18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (4) Soft (3) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Szukaj Forum Odznaki Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie (tylko materiały z opisem) - ostatnia aktualizacja: 2 minuty temu
📌 Konflikt izrealsko-arabski (tylko materiały z opisem) - ostatnia aktualizacja: 2024-07-04, 11:38

#onr

Bardzo interesujące wieści z Łodzi. Jestem ciekaw Waszego zdania, zapraszam do dyskusji w komentarzach. Warto skupić się na postawie przedstawicieli władz miasta wobec inicjatywy bojowników Dmowskiego

Cytat:


Łódzka brygada ONR na swojej stronie internetowej ogłosiła, że chce patrolować główną ulicę Łodzi oraz okolice ośrodka dla uchodźców w Grotnikach. Powód? Rzekome zagrożenie Polaków atakami na tle rasistowskim. Sprawą zajęli się łódzcy radni.

Przedstawiciele PO oraz SLD zapowiedziami narodowców są zaniepokojeni. Tomasz Kacprzak szef łódzkiej rady miejskiej z Platformy Obywatelskiej podkreślił, że to, co planuje ONR to wkraczanie w kompetencje służb.

"Odstraszają turystów" – PO o zapowiedziach narodowców

- Już same takie zapowiedzi, które ONR zamieszcza na swojej stronie internetowej może negatywnie wpłynąć na wizerunek miasta i odstraszać turystów – zaznaczył szef rady miejskiej. - Na Piotrkowskiej jest bezpiecznie, widać patrole policji i straży miejskiej. Do pracy tych służb nie mam żadnych zastrzeżeń – stwierdził. Jak dodał, rzekome patrolowanie reprezentacyjnej ulicy miasta to na razie głównie zapowiedzi medialne. - Patrole ONR są jak Yeti. Nikt ich nie widział, ale wszyscy o nich mówią. Dotąd na Piotrkowskiej nikt takiego patrolu, na szczęście, nie zaobserwował – podsumował Kacprzak.

Policja apeluje, aby dbanie o ład i porządek pozostawić jednak w jej gestii. Jak podkreślili przedstawiciele służb, ONR straszy bez pokrycia, bo na Piotrkowskiej oraz w ośrodku dla azylantów w Grotnikach jest bezpiecznie i nie doszło do ani jednego incydentu na tle rasistowskim, wymierzonego w Polaków.

Dla PiS-u problemu nie ma

Radni PiS żadnych zagrożeń w zapowiedziach narodowców nie widzą. Więcej, sprawa zasługuje na potraktowanie w kategoriach żartu.

- W ogóle nie powinniśmy o tym rozmawiać, te patrole powstały głównie w "domniemaniu" radnych PO – mówił Tomasz Głowacki z PiS-u. - Radni powinni szukać innego zagrożenia dla mieszkańców Łodzi. W dodatku rozmowa o ONR bez obecności jego przedstawicieli nie powinna mieć miejsca, a skoro temat już się pojawił, ONR powinien być zaproszony do dyskusji – dodawał.

"ONR nie chodził z gołymi rękami"

Zdaniem Platformy, plany ONR-u można odbierać jako realne zagrożenie. Głównie, nasileniem nastrojów ksenofobicznych.

- Żyjąc w Europie, powinniśmy walczyć z ksenofobią i taką formą nienawiści, działaniami sprzecznymi z ideą zjednoczonej Europy – mówił szef rady miejskiej. A Mateusz Walasek z PO przypomniał, że zapowiedzi narodowców przypominają złe czasy z początków XX wieku.

- Pamiętajmy, że wtedy ONR nie chodził z gołymi rękami. Nie muszę tłumaczyć historii ONR i tradycji, do których się odwołuje - dodawał.

Inicjatywę ONR-u z dużym dystansem potraktowały władze miasta. Rzecznik prezydent, Marcin Masłowski w rozmowie z Onetem podkreślił, że żadne organizacje nie mają prawa wkraczać w kompetencje służb, bo to one mają monopol na dbanie o bezpieczeństwo i porządek prawny.

Tymczasem łódzki wojewoda, nominowany przez PiS, w patrolach ONR nie widzi żadnego problemu. Jak mówił kilka dni temu w radiu Łódź: "Jeśli młodzi ludzie dla dobra wspólnego chcą się organizować i uznają, że bezpieczeństwo może być zagrożone, to jest kapitał, na którym możemy budować".

Dodajmy, że służby nie odnotowały ani jednej sytuacji, w której to przebywający w ośrodku w Grotnikach uchodźcy byliby stroną atakującą Polaków, zwłaszcza na tle rasistowskim. Wręcz przeciwnie, na terenie Łodzi doszło do kilku werbalnych ataków na osoby, których wygląd wskazywał na pochodzenie arabskie. Palestyńczyk, student reżyserii w łódzkiej "filmówce" został zwymyślany w sklepie na Piotrkowskiej. Kilkanaście dni później, w tramwaju, grupa młodych Polaków wulgarnie wyzywała Egipcjanina, który wykłada na łódzkim uniwersytecie.

Źródło: Onet.pl



mode może zwinąć w spojler, jeszcze tego nie ogarnąłem
Najlepszy komentarz (58 piw)
leonfun • 2016-03-31, 10:54
Cytat:

może negatywnie wpłynąć na wizerunek miasta



To jeszcze coś może wpłynąć na negatywny wizerunek Łodzi?
Przemowa na ślubie ONR-owca
m................0 • 2015-08-24, 13:25
Witam wszystkich zebranych. Naprawdę spędziłem sporo czasu żeby przygotować tą przemowę. Inspirowałem się wieloma przemówieniami wielkich ludzi.

To tyle na wstępie, dobra zaczynam:

Ein Volk, ein Reich, ein Fuhrer!
Najlepszy komentarz (151 piw)
Goliard • 2015-08-24, 13:46
Nie mogę wklejac obrazków, takze nie uratuję własnymi cyckami tego tematu...

W każdym razie:

Na mszy odprawianej u zwieńczenia placu Sw. Piotra, papież Benedykt XVI zwyczajem swego poprzednika postanowił pozdrawiać zgromadzonych w ich ojczystych językach. Pozdrowił włochów w pięknym toskańskim akcencie, dostrzegł flagę UK - posłużył się płynnym angielskim, ujrzał barwy Brazylii - język zmienił się w portugalski. Wtem załopotała wielka flaga Polski. Benedykt wiedział, ze nie może zignorować tej powierzchni reklamowej polskiego patriotyzmu, jednak jego sprawność w polskiej mowie była niskich lotów z czego zdawał sobie sprawę i się tym zasmucił. Jednak nagle rozpromienił się jak wiosenny poranek przypominając sobię pewną starą sentencję i odrzekł gromko:

Polacy! Obrońcy Poczty Gdańskiej! Poddajcie się!

Dziękuję za uwagę : p
Ogólnie sprawa wygląda następująco:

Niezależni twórcy tworzą dokument o młodej działaczce ONR który później zostaje sprzedany do angielskiego "the guardian". Wszystko wydawało by się nawet całkiem w porządku lecz niestety to wydawnictwo jest bardzo lewicowe (coś ala gw w Polsce). Niestety również do roli głównej wybrano bardzo młodą dziewczynę z małym doświadczeniem w kręgach narodowych. Przynajmniej jak już wylazła z kuchni to w dobrym kierunku swoje zainteresowania skierowała . Czytałem na ten temat już jakiś czas i z niecierpliwością wypatrywałem się w nowe publikację. Jeżeli ktoś zna się na tych tematach to wyłapie sam manipulacje.





Źródła.
theguardian
narodowcy
fanpage: ruch narodowy, wipler, marsz niepodległości i kilka innych...

nie wiem czy było ale świeża sprawa

PS nie jestem z ONR ale popieram ich w większości założeń.
Homo
MCMerci • 2014-07-10, 18:50
Często w mediach wytyka się narodowcom, że nie szanują a wręcz tępią homosi i wykrzykują do nich karygodne i nieprzyjazne hasła "chuj ci w dupę".
Jak to nieprzyjazne?
Przecież to dla nich bardzo dobre życzenia
Narodowe Siły Zbrojne
Hauer88 • 2014-05-02, 19:53
Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych przy wsparciu Brygady Górnośląskiej ONR oraz GRH NSZ Beskidy zaprasza do obejrzenia filmu krótkometrażowego.

Z dr Wojciechem J. Muszyńskim, autorem wydanej przez IPN książki „Duch Młodych. Organizacja Polska i Obóz Narodowo-Radykalny w latach 1934–1944” rozmawia Mateusz Rawicz.






MATEUSZ RAWICZ: – Pałkarze z ONR – taki stereotyp utrwalił się w okresie PRL, czego przykładem był film „Zezowate szczęście”. Czy może być coś ciekawego dla historyka w historii takiej organizacji?

WOJCIECH J. MUSZYŃSKI: - Cechą stereotypów jest to, że mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Propaganda PRL uczyniła wiele, aby zohydzić tę formację polityczną. ONR to był przez komunistów i lewicę szczególnie znienawidzony. O pałkarstwie jeszcze powiem, warto jednak zwrócić uwagę na sentencję „jest ONR-u spadkobiercą partia”, która wydaje się dominować nad tym tematem. Wielu ją cytuje, jednak mało kto rozumie jej sens.

Miłosz miał bowiem na myśli kilku swoich kolegów z Wilna na czele z Putramentem, którzy w latach 30. z endeków przedzierzgnęli się w komunistów. Fakt, że nie mieli nic wspólnego z ONR nie miał dla niego specjalnego znaczenia – chodziło o rzucenie na PZPR najgorszej w jego mniemaniu inwektywy.

Bo nazwę ONR lewica traktuje jako inwektywę wobec wszystkich politycznych przeciwników – rzucając ją jednym tchem z epitetami w rodzaju „faszystowski” czy „rasistowski”. Do tej pory było to łatwe, bo mało kto zdawał sobie sprawę czym był ONR i kto do niego należał. Mam nadzieję, że wydanie przez IPN mojej książki „Duch Młodych” utrudni takie pseudointelektualne harce.

MATEUSZ RAWICZ: - Jak należy się odnosić do zarzutów o „faszyzm” i „rasizm” ONR? Z czego wynikają te zarzuty?

WOJCIECH J. MUSZYŃSKI: - ONR, jak zresztą cały polskich ruch narodowy, nie głosił haseł rasistowskich. Owszem, występowano przeciwko Żydom, głoszono hasła o przymusowej emigracji tej mniejszości z Polski, ale nie można tego stawiać na jednej szali z niemieckim nazizmem czy Holokaustem.

Zresztą w czasie wojny wielu narodowych radykałów ratowało Żydów, a kilku otrzymało nawet medal „Sprawiedliwego wśród narodów Świata”.

Kolejna sprawa, to twierdzenie, że przed wojną „ONR-owcy bili Żydów”, które jest głupawym antysemickim prymitywizmem: młodzież żydowska to nie była banda herlaków z ilustracji w antysemickim pisemku. Umieli się bronić, a nawet atakować. Na uniwersytetach, czy na ulicach dochodziło niekiedy do bójek: bili się ONRowcy z Żydami, endecy z piłsudczykami, bejtarowcy z bundystami, a socjaliści z komunistami. Bito się, bo takie były polityczne temperamenty i ówczesny duch czasów. Można nad tym ubolewać. Ale nie można też popadać w przesadę, bo dojdzie się do absurdu, że lata 30. to okres ulicznej wojny domowej. Burdy miały miejsce, ale niezbyt często, a winę za nie ponosiły różne ugrupowania polityczne. W każdym razie działacze ONR nie byli bardziej winni niż BUND czy socjaliści.


ONR-owcy na pielgrzymce akademickiej w 1934 r.


MATEUSZ RAWICZ: - W swojej książce „Duch młodych” postawił pan tezę, że ONR był jedynie ekspozyturą tajnej Organizacji Polskiej.

WOJCIECH J. MUSZYŃSKI: - Ściśle to ujmując, ONR nie był samodzielnym bytem politycznym. Stanowił rodzaj parawanu, który osłaniał działalność tajnej, wewnętrznie zakonspirowanej Organizacji Polskiej. Celem mojej książki było pokazanie, kim byli ludzie tworzący OP i ONR. OP miała charakter elitarny, skupiała ludzi dojrzałych, niemal zawsze po studiach i o ugruntowanej pozycji zawodowej. Byli wśród nich liczni inżynierowie – należy pamiętać, że Politechnika Warszawska była domeną wpływów narodowych-radykałów – następnie prawnicy, ekonomiści, lekarze, ale także profesorowie, księża, ziemianie oraz przemysłowcy, którzy dodatkowo finansowali działalność. Była to po prostu elita ówczesnej polskiej inteligencji. A oenerowski kamuflaż okazał się dość skuteczny. Przedwojenna polska policja ani śledczy z gestapo nie wpadli na trop OP, choć podejrzewano, że w strukturze ONR jest jakieś „drugie dno”. Organizacja została zdemaskowana i rozpracowana dopiero przez NKWD i UB pod koniec 1945 r.

Tymczasem przedwojenny ONR – zarówno w krótkim okresie działalności legalnej, jak i później, w drugiej połowie lat 30, gdy działał w konspiracji – była to organizacja młodzieżowa. Tworzyli go studenci, którzy organizowali demonstracje, wydawali nielegalne gazetki i ulotki, a niekiedy też prowadzili akcje bojówkarskie. W porównaniu z OP nie miało to specjalnego znaczenia, choć dziś szczególnie bojówkarstwo się podkreśla. Tego rodzaju działalność była, jak to nazywam „przedszkolem do OP”: w ONR poznawano kandydatów, sprawdzano ich wartość oraz ideowość, a także czy są odporni na szykany lub pobyt w policyjnym areszcie. Ci, którzy się wykazali w ONR, byli później wprowadzani do struktur OP, czyli do elity.

Ponadto działacze OP uważali narodowy radykalizm za dobry szyld polityczny. Byli oni polskimi nacjonalistami, co łączyli z radykalizmem, czyli z programem szybkiej modernizacji Polski pod względem gospodarczym, społecznym i politycznym. Opracowano plany reformy rolnej, industrializacji i elektryfikacji kraju, rozwoju prywatnej przedsiębiorczości. Taki był prawdziwy sens istnienia OP i ONR, a nie rzekome burdy antyżydowskie.


Oddział kobiecy ONR


MATEUSZ RAWICZ: - Historycy określają mianem Obozu Narodowo-Radykalnego zarówno ONR „ABC” jak i „Falangę”. Czy to określenie zgodne z prawdą?

WOJCIECH J. MUSZYŃSKI: - Zupełnie niezgodne. „Falanga” to Bolesław Piasecki i oddani mu ludzie, którzy byli przez pewien czas w ONR. Jednak w 1935 r. wywołali rozłam i utworzyli odrębną organizację. Miała ona charakter bojówki, którą tworzyła młodzież z przedmieść, robotnicy oraz nieliczna grupa inteligencji, głównie studentów. To oni byli odpowiedzialni za większość zamieszek oraz wystąpień antyżydowskich, które przypisuje się ONR. Hasła nacjonalistyczne mieszały się tam z populizmem i uwielbieniem dla Piaseckiego, jako przyszłego wodza narodu. Nie można więc porównywać „Falangi” do ONR czy OP. „Falanga” to nie była poważna formacja polityczna, co zresztą pokazała praktyka, gdyż zakończyła swój żywot na kilka miesięcy przed wybuchem wojny.


Plakat Falangi


MATEUSZ RAWICZ: - Podobno do ONR należał m.in. Janek Bytnar „Rudy”, bohater powieści „Kamienie na szaniec”?

WOJCIECH J. MUSZYŃSKI: - Tak rzeczywiście było – Jan Bytnar należał do Grup Szkolnych ONR, które skupiały młodzież szkół średnich. W liceum Batorego, gdzie chodził Bytnar, struktura ta była bardzo prężna. Podobne grupy działały w innych liceach warszawskich: Reya, Czackiego, Poniatowskiego czy Zamoyskiego. To ostatnie było w pewnym sensie matecznikiem środowisk narodowo-radykalnych, gdyż ukończyło je wielu czołowych działaczy ONR i OP, w tym Jan Mosdorf i Jan Jodzewicz. Na początku wojny Bytnar wbrew radom kolegów poszedł do Małego Sabotażu, później znalazł się w Szarych Szeregach, ale nie oznaczało to, że zerwał kontakty z ONR, czy zmienił poglądy polityczne.

W szeregach ONR było wielu wybitnych ludzi: ks. prof. Jan Salamucha, jeden z czołowych polskich filozofów, pisarz Leszek Prorok, prof. Jerzy Regulski autor reformy samorządowej III RP, prof. Bolesław Sobociński – przed wojną wykładowca UW, po wojnie w Uniwersytecie Notre Dame w USA, prof. Felicjan Loth – znany warszawski lekarz pediatra, a z wywiadem NSZ był związany inny pisarz Jan Józef Szczepański. To tylko przykłady, gdyż takich ludzi były setki.


Jan Bytnar


MATEUSZ RAWICZ: - Druga wojna światowa była kresem działalności ONR/OP?

WOJCIECH J. MUSZYŃSKI: - Wręcz przeciwnie – wybuch wojny zmobilizował działaczy OP do walki zbrojnej i działalności politycznej. To z ich inicjatywy powstał podziemny Związek Jaszczurczy, organizacja wojskowa, która w późniejszym czasie dała początek Narodowym Siłom Zbrojnym.


Symbol Związku Jaszczurczego na odznace żołnierzy NSZ


Środowisko OP pierwsze rzuciło hasło powrotu Polski nad Odrę i Nysę Łużycką. Uporczywie, początkowo samotnie, lansowali to hasło przez kolejne lata wojny, pisali o prawach Polski do Dolnego Śląska, Pomorza i Prus Wschodnich.

Ostatecznie społeczeństwo polskie zaczęło się z tą ideą identyfikować. W 1945 r. komuniści z pomocą Sowietów jedynie nieudolnie ją splagiatowali chcąc uwiarygodnić się jako polscy patrioci. A także dać Stalinowi alibi na zagrabienie wschodnich województw Polski. Tymczasem środowisko OP nigdy nie dopuszczało możliwości wyrzeczenia się Kresów Wschodnich – Wileńszczyzna i Małopolska Wschodnia były dla nich integralną częścią Rzeczypospolitej.

Ważnym wkładem środowiska OP było opracowanie koncepcji powojennej odbudowy Polski w ramach Służby Cywilnej Narodu. Strukturę tę tworzyli inżynierowie i kadra naukowa różnych dziedzin. To oni byli autorami szeregu opracowań dotyczących powojennej odbudowy i rozbudowy przemysłu, reformy rolnictwa, systemu prawnego, szkolnictwa, rozwoju samorządu terytorialnego i administracji cywilnej oraz zintegrowania ziem zachodnich z resztą kraju. Część z tym opracowań przekazano Delegaturze Rządu, za pośrednictwem której niektóre rozwiązania udało się wcielić w życie. Niestety większość dorobku SCN przepadła w zniszczonej Warszawie.


Wojciech J. Muszyński


Innym istotnym wkładem OP w walkę o niepodległość był konsekwentnie głoszony program zwalczania z bronią w ręku podziemia komunistycznego. Stanowisko Komendy Głównej AK i Polskiego Państwa Podziemnego było w tym względzie chwiejne – próbowano z komunistami negocjować, kiedy indziej zwalczano ich politycznie, lecz przypadki fizycznej likwidacji należały do rzadkości.

Działacze OP głosili, że PPR oraz GL/AL to agentury Sowietów, jednego z dwóch wrogów Polski w tej wojnie i należy je niszczyć na równi z niemieckim aparatem okupacyjnym, a komunistów traktować jak zdrajców-folksdojczów. Partyzantka NSZ zwalczała komunistów z bronią w ręku do początku lat 50.



Rozmawiał Mateusz Rawicz, wywiad ukazał się w tygodniku „Nasza Polska”, nr 1, 03.01.2012 r.