Moja małżonka to sfochowana kobita.
Może pamiętacie moje przykłady na ten temat jeśli nie to zapraszam do sprawdzenia.
Dziś przypomniała mi się kolejna taka przygoda.
Jakiś czas temu żonka postanowiła zorganizować nam romantyczny wieczór (nie wiem, chyba ruchać jej się chciało). Sama zakupiła bilety do kina i zamówiła stolik w restauracji a córkę wysłała na noc do teściów.Zapowiadało się fajnie, ale...
Film to któraś z części "Zmierzchu", typowe babskie romansidło choć nie powiem było na co popatrzeć
Po wyjściu z kina małżonka, z resztą tradycyjnie jak po każdej takiej wizycie, spytała jak podobał mi się film. Wiedząc, że takie pytanie padnie przygotowałem sobie tekst o tym, że fajna miłosna historia, no i te wilkołaki i takie tam. Niestety miałem chyba jakieś chwilowe zaćmienie, gdyż po usłyszeniu pytania wzdychnąłem głęboko i odparłem:
-Ech... tą Isabellę to bym ruchał.
Kolację zjedliśmy w milczeniu no i mimo wolnej chaty ruchania nie było.
Ach te kobiety...