A tu ciekawy gif
#sylwester
A tu ciekawy gif
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Dupeczki będą
Przed sylwestrem kto się nie pytał jak spędzamy sylwka to my dumnie mówiliśmy że będziemy palić tą marihuanine, wszyscy patrzeli na nas z wielkimi oczami bo nikt jeszcze wtedy tego nie znał, także szpan na maxa
Nadszedł dzień sylwestra, wszystko ustawione, palonko było, browarki się chłodziły i papieroski czekały wraz z lufką..
Z kolega postanowiliśmy wypić dwa piwka i zabrać się do roboty, idziemy na dwór do tajnej miejscówki, wyjmuje temat i nabijam pierwsza lufe, rozpalamy,wypalamy ją do końca.. patrzymy się na siebie dość tępym wzrokiem i pytamy się siebie nawzajem czy coś czujemy, odpowiedź była prosta że narazie nic.. kolega stwierdził że to klepie po chwili. Los kurwa (lewe ręce) chciał że przy nabijaniu drugiej dzidki spierdoliła nam się dzidka na podłoge i się potrzaskała, świat w tym miejscu mi się załamał, panika i konsternacja konkreta.
I w tym momencie padł najgłupszy pomsył jaki można było sobie wymyślić, zrobić jonita (powiecie że tak się pali ja wam też odopwiem że okej) ale jointa z kartki papieru do drukarki, sami nie wiedzieliśmy jak to się skończy, kolega poszedł do domu po kartke A4 (mówił że widział to na jutubie) skręciliśmy to w rulonik i nasypaliśmy tam całą sztuke. Przy rozpaleniu chciało nam się wymiotować, ten smak i zapach palonej kartki w płucach.. nie zapomne tego do końca życia, paliliśmy to przed 30minut, jeszcze nic nigdy mnie tak kurwa nie drapało w gardło..wypaliliśmy całą sztuke w papierze na jeden raz. Po skończeniu palenia cali zażenowani postanowiliśmy pójść do domu, na schodach dopadła nas tylko chwilowa smiechawka ale to bardziej udawane było niż normalne Jako że nie czulismy konkretnej bomby, kolega wpadł znowu na kolejny zajebisty pomysł, wypić szybko po piwku i zapalić szluga na raz, także znowu szybkie wyjście na dwór i do dzieła.
Efekt był taki że złapaliśmy dość konkretną bombe i gastro od razu, także zjedliśmy po sałatce z majonezem którą po koleji zaczeliśmy zwracać po kilka razy w toalecie, rzyganie trwało gdzieś tak 30 minut, potem jeden wielki zamuł przy TV, zero słowa.. sylwester z dwójką leciał aż do samego białego rana, ja oparty o wersalke a kolega z głową w swoich kolanach, nie widzielismy nawet tych pierdolonych petard .. Po wszystkim jak bomba ustała postanowiliśmny się rozjeść i pójść spać i tak oto skończyliśmy sylwestra z pierwszym paleniem.
Teraz po kilku latach zawsze to wspominamy i się śmiejemy ale smak pierdolonego palonego papieru pozostał mi do dzisiaj i nie polecam tego nikomu
I kurwa nie palcie w sylwestra to czas gdy trzeba się napić wódeczki i pobawic się ze znajomymi.. Szczęśliwego nowego roku i żebyscie się zarzygali
Witam! Dawno mnie tu nie było, ale postanowiłem powrócić i wypowiedzieć się w pewnej nieprzyjemnej dla mnie kwestii. Traktuję to w pewnym stopniu terapeutycznie, gdyż ciężko mi podzielić się tym ze znajomymi - w obawie o niezrozumienie i kompromitację w ich oczach. Sprawa dotyczy wczorajszej imprezki, a właściwie jej zakończenia. Byłem wczoraj na bibencji z ekipą. Na imprezie skręciliśmy w trójkę 3 dziury. Impreza w klubie była klasyczna. Trochę się najebaliśmy, spaliliśmy lolka. Kumple jedli pigsy, ale ja sobie odpuściłem, bo mieli taki chujowe wisienki, które jak ostatnio jadłem to wywołały u mnie wymioty i kłucie w sercu. Postanowiłem pić i palić lole. Później tylko ściągnąłem dwie małe ścieżki koko, ale to już pod sam koniec i nie wpłynęło9 to na mnie w jakimś dużym stopniu. Siedzieliśmy w loży w 6 osób. Każdy kręcił z dupeczką. Ogólnie impreza jak inne. O 3 w nocy zaproponowałem, żeby pojechać do mnie na chatę, na aftera. Jeden typ ze swoją dziurą zrezygnował, bo chciał ją zgarnąć do siebie i tak też się stało. Zostaliśmy w czwórkę. Laski się zgodziły, ale jedna z nich - ta którą robił mój kumpel miała przeziębienie czy coś w tym stylu i kiepsko się czuła. Wzięliśmy taksówkę i pojechaliśmy do mnie na chatę. Tam chwilę posiedzieliśmy itd. W pewnym momencie ta panienka chora mówiła, że się czuje chujowo i żeby jej zamówić taksówkę, bo się męczy. Zamówiliśmy taxę przez telefon i kumpel postanowił zejść z nią przed klatkę, odprowadzić do taksówki. Ja zostałem ze szmulą na solo. Zaczęliśmy gadać itd. Zacząłęm się do niej dobierać. Zaczęliśmy się bawić. Ja powiedziałem, że trzeba kumpla spławić, bo będziemy w trójkę. Ona w końcu powiedziała, żebym się tym nie przejmował. No i to był błąd stwierdzam. Ona była dosyć najebana i powiedziała, że nie będzie jej przeszkadzać jak kumpel się przyłączy. Na początku trochę mnie to zmuliło, bo nie ruchałem się w trójkącie, gdzie jest 2 facetów. Zanim jednak zdążyłem sobie wkręcić krzywą jazdą Ona wsadziła mi rękę w spodnie i przestałem o tym myśleć - tymbardziej, że byłem najebany dosyć. W chwilę później wszedł kumpel i powiedział, że się chyba będzie zbierał w takim układzie. Panienka odpowiedziała za mnie, żeby został i usiadł koło niej. Wróciła do lizania ze mną. On włączył jakąś inną muzę i usiadł na kanapie, obok nas - z jej strony. Ona w pewnym momencie lizała się ze mną i wsadzała jednocześnie jemu łapę w spodnie. Koleś widziałem, że był zmieszany - tymbardziej, że 10-15 minut wcześniej odprowadził panienkę, z którą miał nadzieję się poruchać. Stracił wiarę, że zamoczy, a tu panienka go głaszcze. Też był trochę najebany i piguły mu zjeżdżały i w sumie go to pierdoliło, że siedzę obok i jesteśmy w trójkę. No i tu już zaczęłą robić się chujowa sytuacja. Zaczęła się akcja. Zaczęła mi obciągać, a jego załatwiać ręką. Potem zmieniła i ciągnęła jemu. Dalej już wylądowaliśmy w łóżku. Zrobiłem jej minetę i zacząłem ją ruchać, a ona obciągałą kumplowi. Czułem trochę obrzydzenie z tego trójkąta, ale dupeczka była wporzo. No i ruchaliśmy ją, ona obciągała i waliła ręką, zmienialiśmy się rolami itd. Było dużo seksu, ale armagedon się zbliżał. No więc byłoby generalnie ok, jeśli nie stałoby się to o czym zaraz napiszę. Laska dostała orgazm itd. Potem już naruchani byliśmy i na koniec poszliśmy w anala. Ruchaliśmy na zmianę no i zrobiłem coś głupiego. Kumpel brał ją na anala leżąc na plecach. Ona leżała na nim. Ja się postanowiłem przyłączyć. Wszyscy byliśmy już całkiem zmasakrowani. Nie wiem która była godzina, ale już poranek. No i ułożyłem się tak, żeby ona mogła mnie masować ręką, a ja żebym mógł jej lizać pipkę. No i tak się stało. No i kumpel ją robił, a ja lizałem i oczy już same zamykały mi się ze zmęczenia. Może dlatego, że nie żarłem piguł, a koks to był taki rekreacyjny. W każdym razie, prawie już przysypiałem. Lizałem w pewnym momencie z prawie zamkniętymi oczami. Porąbało mi się coś i w pewnym momencie myślałem, że liżę jeszcze jej pipkę, a zacząłem nieświadomie lizać fiuta kumpla. Nie zauważyłem kiedy, bo byli w ruchu. Kumpel był upierdolony, ale ocknął się w pewnym momencie i wrzasnął na mnie, że co ja kurwa robie? Zrobiło mi się wstyd jak nigdy w życiu, bo nie jestem pedałem, a jęzor przeskoczył mi przypadkiem, niczym igła na gramofonie. Kumpel przestał walić. Panienka go uspokoiła. Potem zamieniliśmy się miejscami. Ja robiłem anala, a on palcówkę. No i kurde muszę się przyznać, że przez cały ten czas myślałem o tym co się stało. Rano kumpel powiedział, żebym nie myślał o tym, bo nic się nie stało, ale jest mi wstyd. Myślę o tym cały dzień i mam zjebany humor. W dodatku spaliłem lolka i wkręciłem sobie dół. Co mam robić? Miał ktoś podobną akcję? Przecież to nie było specjalnie :/ Pozdro!
Idealne dla sylwestrowych trolli
Dobre 12 lat temu na przełomie 2001/2002 poznałem dziewczynę marzeń, z którą wiązałem nadzieje na wspólną przyszłość, a że było to wieku gdzie hormony przesłaniały zdrowo - rozsądkowe myślenie ta przyszłość mogła się ograniczyć tylko i wyłącznie do sylwestrowej nocy.
Zbliżał się 31 więc poprosiłem ją, czy poszła by ze mną do klubu, dawne bydgoskie Bravo później Vanila Club.
Około godziny 20/21 nie pamiętam dokładnie; podjechałem pod jej dom taksówką i udaliśmy się razem na sylwestrową balangę.
Po godzinie stania w kolejce przed wejściem i dostaniu się do środka usłyszałem dobiegające złowrogie dźwięki z mojego brzucha, które nie nastrajały optymizmem. Początkowo to zlekceważyłem mając nadzieję, że po pierwszym kielonku przejdzie...
Niestety nie przeszło. Dziewczyna niecierpliwie spoglądała na mnie „zapraszając” wzrokiem do tańca. Oczywiście miałem taki plan, z tym że kupa miała go zamiar pokrzyżować.
Przeprosiłem ją na chwilę i udałem się do toalet w klubie, a tam kolejki jak za komuny po pomarańcze - myśl ( nie wytrzymam ), więc po chwili zastanowienia i coraz bardziej napierającym luźnym stolcu wpadłem na pomysł by udać się na dworzec główny PKP, który znajduje się nie opodal klubu. Chcąc wyjść z lokalu zostałem zatrzymany na bramce - ochrona stwierdziła, że przed 24 nikogo nie wypuszczają, a że dużo wiary się dobijało i stało przy kasach nie chciałem o tym na głos mówić. Druga genialna myśl; to żeńska toaleta - no to biegnę do kibla spotykam moją wspaniałą Izę po drodze i w biegu tłumaczę, że źle się poczułem. Dobiegam do toalety żeńskiej a tam kurwa "białe miasteczko" z 200 głupich pind stoi w kolejce. Wiedziałem, że to już koniec zesram się w gacie i w dodatku nie wyjdę z klubu .
Zebrawszy w sobie resztki sił, biegnę ponownie do wyjścia i bez ceregieli mówię, że jak mnie nie wypuszczą to zabrudzę lokal, tłumacząc to ściskiem w toaletach; dali mi pieczątkę i wypuścili. Biegnę kurde na ten dworzec wbiegam do kibla mijam faceta w okienku, który coś tam krzyczał zdejmuję porty i walę na spadochroniarza . Tylko co on ode mnie chciał, to już po chwili wiedziałem, że wydawał papier - tak na dworcu PKP w tamtych czasach nie było papieru w kabinach, był wydawany w okienku po uiszczeniu opłaty. Pech luźna kupa już opuściła moją dupę, a ja się zastanawiam co teraz. W kieszeni banknoty i dwa bilety w zasadzie połówki biletów, bardzo sztywna emaliowana tektura. Potargałem ten papier, ale i tak był sztywny więc się nie nadawał, wciągnąłem lekko majty i idę w rozpiętych porach do dziada z okienka i mówię, że papieru brak - a on, że najpierw kasa potem papier, daję złotówkę i dostaję całe 30 cm. Mówię, że to stanowczo za mało to wydarł jeszcze z 15. Wracam na klop podcieram i z powrotem do klubu.
Podchodzę do mej luby i proszę ją do tańca, po niecałych 30 sekundach czuję, że to znowu nadeszło - grzecznie przepraszam i ponownie na dworzec, za piątym razem gość z okienka trzymał już papier w ręku i w biegu mi podawał.
Niestety nie potańczyliśmy tego wieczoru. Po odwiezieniu mej sympatii do domu bez perspektyw na wspólną przyszłość udałem się do domu, ale wychodząc z taksówki zauważyłem, że żaróweczki ozdobne na choince się nie świecą. Widzę rozłączoną wtyczkę, więc podłączę to się zaświecą, a że wtyczka leżała na śniegu ( pewnie trochę była mokra ) przy próbie podłączenia poczułem bardzo silne kopnięcie. No nic wchodzę po zewnętrznych schodach nieco oblodzonych i pechowych zdarzeń ciąg dalszy - już w tym momencie nie mogłem uwierzyć w to co się dzieje, przecież nie można mieć takiego pecha, najpierw stolec wysysa z człowieka wszelkie siły i chęci na wszystko, później razi mnie prąd, a teraz leżę i myślę, że świetnie rozpoczynam nowy rok.
Dotargałem się do drzwi i pukam, pukam, walę, napierdalam i nic. Przecież to sylwester, a wszyscy mocno śpią. Schodzę po tych oblodzonych schodach kurczowo trzymając się poręczy i wpadam na pomysł by pozbierać jakieś małe kamyczki i będę nimi pukał w okno ( sypialnia rodziców piętro 1 ) .
1 kamyczek - cisza, 2,3,4,6,10 nic. Skończyły się kamyczki bo w ogóle ciężko było znaleźć coś pod śniegiem, rozglądam się i pod schodami widzę większy kawałek płytki tej samej śliskiej dziwki, która leży na schodach i przez którą leżałem przed chwilą na ziemi. Biorę w rękę rzucam na tyle skutecznie by zbić termometr.
Uchyla się okno i słyszę wkurwiony głos Matki co ty wyprawiasz.
Już nie miałem siły odpowiadać, że stoję godzinę na mrozie i jestem po 3 samobójczych próbach.
Takiego miałem sylwestra
Tekst własny przeklejony z innego forum, na którym pare lat temu opisałem tą z perspektywy czasu zabawną historię, starałem się nieco poprawić styl, ale to chyba nie wyszło. Wybaczcie jestem umysłem ścisłym, absolutnie nieuzdolniony literacko więc powieści pisać nie będę - obiecuję...
stary nic się nie stało, gorzej jakby Ci matka powiedziała z tego okna , że jesteś adoptowany. po każdej porządnej imprezie wraca się obsranym, porażonym łącznie z wyjebaniem się na schodach. niekoniecznie śliskich.
mimo wszystko w tym roku życzę Ci udanego sylwestra
żartowałem. całą noc męcz turboptysia i pij piccolo.
Patrząc na Twój nick masz gorzej niż ja
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów