#siekiera
Polecam od 1:20
Zatrzymany 33-latek z Pabianic może mieć postawionych kilka zarzutów. Naruszył nietykalność cielesną policjantów i groził siekierą swojemu pracodawcy. Tydzień wcześniej podpalił drzwi w bloku przy Mokrej.
Wszystko zaczęło się we wtorek zakładzie przy ulicy Skłodowskiej, w którym pracował agresor. Jak zeznał właściciel firmy, 33-latek w pewnym momencie wpadł w szał. Zaczął rzucać w innych pracowników plastikowymi kubkami po czym wziął siekierę i doskoczył do szefa. – Mężczyzna groził pracodawcy i zażądał od niego pieniędzy – informuje kom. Joanna Szczęsna.
Po chwili wybiegł z zakładu pracy. Dobiegł na ulicę Żeromskiego, gdzie zauważył go patrol z sekcji drogowej. Funkcjonariusze ruszyli w pościg. Na ulicy Broniewskiego dołączył policjant z kolejnego patrolu. Kiedy próbowali go zatrzymać zaczął krzyczeć, że jest Terminatorem i ich rozwali (użył niecenzuralnych słów).
Agresor został zabrany na oddział psychiatryczny. Jego rozpoznanie to zaburzenia psychiczne spowodowane zażywaniem substancji psychoaktywnych. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, mężczyzna był już skierowany na leczenie psychiatryczne.
Za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza policji grozi mu do roku pozbawienia wolności. Zajścia nie można zakwalifikować jako czynną napaść, bo musiało by być dwóch napastników. Zawiadomienie o kierowaniu gróźb karalnych może jeszcze złożyć pracodawca mężczyzny.
Ten sam 33-latek w ubiegłym tygodniu podpalił drzwi w jednym z mieszkań w bloku przy ulicy Mokrej
...Wszystko jedną siekierą.
Czytać sadole, bo zajebiste...!
Okazało się, że ogromne zamieszanie wywołał jeden z mieszkańców ulicy Mieszka I. Około godz. 7 rano wybiegł z kamienicy z tłuczkiem do mięsa, młotkiem i innymi niebezpiecznymi przedmiotami. Wybił szyby w ponad 10 samochodach, uszkodził karoserie, zniszczył też witrynę sklepową. Na miejsce wezwano policję. Gdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce, mężczyzna rzucił się na radiowóz. Uszkodził jego dach i ruszył w stronę policjantów. Ci musieli oddać strzały, mężczyzna został ranny w nogę. Policjanci strzelili kilka razy, na ziemi widać było pięć, może siedem łusek.
Napastnik trafił na oddział ratunkowy gorzowskiego szpitala. - Na miejscu pracuje prokurator i policyjni technicy. Będziemy ustalać dokładny przebieg wypadków - mówi Sławomir Konieczny, rzecznik prasowy lubuskiej policji.
Dlaczego mężczyzna tak się zachowywał? Tego nie wiadomo. Zostanie zbadany na zawartość alkoholu i narkotyków w organizmie. Świadkowie mówili, że napastnik był spokojnym człowiekiem, ale od pewnego czasu miał problemy osobiste.
Po strzelaninie zamknięta została ul. Mieszka I od ulicy Jagiellończyka do Mickiewicza. Na czas pracy policjantów i prokuratora droga była zamknięta.
Źródło
Od siebie mogę dodać, że okolica faktycznie nieciekawa. Wieczorami w bramach pełno ludzi mocno zmęczonych życiem. Przedział wiekowy na oko od 18 do 70 lat. Hipotez może być wiele ale za niszczenie czyjegoś dorobku jedna noga to za mało.
Film z akcji policji: sadistic.pl/strzelanina-w-gorzowie-wielkopolskim-vt305003,15.htm3352525
>rzuca młotkiem w stronę radiowozu<
-No co, nie powiedzieliście gdzie rzucić