#swołocz
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Akcja z dzisiaj (10.04)
Chciałbym dodać jakiś swój komentarz, ale wy to lepiej zrobicie
Imigrantom we Włoszech nie smakuje makaron
Przedstawiciel włoskiej policji powiedział, że protest imigrantów przeciwko “monotonnej” włoskiej kuchni to „brak umiaru”, zwłaszcza, że tysiące Włochów głoduje.
Grupa 40 ubiegających się o azyl uchodźców w ośrodku w prowincji Veneto przez dwa dni odmawiała jedzenia serwowanego im makaronu z sosem pomidorowym, chlebem i jajkami i domagała się posiłków z kuchni ich własnych krajów.
Aby wzmocnić swój protest zablokowali ulicę drewnianą ławką, położyli talerze z obiadem i torby z ubraniami na ziemi i zagrozili, że opuszczą ośrodek. „My nie jemy takich rzeczy”, oznajmili.
Wcześniej uchodźcy, którzy przebywają w ośrodku od czterech miesięcy, przedziurawiali opony w samochodach pracowników placówki, protestując w ten sposób przeciwko złym warunkom życia.
Jak donosi gazeta, protest ten był podobny do tych z ośrodków w Pozzallo na Sycylii i w Rzymie i podobnie częściowo spowodowany „nudą”, ponieważ przebywający tam uchodźcy „nie wiedzą co ze sobą robić”.
Policja rozprawiła się z protestem i imigranci zaczęli jeść serwowane im posiłki, ale Antonio De Lieto, szef Libero Sindicato di Policia, organizacji non profit reprezentującej pracowników policji państwowej, powiedział portalowi The Local, że ich działanie to „brak umiaru”. „Tysiące Włochów żyję w ubóstwie i nie je nawet jednego posiłku dziennie, a co dopiero dwa lub trzy” – dodał.
„Oni nie narzekają, że jedzenie jest niesmaczne, tylko że nie jest to kuchnia z ich własnych krajów. Ale kiedy jesteś gościem w czyimś domu, jesz to, co podaje ci gospodarz, prawda? Gdy sam byłem goszczony w Anglii nie oczekiwałem, że będę jadł spaghetti”.
Imigrant z Gambii, który przebywa w ośrodku na obrzeżach Rzymu od prawie roku, powiedział The Local, że jedzenie, którego podstawą jest makaron „nie jest dobre” i że niektórzy spośród uchodźców zaczęli przygotowywać swoje własne posiłki. „Potrzebujemy posiłków z naszych krajów” – powiedział. Człowiek ten, który zapłacił 4000 euro przemytnikowi za podróż do Włoch, powiedział, że spędza dni podróżując po stolicy autobusami.
„Nie chcę się obijać w ośrodku przez cały dzień. Nie mogę pracować, a nawet gdybym mógł, zbyt dużo Włochów także szuka pracy. Kiedy tylko dostanę swoje dokumenty, chcę wyjechać gdzie indziej, może do Niemiec lub Holandii.”
źródło: euroislam
"35 letni Polak został w miniony piątek pobity przez piętnastu pijanych Brytyjczyków. Do zdarzenia doszło w dzielnicy Dagenham we wschodniej części Londynu. Atak miał podłoże szowinistyczne.
35`letni Polak został w miniony piątek pobity przez piętnastu pijanych Brytyjczyków. Do zdarzenia doszło w dzielnicy Dagenham we wschodniej części Londynu. Atak miał podłoże szowinistyczne, a jego powodem był kask Polaka na którym znajdowała się biało-czerwona flaga oraz napis "POLAND".
10 stycznia około godziny 19.00 pod jednym z londyńskich pubów grupa kilkunastu Brytyjczyków napadła polskiego motocyklistę. Sprawcom będącym pod wpływem alkoholu przeszkadzał kask Polaka na którym znajdowała się naklejka z flagą oraz napisem "POLAND". Upust swojego niezadowolenia dali pobiciem naszego rodaka. 35`letni emigrant został zepchnięty z motocykla a następnie bity i kopany przez grupę około piętnastu osób. Poza samym napadem agresorzy zrobili Polakowi mnóstwo zdjęć, na których uwiecznili zarówno swoją ofiarę jak i jego motocykl.
Jak relacjonuje na forum polishbikers.com żona mężczyzny "(Mąż) Nie ma większych obrażeń ciała ani głowy, ponieważ sprawcom nie udało się zdjąć kasku a ochraniacze, dobrze wyposażona kurtka motocyklowa oraz spodnie chroniły przed mocniejszymi ciosami. Gdyby jednak udało im się ściągnąć kask podejrzewam, że nie skończyło by się to tak szczęśliwie. Podczas bicia niejednokrotnie słyszał jak ktoś z grupy atakujących krzyczał - Wracaj skąd przyjechałeś - wracaj do Polski!"
Mimo natychmiastowego złożenia zawiadomienia o dokonaniu przestępstwa, miejscowej policji nie udało się zatrzymać sprawców. Dopiero po nagłośnieniu sprawy w lokalnych mediach ta zaapelowała do świadków o pomoc w ustaleniu tożsamości i ujęciu bandytów.
ToR/narodowcy.net"
fronda.pl/a/polak-pobity-za-bialo-czerwona-flage,33617.html
Przede wszystkim, musicie wiedzieć że kacap kacapowi nierówny. Rosjanie z zachodniej części Rosji byli odrobinę bardziej cywilizowany, od wszelkiej maści mongołów, tatarów, czeczenów, turków etc. Największy strach budziły oddziały złożone z tych właśnie sołdatów. Stąd wzięło się określenie: "Dzicz ze wschodu".
1. 19 stycznia 1945, Włocławek. Pierwsze sowieckie oddziały wkraczają do miasta. W jednym z domów, na ulicy Łęgskiej zmarła blisko 80 letnia kobiecina. Nie doczekała "wolnej Polski". Wszystkie domy były przeczesywane i rabowane -"Wy skrywajecie giermańca". Staruszka nie otworzyła drzwi, więc weszli z drzwiami. Cała drużyna sobie dogodziła, póki ciepła.
2. 20 stycznia 1945, Włocławek. Bohaterscy żołnierze bratniej armii czerwonej panują już nad miastem. Niemcy kaput, z wyjątkiem kilku Łotyszów którzy zabarykadowali się w wieży kościoła na ulicy Brzeskiej i prowadzą sporadyczny ostrzał sowietów. Ruskie robią to co potrafią najlepiej - plądrują. Z wystaw sklepowych ginie WSZYSTKO. W tym beczki z kitem. Kit i zniszczone beczki walają się po ulicy. Później oficer, dowódca garnizonu, miał przyznać iż jego żołnierze pomylili kit z chałwą.
3.27 stycznia 1945, okolice Wyrzyska(powiat Pilski). W okolicznej gorzelni (ważny punkt strategiczny!) pozostawiono drużynę armii czerwonej. Oficer, który kwaterował w miasteczku wydał nieludzki rozkaz. Zakaz spożywania alkoholu w gorzelni. 28 stycznia, rano. Oficer wraca do gorzelni, sprawdzić sołdatów. Wszyscy pijani w sztok, nieprzytomni. Wydał kolejne rozkazy. Gorzelnie zaminowano i wysadzono w powietrze. Z drużyną jej "broniącą" w środku"
Na koniec mały bonus. Kojarzycie zdjęcie, na którym kacap stawią czerwoną flagę, w Berlinie?
Zostało ono edytowane. na ręce którą trzymał flagę miał pięć zegarków.
Zachęcam do wpisywania podobnych historii, zasłyszanych tu i ówdzie.
A przy okazji polecam książkę "Berlin 1945", traktuje ona o końcówce wojny, w szczególności o drodze Armii Czerwonej przez Polskę i Prusy na berlin. To co oni wyprawiali to się w pale nie mieści.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów