#przeprosiny
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Niestety, przeprosiny nie zostały przyjęte i goryle szykują pozew.
Właściciel sklepu szybko dopadł gościa i pokazał mu co myśli o jego malunku.
Nie ma takiego mazania.
Angielski na poziomie kamienia, koleś zdefraudował publiczna kase na... pare obiadów.
Źródło
społecznościowa, która pozwala stworzonym przez graczy Miiludkom wchodzić w rozmaite interakcje. Mii to stworzone przez graczy awatary mające być ich alter ego w wirtualnych światach na konsolach Nintendo. W Tomodachi Life mogą wybrać się na wspólny posiłek, bawić się ze sobą, polubić i w końcu zakochać i wziąć ślub. Ale tylko, jeśli są różnych płci.
W czerwcu Tomodachi Life trafi do graczy w USA i Europie. Zmiana kręgu kulturalnego pociągnęła już za sobą pierwszą konsekwencję. Tye Marini - homoseksualista z Pennsylvanii rozpoczął w sieciach społecznościowych akcję Miiquality, mającą zwrócić uwagę Nintendo na brak możliwości zawarcia małżeństwa przez awatary tej samej płci. Marini publikował wpisy na Twitterze, Facebooku i Tumblerze, zachęcając popierających go internautów do dzielenia się nimi oraz kontaktowania się w tej sprawie bezpośrednio z Nintendo za pomocą mediów społecznościowych, e-maili czy formularzy kontaktowych na stronie firmy.
Firma zajęła się sprawą po miesiącu, ale jej odpowiedź świadczy jedynie o niezrozumieniu istoty problemu. Nintendo twierdzi, że wydając Tomodachi Life nie chce w żaden sposób komentować rzeczywistości: - Opcje dotyczące związków mają tworzyć zabawny alternatywny świat, a nie odtwarzać rzeczywistość. Później firma dodaje jeszcze, że liczy na to, że wszyscy fani dostrzegą w Tomodachi Life małą zabawną gierkę, która nie ma być formą społecznego komentarza.
Gra może nie miała być komentarzem, ale taka postawa jak najbardziej na takie miano zasługuje, bo opcja małżeństw tej samej płci nie zostanie dodana. Jak na ironię, taka możliwość była przez chwilę obecna w japońskiej wersji Tomodachi Life, ale wynikało to z błędu i zostało "naprawione". Nintendo zapewnia, że słucha opinii swoich klientów, ale ostatecznie gdy przychodzi do czynów, kończy się zazwyczaj na pustych słowach.
Firma jednak poprawiła się w piątek, publikując oświadczenie, w którym przeprosiła za rozczarowanie wielu ludzi brakiem homoseksualnych związków.Nie zostaną one jednak umieszczone w Tomodachi Life. Nintendo twierdzi, że taka zmiana projektu gry jest za duża, by przeprowadzić ją w formie aktualizacji. Natomiast jeśli chodzi o przyszłość:
W Nintendo zawsze chcieliśmy wychodzić poza gry i tworzyć poczucie wspólnoty oraz dzielić się radością i duchem zabawy[...]Obiecujemy, że jeśli stworzymy następną odsłonę serii Tomodachi postaramy się zaprojektować rozgrywkę tak, by lepiej reprezentowała wszystkich graczy.
W taki właśnie sposób drodzy Sadole, w różne sfery życia wpierdala się lobby homoseksualistów. Ja rozumiem, że nikt do związków homoseksualnych w grach nas nie zmusza, ale uważam, że poprawność polityczna powinna się trzymać z dala od gier (tak jak i filmów czy muzyki, ale w tamtych kręgach jest niestety, co raz gorzej). Skoro twórcy nie brali pod uwagę związków homo to trudno- koniec sprawy.
Źródło: Polygamia
Niemcy napadły na Polskę. Warszawa zbombardowana.
Polskie MSZ i ambasada w Berlinie złożyły oficjalne przeprosiny.
Lobby żydowskie szantażuje Forbesa
Redakcja polskiej edycji Forbesa opublikowała przeprosiny, aby nie być pozwana do sądu przez lobby żydowskie za cykl artykułów, jaki ujawnił zbyt wiele prawdy o działalności tej wspólnoty pasożytniczej w Polsce.
Według raportu JTA, żydowskiej agencji telegraficznej, polska edycja magazynu Forbes przeprosiła za trzy artykuły na temat restytucji mienia przedwojennych gmin żydowskich, które ukierunkowane zostały na opis działań przywódców zorganizowanej społeczności żydowskiej w Polsce i wielu innych organizacji żydowskich.
Przeprosiny za artykuły opublikowane we wrześniu, pojawiły się w wydaniu poniedziałkowym na stronie internetowej czasopisma.
We wrześniu br. „Forbes” zamieścił trzy teksty: artykuł dziennikarza tego miesięcznika Wojciecha Surmacza „Kadisz za milion dolarów” (powstał we współpracy z izraelskim dziennikarzem Nissanem Tzurem), felieton Seweryna Aszkenazego, prezesa stowarzyszenia Beit Warszawa, „Kim są nasi przywódcy?” i felieton „Żydowskie oskarżenie” Eryka Stankunowicza, pierwszego zastępcy redaktora naczelnego „Forbesa”. W tekstach oskarżano osoby ze Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce i Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego o to, że sprzedają warte miliony złotych nieruchomości przedwojennych wspólnot żydowskich zwracane im przez państwo. Pieniądze ze sprzedaży miały trafiać do prywatnych kieszeni.
Tekst w miesięczniku „Forbes” nie spodobał się Związkowi Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce i Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego, a także Michaelowi Schudrichowi, naczelnemu rabinowi Polski. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, z żądaniem sprostowania zwrócili się oni do centrali koncernu Ringier Axel Springer Polska w Zurychu z pominięciem redakcji „Forbes Polska” i jego wydawcy Ringier Axel Springer Polska.
Polski wydawca „Forbesa” zamówił jednak ekspertyzy prawne w kancelarii Kochański Zięba Rapala i Partnerzy na temat szans wygrania procesu w razie niezamieszczenia sprostowania. – Wynikało z nich, że wydawnictwo ma duże szanse taki proces wygrać. Ale niemiecka centrala Springera ugięła się pod naciskiem Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP i zdecydowała, że „Forbes” musi teksty sprostować.
Sprostowanie dotyczy 15 błędów zawartych w artykule Surmacza. Redakcja je opublikowała, a w odrębnym oświadczeniu przeprosiła społeczność żydowską w Polsce. „Wyrażamy ubolewanie z powodu opublikowania nieuprawnionych twierdzeń o działaniu opisanych instytucji i osób na szkodę mienia i dziedzictwa społeczności żydowskiej w Polsce” – napisała. W oświadczeniu redakcja „Forbesa”, a także jego wydawca (Ringier Axel Springer Polska) przepraszają za trzy błędy z 15 wyszczególnionych w sprostowaniu: za to, że w tekście pojawiły się informacje, iż osoby wskazane w artykule czerpały korzyści z działalności organizacji żydowskich w Polsce, czyli ze sprzedaży odzyskanych cmentarzy w Toruniu, Gliwicach i w Lublinie, za stwierdzenie rozdzielające żydów na „prawdziwych” i „nieprawdziwych” oraz stwierdzenie, że we władzach organizacji żydowskich „prawdziwych żydów jest jak na lekarstwo„.
Kazimierz Krupa (występuje w odcinku VI Parady oszustów jako jeden z napastników na prof. Jasiewicza – przypis), redaktor naczelny miesięcznika „Forbes Polska”, nie zgadza się z większością zarzutów zamieszczonych w sprostowaniu. – Zgodnie z prawem prasowym mamy obowiązek publikowania sprostowań, które spełniają formalne wymogi. Bez względu na to, jaka jest prawda. Dziś w sprostowaniu można napisać każda bzdurę, nawet to że ziemia jest płaska, a wydawca musi je opublikować. W oświadczeniu odcięliśmy się zresztą od większości zarzutów, przyznając się tylko do błędów, które rzeczywiście popełniliśmy – mówi Krupa.
Nissan Tzur, izraelski dziennikarz piszący do dzienników „Maariv” i „The Jerusalem Post” (współpracował z Surmaczem przy tekście opublikowanym w „Forbesie”), nie ma takich oporów: – Po ukazaniu się naszego artykułu Piotr Kadličik, przewodniczący Gminy Wyznaniowej w Warszawie i rabin Schudrich wystosowali do władz Ringier Axel Springier list, w którym oskarżyli nas o nazizm, arabski terroryzm i antysemityzm. Poczułem się tak, jakbym wbito mi nóż w plecy. Jestem Żydem, a moi dziadkowie byli w obozie w Oświęcimiu. Jestem przekonany, że to centrala Springera zdecydowała o sprostowaniu. Odpowiadam tylko za swoje informacje zawarte w tekście, ale zamierzam wytoczyć proces Kadličkowi za zniesławienie – mówi Tzur.
Według JTA, „Forbes postanowił opublikować przeprosiny i sprostowania, aby uniknąć grożącego pozwu ze strony społeczności żydowskiej”.
W ten sposób, poprzez grożenie pozwami, żydowskie lobby jest w stanie cenzurować wiadomości. Forbes i inne serwisy informacyjne są pod pełną kontrolą żydowskiej mafii, i jeśli nawet redaktorzy tych mediów starają się od święta napisać kilka słów prawdy, od razu spotykają się z reakcją burków szczekających o „antysemityzmie”, jak Kadlcik, Schudrich i cała reszta kolonii pasożytniczej.
Źródło
sadistic.pl/wymuszenie-pierwszenstwa-vt244101.htm
Przeprasza tym razem za zajęcie miejsca dla niepełnosprawnych
ps. nie spinać dupy że
Dobra mamo nie spinaj dupy już się uczę z katechizmu do bierzmowania
od kiedy mafia jeździ 10-letnimi samochodami?
Od 10 lat?
Przez wiele ostatnich miesięcy Polska była terenem prawdziwie żałosnego spektaklu. Wielka antypolska część mediów, ludzie nowej Targowicy, wytaczali Polsce i Polakom proces na oczach świata, żądając pokutnego samobiczowania za mord Żydów w Jedwabnem przed 60 laty. Całą Polskę, cały naród, próbowano obciążyć winą za mord dokonany z niemieckiej inspiracji i pod niemieckim kierownictwem w czasie, gdy na terenach zbrodni rządzili niemieccy okupanci i gdy nie istniały żadne polskie struktury państwowe i samorządowe. Cel potępień był od początku znany - wpisywał się w wypowiedzianą już kilka lat wcześniej - w 1997 r. groźbę jednego z przywódców Światowego Kongresu Żydów - Israela Singera. Zagroził on już wówczas otwarcie, że Polska „będzie upokarzana”, jeśli nie ustąpi pokornie wobec żydowskich roszczeń w sprawie odszkodowań za mienie w Polsce. Te roszczenia sięgają zaś ogromnej sumy 65 miliardów dolarów - jak ostrzega nas żydowski naukowiec z USA - prof. Norman G. Finkelstein, apelując do Polaków, by nie ulegali naciskom grupy żydowskich szantażystów.
Nie wolno pogodzić się z próbami przefarbowywania polskiej historii na czarno, bo ulegając im niegodnie zgrzeszymy wobec tak wielu naszych przodków, którzy ginęli z imieniem Najjaśniejszej Rzeczypospolitej na ustach, którzy ginęli po to, „żeby Polska była Polską”. Nie wolno pogodzić się z lansowanymi przez różnych Grossów rasistowskimi wizjami historii świata, które każą Polakom kornie padać na kolana i przepraszać Żydów jako rzekomo bezgrzeszny naród ofiar i aniołów. Każdy naród miał w swej historii wielu ludzi szlachetnych i aniołów, ale każdy miał też swoją czeredę podleców. Podleców, za których może i powinien bić się w piersi.
Faktem jest, że wbrew kłamstwom wpływowych mediów, Żydzi mają aż nadto wiele powodów do bicia się w piersi i przepraszania licznych narodów za zachowanie swych niegodnych przedstawicieli.
Prezentowana tu książeczka jest próbą bardzo skrótowego przedstawienia tych działań, za które Żydzi powinni przeprosić inne nacje. Co najistotniejsze, żydowskie „grzechy” wobec innych nacji, staram się przedstawiać głównie w oparciu o uczciwe wyznania samych Żydów, takich jak: Hannah Arendt, Albert Einstein, prof. Israel Shahak, prof. Ludwik Hirszfeld, etc., etc.
I. Powinni przeprosić Polaków:
- Za zdradzanie nas na rzecz zaborców
Powszechnie wiadomo, że przez całe stulecia Polska była jedynym schronieniem dla Żydów z całej Europy. Zyskała wtedy miano „paradisus Judeorum” (Raj dla Żydów), użyte wobec Polski m.in. W Wielkiej Encyklopedii Francuskiej w XVIII w. Współczesny historyk żydowski Burnett Litvinoff ocenił w monumentalnym dziele „Antysemitism and Modern History” (London 1988, że „przypuszczalnie Polska uratowała Żydów od całkowitego wyniszczenia” w wiekach średnich i w dobie Odrodzenia. Niestety za to schronienie, udzielane przez stulecia Żydom, prześladowanym w całej reszcie Europy, jakże często spotykaliśmy się w dobie zaborów z przejawami skrajnej wręcz „ucieczki od wdzięczności” ze strony wielkiej części Żydów.
Słynny żydowski przywódca syjonistyczny dr Leon Reich pisał w 1910 r., że: Potrzeba trzymania z silniejszym bierze u Żydów górę nad poczuciem wdzięczności (cyt. za: M. Wańkowicz „O Żydach”, „Kultura” 7-8,1950, s. 45). Doświadczyliśmy tego niestety aż nazbyt często w czasie zaborów. Przeważająca część Żydów okazała się całkowicie obojętna na los Polaków w czasie ich najgorszej niedoli w zaborze rosyjskim i pruskim (bardziej złożona była sytuacja w zaborze austriackim), a częstokroć zdecydowanie stawała po stronie bezwzględnych rusyfikatorów i germanizatorów.
Ci spośród Żydów, którzy poparli Polaków w czasie ich niewoli stanowili mniejszość, począwszy od Berka Joselewicza poprzez rabinów Abrahama Kohna (otrutego w 1848 r. przez ortodoksyjnego Żyda za swą manifestacyjną propolskość) i Meiselsa do Askenazego czy Feldmana.
Do niesamowitych rozmiarów dochodziło niekiedy identyfikowanie się Żydów z zaborcami Polski. Historyk żydowski Jakub Schall wspominał, że w 1848 r. Żydzi poznańscy stanowczo odrzucili wezwania do powstania polskiego, twierdząc, że czują się Niemcami i że ze sprawą polską nie mają dosłownie nic wspólnego.
To całkowite identyfikowanie się z Prusami i niechęć do Polski cechowało konsekwentnie poznańskich Żydów i wciągu następnego półwiecza. Jeszcze w 1910 r. na 26 422 Żydów pruskich 26 400 podało się przy spisie ludności za Niemców, a tylko 22 za Polaków (por. M. Stecka „Żydzi w Polsce”, Warszawa 1921, s. 45). W zaborze rosyjskim tylko raz na kilka lat doszło do prawdziwego przełomu i „bratania się” polsko-żydowskiego w okresie bezpośrednio przed Powstaniem Styczniowym (by przypomnieć choćby piękną postać Żyda Michała Landego, który z krzyżem w ręku zginął od kuł carskich żołdaków w czasie patriotycznej manifestacji). Wkrótce po klęsce powstania, gdy rozsrożył się terror rosyjski w Polsce, większość Żydów uznała, że nie warto dłużej dzielić losu pokonanych Polaków i błyskawicznie się od nich zdystansowała. Szczególne oburzenie w polskich środowiskach wywoływało wykupywanie przez niektórych Żydów za bezcen majątków, skonfiskowanych przez władze carskie rodzinom polskim, zamieszanym w powstanie 1863 r.
Poparcie przez wielką część Żydów zaborców Polski: Rosjan i Prusaków doprowadziło do maksymalnego rozczarowania u polskich twórców w swoim czasie najbardziej nawet przychylnie ustosunkowanych do Żydów, od Bolesława Prusa po Aleksandra Świętochowskiego. Jakże wymowne pod tym względem są „Kroniki” Prusa z lat 1909-1910. Prus pisał wówczas: (...) Stosunek niektórych grup żydowskich do Polaków jest nie tylko niegodziwy, ale wprost - nieprzyzwoity (...) „litwacy” (tj. Żydzi przybyli z Rosji - J.R.N.) odgrywają rolę rusyfikatorów u nas, nawet obrażają nas, a Żydzi poznańscy wręcz głoszą, że zawsze walczyli przeciw Polakom w interesie Niemiec (...). Ileż to razy wobec Polaków i Rosjan socjaliści żydowscy czy nacjonaliści wykrzykiwali, że „Polska jest trupem gnijącym”, a „Polacy rasą znikczemniałą”. (...) Kiedy cala imigracja niemiecka, choćby sprzed stu lat, stała się naszą krwią, kością, sercem i duszą, masy żydowskie po wielu wiekach są nam obcymi; więcej nawet - niektóre grupy żydowskie przypominają armię, która toczy z nami walkę w celu wytępienia czy wygnania większej części nas, a zamienienia reszty na swoich lenników, jeżeli nie niewolników! (...) (cyt. za: B. Prus „Kroniki”, t. XX, Warszawa 1970, s. 147,271,272).
- Za jakże licznych Żydów, szpicli i donosicieli w służbie carów
Historia odnotowała całe „legiony” antypolskich Żydów, szpicli i donosicieli. Mamy rozliczne dokumenty na temat donoszącym Moskalom Żydów w czasie powstania kościuszkowskiego i wojny 1812 r. (ogromna część Żydów trzymała wtedy za Moskwą). Do szczególnego „rozkwitu” doszło promoskiewskie szpiclowanie z kręgów żydowskich w dobie Królestwa Kongresowego. Maurycy Mochnacki w swym wielkim dziele „Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831” (Warszawa 1984, t. I, s. 95) pisał, że cała policja tajna, tak w Polszcze kongresowej i w guberniach naszych, jak we właściwej Moskwie przez Żydów była sprawowana. Znamienne też, że gdy lud warszawski zabrał się do wieszania zdrajców i szpiegów w sierpniu 1831 r., to głównie Żydzi, jako najgorsi donosiciele padli ofiarą tego wybuchu gniewu ludu. By przypomnieć choćby niektóre nazwiska powieszonych szpicli, począwszy od osławionego Joela Mojżesza Birnbauma po Czyżyka Herszke Jednorączkę, Ejzyka Lewkowicza Dzwarca, Abrahama Moszkowicza, Icka Mittelmana, Berka Blinnen-kranza czy Fajwela Jekowicza.
Losy polskie naznaczone zostały aż zbyt wielką ilością spisków zniweczonych przez denuncjacje promoskiewskich Żydów-donosicieli. Począwszy od historii aresztowania w 1797 r. Sebastiana Ciecierskiego na skutek denuncjacji wileńskiego Żyda Tobiasza Abrahamowicza. Aresztowanie doprowadziło w efekcie do wykrycia wszystkich uczestników polskiego spisku na Litwie i w Warszawie. Niewiele osób niestety wie o nikczemnej roli takich Żydów-donosicieli jak właściciel winiarni Nisel Rosenthal, który wydał na śmierć najsłynniejszego polskiego emisariusza Szymona Konarskiego, jak Artur Goldman, który wydał carskiej policji przywódcę Powstania Styczniowego Romualda Traugutta czy Lej-zor Butler, który wydał Waryńskiego. Przykłady tego typu można niestety długo, długo mnożyć.
jak kogoś zainteresowało to dalsza część tutaj:
link
Wszystkich!!!
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
A to pedały
A na poważnie... "JewBook" dalej nie zadziwia. Dlatego m.in. nie mam konta na tym gównie.