xxx: Mój przyszły mąż ma 7 letniego brata. Tak jakoś wyszło (jego rodzice wpadli
). Przed ślubem pojechaliśmy wraz ze świadkową do jego rodziców na weekend. Bracia nie widzieli się dość długo, więc od razu zaczęła się zabawa. Bieganie. Strzelanie. Rozrabianie. Krzyki.
Po dwóch godzinach (a było już dosyć późno) świadkowa zapytała się mnie: - To jak? Kładziemy chłopaków spać? Czy niech się jeszcze pobawią?
~~~~
xxx: Siła przyzwyczajenia. Wczoraj wieczorem na przystanku jakiś bomż do mnie zagadał. Zwyczajnie to się pytają: - Kierowniku? Masz Pan coś zapalić?. Wedy zawsze odpowiadam, zgodnie z resztą z prawdą, że nie mam, bo nie palę. Ale ten mnie kompletnie zaskoczył, bo się zapytał : Kierowniku? Macie gumę do żucia? A ja z rozpędu odpowiedziałem: - Nie mam. Bo nie żuję!
~~~~
xxx: - Ja tam swoje lenistwo cenię. Od alkoholizmu mnie ocaliło...
zzz: - Jak to?
xxx: - Moja rodzinna wioska to straszne zadupie. Żeby się nawalić, to kawał drogi trzeba było przejść. A ja zawsze leniwy byłem...
~~~~
Moja teściowa podarowała synkowi na piąte urodziny gwizdek. Po tygodniu mordęgi zagadałem małolata, że to jest zaczarowany gwizdek i niedługo wyczerpie się mu energia gwizdania i już nigdy nie będzie można na nim gwizdać. Mały się popłakał. Ale od razu go pocieszyłem, że gwizdek można ponownie naładować energią wyłącznie w mieszkaniu babci.
Mały od tego czasu codziennie męczył nas pytaniem, kiedy pojedziemy do babci. Tak się szczęśliwie złożyło, że kilka dni później mój przyjaciel zaprosił nas na ślub w odległym mieście. Co się łączyło z wyjazdem na cały weekend. No i oczywiście oddaniem młodego pod opiekę kochanej
babci, która szczerze mówiąc nie bardzo od samego początku lubiła to zajęcie. W dniu wyjazdu zawiesiłem młodemu gwizdek na szyi na tasiemce i ukryłem pod jego koszulką. Jednocześnie uprzedziłem go, że może gwizdać u babci ile tylko chce. Pod warunkiem, że będzie to robił tak, żeby babcia nie widziała gwizdka. Najlepiej, żeby przed nią go zawsze chował, bo jak babcia go zobaczy, to gwizdek ponownie straci moc. Nawet nie wiecie jaką miałem satysfakcję, jak odbieraliśmy młodego, widząc przekrwione i zmęczone ślepia tej wiedźmy i watę w jej uszach...
Teściowa po tej akcji już od kilku miesięcy się u nas nie pojawia...
~~~~
Jakiś idiota podarował na urodziny naszego synka bębenek. Od tej pory razem z żoną dzielimy nasze życie na czasy przed bębenkiem i po...
~~~~
Leżę z żoną w łóżku. Oglądamy jakiś głupi film. Nagle dzwoni mój telefon leżący na szafce nocnej. Patrzę na połączenie. Żona dzwoni?? Mówię do niej, żeby przestała się wygłupiać. Ona najwyraźniej zaskoczona nie wie o co chodzi. Telefon dzwoni ponownie. Znowu żona. Pokazuję jej połączenie. Ona mówi: - Ale ja nie mam telefonu. Gdzie ja go położyłam? Aaaa.. pewnie nasz synek mi zabrał i się wygłupia!!! Lecimy do pokoju młodego. Ale ten śpi jak zabity i pochrapuje... udaje?? No nie! Znowu mi dzwoni telefon. Znowu żona. Pytam: - Kobieto gdzie masz ten telefon?? Ona myśli, myśli i nagle mówi: - W kurtce mam! - A gdzie masz kurtkę??? - Eeeee... Wołodia... nie uwierzysz!! W pralce!!!!
I niech mi od dzisiaj nikt nie mówi, że smartfon, to błędna nazwa! SAM WOŁAŁ O POMOC!!!
~~~~~
Mamy nową pracownicę administracji. Przyszła dzisiaj do mnie i pyta:
- Dima. Czy u Ciebie jest oryginał harmonogramu prac na ten tydzień?
- Oryginał? No mam harmonogram w pliku pdf. Ale on przecież jest na wspólnym dysku. Każdy ma do niego przecież dostęp. Ty też oczywiście...
- A można go wydrukować??!!
- No oczywiście, że można. Ze swojej stacji roboczej możesz go wydrukować na swojej drukarce w tylu kopiach ile Ci potrzeba,
- A można (tu już płaczliwym tonem) wydrukować ją od Ciebie?Możesz mi wydrukować? Jeden raz??? JA GO SOBIE POTEM SKSERUJĘ!!! OBIECUJĘ!
- Naczelnik kazał Ci bezpośrednio ode mnie to trofeum przynieść??
- Tak... (chlip...chlip)...
Brak mi słów...
~~~~
Z cyklu jak sprowadzić babcię do parteru. Zasłyszane na basenie.
- Babciu, a dlaczego...
- Wowoczka. Starczy już tego. Zadajesz za dużo pytań!
- Babciu?? A co to znaczy "zadajesz za dużo pytań" ???
~~~~
Piękny dzień to był. Zagoniłam męża do naszego ogrodu. Poprosiłam, go, żeby mi duży dół wykopał na kompost. Oczywiście nie był zadowolony. Chwycił szpadel i zaciętym wyrazem twarzy zaczął kopać. Słoneczko świeciło. Usiadłam obok męża na leżaczku i rozkoszowałam się pięknymi okolicznościami przyrody. Z daleka usłyszałam kukanie kukułki. Mimowolnie zapytałam na głos: - Kukułeczko! A ile mi lat życia jeszcze zostało?
I nagle nastała wtedy taka złowroga cisza. Mąż spojrzał na mnie wymownie, ocierając pot z czoła i zapytał: - Kopać dalej? Czy może jednak się rozmyśliłaś?
~~~~
Urodziliśmy się z żoną dokładnie w tym samym dniu. Co ciekawe nazwiska naszych rodziców też były identyczne. I wszystko było fajnie dopóki się nie pojawił serial "Gra o Tron"...
~~~~
Koleżanka wyszła za mąż z kolesia z Moskwy, który mieszka na 16 pietrze w domu komunalnym. Chuda zawsze była jak patyk. Ważyła raptem 45 kg. A winda w tym bloku miała zabezpieczenie, żeby dzieciaki się nie bawiły i nie ruszała jak obciążenia nie było przynajmniej 50 kg.
Koleżanka zaszła w ciążę. I napisała do mnie ostatnio:
- Ku... wsiadłam do windy i w końcu sama pojechałam. Chyba już jestem dorosła!!
Wpis zawiera treści oznaczone jako przeznaczone dla dorosłych, kontrowersyjne lub niezweryfikowane
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis