18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (4) Soft (5) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 14:02
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 4:40
🔥 Koniec jazdy - teraz popularne

#nekrofilia

Karen Greenlee jest nekrofilką. Kilkanaście lat temu jej nazwisko dostało się na czołówki gazet, kiedy to porwała karawan i zniknęła wraz z przewożonym nim nieboszczykiem na dwa dni. Zamiast odstawić ciało na cmentarz, zdecydowała się spędzić z nim trochę czasu sam na sam. W końcu policja odnalazła ją w stanie przedawkowania kodeiny Tylenolu. Ponieważ nie ma w Kalifornii prawa karzącego nekrofilię, Karen Greenlee została oskarżona o nielegalne prowadzenie karawanu i zakłócenie pogrzebu. W porzuconej trumnie, wraz z ciałem, Karen zostawiła cztero- i półstronicowy list, w którym przyznała się do miłosnych epizodów, jakie miała z około 20-40 martwymi mężczyznami. List był przepełniony wyrzutami sumienia na temat jej pragnień seksualnych: "Dlaczego to robię? Dlaczego? Dlaczego? Strach przed miłością, związkami. Żaden romans nigdy nie bolał tak jak to... To dno. Jestem szczurem z kostnicy. To jest moja nora, być może mój grób."

Ten list okazał się jej upadkiem. Za kradzież karawanu i ciała została skazana na 11 dni więzienia, grzywnę w wysokości 255 dolarów i na dwa lata przydzielono jej kuratora medycznego oraz zalecono leczenie lekarskie. Również matka porwanego przez Karen zmarłego mężczyzny wystąpiła do sądu twierdząc, że cały ten wypadek "ujemnie odbił się na jej psychice". Zażądała 1 min $ odszkodowania, ale w końcu obniżyła tę sumę do 117 tyś. $.

Prasa miała swój dzień, prawnicy się wzbogacili, a Karen "straciła pracę i jednocześnie źródło satysfakcji seksualnej.

Ten wywiad przeprowadzony został w mieszkaniu Karen, małej kawalerce zapełnionej książkami, nekrofilskimi rysunkami i satanistycznymi ozdobami.

- Z tego, co wyczytałem w gazetach wynikało, że w czasie procesu otrzymywałaś zaledwie drobne wsparcie.

- Nie otrzymywałam żadnego. Najgorsze były gazety. Do dziś nienawidzę reporterów. Jeden z nich porównał mnie nawet do Richarda Trentona Chase "Zabójcy-Wampira"! Jedyna pomoc, jaką otrzymałam wynikała wyłącznie ze zobowiązań rodzinnych. Jeden z moich braci powiedział, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Powiedział: "Po prostu chcę ją zapamiętać taką, jaka była". Później przyszedł do mnie i przeprosił za to, ale wciąż nie najlepiej czuje się w mojej obecności. Inny z moich braci był bardziej pomocny, ale nawet on musiał zapytać: "Jak mogłaś to robić?"

Przed procesem miałam chłopaka, który dowiedział się o wszystkim. Dostał szału i pobił mnie. Powiedział, że nie jestem nawet kobietą i że mogę sobie iść pieprzyć te moje martwe ciała. Byłam zdziwiona. A więc wiedział. Najwyraźniej sporo ludzi wiedziało, a ja nie wiem skąd się dowiadywali.

Faceci zawsze wiedzieli, że chodzę na trupy, ponieważ byłam zimna. Myśleli, że jeżeli pójdę z nimi do łóżka, to mnie to zmieni, i że dadzą mi taką satysfakcję, że nie będę już potrzebowała nigdy więcej tych starych ciał. Czasami faceci przychodzili do mnie tylko z tego powodu.

- Pytanie, jakie jest ci zadawane najczęściej brzmi zapewne "Jak ty TO robisz?".

- Tak, to jest to pytanie. Ludzie zadają takie pytania - nawet ci, którzy wydają się w porządku, wydają się mieć otwarte umysły - stwierdzają: "To bardzo interesujące" i nie chcą mieć ze mną nic więcej wspólnego. Nie mam nic przeciwko temu, żeby opowiadać o tym jak to robię. To nie ma dla mnie znaczenia, wydaje mi się, że każdy kto posiadł już jakąś biegłość w sprawach seksu, nie musi o to pytać. Ludzie mają takie błędne przekonanie, że musi dojść do wewnętrznej penetracji, żeby kobieta była usatysfakcjonowana, co jest bzdurą! Najczulszą częścią kobiecego ciała są obszary z przodu ciała i to one muszą być stymulowane.

Oprócz tego są przecież różne aspekty ekspresji seksualnej: dotykowo-czuciowy, 69, nawet trzymanie się za ręce. Martwe ciało po prostu sobie leży, ale ma wszystko, co jest potrzebne, żeby mnie uszczęśliwić. Zimno, aura śmierci, zapach śmierci, pogrzebowa otoczka, wszystko to składa się na pewną całość.

- Także zapach śmierci?

- Oczywiście. Dla mnie ta woń jest bardzo erotyczna. Ale są zapachy śmierci i zapachy śmierci. Masz na przykład ciało topielca, które pływało w zatoce przez dwa tygodnie, czy ciało spalonej ofiary pożaru - one nie są dla mnie tak bardzo pociągające. Świeżo zabalsamowane ciało, to inna sprawa.

Jest to też kwestia pociągu do krwi. Jeżeli znajdujesz się na martwym ciele, zwykle krew wylewa mu się z ust, jeżeli kochasz się naprawdę namiętnie... Myślę, że byłoby lepiej gdybyś to sam zobaczył.

- Ale oczywiście z tym całym AIDS, o którym tyle się mówi...

- To jeden z powodów, dla których niczego ostatnio nie próbowałam. Jestem pewna, że znalazłabym sposób, żeby dostać się do jakiegoś domu pogrzebowego, ale ta grupa mężczyzn, która mnie pociąga - młodzi, dwudziestoparoletni - jest jednocześnie tą, która często umiera na AIDS.

- Czy chodziłaś na pogrzeby swoich trupich kochanków?

- Tak. Praca w domu pogrzebowym ułatwiała to. Zwykle jechałam wraz z rodziną na cmentarz i razem z nimi opłakiwałam stratę tego najdroższego. Tyle tylko, że ja jęczałam na trochę inną nutę! Tak naprawdę ludzie nie odróżniają czy jęczysz z żalu czy namiętności. Zdarzało się, że ktoś z tych rodzin otaczał mnie ramieniem i mówił "Jest nam miło, że przyszłaś!" l wtedy wydobywałam z siebie tę nawijkę "Znałam go ze szkoły..." Jeżeli facet nie miał w życiu dziewczyny, to myśleli, że ja nią byłam... "O, to ona!"

- Nie byłaś w Sacramento w czasie procesu, prawda?

- Nie, pracowałam w domu pogrzebowym w innym mieście i jednocześnie chodziłam do szkoły. To dziwne, ale tego samego dnia, kiedy otrzymałam telegram oznajmiający o procesie i nakazujący kontakt z adwokatem, poszłam do tego domu pogrzebowego, w którym pracowałam i zostałam wyrzucona za rzeczy, które tam zrobiłam. Myślę, że ktoś mnie tam przejrzał. Wiem, że nikt mnie nie widział, ale chyba się domyślili. Oczywiście nie wiedzieli jeszcze nic o Sacramento. Odkryli to dopiero później! Tego samego dnia w odstępie pięciu godzin dwie totalnie różne rzeczy zwaliły się na mnie. Pracowałam w tym domu pogrzebowym przez prawie rok. To tam właśnie dokonałam wielu moich poza-życiowych czynności. Miałam do niego klucze, więc po godzinach pracy mogłam się wślizgiwać tylnym wejściem i spędzać tam całą noc. W tym samym budynku mieszkał na parterze taki jeden facet. Pił jednak takie ilości alkoholu, że zwykle był nieprzytomny. Pod poduszką trzymał Magnum .357.

- Facet, którego dotyczyła sprawa sądowa...

- John Mercure?

- Tak. Po procesie został przeniesiony na inny cmentarz?

To było w czasie, kiedy się włamywałam do domu pogrzebowego na tym cmentarzu. Był tam boczny pokój, w którym trzymali akta i inne papiery. Przeczytałam, że był tam nakaz ekshumacji Johna Mercure. Jego matka chciała ekshumować ciało, mówiła, że nie pochowałaby na tym cmentarzu nawet kota. Tego dnia, kiedy John Mercure był ekshumowany, prześlizgnęłam się na pole, z którego widać było miejsce, gdzie został pochowany. Usiadłam tam i patrzyłam jak go odkopują i przekazują ciało innemu grabażowi.

- Kiedy zdałaś sobie sprawę ze swojej nekrofilii?

- To jest coś, co mnie pociągało przez całe życie. Urządzałam na przykład pogrzeby dla moich zwierzątek, kiedy zdychały. Miałam mały cmentarzyk dla zwierząt. Mieszkałam w małym miasteczku, w którym remiza była zaraz koło domu pogrzebowego. Żeby podczas imprezy w remizie skorzystać z łazienki, trzeba było iść do domu pogrzebowego. Pod byle pretekstem chodziłam tam i kręciłam się po kostnicy.

- Nie bałaś się jak inne dzieci?

- Nie, uwielbiałam to! Byłam naprawdę ciekawa.

- Czy brakuje ci pracy w domach pogrzebowych?

- Tak, strasznie! Nawet gdybym nie była nekrofilką, lubiłabym tę pracę. Bardzo lubię balsamować i tak dalej. Byle nie grubych ludzi. Ciała, na których nie znosiłam pracować, to właśnie otyli ludzie. Zwłaszcza po autopsji. Flaki wyślizgiwały się z nich na podłogę.... i cały ten rozpuszczający się tłuszcz. Fuuuuuuj!

- Powiedziałaś coś wcześniej o Mordercy-Wampirze, Richardzie Trentonie Chase. On był z Sacramento, prawda?

- Tak, drugi dom pogrzebowy, w którym w tym czasie nie pracowałam, przyjmował ciała ofiar Chase'a - mężczyzny, kobiety i ich dziecka, więc docierały do mnie krwawe opisy tych ciał. Były naprawdę zmasakrowane. Z wyprutymi wnętrznościami i gównem wepchniętym w usta. Chase zaczął od zabijania zwierząt i picia ich krwi, a kiedy to nie dawało mu już satysfakcji, wtedy przerzucił się na ludzi. Zabił tę parę, porwał ich dziecko, zabił je, a potem wyrzucił do śmietnika. Pracownik domu pogrzebowego, który balsamował te ciała mówił, że rzadko kiedy robi mu się niedobrze, ale chciało mu się rzygać, kiedy je zobaczył!

- A jaki był najdziwniejszy przypadek z jakim się zetknęłaś?

- Hmmmm... Był taki dzieciak, który wypadł z samochodu, kiedy matka brała zakręt i zdołała przejechać mu po głowie. Inny udławił się opakowaniem papierosów. Jeden facet popełnił samobójstwo strzelając sobie w głowę ze śrutowej strzelby. Musiał strzelać kilkakrotnie i uśmiercenie się zabrało mu trochę czasu, ale w końcu się udało. Jeszcze inny facet, nad którym pracowałam, był transwestytą i jakoś udało mu się samemu udusić pończochą. Nie sądzę, żeby zrobił to specjalnie. Sądzę, że próbował osiągnąć wzmocniony orgazm poprzez przyduszanie, ale skończyło się na tym, że się powiesił. Nie był zresztą pierwszym, który popełnił ten błąd.

- A jaki był najbardziej niezwykły pogrzeb?

- Kiedyś tacy fanatycy religijni chowali kobietę ze swojego kręgu. Nie chcieli, żeby była zabalsamowana, chcieli tylko, żeby była ubrana i w trumnie. Normalnie tego nie robimy, ale zdecydowaliśmy się być mili i położyć ją w sali ozdobnej. Staliśmy na zewnątrz i nagle usłyszeliśmy jak tam ktoś zawołał: "Wstań w imię Jezusa!" Modlili się i uderzali jej ciało. Mówili różnymi językami. To było dziwne!

- Wydaje się, że istnieje silna solidarność między pracownikami kostnic. Prawie taka, jak w tajnych stowarzyszeniach.

- Bardzo zbliżona. Utrzymują ze sobą bardzo ścisłe więzy, ponieważ większość ludzi nie chce mieć z nimi nic wspólnego. Zawsze, kiedy szłam na jakieś przyjęcia, przedstawiano mnie: "To jest Karen - ona pracuje w kostnicy". A przecież nie przedstawia się ludzi: "To jest Karen - ona jest sekretarką", albo "asystentką weterynarza". Wielu ludzi błędnie wyobraża sobie, że ludzie pracujący w domach pogrzebowych są bardzo surowi, bardzo ponurzy. Prawdopodobnie gdyby kiedykolwiek posłuchali sobie kawałów, jakie chodzą w kostnicy przy pracy, to natychmiast zburzyłoby to ich stereotypowe pojęcia.

- Czy jacykolwiek pracownicy domów pogrzebowych zeznawali przeciwko tobie na procesie?

- Jeden z dyrektorów domu pogrzebowego zeznawał na temat praktyk pogrzebowych. Został zapytany o to, jak często zdarzają się przypadki nekrofilii. Odpowiedział: "Prawie się o tym w tym zawodzie nie słyszy."

- To jest wielkie kłamstwo!

- Tak, nekrofilia jest bardziej rozpowszechniona, niż ludzie mogą sobie wyobrazić. Tyle tylko, że domy pogrzebowe nie zgłaszają takich przypadków. Było takie miejsce, do którego się włamałam, i wiedziałam, że oni wiedzą, że coś tu nie pasuje. Właściwie to przyłapali mnie na gorącym uczynku, ale pozwolili uciec.

W innym miejscu, w którym pracowałam, facet podszedł do mnie i powiedział: "Ktoś coś robił z tym ciałem. Wygląda, jakby usiłowano je wyruchać!". A ja na to: "O mój Boże! Naprawdę?" Myślę, że domyślili się później i wiem, że teraz już wiedzą.

Jeden z facetów, z którym pracowałam, lubił trockarem (wielka wydrążona igła służąca do odprowadzania płynów z ciał nieboszczyków) przekłuwać wszystkie kutasy nieżywych facetów. Mówił "Zobacz, trup jest bubel!" Ten facet był naprawdę dziwny. Myślę, że miał nekrofilskie skłonności. Był naprawdę zmartwiony, jeżeli nie było żadnych kobiecych zwłok, nad którymi mógłby pracować. Wtedy zaczynał się onanizować. Kiedyś złapałam go na tym w pracowni. Powiedział, że właśnie się odlewał do zbiorniczka na kocu stołu. Właśnie podciągał spodnie, kiedy weszłam. Powiedziałam mu "Nie powiem, jeżeli ty nie powiesz".

- Powiedziałaś, że kiedyś przyłapano cię na akcie nekrofilii?

- Tak. Kiedyś próbowałam odebrać sobie życie, mieszkałam wtedy kilka domów dalej od tego domu pogrzebowego. Postanowiłam pójść do mauzoleum i znowu spróbować się zabić. Mauzoleum miało drzwi łączące je z kostnicą. Siedziałam tam naprawdę przygnębiona, kiedy pomyślałam sobie, tam do diabła, możnaby spróbować otworzyć te drzwi moim prawem jazdy. Przeciągnęłam nim po krawędzi drzwi i klik! otworzyły się. Nie mogłam w to uwierzyć, więc spróbowałam jeszcze raz i jeszcze raz się otworzyły. Weszłam do pracowni i tak się złożyło, że było tam ciało. Zadałam sobie trochę przyjemności, robiłam swoje rzeczy i całkiem zapomniałam o tym, że chciałam się zabić. Chodziłam potem w to miejsce kilkanaście razy. Czasami nie było tam żadnych ciał, więc wycofywałam się.

W jakiś tydzień po tym zdarzeniu znów tam poszłam. Byłam właśnie na stole w kostnicy, dając sobie dużo przyjemności, kiedy nagle poczułam, że ktoś się zbliża. Potem usłyszałam ludzi idących hallem. Cicho zeskoczyłam ze stołu i zakryłam ciało prześcieradłem. Moje ubranie było raczej w nieładzie, byłam umazana krwią i innymi takimi - to było ciało po sekcji. Była tam trumna z odkrytym wiekiem, więc ukryłam się za nią. Trumna stała na kościelnym wózku, więc nie mogli widzieć mnie, ale mogli widzieć moje nogi. To był mężczyzna i kobieta. Spytali: "Kim jesteś? Co tu robisz?" Potem jedno powiedziało do drugiego: "Idź przynieś pistolet i zadzwoń po policję, ja zostanę tutaj." Wiedziałam wtedy, że mam tylko jedną szansę, więc uciekłam. Znałam rozkład tego miejsca, nie miałam specjalnych problemów z ucieczką.

W tym czasie miałam znajomego, który pracował w tym domu pogrzebowym. Powiedział mi: "Ktoś się włamał do domu pogrzebowego. Oni wiedzą, że to byłaś ty." Jak się okazało włączyli potem alarm i prawdopodobnie zadzwonili po policję. Ale nigdy nie wniesiono żadnych oskarżeń, prawdopodobnie nie zależało im na rozgłosie z tą sprawą.

To był ostatni raz, kiedy narażałam się na złapanie, oprócz tych przypadków, kiedy włamałam się do kilku grobów.

- Czy zauważasz jakiekolwiek zmiany w nastawieniu ludzi do nekrofilii?

- Tak, kiedy tu przyjechałam, odczułam to. To ma posmak niemal kaprysu, mody! Oni nie są naprawdę nekrofilami, ale pseudo-nekrofilami. Uprawiają coś w rodzaju kultu śmierci. Ale prawdopodobnie wiele osób uprawiałoby nekrofilię, gdyby miałoby ku temu sposobność.

- Być może istnieje potężna liczba nekrofilów, którzy z powodu braku możliwości nigdy nie dowiedzą się o swoim wzajemnym istnieniu.

- Cóż, działa grupa Leilah (Wendell) - American Association of Necrophilic Research and Enlightenment (Amerykański Związek Nekrofilskich Poszukiwań i Oświecenia). Oni starają się propagować wiadomości na ten temat.

- To musi być frustrujące, kiedy ludzie mówią "musimy cię wyleczyć" albo "musisz być bardziej taka jak my".

To jest frustrujące. Przez moment przyłapałam się na myśleniu "Dlaczego nie mogę być taka, jak inni ludzie? Dlaczego ja nie przystaję do tej samej co wszyscy sztancy?" Przeszłam całe to piekło wewnętrznych frustracji, aż w końcu zdałam sobie sprawę, że taka po prostu jestem i zaakceptowałam się. Taka jest moja natura i równie dobrze mogę się nią cieszyć. Jestem żałosna, kiedy próbuję być kimś, kim nie jestem. A poza tym wielu z tych ludzi, którzy chcą mnie poniżyć, ma o wiele gorsze skłonności od moich i robi rzeczy, które mogłyby zostać określone jako kontrowersyjne. Miałam przyjaciela - homoseksualistę, który, kiedy dowiedział się, że jestem nekrofilką, powiedział: "Za to można pójść do piekła". Po 1979 roku, kiedy to oddano mnie pod opiekę kuratora, musiałam też poddać się terapii - taki był wymóg kuratorski. Miałam jednak naprawdę miłą kuratorkę. Była w porządku. Bardzo nieoceniająca. Im bardziej rozmawiałam z ludźmi, tym bardziej zdawałam sobie sprawę, że nekrofilia jest dla mnie sensowna. Jedynym powodem, dla którego miałam z tym problemy, było to, że nie mogłam siebie zaakceptować. Wciąż próbowałam żyć według standardów innych ludzi. Akceptacja oznaczała dla mnie uspokojenie. Ci ludzie, którzy tak bardzo chcieli mnie zmienić, pomogli mi tylko dowiedzieć się jakie są moje prawdziwe uczucia. Ich przekonywanie nie skutkowało, bo ja od terapeuty szłam prosto do kostnicy. Kiedy pisałam tamten list, który zostawiłam w trumnie wraz z Johnem Mercure, wciąż jeszcze słuchałam społeczeństwa. Każdy mówił, że nekrofilia jest czymś złym, więc to co robię ja musi być czymś złym. Ale im bardziej ludzie starali się mnie przekonać, że jestem szalona, tym pewniejsza stawałam się moich pragnień".

Artykuł pochodzi z FRONDA - Pismo poświęcone, nr 2/3 JESIEŃ-ZIMA
Co powinniśmy wiedzieć o islamie
j................y • 2015-08-21, 0:14
Wykład na temat prawdziwego oblicza islamu poparty fragmentami koranu. Wiem wiem filmik jest długi ale zawsze można go przyspieszyć lub oglądać na raty a naprawdę warto.
Niebo
magnificient • 2015-08-06, 15:16
Do nieba po śmierci trafia ksiądz. W Bramach wita go Bóg i mówi
- Nareszcie! Jesteś pierwszym księdzem nie-pedofilem, który ma prawo się tutaj dostać! Gratuluję, jednak tutaj obowiązują pewne zasady, przede wszystkim wszyscy jesteśmy rodziną, więc zwracamy się do siebie Siostro/Bracie. Po drugie, jesteś tu jedynym księdzem, więc co niedzielę odprawiasz nam mszę. Co niedzielę zatem musisz być czysty i nie uprawiać seksu, ale we wszystkie inne dni masz w nagrodę zniesiony celibat!
Jakiś czas potem Bóg idzie do księdza spytać jak mu się podoba taka zmiana po śmierci, a ksiądz mu na to
- Za dużo to się nie zmieniło, w niedzielę idę do kościoła, a przez resztę czasu rucham martwych członków mojej rodziny.

mój debiut. nie wiem, czy pasuje
Najlepszy komentarz (65 piw)
Destiny100 • 2015-08-06, 20:59
@up A co, szukasz znajomych?
Długi stosunek
chablas • 2015-07-21, 10:10
Kiedy uprawiam seks, to myślę o własnej babci, żeby wytrzymać dłużej. To o tyle dziwne, że ona nie żyje. Babcia też.
Pociąg nekrofili
Blabus • 2015-04-17, 20:40
Podobno nekrofili kręcą nie tyle zwłoki, co fakt że druga osoba w trakcie seksu leży obojętnie. Wtedy mnie oświeciło...
.
.
.
.
.
,
.
.
... po co oni mają biegać na cmentarz skoro równie dobrze mogliby poznać moją ex?

Zwłoki
wonszo • 2014-12-01, 11:12
Która część ciała pozostaje najdłużej ciepła w zwłokach?
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
mój penis
Najlepszy komentarz (96 piw)
cys23 • 2014-12-01, 11:46
Cytat:

Tylko po chuj tyle kropek-enterów.



Te kropki są metaforą wiodącą do wyznacznika i podkreślenia powagi puenty całego dowcipu. Jak gdyby taka słowna gra - kropka, w przekładzie na język francuski, to wszystkim chyba znana pointa (czyt. puenta) - zaskakujące sformułowanie podkreślające sens wypowiedzi. Autor wstawiając 15 (piętnaście) kropek między wersami żartu, dowcipu, chciał przekazać silne, aż piętnasto krotnie wyższe znaczenie słów 'mój penis', dodając powagi żartobliwej formie przekazu. Na końcu wypowiedzi autor nieprzypadkowo umieścił także mrugającego, uśmiechniętego osobnika w czapce mikołaja. Znana na całym świecie anglojęznyczna fraza życzeń Wesołych świąt brzmi 'Merry Christmas' i także ma 15 liter.
O nekrofilii słów kilka.
Adam293 • 2014-08-07, 22:49
Nekrofilia (inaczej pociąg do Zakopanego) – jedyny sposób za nawiązanie kontaktu seksualnego dla niespełnionych romantyków, nieśmiałych desperatów, aktywnych socjopatów oraz ofiar przemocy w rodzinie. Dla wielu młodych odkrywców staje się interesującą alternatywą po obejrzeniu filmu „Nekromantik”. Pomimo bezwarunkowego zakazu praktykowania i zupełnej nieświadomości ogółu, przedstawiciele tego hobby znajdują się praktycznie w każdym mieście, w którym umierają jacyś ludzie. Nekrofile mają w dupie prawo, a zmarli mają w dupie ich. Nie należy się ich bać, ponieważ nie są oni zagrożeniem dla otoczenia, a w tym tych, którzy to właśnie czytają. Reguła ta obowiązywać będzie jedynie do czasu twojego zgonu, lecz jak wiadomo, martwi się już nie martwią. Tak więc głowa do góry!

TYPOWY NEKROFIL :

Renomowany
Najczęściej jest to pracownik domu pogrzebowego, kostnicy, lub krematorium. Cichy psychopata z nieświadomą niczego rodziną ani znajomymi. Jego mottem jest „Ostatnia heca przed wjazdem do pieca”. Działa na zasadzie przetwarzania nowych nabytków pracodawcy, dorzucając bonus do zszywania i ubierania delikwenta do pogrzebu. Zawodnik taki nie przebiera w środkach i bierze wszystko to, co ma pod ręką. O jego wszechstronności może świadczyć dowolność wieku, płci i stanu sztywnego. Renomowani nekrofile, pomimo wspólnych zainteresowań, gardzą archeologami nazywając ich zboczeńcami. Mała hipokryzja, czyż nie?

Archeolog
Jest to społeczny outsider, boleśnie pokrzywdzony przez los. Mieszka samotnie w pojedynczym domu na zadupiu, gdzie nawet światło ma czasem trudności z dotarciem. Mało kto wie o jego istnieniu, co niewątpliwie pomaga mu w realizowaniu jego niecodziennego hobby. O ile pierwsi pełnią raczej rolę pośredników pomiędzy bytem a niebytem przez odbyt, tak ci drudzy stawiają raczej na więź emocjonalną i zapraszają swoją zdobycz na jakiś miesiąc pod dach. Dodatkowy dreszczyk emocji powoduje wieczorny podryw z łopatą na cmentarzu. Archeolodzy wykopują sobie w ten sposób spod ziemi nową narzeczoną, lub zależnie od preferencji, narzeczonego. Długie wieczory spędzają są na poufnych rozmowach, czułościach, pieszczotach i lekkiej pikanterii. W niektórych przypadkach dochodzi nawet do domowych zaślubin. Nekrofile-archeolodzy są wbrew pozorom bardzo uczuciowi. Otaczają narzeczoną/ego troską, miłością i opieką. Dużą wagę przywiązują również do pamiątek po wszystkich poprzednich związkach, które ochoczo kolekcjonują w słoikach z formaliną. Często też przeżywają załamania nerwowe, które spowodowane są regularnym i niechybnym ulatnianiem się kolejnych partnerów, w związku z procesem rozkładu.

Myśliwy
Myśliwy w nocy
Jeden z myśliwych podczas wieczornego podrywu
Trzecim typem nekrofila jest ten, który wyrywa przyszłych partnerów na swoją naładowaną strzelbę. Myśliwym zostaje najczęściej niezauważony przez społeczeństwo socjopata lub ofiara innych degeneratów. Jego mottem jest „Jedz, bo wystygnie”. Jedną z jego niezwykłych zdolności jest natychmiastowe uzdatnienie każdego żywego człowieka do użytku. W ten sposób zdobyta miłość jest najświeższa z możliwych i przez pierwsze kilka dni zapewnia niezapomniane przeżycia. Myśliwy traktuje swoją zdobycz podobnie jak archeolodzy, z tym że częściej zdarza mu się nie okazywać jej aż tyle czułości. W końcu samo zamiłowanie do broni zobowiązuje, co nie?

Kobieta
Nieco rzadziej, ale w miarę często zdarzały się przypadki niespełnionych do granic desperacji kobiet. Takowe, cierpliwie czekały na swojego księcia z bajki w fartuchu na wieży kostniczej, ganiały za nim po wsi ze strzelbą lub w ostateczności podrywały go na wieczorną łopatę. Największym problemem kobiet w tym fachu jest jednak brak krążenia u swoich amantów, co wiąże się, podobnie jak u Edwarda Cullena, z brakiem wzwodu. Konieczne jest więc znalezienie alternatywy urządzenia penetracyjnego. W roli tej najczęściej sprawdza się dildo, lecz ogórki i tym podobne akcesoria cieszą się nie mniejszą popularnością. W bardziej klasycznej wersji, można posłużyć się też upiłowaną nóżką od taboretu. W związku z tym, ich mottem jest powiedzenie „I tak (się) nic nie stanie”.

Nekromanta
Legendarna istota (zazwyczaj będąca (prawie) człowiekiem), występująca w książkach (Babajagin), grach komputerowych (Xardas) lub filmach (Waldemord), używająca swoich potężnych zaklęć lub czarodziejskich różdżek, w celach wskrzeszenia i posługiwania się nimi. Wszyscy wiemy, że np. wygląd Lorda Voldemorda był tak naprawdę powikłaniem choroby wenerycznej, nabytej podczas uprawianiu stosunku z wskrzeszonym przez siebie umarlakiem. Według pewnych źródeł, Davy Jones też chorował na to samo, tyle że nie był aż tak odporny. Aby nie czuć się wyjątkiem, rozprzestrzeniał za pomocą porwanych kobiet, tę chorobę wśród swoich ludzi. NASA eksperymentuje nad krytycznymi przypadkami, stąd brak dostępu do głębszych danych o tej przypadłości. Nekromanci zazwyczaj wskrzeszanie zaczynają od rozgrzania ciała, do typowo ludzkiej temperatury (niejednokrotnie przydatne są tutaj różdżki). Później przechodzą do wypowiadania zaklęć typu: Mam dostęp do twoich zeznań podatkowych. Zazwyczaj to już starczy. Zombie są posłuszne swojemu wskrzesicielowi. Gdy wskrzeszony nie słucha nekromanty, zaczyna od próby pozbawienia oddychającego pewnego kluczowego do pracy elementu. Jeśli się uda, przejmuje kontrolę nad wskrzeszającym, jeśli nie, wraca do wąchania kwiatków od spodu. Zaklęciem przywołującym żywych do służby jest niejednokrotnie hasło: "Chcesz sprawdzić, czy będziesz miał orgazm po drugiej stronie?" lub "Nic ci nie będzie".

Jak zostać nekrofilem

Nekrofilem może zostać każdy, bez względu na wiek i stan cywilny. Przydatnymi mogą okazać się mocny układ pokarmowy oraz wysoka odporność na smród. Dodatkowym wymogiem jest też brak sentymentu do utraty życia socjalnego oraz brak obaw przed chorobami wenerycznymi i wylądowaniem w zakładzie karnym/psychiatrycznym. W celu bezkarnego grzania zimnych, najlepiej zatrudnić się tam, gdzie trafiają oni świeżo po zgonie. Alternatywą jest zbudowanie lub wykupienie domku na zadupiu, najlepiej w pobliżu cmentarza. Należy pamiętać też o tym, żeby działać po cichu i czasem się nie wsypać. Większość nie zrozumie twoich uczuć i resztę swojego życia spędzisz prawdopodobnie w białych ścianach... Tak, niestety, świat jest zakłamany i nietolerancyjny. Nic na to nie poradzimy. Przynajmniej na razie...

Korzyści

Martwy nigdy nie odmawia.
Pozwoli na spełnienie każdej Twojej zachcianki.
Nie boli go głowa, ani nie dostaje okresów.
Nie strzela fochów, ani nie ma humorów.
Nie jest zazdrosny.
Nie zdradza cię z byle kim.
Zawsze wysłucha wszystkiego, co masz do powiedzenia.
Nie obchodzi go Twój wygląd ani stan materialny.
Na randkę nie trzeba przynosić mu kwiatów. One już tam są.
Nie wyciąga od Ciebie pieniędzy na drogie i bezsensowne bzdety.
Nie ma ryzyka ciąży, a co za tym idzie, konieczności stosowania antykoncepcji.
Nie musisz jeść obiadów z jego rodziną.

Zagrożenia

Ryzyko zakażenia chorobami wenerycznymi i innym syfem.
Ryzyko zostania złapanym i umieszczenia w zakładzie psychiatrycznym.
Utrata życia socjalnego.
I to by było na tyle.

Nekrofobia

Przeciwieństwem nekrofilii jest nekrofobia, czyli niczym nieuzasadniona chorobliwa obawa przed kontaktem seksualnym z ciałem osoby martwej. Taka postawa oczywiście wymaga specjalistycznego leczenia. Rokowania są zwykle złe lub bardzo złe.

Najlepszy komentarz (35 piw)
P................r • 2014-08-08, 10:38
Wlasnie skoro trzeba tolerowac takie abominacje jak lesbijki,geje,transseksualisci,ksieza,feministki, to czemu mozemy dyskryminowac nekrofilie? Oni chyba najmniej krzywdy robia, a przynajmniej zadnych skarg od ich ofiar nie slyszalem. Zalegalizujmy malzenstwa nekrofilskie oraz przyznajmy im prawo do adopcji dzeci (zywych lub martwych)!
Carl Tanzler znany również jako hrabia Carl von Cosel (ur 8.02.1877 zm. 23.06.1952) był amerykańskim radiologiem który zasłynął ze swojej chorej obsesji na punkcie jednej ze swoich młodych pacjentek. Mowa tu o Elenie Miagro de Hoyos (1909 – 1931). Było to w czasach, kiedy gruźlica była chorobą zbierającą pokaźne żniwo wśród osób na nią chorujących. Tanzler pracował wtedy w szpitalu mając dużo kontaktu z pacjentami chorującymi na gruźlicę. Jedną z nich była młoda Elena, w której zakochał się od pierwszego wejrzenia.



Historia

W 1926 r Hoyos poślubiła Luisa Mesa z którym zaszła w ciążę. Niestety poroniła, w efekcie czego mąż ją porzucił wynosząc się do innego stanu. Pasmu nieszczęść nie było końca, niedługo później kilku członków jej rodziny zachorowało na gruźlicę. Nie trzeba było długo czekać żeby choroba nie dopadła jej samej. Zaraz po tym podjęła leczenie u Dra Tanzlera, który natychmiast rozpoznał w niej kobietę ze swoich snów postanawiając ją uratować. Niezdolny do powściągnięcia swych uczuć zaczął obdarowywać ja prezentami, biżuterią, ubraniami. W końcu wyznał jej swa miłość która jak się później okazało była silniejsza od śmierci.



Pomimo ciężkiej pracy i dołożenia wszelkich starać Hoyos zmarła. Tanzler bez żadnego porozumienia z rodziną pacjentki zapłacił za jej pogrzeb. Nad jej grobem wzniesione zostało mauzoleum, grobowiec z którym Carl stał się bardzo związany. Każdej nocy kiedy kończył swoją pracę - w czasie gdy normalni ludzie wracają do domu i jedzą kolację on odwiedzał grobowiec swej ukochanej; i nie były to wizyty w celu złożenia jej kwiatów. Tanzler posiadał klucz do grobowca, a odwiedzał go żeby móc spędzić noc w towarzystwie swej ukochanej. Po sześciu miesiącach praktykowani tego dziwacznego rytuału postanowił zrobić kolejny krok. Wykradł pewnej nocy ciało Eleny, zabierając je następnie do swojego domu. Jak dotąd brzmi to dziwnie, ale był to dopiero początek poniżenia jakiego miała zaznać Hoyos po śmierci

Szczegóły (czyli to co sadole lubią najbardziej)

Tanzler zrekonstruował rozkładające się zwłoki Eleny poprzez połączenie jej kości za pomocą strun/drutów fortepianowych [źródło podaje "piano wire"] po czym wypchał jej ciało szmatami. Następnie wstawił jej szklane oczy. Kiedy skóra całkowicie się rozłożyła, zamienił ją na jedwab nasączony woskiem. Po wypadnięciu włosów zastąpił je peruką zrobioną z włosów zmarłej, które otrzymał od jej matki po pogrzebie. Zwłoki eleny Tanzler ubrał w odświętną suknie oraz szczodrze wyperfumował, żeby zamaskować silny odór rozkładu. Całe dnie i noce spędzała w łóżku naszego głównego bohatera, który w swojej obsesji posunął się do tego stopnia, że umieścił w jej waginie specjalną rurkę, umożliwiającą odbywanie stosunku.



Dopiero po 9 latach, siostra Eleny usłyszała niepokojące plotki, jakoby Dr Tanzler przetrzymywał zwłoki jej siostry w swoim domu. Po konfrontacji ze swoim niedoszłym szwagrem powiadomiła policję, która aresztowała Tanzlera. Został on przebadany pod kątem choroby psychicznej które potwierdziło że jest on osobą całkowicie zdrową na umyśle. Dzięki temu został oskarżony o zniszczenie grobu i kradzież ciała. Niestety w więzieniu długo nie posiedział. Ciało Eleny Hoyos zostało wystawione w kaplicy lokalnego cmentarza ze względu na ogromne zainteresowanie mediów. Ostatecznie zwłoki zostały zwrócone na cmentarz. tym razem do nieoznaczonego grobu żeby zapobiec kolejnym próbom kradzieży ze strony Tanzlera, który mógłby ponownie chcieć sprofanować ciało Eleny.

Tanzler przeprowadził się, a następnie napisał swoja autobiografię, która pojawiła się w magazynie “Fantastic Adventures.” Niezrażony swoim poprzednim aresztowaniem, stworzył nową podobiznę Eleny Hoyos w jej pośmiertnej masce. Jej podobizna została znaleziona w domu Tanzlera, kiedy umarł (odkrycia dokonano po trzech tygodniach od śmierci doktora). Niektóre źródła podają że ciało Eleny zostało mu sekretnie zwrócone a jej kolejna podobizna była naprawdę jej prawdziwymi szczątkami.



źródło: kepikiranlagi.blogspot.com/2012/10/carl-tanzler-for-love-of-corpse.htm...

Pierwszy temat, po tagach nie znalazłem, jeśli dział nieodpowiedni to proszę o przeniesienie