce mają nie tylko najmłodsi. W domach gniją całe pokolenia niedorajdów, włącznie z trzydziestolatkami, przekonanymi, że guzika w koszuli nie da się przyszyć bez certyfikatu krojczego. I nie jest to pusta konstatacja autora tego tekstu w myśl przekonania każdego dorosłego, że „za moich czasów młodzież była bardziej zaradna”, tylko wyniki naukowych analiz. Gdziekolwiek spojrzeć, jest gorzej, niż było.

    Tylko do pierwszego potu

    Naukowcy Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie od wielu lat badają kondycję fizyczną polskiej młodzieży. Ich wnioski są zatrważające: 30 lat temu dzieciaki były znacznie bardziej sprawne niż ich rówieśnicy obecnie. Uczniowie szkół podstawowych z miejsca skakali w dal 129 cm, dzisiaj skoczą najwyżej metr. 600 m przebiegali dawniej średnio w 3 minuty i 5 sekund, teraz wloką się 40 sekund wolniej. Ale prawdziwy dramat widać w sile – kiedy nie było jeszcze internetu, uczeń potrafił w zwisie wytrzymać 17 sekund, teraz zaledwie 7. O załamaniu sportowych wyników mówią też trenerzy – mimo specjalistycznych planów wysiłkowych, nowoczesnego sprzętu i odzieży, ogólnodostępnych siłowni czy placów do ćwiczeń osiągnięcia sportowe są – delikatnie mówiąc – mizerne. I to mimo że sport uprawia dziś dwa razy więcej osób niż 20–30 lat temu. Tyle że to ćwiczenia tylko do pierwszego potu. Psycholodzy mówią o syndromie nadmiaru możliwości i wynikającego z tego braku wytrwałości. Młodzi rezygnują z doskonalenia się w danej dziedzinie, jeśli tylko napotkają pierwszą trudność. Od razu próbują nowych rzeczy. W konsekwencji mamy mnóstwo nowych dyscyplin, hobby czy możliwości spędzania wolnego czasu. Wszystko to jednak robią po łebkach, żeby tylko zaliczyć, żeby się pokazać na słitfoci w portalu społecznościowym. To powierzchowne próbowanie wszystkiego oznacza, że tak naprawdę nie potrafią niczego.

    – Dziś żyjemy w świecie panoptykonu, o którym mówił Michel Foucault, więzienia, w którym wszyscy wszystkich obserwują. Dążymy więc do tego, by się pokazać z jak najlepszej strony. Cokolwiek zaczynamy robić, robimy już nie tyle dla siebie, co dla poklasku, dla pokazania innym. Nie biegamy już dla zdrowia, dla kondycji, tylko żeby pokonywać kolejne dystanse, bić kolejne rekordy, które od razu wrzucamy do internetu. Podobnie jak jazda na rowerze czy ćwiczenia w siłowni. Jednak ten imperatyw ciągłego zdobywania sukcesu powoduje, że zawsze jesteśmy przegrani. Bo jeśli tylko na tym budujemy system własnej wartości, wystarczy drobne potknięcie, żeby ta cała psychologiczna konstrukcja się zawaliła. I wtedy stajemy się bezradni – tłumaczy psycholog Małgorzata Osowiecka z SWPS Uniwersytetu Humanistycznospołecznego w Sopocie.

    Podczas zeszłorocznych wykładów w The Royal Institution w Londynie prof. Danielle George z Uniwersytetu w Manchesterze przedstawiła badania, z których wynika, że młodzi, ale już dorośli ludzie stali się uzależnieni od gotowych rozwiązań technologicznych oferowanych przez rynek. W przypadku domowej awarii nawet nie próbują sami naprawić zepsutego kontaktu czy przerwanego kabla odkurzacza. Ba, większość z nich uważa, że urządzenia „po prostu działają”, i nie ma pojęcia, co robić, jak się coś z nimi stanie. Najczęstszymi rozwiązaniami są wezwanie na pomoc specjalistycznej firmy albo wymiana niedziałającego urządzenia na nowe. Kto bogatemu zabroni, ale problem polega na tym, że pytani przez badaczy, czy pomyśleli o naprawie, przylutowaniu zerwanego kabelka, nie zdawali sobie nawet sprawy, że tak można. Pochłonął ich świat jednorazówek.

    >>> Czytaj też: Powrót do 8-letniej podstawówki i 4-letniego liceum. Oto pomysły PiS na edukację
    Albo supermen, albo nikt

    Dla tego jednak, kto sądzi, że taka życiowa postawa pierdoły to domena osób niezbyt lotnych, kubłem zimnej wody niech będą słowa prof. Jonathana Droriego, który podczas konferencji naukowej TED (Technology, Entertainment and Design) w Kalifornii, organizowanej przez amerykańską organizację non profit Sapling Foundation, opowiedział o eksperymencie przeprowadzonym kilka lat temu w Instytucie Technologicznym w Massachusetts (MIT), uważanym za jedną z najbardziej prestiżowych uczelni na świecie. Naukowcy odwiedzili świeżo upieczonych inżynierów z MIT i zapytali, czy można zapalić żarówkę za pomocą baterii i drutu. – Zapytaliśmy: umiecie to zrobić? Powiedzieli, że to niemożliwe. I nie wyśmiewam tu Amerykanów. Tak samo jest w Imperial College w Londynie – opowiadał rozbawionym słuchaczom prof. Drori.

    Lecz to śmiech przez łzy, bo to przecież ci młodzi ludzie niebawem przejmą, a nawet już przejmują stery rządów, gospodarek, bo to oni zaczynają decydować o kierunkach rozwoju świata. Tymczasem dochowaliśmy się, i nadal tak wychowujemy, rzeszy wydmuszek nasączonych wiedzą, z której nie potrafią skorzystać, o skorupkach tak słabych, że pękają od pierwszego niepowodzenia, ba – od niepochlebnej opinii czy krytyki. Inżynierowie z MIT z pewnością doskonale poradzą sobie z odczytaniem schematów silników rakietowych, ale mają problemy z wyzwaniami codziennego życia.

    Już ponad 10 lat temu historyk literatury, eseista, profesor Uniwersytetu Gdańskiego Stefan Chwin alarmował, że błędem współczesnego modelu wychowawczego jest tyrania optymizmu, tyrania udawania, że wszystko będzie OK – tylko się starajcie i uczcie pilnie. Że wystarczy wiara, iż wszyscy mogą wszystko, że wystarczy chcieć, by móc. Jednak takie głosy rozsądku przegrały z przekonaniem, iż wszyscy są równi i mają takie same szanse, a szczęśliwy człowiek to człowiek sukcesu. – Zastąpiliśmy zasady i wartości hiperliberalizmem, który zaprowadził nas na manowce – wskazuje prof. Joanna Moczydłowska z Politechniki Białostockiej.

    Przede wszystkim równość to fikcja. Są ludzie bardziej i mniej zdolni, inteligentni i gamonie. – Ludzie są po prostu różni. Jedni mają temperament flegmatyczny, inni choleryczny. To są cechy wrodzone, niezależne od oddziaływania rodziny, szkoły czy pracodawcy. To właśnie geny decydują, dlaczego tak rozbieżne potrafią być ścieżki kariery rodzeństwa, które wychowywane było w jednym domu, w tych samych warunkach, które miało taki sam start i potencjalne możliwości środowiskowe – tłumaczy prof. Moczydłowska.

    Zdolnej, inteligentnej młodzieży nie przybędzie dlatego, że udało się wmówić młodym ludziom, że mogą sięgnąć po nieosiągalne. 20 lat temu do szkół z maturą szło najwyżej 30 proc. uczniów po podstawówce. Dziś wskaźnik ten sięgnął prawie 90 proc. Na rynku pojawiła się więc armia z dyplomami, niestety zbyt często bez zdolności, umiejętności i pasji. – Wielu ludziom robimy tym krzywdę. Tej nadprodukcji magistrów rynek nie przyjmuje, rodzi się za to frustracja z niespełnienia oczekiwań, którymi ładuje się ich od najmłodszych lat. Jeśli kibol, który się spełnia, ćwicząc z ciężarkami, pozostanie w dorosłym życiu na swoim poziomie i w swoim otoczeniu, będzie żył w zgodzie z samym sobą, to z punktu widzenia psychologii jest dla wszystkich korzystne. Jeśli ulegnie ułudzie i pójdzie na studia, którym intelektualnie nie jest w stanie sprostać, będzie to groźne dla jego psychiki i otoczenia, na którym może wyładować swoją późniejszą frustrację – zauważa ekspertka.

    Społeczeństwo zachłysnęło się – jak to nazywają specjaliści – amerykanizacją oczekiwań, że każdy może wszystko, i napakowaniem energią do nieustannego odkrywania w sobie supermena. Sęk w tym, że imperatyw wzlatywania ponad poziomy nie ma poduszki bezpieczeństwa. W dzisiejszym świecie jest tylko jeden cel: osiągnięcie sukcesu, ale nie ma porażki. Jest tylko pochwała, ale nie ma krytyki. Jest tylko rozwiązywanie problemów, ale nie ma problemów.

    Dzieciom zakłada się kaski, gdy jadą rowerem czy na nartach. Dodatkowo nakolanniki, nałokietniki i ochraniacze na dłonie – gdy zakładają rolki. Przy jeździe konnej modne stały się żółwiki, czyli ochraniacze na kręgosłup. Wszystko dla ich bezpieczeństwa. Zapomina się jednak przy tym o najważniejszym – o zrozumieniu przez dziecko konsekwencji swojego zachowania. Jeśli postąpi nierozważnie, powinno zaboleć, bo ból ostrzega i uczy. Jeśli postąpi głupio, powinno zaboleć mocno i boleć długo, bo ból to najlepszy nauczyciel. Ale nie zaboli w ogóle, bo są środki ochronne. A jeśli Jaś się nie nauczy, że prędkość na rowerze plus nieuwaga są groźne i mogą wywołać ból, Jan nie zrozumie, że szybkość auta plus nieuwaga oznacza już śmierć.

    – Mnożenie zakazów i nakazów sprawia, że młodzi ludzie nie potrafią sami sobie wyznaczać granic. Nie rozumieją konsekwencji swoich czynów, nie mają kontroli nad swoim zachowaniem i postępują bezrefleksyjnie. Dlatego nawet najbardziej agresywne reklamy społeczne przedstawiające skutki zażywania dopalaczy nie będą skuteczne, bo zadziała tu mechanizm obronny – nie damy sobie rady z taką hardkorową informacją, więc musimy ją odrzucić. I młodzi niemający własnych fatalnych doświadczeń taki przekaz odrzucają – zaznacza psycholog Małgorzata Osowiecka.

    – I do tego ta nieustająca nadopiekuńczość. Ostatnie badania wskazują, że już 43 proc. Polaków mieszka razem z rodzicami, a w wielu przypadkach powodem nie są wcale problemy finansowe. Tak czują się bezpieczniej, wolą pozostać pod rodzicielskim parasolem. Gdy byli mali, rodzice mówili: nie biegaj, bo się wywrócisz i stłuczesz kolano, do szkoły nosili za nich ciężkie tornistry, a teraz mówią: nie pracuj, masz jeszcze czas, my ci pomożemy. Takie ograniczanie samodzielności u dorosłego człowieka to dramat, bo on nie potrafi wziąć odpowiedzialności za siebie i innych. Rezygnuje z podejmowania wyzwań w imię trwania w sferze komfortu – przestrzega prof. Joanna Moczydłowska.

    Być to być widzianym

    Szklany klosz, pod którym chowamy nasze dzieci, nie wystawiając ich na trudy życia i ryzyko porażki, powoduje, że zatracają umiejętności krytycznego postrzegania rzeczywistości. W USA według sondażu przeprowadzonego przez Columbia University aż 85 proc. rodziców wierzy, że trzeba wmawiać dzieciom, iż są inteligentne, i chwalić je na każdym kroku. Tymczasem – jak przekonuje psycholog Carol Dweck – to błąd wychowawczy. Przez 10 lat badała osiągnięcia uczniów kilkunastu szkół w Nowym Jorku. Z jej eksperymentów i analiz wynika, że dzieci, które po udanym rozwiązaniu testu były chwalone za mądrość i zdolności, szybciej osiadały na laurach i unikały kolejnych wyzwań, niż te, u których doceniano wysiłek i ciężką pracę w osiągnięcia sukcesu. Te „mądre z natury” bały się porażki przy trudniejszych zadaniach, bo podważałaby one ich wysoką samoocenę. Nie chciały się przekonać, że jednak nie są tak inteligentne, jak uważa otoczenie. A jak już podejmowały ryzyko i skończyło się to niepowodzeniem, rezygnowały z dalszych prób, by nie pogłębiać poczucia przegranej. Te zaś, których sukces był skomentowany jako efekt ciężkiej pracy, dużo chętniej sięgały po bardziej skomplikowane zadania, a niepowodzenie tylko motywowało je do dalszej pracy.

    Amerykański psycholog społeczny, prof. Roy F. Baumeister z Uniwersytetu Stanowego Florydy, mówi wprost, że bezstresowe wychowanie prowadzi do spadku motywacji. Porównując zachowanie uczniów USA z rówieśnikami z Japonii i Chin, gdzie rodzice i nauczyciele stosują kary cielesne za złą naukę, doszedł do wniosku, że to właśnie stres i strach zwiększają szansę na osiągnięcie celów. Zaś sztuczne wzmacnianie u dzieci poczucia własnej wartości i puste pochwały powodują, że gdy dorastają, nie radzą sobie nawet z niewielkimi porażkami. Utożsamiają je z własnymi słabościami – przecież wszyscy są ponoć równi i każdego stać na wszystko – czują się oszukani i odreagowują niepowodzenia agresją.

    Przez ostatnie lata – kontynuuje prof. Baumeister – tysiące naukowych prac rozwodziły się w samych superlatywach nad pozytywnymi skutkami wychowywania bez stresu, budowania w młodych poczucia własnej wartości i wysokiej samooceny, traktowanych jako lekarstwo na całe zło dojrzewania. Ograniczono, wręcz zlikwidowano krytykę, stawiając na piedestale pochwałę. Agresję dorastającej młodzieży odczytywano zaś jako próbę gwałtownego uzupełniania niskiej samooceny. Tymczasem dzisiaj okazuje się, że jest odwrotnie. Przez te lata wyhodowaliśmy „praise junkie”, uzależnionych od pochwał, którzy w zderzeniu z rzeczywistością nie umieją sobie z tym poradzić i reagują agresją z powodu zbyt wysokiego mniemania o sobie. – Ta konkluzja to największe rozczarowanie nauki w mojej karierze – przyznaje profesor Baumeister.

    Przeżywamy kryzys wartości – zaznacza prof. Joanna Moczydłowska. – Kiedyś oddzielało się „być” od „mieć”, jakość życia od jego poziomu. 20 lat rozpasania konsumpcjonizmu sprawiło, że dzisiaj zrównaliśmy te pojęcia. Nie tylko „być” utożsamia się z „mieć”, ale „być” oznacza być widzianym. Stąd tak gwałtowny wzrost popularności wszelkich talent show, stąd powiedzenie, że jak cię nie ma na Facebooku, to nie istniejesz. Stąd miarą wartości człowieka stały się internetowe lajki, a wzorem sukcesu życiowego kariera celebryty – wylicza psycholog.

    Młodzi napompowani fantazjami, że są mądrzy, zdolni, wyjątkowi, karmią swoje ego pochwałami – ze strony rodziny, nauczycieli i głównie świata wirtualnego – oraz zarozumialstwem, uznając to za siłę, a skromność za słabość. Potem lądują na kasie w supermarkecie i trudno im to zaakceptować. Ale nawet ci, którzy mają szczęście i trafiają do lepszych z pozoru prac, zderzają się z trudnymi do pokonania różnicami pokoleniowymi. – Różnice między pokoleniami zawsze istniały, ale teraz to jest przepaść. To są już wrogie plemiona. Gdy młody człowiek trafia do firmy, jej szef ma co najmniej 40 lat. A z reguły więcej. I pojawia się trudność nawet na poziomie podstawowej komunikacji. Oni używają innego języka, te same słowa mają dla nich inne znaczenie. A co dopiero mówić o różnicach w aspiracjach, mentalności, postawach życiowych, kulturze – wskazuje psycholog z Politechniki Białostockiej.
    Tsunami bezradności

    Niespełnione nadzieje i wzajemne nierozumienie w tak powszechnym rozmiarze czynią społeczeństwo słabym. Zamiast leczyć przyczyny, ludzie wybierają antydepresanty, zakładając kolejne kaski ochronne mające uchronić przed skutkami. Efekt? 40 proc. wrocławskich studentów przyznaje się do lęków i zaburzeń nastroju, co 20. cierpi na głęboką depresję, która wymaga leczenia – alarmują naukowcy z Katedry Psychiatrii Akademii Medycznej we Wrocławiu. Z raportu „Epidemiologia zaburzeń psychiatrycznych i dostępność psychiatrycznej opieki zdrowotnej” z 2012 r. wynika, że 2,5 mln Polaków ma zaburzenia lękowe, milion – depresje i manie, kolejny bierze narkotyki, a ponad 3 mln to alkoholicy. Nastąpił lawinowy wzrost przypadków lekomanii i uzależnień od psychotropów. Wśród ofiar największy odsetek to właśnie młodzi.

    – Wzrost postaw roszczeniowych idzie w parze z wyuczoną bezradnością. Jedni biorą pastylki, inni ukrywają ją za drogim ciuchem, autem czy gadżetem. Lęk i bezsilność przykrywają tysiącami znajomych na portalach społecznościowych i kolekcjonowaniem lajków dla każdego swojego działania. Jeszcze inni korzystają z usług coachingu, gdzie płacą za odkrywanie ich własnego ja. To patologia – podsumowuje prof. Moczydłowska.

    Obok kryzysu wartości psycholog wskazuje również na kryzys tożsamości. Poprawność polityczna obowiązująca w przestrzeni publicznej przeniknęła w sfery prywatne. Rozmyły się tradycyjne role społeczne obu płci, obowiązuje uniseksualność. – Jak dziś wygląda wychowanie mężczyzny? Bardzo często chłopca wychowuje samotna matka wspierana przez babcię lub nianię, a wychowawca w szkole to też najczęściej kobieta. Chłopak rozwija się w kobiecej sferze, gdzie dba się o paznokcie i ciało. On przejmuje te wzorce. Pomyliliśmy rozwój z absurdem, odeszliśmy od praw natury, gdzie każda płeć ma swoje uwarunkowane biologicznie i kulturowo miejsce. Doszło do tego, że w Szwecji na chłopcach wymusza się zabawę lalkami, by ich rozwój nie był zdefiniowany płcią. To sztuczne, a walka z naturą zawsze kończy się źle. Efekty już zresztą widać. Chłopcy zaczynają się gubić, nie rozumieją swoich predyspozycji, nie znają potencjału. To niestety promieniuje wyżej – na uczelniach pojawił się przedmiot: alternatywna rodzina. Skoro nie umiemy zdefiniować tak podstawowego bytu jak rodzina, nie dziwmy się, że młodzi nie wiedzą, kim są i dokąd zmierzają – zauważa prof. Joanna Moczydłowska.

    Dodaje, że gdy swoich studentów poprosiła o podanie trzech cech, które są mocnymi i słabymi stronami ich osobowości, w większości nie potrafili tego zrobić. – A jak nie wiesz, dokąd idziesz, to nie wiesz, gdzie dojdziesz – konkluduje.
Najlepszy komentarz (182 piw)
cys23 • 2016-04-19, 9:48
@up

Nie, nie jest. Rozwój technologii nie usprawiedliwia do skurwiałego lenistwa, które zawładło ludźmi.

Ja nie stornię od elektroniki. Dzieciom też daję tablet, czy puszczę bajkę. Ale to jak jestem zmęczony, czy na dworzu brzydka pogoda - dziecko musi się nauczyć obsługiwać i takie rzeczy, bo to jest przyszłość.
Ale: jak dorastałem, to chciałem czy nie, ojciec zaciagał mnie do chujowych robót, typu, pomaluj płot, potrzymaj mi młotek, czy sam se zlutuj tego dżojstika. I niejeden płot zjebałem, niejeden dżojstik popsułem, dużo gwoździ krzywo wbiłem, ale z czasem się nauczyłem.

Dzisiaj, choć stać mnie na fachowca, żeby pomalował ściany, naprawił spłuczkę, czy wymienił syfon, ja to robie sam i jak mój ojciec mnie tak i ja zaciągam dzieci do tych chujowych robótek. Przyjdzie łiken to idziemy do lasu, zbiermay grzyby, odwiedzamy farmy, jedziemy na narty, wchodzimy po górach. Ostatnio miałem małą w taki nosidełku i szlapałem jakieś 1100m wzwyż, a na górze jakaś kobieta wysiadła z wagonika i z mordą do mnie, że dzieci na niebezpieczne wyprawy biorę, a tu wiatr wieje, a że nie ubrana, a że kamień dziecku spadnie na głowę i się skrzywdzi. No kurwa jego mać, turystka jebana z kościoła przyjechała (neidziela była), odświętnie ubrana w półbutach i będzie mi pierdolić, co ja mam w górach robić O.o powiedziałem jej, że prędzej ona zasłabnie od ciepła wożąc dupę w szklanym wagoniku, niż kamień zabije moje dziecko. Delikatnie, bo żona twardo do niej, żeby sama se dziecko robiła i wychowała, a nie przypierdala się do drugich (ona ma już dość tych babek, co jej mówią, że rączki trzeba umywać dziecku, że jak mała ma gile to musi w domu siedzieć, bo bakterie czy żeby nie biegła, bo się przewróci. Przewróci się i chuj, podniesie się, może popłacze, może nie, ale nauczy się, że ma się nie przewracać).

Także tak, ja stale uważam, że to wina rodziców, nie dzieci. Szwagry wychowują tak swoje brzdące - tablecik, nie krzyczeć na dziecko, broń boże po dupie dać, zamiałczy w sklepie to trzeba kupić, nei denerwować dziecka, bo to źle na psychikę, jak w góry czy do lasu to 2 troby ubrania na zmianę i tak dalej. A takich rodziców dzisiaj jest, kurwa jego mać, mnóstwo...!

I to jest problem. Nie dzieci i technologia, ale spierdoleni rodzice.

Jeszcze dodam edytując: Za materiał piwo, niech sobie ludzie poczytają, jakie pojebane czasy nastały, żeby harcerzom tojtoje stawiać (byłem w harcerstwie).
Maczeciątka
i................i • 2016-04-09, 11:34
Pojedynek młokosów na maczety



Źródło
Najlepszy komentarz (25 piw)
KrisCFC • 2016-04-09, 11:56
O rety, o rety!
To znów te maczety!
Brazylijskie biedne stwory,
Robią sobie znów otwory.



ukryta treść
(Że brazylijskie to tak na ślepo strzelałem. )
Two girls aged 14 and 15 found a sleeping man at a mall and stole his bag. When there was nothing worth stealing they came back and attacked him with a weapon, possible a screwdriver.
Najlepszy komentarz (71 piw)
Oponka • 2016-01-14, 20:54
ja tam widzę tylko dwie małe bezczelne kurwy, które znęcają się nad niewinnym mężczyzną, który nie potrafi się odnaleźć w sytuacji.

panu napadniętemu szczęścia życzę, a tym małym zdegenerowanym kurwiszonom soczysty wpierdol od ojca.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.

Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:

  Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na rok. 6,50 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem