[/code]
Nie było, bo własne
"Właśnie, finalnie, doszłam do wniosku, że demokracja nie ma ŻADNEGO sensu. Wróciłam niedawno ze swojej zmiany w komisji i musiałam lekko ochłonąć. To, co tam się działo przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Dodam, że większość komisji ma swoje miejsca w szkołach, gdzie jest parę miejsc za jakimiś parawanami, czy w "boksach" (nie wiem jak to się nazywa...). U mnie było troszkę inaczej, ogólnie głosować jednocześnie mogło 15-20 osób, więc nikt się za bardzo nie spieszył. Po pierwsze sporo ludzi nie wiedziało jak się głosuje. Były instrukcje, ale oni nie rozumieli. Ok, to można wybaczyć. Jednak... jeden facet nawrzeszczał na naszą przewodniczącą, że obwieszczenia z kandydatami nie wiszą na murach ani słupach i on nie wie na kogo głosować. Niektórzy stali przed tymi obwieszczeniami i sobie rozmawiali na kogo by głosować, a może nie głosować, a może tak, a może siak. I coś, co mnie po prostu zmiażdżyło - przez to, że było sporo miejsca, to ludzie siedzieli dosłownie, mówię z ręką na sercu, po 20min nad swoimi kartami, patrzyli, czytali, tak, jakby to coś dało. Pięciokrotne przeczytanie jakiegoś nazwiska nie spowoduje, że nagle poznamy pomysły tego kandydata. I taka tendencja utrzymywała się wśród ok. 80% osób, które przyszyły zagłosować. Dodam, że parę razy aż była kolejka! To jest jakaś patologia, o życiu miasta/gminy/województwa decydują ludzie, którzy nie mają w tym temacie nic do powiedzenia, bo jeśli nie zaznajomili się z sylwetkami choćby paru jedynek, to skąd mogą cokolwiek wiedzieć? W pewnym sensie przez tę świadomość czuję się beznadziejnie, bo rzeczywistość strzeliła mi z liścia jak Korwin Boniemu, jednak z drugiej strony w końcu mogę powiedzieć, że z doświadczenia wiem, że demokracja jest nic nie warta w społeczeństwie, które ceni swoje życie tak bardzo jak ten bezmyślny wybór co parę lat.. "
''Kilka zdań dotyczących wczorajszego dnia. Pierwszy raz pracowałem w komisji wyborczej i również na własnej skórze doświadczyłem tego jakim BZDURNYM ustrojem jest dupokracja. Gdy ktoś wchodził do lokalu od razu wiedziałem czyj to elektorat, a zdarzało się, że osobnik nie potrafił się nawet podpisać bo długopis trzymał ostatnio w szkole rolniczej za PRL. Przekrój społeczeństwa mojego okręgu wyborczego: żule spod sklepu-20% głosujących (PO/SLD), rolnicy- 10% (PiS/PSL), "pobożni"- 20% (PiS), urzędasy pracujące w miasteczku obok- 15% (PO), 18-30 lat'ki- 10% (ciężko stwierdzić kogo popierali, podejrzewam lemingoze) Do tego dodać kilka osobników myślących i zapoznanych z programem- 24 głosy na 500 oddanych w ogóle (żal!). Do tego dodam tłumaczenia po milion razy, że "w żółtej i niebieskiej książeczce stawiamy tylko jeden krzyżyk", jakiś gościu co pół godziny czytał niebieski blankiet a następne 20 minut wypytywał czy może anulować postawiony krzyżyk. 5% osób bez ważnych dowodów osobistych i takie tam bzdety z zameldowaniem- ja nie czaje tej planety, z której pochodzą Ci ludzie. Frekwencja 49% (lub coś koło tego) z tego 80% (może 85%?) o wyborze decydowała na miejscu wyszukując nazwiska, które gdzieś widział na słupie i kolega od browara mówił, że jego ciotka go zna bo chłop był u niego w sklepie kiedyś raz (oczywiście po co znać postulaty danej osoby). YEBAĆ DEMOKRACJE!! Jeszcze zobaczę co przyniesie przyszły rok... w prezydenckich zagłosuje chyba jeszcze za kandydatem KNP żeby zrobić dobry grunt pod parlamentarne ale jeśli wynik nie będzie dawał nadziei na wejście do sejmu, to żeby zdystansować PO trzeba będzie chyba poprzeć PiS (zło jest złem ale mniejsze zło jest lepsze od większego) albo przestać głosować... nie wiem, rozdarty jestem- w naszym narodzie niestety nie ma potencjału na uzyskanie 15% dla KNP, aż się płakać chce... może Lis ma raję i trzeba porzucić złudzenie jak głupi są ludzie- są o wiele głupsi---> wiem bo widziałem ''
Koniec maja to nie tylko przesunięte z marca wybory prezydenckie na Ukrainie. Na dni 22-25 maja zaplanowane zostały wybory do Parlamentu Europejskiego. Wczoraj po południu ruszył portal Latarnik Wyborczy, który ma pomóc podjąć trudną decyzję.
Podjęcie rozsądnej decyzji przed pójściem do urny wyborczej jest zadaniem niełatwym. Śledzenie debat, które niosą mało konkretów i niestety potrafią skończyć się obrzucaniem się błotem przez osoby mające reprezentować nas na arenie światowej, nie jest szczególnie pomocne. Również wartość spotów emitowanych w mediach jest znikoma i trudno je odróżnić od reklam proszku do prania. Niestety, mało kto w dzisiejszych czasach ma czas i siłę, by „przegryźć się” przez program każdej z kandydujących partii z osobna.
Latarnik Wyborczy pomoże podjąć decyzję, jeśli poświęcimy mu kilka minut. Test bazuje na 25 stwierdzeniach, z którymi możemy się zgodzić, nie zgodzić bądź nie określać naszego stanowiska. Stwierdzenia te obejmują kwestie od stopnia, w jakim chcielibyśmy integrować się z innymi krajami Unii Europejskiej, poszerzania granic Unii, obecna sytuacja na Ukrainie, wspólna armia europejska, wejście Polski do strefy euro czy dopłaty. Nie zabrakło także kwestii spornych, które dotykają bezpośrednio obywateli, jak uprawa żywności genetycznie modyfikowanej, otwarcie granic dla migrantów zarobkowych spoza Unii, utrzymywanie uchodźców, gromadzenie danych przez firmy działające w Internecie, elektrownie atomowe czy możliwość wytyczania regulacji aborcji, in vitro i eutanazji w krajach członkowskich przez Unię.