Ten niewielki kraj, utrzymujący się głównie z turystyki, miał u siebie przez lata raj dla hazardzistów. Jeszcze parę lat temu ok. 5 proc. obywateli była zatrudniona w firmach związanych z hazardem. Miliony ludzi wchodziły na tamtejsze internetowe serwisy hazardowe, których przychody przekraczały miliard dolarów rocznie. Władze chciały postawić na dalszą ekspansję na wirtualnym rynku usług hazardowych, widząc w tym szansę na rozwój i uniezależnienie od kapryśnej turystyki.
Niestety, dobrze prosperujący biznes upadł, a plany razem z nim, kiedy Stany odcięły Antiguę od swojego rynku. W 2002 r. wprowadziły zakaz dostępu do internetowego hazardu, którego operatorzy są zlokalizowani na Karaibach. Dla USA problematyczne były kwestie gospodarcze, chodziło o ochronę rodzimego hazardu, co podpierano jeszcze uzasadnieniami natury moralnej. Biorąc pod uwagę, że podobno aż połowa internetowych hazardzistów pochodzi ze Stanów, cios był potężny. Wystarczyło parę miesięcy, żeby większość wirtualnych kasyn zbankrutowało, a tysiące ludzi straciło pracę. Dochody pozostałych są obecnie nieznaczne.
Rząd Antigui próbował negocjacji z USA, a kiedy spełzły na niczym, zwrócił się do Światowej Organizacji Handlu (WTO) o artbitraż. W 2003 r. zapadł werdykt, że amerykańskie restrykcje naruszają umowy międzynarodowe, a kasyna internetowe, jak legalnie działające przedsiębiorstwa, powinny mieć zagwarantowany dostęp do amerykańskiego rynku. Ale orzeczenie nic nie zmieniło. Stany poinformowały, że ich prawo zakazuje form hazardu, oferowanego przez karaibskich operatorów.
Potem, w 2004 r., WTO wydało jeszcze swoje rozstrzygnięcie w postaci oficjalnego raportu. USA z miejsca wniosło o apelację, a Antigua o jej odrzucenie. Werdykt okazał się jednak jeszcze mniej korzystny dla Stanów - stwierdzono, że nie tylko złamały obietnice co do poszanowania wolnego handlu, ale nie zawahały się zastosować nielegalnych środków, naruszających Układ ogólny w sprawie handlu usługami (GATS). Uznano również, że USA nie ma prawa powoływać się na ochronę moralności, mogące stanowić ewentualny powód podobnych naruszeń, skoro pozwalają swoim operatorom na niektóre formy hazardu online, np. typowanie w wyścigach konnych.
Ostatecznie WTO przyznało Antigui prawo do odszkodowania, ale nie we wnioskowanej wysokości 3 mld dol. Otrzymała prawo do sankcji handlowych wymierzonych w USA, których suma nie może przekroczyć 21 mln dol. rocznie. Ale - bądźmy szczerzy - czy państewko o tak marginalnym znaczeniu gospodarczym może cokolwiek zwojować w ten sposób sprzeciwko Stanom? Okazuje się, że może.
Minęło ponad 5 lat i przez ten czas w sprawie nic nowego się nie wydarzyło. Aż nagle okazało się, że Antigua ma koncepcję realizacji praw, przyznanych jej przez WTO. TorrentFreak poinformował, powołując się na źródła zbliżone do rządu Antigui, że niebawem ma wystartować ogromny serwis, oferujący amerykańskie filmy, muzykę i oprogramowanie za symboliczne 5 dol. miesięcznie. Wywołało to oburzenie USA, które zapowiedziało, że, jeśli taki krok zostanie podjęty, "zaszkodzi to tylko interesom Antigui". "Piractwo autoryzowane przez rząd osłabi szanse na porozumienie, mogące przynieść Antigui prawdziwe korzyści. Będzie to również główną przeszkodą dla zagranicznych inwestycji w tamtejszą gospodarkę, zwłaszcza w branżę high-tech" - jak zapowiedziały Stany. USA może w tej sytuacji zablokować płatności za usługi wirtualnych kasyn, co mogłoby zaowocować sankcjami ze strony WTO, ale - przy tak korzystnych dla użytkowników warunkach - nie powinno to znacząco wpłynąć na popularność serwisu."
Całość tekstu skopiowana Ale nie ma co , ciekawa forma walki z USA ;p sam chyba wykupię abonament
Źródło : pej.cz/Panstwowa-strona-z-pirackimi-filmami-odwet-na-USA-a5373?utm_sou...