Dobry taksiarz, pokierował całą akcją zza kółka.
#poród
Dobry taksiarz, pokierował całą akcją zza kółka.
* "Bomba beczkowa" to bomba o dużej sile rażenia, wyglądająca jak... beczka. Jest zrzucana ze śmigłowców.
Poniższy filmik w 30 sekund wyjaśnia jak taka bomba wygląda i jak działa:
Kurwa jakie to zaściankowe! Przecież moja idolka pani dorotka wellmaan mowi, że w środku jest płód a dopiero jak w 100% będzie na zewnątrz to dziecko. Oczywiście o niewiadomej płci póki samo sobie nie wybierze.
Nigdy nie zapomni tego widoku...
jakby kogoś ciekawiło
- Puśćcie mnie, chcę zobaczyć mojego syna!
Personel przekonuje go:
- Tatusiek, jak wypiszemy do domu, to się napatrzysz do woli.
Facet przez łzy:
- Nie, jej mąż nie pozwoli mi tam wejść!
Zajebane od Joego.
We were called out on a rescue to a dead mother with a joey (pinkie)
still alive in the pouch. We retrieved from it's mothers pouch, and sent him off to a more experienced carer of the little ones to give him the best chance of survival possible. Footage, filmed in Australia, of a baby kangaroo being rescued from its dead mother's pouch.
The video, filmed in Sydney, New South Wales on April 24, shows a couple pulling the new-born joey from the dead animal's pouch.
They then took him to an experienced carer to give him the best possible chance of survival
Trochę taki wegański Werter poczęty i urodzony tylko po to ażeby być zjedzonym. Reszta to kał i gazy...
wiem że pewnie teraz sobie marszczysz ale jaranie się takimi filmikami to czyste zwyrodnialstwo i patologia
Przecież do chuja po to właśnie to tu opublikowałaś, żeby można było nacieszyć oko, ba zapewne szukałaś czegoś w tym kierunku a teraz się przypierdalasz?
Coś ci się pojebało, albo miejsce albo w głowie
Wczoraj przed godziną 16 z oddziału noworodkowego białogardzkiego szpitala został zabrany jednodniowy wcześniak. Sprawcami są rodzice dziecka. Całej rodziny wciąż poszukuje policja.
Małżeństwo S. to mieszkańcy Połczyna-Zdroju. Kobieta w białogardzkim szpitalu urodziła w czwartek w 37, a nie jak wcześniej mówiono, w 36 tygodniu ciąży. Zdaniem szpitala dziecko miało jednak zbyt małą masę ciała i wymagało m.in. dogrzania w inkubatorze.
- Od momentu porodu rodzice dziecka nie wyrażali, w tym również na piśmie, zgody na podejmowanie przez personel szpitala podstawowych czynności medycznych - osuszenie dziecka, ogrzanie pod napromiennikiem ciepła, wytarcie z mazi płodowej, kąpiel dziecka w oddziale, podaż witaminy K domięśniowo lub doustnie, szczepienia ochronne, ewentualne dokarmianie dziecka, gdyby tego wymagało, wykonanie badań przesiewowych, profilaktykę zakażenia przedniego odcinka oka (inaczej zabieg Credego) - tłumaczy Witold Jajszczok, rzecznik szpitala.
Szpital postanowił zawiadomić sąd rodzinny, bo zdaniem lekarzy postępowanie rodziców mogło doprowadzić nawet do śmierci dziecka. Wczoraj sąd podjął decyzję. Rozprawa odbyła się w szpitalu. - Sąd orzekł o częściowym ograniczeniu sprawowania władzy rodzicielskiej w zakresie udzielanych świadczeń medycznych, powołał też adwokata, któremu takie prawa zostały nadane - tłumaczy Jajszczok.
Z tak przedstawioną przez rzecznika szpitala sytuacją nie zgadza się m.in. Justyna Socha, wiceprezes stowarzyszenia Stop NOP, które nie zgadza się z przymusowymi szczepieniami dzieci. Z postu wynika, że kobieta ma kontakt z rodziną. Według niej rodzicom nie dano nawet możliwości obrony na rozprawie, która odbyła się w szpitalu.
"Sąd próbował zignorować ojca, nie pozwolił na nagrywanie sprawy odbywającej się poza siedzibą sądu, w szpitalu, nie dał szansy reprezentacji przez adwokata, nie pozwolił zadawać pytań świadkom, nie dał możliwości przedstawienia żadnych dowodów - napisała na swoim profilu na Facebooku. - Teraz tata chroni dziecko i matkę najlepiej jak może i potrafi. Przebywają w bezpiecznym miejscu" - czytamy.
Rodzice postanowili uciec ze szpitala po tym, jak otrzymali postanowienie sądu. Dziecko przebywało z nimi cały czas na sali. Tuż przed godziną 16 razem z noworodkiem wymknęli się ze szpitala i odjechali w kierunku Połczyna-Zdroju granatową Mazdą. Wciąż poszukują ich policjanci.
A za pół roku, jak już wszyscy zapomną o co chodziło, okaże się, że było jak w dowcipie:
Pytanie do radia Erewań
"Czy to prawda, że w Moskwie samochody rozdają?"
Redaktor:
"Prawda, tylko, że nie w Moskwie, ale w Odessie.
I nie samochody tylko rowery.
I nie rozdają, tylko kradną."
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów