Widać doświadczenie
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 18:08
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 5:23
#trollowanie
Widać doświadczenie
Zastanawiam się czemu gliniarz nie zrobił z dindu durszlaka. Ktoś ma jakieś pomysły?
Jaki cykor!
Dziś 1 sierpnia. Rocznicowe obchody. Być może ktoś z Was spotka żywego Powstańca. Dlaczego nie wykorzystać tej okazji (być może ostatniej) do zabawienia się w to, co robi np. Pyta.pl?
Spieszmy się trollować Powstańców - tak szybko odchodzą
Spieszmy się trollować Powstańców - tak szybko odchodzą
Najlepszy komentarz (70 piw)
nowynick
• 2018-08-01, 14:37
Jak co roku to samo pierdolenie czy Powstanie to dobre czy złe. Jasne, że mogliśmy to rozegrać lepiej. Z perspektywy czasu to powinniśmy Ruskich przepuścić do Niemiec i w chwili kiedy przeszli by za Odrę wyrżnąć ruskie zaplecze i odciąć ich za wszelką cenę od dostaw amunicji i ropy. Było by się napierdalanie bydła z podludźmi do ostatniego kamienia. Wyrżnięcie obu armii do nogi. Na atak na Polskę żadnej z sił już nie było by stać. Tylko to wiem ja teraz. Liczebności żadnej z armii, finałowego wyniku wojny etc. wtedy nikt nie znał. Tu miało znaczenie psychologiczne i wizerunkowe, że nie ZSRR nas wyzwoliło tylko my sami jak zrobiła to Jugosławia, która mimo zaproszenia do układu warszawskiego jakoś się wykręciła. Poza tym czym co mieli w głowach powstańcy chyba najpiękniej podkreślił Linda.
Siemka
Dzisiaj chciałbym się z wami podzielić pewną historią która trafiła mi się dość dawno.
Zacznijmy od początku.
Ja, facet 29 lat poznałem parę lat temu kobietę ( aktualnie 25 lat ) w dość przyjemnych okolicznościach. Facet wieczny singiel, miłość nie dla niego, szkoda kasy wydawać itp itd. cwaniactwo źle się kończy, szczególnie kiedy spotykasz się ze znajomymi na zabawie na plaży. Parę nowych osób, znajomi znajomych i tak mała grupka zmieniła się w niezłą imprezę na jakieś 30 osób.
Jak to bywa na imprezach, poznaje się różnych ludzi. Pech chciał, a może i szczęście, że czekając w kolejce po piwo, stała za mną pewna dziewczyna. Gadka szamtka i do widzenia. Szybki powrót na plażę i kontynuacja balangi.
W pewnym momencie rzuciła mi się w oczy osoba która w dość specyficzny sposób mi się przyglądała. No ale halo halo, ja młody piękny facet nie zagadam? PO KILKU PIWACH NIE DAM RADY? No i trach. Okazało się że dziewczyna również z nami baluje i to jest między innymi ta która stała ze mną w kolejce po browary. Wymiana zdań, głupia gadka i hyc numer telefonu. Na drugi dzień umówiony zmierzam do pubu dość spokojnego i cichego. Czekam 10 min i wchodzi owa niewiasta. Śmiechy chichy wszystko glancuś i po powrocie do domu w ciągu kilku miesięcy stwierdziłem " a chuj, raz się żyję. Może to już czas na stabilizację". I tak oto mam kobietę z którą jestem po dziś dzień.
W zeszłym roku, moja kobieta miała problemy z układem rozrodczym, a dokładnie zaczął się zmieniać cykl, pojawiał się w różnych momentach i znikał. ( Nie będę się rozpisywać co to było bo nie o tym ten temat). Po wielu dniach namawiania zgodziła się żebym szedł z nią do ginekologa. Szybki badanie, USG, wypisanie recepty na antybiotyk i do domku. Dla "pamiętnej chwili" zrobiłem zdjęcie monitora na którym widać nerkę mojej kobiety w dość ciekawy sposób. Jako że mimo mojego starego wieku nadal trzymają się mnie głupie żarty postanowiłem wysłać kilka MMS'ów do znajomych ze zdjęciem i komentarzem-> "Patrzcie jaka piękna mała fasolka w brzuszku mojej ukochanej ! "
W momencie pojawiły się smsy, telefony. Jedni się śmiali inni żartowali a jeszcze inni gratulowali. Wszystko szło zgodnie z planem.. do czasu.
Przyjechałem z moją kobietą do rodzinnego domu skąd pochodzę i postanowiłem odrobinę podowcipkować również i z rodzinki. Nie skończyło się to zbyt dobrze - Nasi rodzice są dość stereotypowi, ślub a później dzieci. Na starcie cisza. Dość długa. Ja czułem się wyjątkowo skrępowany. Wzrok ojca który patrzy na brzuch mojej ukochanej, oraz spojrzenie w moją stronę dawało jasno do zrozumienia co o tym myśli. Mamuśka cała pobladła, odeszła od stołu i wróciła do kuchni przygotowywać jedzenie chociaż szło jej to nie najlepiej, sądząc po ilości naczyń które upadały na ziemie.
Ku naszemu zaskoczeniu, nie było pytań jak, gdzie, kiedy, ile już czasu. Nie. Natomiast pojawił się telefon ojca, który dzwoni do swojego szwagra i mówi mu że szykuje się wesele. I to dość szybko.
Przyznaję, odrobinę zdębiałem razem z moją kobietą ale postanowiłem grać dalej. Spotkanie rodzinne dość sztywno się skończyło ale nie było jakiś niemiłych scen. Powrót do domku i tydzień w pracy, jak zwykle. W niedziele zostaliśmy zaproszeni na obiad do mojej rodziny. Szybki obiad, i do kościoła na mszę.
TUTAJ ZACZYNA SIĘ JAZDA
Msza mija jak zawsze. Czytanie książki jedno i to samo, jakieś śpiewy i kilka zdań od siebie, czyli komentarz księdza do ewangelii. Pod koniec mszy pojawiają się ogłoszenia na których usłyszeliśmy :
Moje oraz mojej kobiety imiona, nazwiska i miejsca urodzenia. Oraz informację o zbliżającym się ślubie. Nasze zaskoczenie było tak ogromne, że nie byliśmy w stanie nic z siebie wydusić do momentu wejścia do domu. Pytam, czy sobie żartują z nas, w końcu miarka się przebrała. Ojciec twardym tonem mówi, że w naszej rodzinie nigdy nie było żadnej wpadki i on na to nie pozwoli żeby taka się zdarzyła. Sala zarezerwowana, klecha opłacony. Jak się okazało, ślub mieliśmy brać za miesiące.
Na nic się zdały tlumaczenia że to głupi żart, że to tylko zdjęcie jej nerki. Dopiero po wielu godzinnych namowach udało się rodziców przekonać na towarzyszenie na badaniu USG co w brzuszku piszczy tak na prawdę.
Tydzień później, na wizycie u naszej znajomej ginekolog, cała rodzinka wlepia swoje tępe spojrzenia w monitor. Zdążyli się już wszystkiego doczepić, a każdy cień na monitorze był dla nich dowodem na ciążę.
Na szczęście udało się im wytłumaczyć że to nie ciąża i żeby odwołali wszystkie rezerwacje i zaproszenia. Mama byłą szczęśliwa tak jak by w totka wygrała, ojciec niekoniecznie. Od tamtego czasu nie mam z rodzinką kontaktu, tak się losy potoczyły.
Zakończenie jest takie, że na pierwszych badaniach nic nie było widać i wszystko było okej. Natomiast na kolejnych, w których towarzyszyła rodzinka, znajoma ginekolog wytłumaczyła rodzicom łopatologicznie że to nie ciąża. Jako jedyna znała całą sytuację od początku. I kiedy wszyscy wrócili szczęśliwi do domów otrzymaliśmy od niej telefon w którym złożyła nam gratulację jako nowym rodzicom i życzy nam szczęścia i będzie pomagać jak będzie mogła żeby ciążę doprowadzić do końca.
Koniec końców, żarty żartami ale takich dowcipów już chyba nigdy nie powtórzę
Dziś jestem szczęśliwym ojcem małej Patrycji
Pozdrawiam sadolowiczów
Dzisiaj chciałbym się z wami podzielić pewną historią która trafiła mi się dość dawno.
Zacznijmy od początku.
Ja, facet 29 lat poznałem parę lat temu kobietę ( aktualnie 25 lat ) w dość przyjemnych okolicznościach. Facet wieczny singiel, miłość nie dla niego, szkoda kasy wydawać itp itd. cwaniactwo źle się kończy, szczególnie kiedy spotykasz się ze znajomymi na zabawie na plaży. Parę nowych osób, znajomi znajomych i tak mała grupka zmieniła się w niezłą imprezę na jakieś 30 osób.
Jak to bywa na imprezach, poznaje się różnych ludzi. Pech chciał, a może i szczęście, że czekając w kolejce po piwo, stała za mną pewna dziewczyna. Gadka szamtka i do widzenia. Szybki powrót na plażę i kontynuacja balangi.
W pewnym momencie rzuciła mi się w oczy osoba która w dość specyficzny sposób mi się przyglądała. No ale halo halo, ja młody piękny facet nie zagadam? PO KILKU PIWACH NIE DAM RADY? No i trach. Okazało się że dziewczyna również z nami baluje i to jest między innymi ta która stała ze mną w kolejce po browary. Wymiana zdań, głupia gadka i hyc numer telefonu. Na drugi dzień umówiony zmierzam do pubu dość spokojnego i cichego. Czekam 10 min i wchodzi owa niewiasta. Śmiechy chichy wszystko glancuś i po powrocie do domu w ciągu kilku miesięcy stwierdziłem " a chuj, raz się żyję. Może to już czas na stabilizację". I tak oto mam kobietę z którą jestem po dziś dzień.
W zeszłym roku, moja kobieta miała problemy z układem rozrodczym, a dokładnie zaczął się zmieniać cykl, pojawiał się w różnych momentach i znikał. ( Nie będę się rozpisywać co to było bo nie o tym ten temat). Po wielu dniach namawiania zgodziła się żebym szedł z nią do ginekologa. Szybki badanie, USG, wypisanie recepty na antybiotyk i do domku. Dla "pamiętnej chwili" zrobiłem zdjęcie monitora na którym widać nerkę mojej kobiety w dość ciekawy sposób. Jako że mimo mojego starego wieku nadal trzymają się mnie głupie żarty postanowiłem wysłać kilka MMS'ów do znajomych ze zdjęciem i komentarzem-> "Patrzcie jaka piękna mała fasolka w brzuszku mojej ukochanej ! "
W momencie pojawiły się smsy, telefony. Jedni się śmiali inni żartowali a jeszcze inni gratulowali. Wszystko szło zgodnie z planem.. do czasu.
Przyjechałem z moją kobietą do rodzinnego domu skąd pochodzę i postanowiłem odrobinę podowcipkować również i z rodzinki. Nie skończyło się to zbyt dobrze - Nasi rodzice są dość stereotypowi, ślub a później dzieci. Na starcie cisza. Dość długa. Ja czułem się wyjątkowo skrępowany. Wzrok ojca który patrzy na brzuch mojej ukochanej, oraz spojrzenie w moją stronę dawało jasno do zrozumienia co o tym myśli. Mamuśka cała pobladła, odeszła od stołu i wróciła do kuchni przygotowywać jedzenie chociaż szło jej to nie najlepiej, sądząc po ilości naczyń które upadały na ziemie.
Ku naszemu zaskoczeniu, nie było pytań jak, gdzie, kiedy, ile już czasu. Nie. Natomiast pojawił się telefon ojca, który dzwoni do swojego szwagra i mówi mu że szykuje się wesele. I to dość szybko.
Przyznaję, odrobinę zdębiałem razem z moją kobietą ale postanowiłem grać dalej. Spotkanie rodzinne dość sztywno się skończyło ale nie było jakiś niemiłych scen. Powrót do domku i tydzień w pracy, jak zwykle. W niedziele zostaliśmy zaproszeni na obiad do mojej rodziny. Szybki obiad, i do kościoła na mszę.
TUTAJ ZACZYNA SIĘ JAZDA
Msza mija jak zawsze. Czytanie książki jedno i to samo, jakieś śpiewy i kilka zdań od siebie, czyli komentarz księdza do ewangelii. Pod koniec mszy pojawiają się ogłoszenia na których usłyszeliśmy :
Moje oraz mojej kobiety imiona, nazwiska i miejsca urodzenia. Oraz informację o zbliżającym się ślubie. Nasze zaskoczenie było tak ogromne, że nie byliśmy w stanie nic z siebie wydusić do momentu wejścia do domu. Pytam, czy sobie żartują z nas, w końcu miarka się przebrała. Ojciec twardym tonem mówi, że w naszej rodzinie nigdy nie było żadnej wpadki i on na to nie pozwoli żeby taka się zdarzyła. Sala zarezerwowana, klecha opłacony. Jak się okazało, ślub mieliśmy brać za miesiące.
Na nic się zdały tlumaczenia że to głupi żart, że to tylko zdjęcie jej nerki. Dopiero po wielu godzinnych namowach udało się rodziców przekonać na towarzyszenie na badaniu USG co w brzuszku piszczy tak na prawdę.
Tydzień później, na wizycie u naszej znajomej ginekolog, cała rodzinka wlepia swoje tępe spojrzenia w monitor. Zdążyli się już wszystkiego doczepić, a każdy cień na monitorze był dla nich dowodem na ciążę.
Na szczęście udało się im wytłumaczyć że to nie ciąża i żeby odwołali wszystkie rezerwacje i zaproszenia. Mama byłą szczęśliwa tak jak by w totka wygrała, ojciec niekoniecznie. Od tamtego czasu nie mam z rodzinką kontaktu, tak się losy potoczyły.
Zakończenie jest takie, że na pierwszych badaniach nic nie było widać i wszystko było okej. Natomiast na kolejnych, w których towarzyszyła rodzinka, znajoma ginekolog wytłumaczyła rodzicom łopatologicznie że to nie ciąża. Jako jedyna znała całą sytuację od początku. I kiedy wszyscy wrócili szczęśliwi do domów otrzymaliśmy od niej telefon w którym złożyła nam gratulację jako nowym rodzicom i życzy nam szczęścia i będzie pomagać jak będzie mogła żeby ciążę doprowadzić do końca.
Koniec końców, żarty żartami ale takich dowcipów już chyba nigdy nie powtórzę
Dziś jestem szczęśliwym ojcem małej Patrycji
Pozdrawiam sadolowiczów
Najlepszy komentarz (126 piw)
TT4
• 2016-07-16, 0:45
Ale masz pojebana rodzinę... wesele bez konsultacji z tobą... ja pierdole
Szkoda że zdążył zamknąć
Najlepszy komentarz (88 piw)
Ptoon
• 2016-04-15, 2:06
@up Miałem rottweilera i to był miły i wspaniały piesek. Oprócz tego, że absolutnie dewastował ogród, wszelkie drzewka i krzewy, to nie mogę o nim złego słowa powiedzieć. Do ludzi był zawsze spokojny i ułożony, dzieci mogły na nim jeździć i szarpać go za uszy.
Na filmie pies został sprowokowany wszystkim co aktywuje obronne psy do ataku. Maska miała kły (okazywanie kłów), cały czas otwarte oczy (kontakt wzrokowy), gość powarkiwał w jego stronę i machał czymś, a i tak pies długo czekał z reakcją, starając się rozeznać sytuację. Moim zdaniem, dużo goldenów i labladorów też zareagowałoby tak samo na takie "trollowanie", a to jest pies obronny, którego głównym zadaniem jest reakcja na zagrożenie, więc nic dziwnego, że na kły odpowiada kłami.
Tak jak pistolet to nie jest straszliwy miotacz śmierci, nóż kuchenny to nie jest ostrze zagłady, tak rottweiler to nie jest walnięty rozrywacz gardeł. Po prostu pistolet trzymasz zabezpieczony w bezpiecznym miejscu, nożami nie rzucasz w ludzi, a rottweilera nie "trollujesz".
Na filmie pies został sprowokowany wszystkim co aktywuje obronne psy do ataku. Maska miała kły (okazywanie kłów), cały czas otwarte oczy (kontakt wzrokowy), gość powarkiwał w jego stronę i machał czymś, a i tak pies długo czekał z reakcją, starając się rozeznać sytuację. Moim zdaniem, dużo goldenów i labladorów też zareagowałoby tak samo na takie "trollowanie", a to jest pies obronny, którego głównym zadaniem jest reakcja na zagrożenie, więc nic dziwnego, że na kły odpowiada kłami.
Tak jak pistolet to nie jest straszliwy miotacz śmierci, nóż kuchenny to nie jest ostrze zagłady, tak rottweiler to nie jest walnięty rozrywacz gardeł. Po prostu pistolet trzymasz zabezpieczony w bezpiecznym miejscu, nożami nie rzucasz w ludzi, a rottweilera nie "trollujesz".
A on pewnie jeszcze jej do buta nasra
Najlepszy komentarz (35 piw)
faptime
• 2015-12-23, 2:27
jak ja mogę nienawidzić sierściuchów. Logo wyzwolonej kobiety i samego internetu. A dla mnie, śmierdzący, obrzydliwy, egoistyczny zwierzak, który żyje sam sobie, a nie jak pies, dla właściciela. Raz w życiu miałem kota, 2 tygodnie(wydawał się być idealny, przygarnięty z drzewa, dogadywał się z psem, ogólnie perfekcja). Ktoś mi go zapierdolił z podwórka. I dobrze, chuj mu w serce temu kotu jemu o!
Skanujecie czasem kody QR na etykietach? Osobiście nie zdażył mi się taki przypadek, ale myślę że pora zwrócic na to uwagę
P.S. Materiał nie własny...
P.S. Materiał nie własny...
Najlepszy komentarz (28 piw)
BongMan
• 2014-11-25, 19:47
kujwdubie111 napisał/a:
zdażył
Odpuść sobie kilka butelek Pepsi i kup słownik.
Bezczelne kuraki
Najlepszy komentarz (38 piw)
Wergiliusz
• 2014-02-23, 2:50
Niech się śmieje, pewnie skończy jak te mewy mu samochód obsrają
Polskie napisy do tego zdjęcia są już gotowe w 37%, jutro koło 18 będą udostępnione
Najlepszy komentarz (23 piw)
genghiskhan
• 2014-02-10, 19:09
Cytat:
Polskie napisy do tego zdjęcia są już gotowe w 37%, jutro koło 18 będą udostępnione :ok***a:
tłumaczysz literka po literce?
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
obie Krysie,
niezłe kurwy
zdaje mi się.