Pisaliśmy już jakiś czas temu, że pod galeriami wchodzących i wychodzących z zakupów nagabują osoby narodowości romskiej. Oferują perfumy, ubrania, patelnie lub inne super atrakcyjne przedmioty niewiadomego pochodzenia. Są bardzo namolni. Zazwyczaj jest tak, że przedmioty oferują kobiety lub młodzi chłopcy. Zaś w pobliżu czeka kilku dorosłych mężczyzn. Jeśli ktoś odmówi, będą za takim człowiekiem iść do miejsca, w którym zaparkował.
Przy aucie czeka na niedoszłego klienta ponowna wymiana zdań. Kiedy zaś pada kategoryczne „nie”, na drzwiach samochodu lub na masce pojawia się piękna duża rysa o nieregularnych kształtach wyryta kluczem lub gwoździem. Chwilę później po wandalach nie ma już śladu.
- Wczoraj pod Auchan kobieta w średnim wieku próbowała mi wcisnąć podrabiane perfumy. Nie dało się jej przekonać w żaden sposób, że ich nie potrzebuję. Szła za mną do samochodu prosząc o pieniądze. Od dawna noszę przy sobie tylko karty, a nie gotówkę. Kiedy w końcu otworzyłam drzwi i wsiadałam do środka, podbiegł gówniarz i przejechał mi jakimś gwoździem albo czymś takim po środku maski. I się rozbiegli w dwie strony – opowiada nam Agnieszka Mrozowska.
Okazuje się, że to nie tylko specyfika Romów z Białegostoku. Podobne zachowania są obserwowane także w Warszawie i w wielu miastach Polski. Schemat działania bardzo podobny. Opowiedział nam o tym młody człowiek, który także wczoraj robił zakupy w jednym ze sklepów pod Warszawą.
- Ja w sumie nawet się nie spodziewałem takiej akcji. To nie było w Białymstoku, a pod Warszawą. Zarysowanie jest zrobione jakby kluczem przez cala długość samochodu (przednie i tylne drzwi + nadkola). Wciskali mi perfumy Hugo Bossa. A porysowali mnie jak tylko wszedłem do sklepu. Nie było mnie max 10 minut. W życiu bym się nie spodziewał, bo nie zbyłem go wulgarnie czy cos. Powiedziałem tylko, ze mnie podje***ki z parkingów w galeriach nie interesują – powiedział nam Marcin Zajkowski.
Kilka dni wcześniej pod drugim Auchan w Białymstoku, przy Hetmańskiej mężczyzna stracił wycieraczki. Ale bynajmniej nie to, że zostały mu ukradzione, ale zwyczajnie przełamane i zostawione na miejscu. On również odmówił dokonania zakupu najpierw perfum, później skórzanej kurtki.
- Myślałem, że mnie szlag trafi. Podjechałem na parking. Podeszła do mnie cyganka i zaczęła swoje. Powiedziałem, że nie jestem zainteresowany. Szła i szła za mną. W końcu jej coś odburknąłem, ale nie tak jakoś wulgarnie, tylko coś „Idź mi kobieto stąd. Daj mi święty spokój, bo zawołam policję”. Wtedy ona kiwnęła na swoich i podbiegli do mojego samochodu i połamali obydwie wycieraczki – mówi nam Janusz Korolczuk.
Kiedy na parkingach jest dużo ludzi, ochrona nie jest w stanie upilnować takich zachowań. Inna sprawa, że Romowie wiedzą, gdzie stanąć, żeby w porę uciec i żeby nikt ich nie dogonił. Policję ciężko jest wezwać, do osób, których tożsamości nikt nie zna. Zresztą zanim ta przyjedzie, po wandalach nie będzie nawet śladu. To, co można zrobić, to przynajmniej postarać się o zrobienie chociaż zdjęcia telefonem komórkowym. To już przynajmniej byłaby jakaś wskazówka dla organów ścigania i pociągnięcia do odpowiedzialności za uszkodzenie mienia.
podpierdolilem z :
dziendobry.bialystok.pl
Na przyszłość polecam od 2:20
Polecam wszystkim !